Tadeusz Korzeniewski - "Wybuch"

Nasz rodak w Seattle, Tadeusz Korzeniewski, z wielką szkodą dla polskich czytelników, jest u nas słabo znany. Działam nieco egoistycznie również, bo w moich czasach również kończył elektronikę na Politechnice Gdańskiej.
Oceńcie sami.
 

Wybuch

Tadeusz Korzeniewski - 17 Października, 2017 - 02:04

Obrazek użytkownika Tadeusz Korzeniewski Kultura Larry Flynt pornografia marksizm kulturowy chrześcijaństwo W końcu lat 1970. w Ameryce magazyn telewizyjny 60 Minutes był u szczytu oglądalności. W jednym z sezonów nadano segment o słynnym pornografie i inny, o ewangelikalnej siostrze ewangelikalnego prezydenta Cartera. Po emisji producent zatelefonował do pornografa, że ewangelikalna siostra ewangelikalnego prezydenta USA prosi o kontakt. Pornograf mało nie spadł z łóżka. Ale oddzwonił. W rozmowie siostra prezydenta starała się go przekonać, że mają dużo wspólnego i powinni się poznać. Według niej, pornograf i ona podobnie nie znosili represji seksu. Z tym że ona w małżeńskim łóżku, a on wiadomo. Dla niej to już był dobry początek.
Pornograf nazywał się Larry Flynt, niektórzy znają go z filmu Miloša Formana. Podczas rozmowy siostra prezydenta, Ruth, nalegała, żeby pornograf przyleciał do niej na obiad, bo przecież ma odrzutowiec. A pornograf, że biz na okrągło, słonko, coś ty. Ale zanim skończyła się kilkunastominutowa rozmowa, nie wierząc własnym uszom, pornograf się zgodził. W najbliższy piątek, z nowo poślubioną wystrzałową czwartą żoną, poleciał z Kalifornii do Północnej Karoliny swoim odrzutowcem w kolorze warg sromowych (labia-pink jet) na obiad z siostrą prezydenta i jej mężem, weterynarzem.
Podczas koktajli w klubie country, kiedy opowiadał o swoim dysfunkcyjnym dzieciństwie, pornografowi zwilgotniały oczy. Ruth lunęły grochy. Po obiedzie Ruth i pornograf rozmawiali w jej domu do późna w nocy, aż nowa żona pornografa i mąż Ruth, weterynarz, posnęli na sofie obok.
Miesiąc później pornograf miał lecieć w interesach ze Wschodniego Wybrzeża do Los Angeles. Ruth też miała po coś lecieć do Kalifornii, więc on zaproponował, że wstąpi po drodze do Północnej Karoliny i ją podrzuci. Byli jedynymi pasażerami w samolocie. Kiedy przelatywali nad Górami Skalistymi na wysokości 40 tysięcy stóp
...pornografem zaczęły wstrząsać potężne i niepojęte emocje. Zanim się zorientował, klęczał i modlił się.
Nagle pojawiła się przed nim brodata postać w białej szacie i sandałach. No – Bóg. Pornograf zaczął doń coś spontanicznie mówić. Następna postać pojawiła się obok, mały brodaty mężczyzna, apostoł Paweł. Pornograf zaczął z obu postaciami nieskładną rozmowę o posłuszeństwie Bogu i prawym życiu. Pojawiła się trzecia postać, słynny nieżyjący już komik Lenny Bruce. Pornograf zapytał Boga, czy Bruce jest w niebie, czy w piekle, ale nie zapamiętał odpowiedzi. I na koniec, jako wizję, zobaczył siebie w wózku inwalidzkim, co wywołało w nim głęboką trwogę. Wkrótce Ruth znalazła się u jego boku, zaczęła go pocieszać i właściwie cieszyć się, bo pomimo wstrząsu miał on też głębokie poczucie bycia nawróconym, „urodzonym na nowo”.
Następnego dnia pornograf zadzwonił do nowo poślubionej czwartej żony, płakał, przyznał, że do tej pory reprezentował wszystko co jest złe w świecie, jest mu wstyd, ale że od teraz Pan wszedł w jego życie. Żona odpowiedziała, że Pan może wszedł, ale 20 milionów dolarów rocznie właśnie wyszło.
Nie zrażony, pornograf zaczął planować przekształcenie swojego słynnego pornomagazynu Hustler w pismo chrześcijańskie. Na początek podwoił najniższe wynagrodzenie pracownikom, zorganizował przy redakcji przedszkole dla matek z dziećmi, zabronił palić i, oczywiście, w kręgu podobnie wierzących jak teraz on, studiował Pismo.
W międzyczasie udał się do stanu Georgia, gdzie złożył wcześniej apelację od wyroku sądu skazującego go jako wydawcę za złamanie tamtejszych praw strzegących moralności publicznej. Na chodniku przed gmachem sądu został dwukrotnie postrzelony w brzuch przez zamachowca, który zbiegł nierozpoznany. Pornograf walczył o życie przez szereg dni, przetrwał, ale odtąd skazany był na poruszanie się w wózku inwalidzkim i musiał używać wymyślnego implantu, żeby uprawiać seks. W swojej autobiografii 20 lat później pornograf relacjonuje, że mogąc sobie pozwolić na najlepszych psychiatrów, stopniowo uwolnił się od złudzenia konwersji. Widział on ją teraz jako rezultat maniakalno-depresyjnych stanów swojej psychiki i możliwego zachwiania balansu chemicznego w mózgu w wyniku przewlekłego stresu. Dziś, nadal w wózku inwalidzkim, jest tym, czym zawsze był, słynnym pornografem, jednym z największych w świecie.
Ja tu na trzy rzeczy pragnę zwrócić uwagę.
Po pierwsze, Bóg w wizji pornografa jest brodaty, nosi białą szatę i sandały. Najciekawsze, według mnie, są sandały. Bo nawet na renesansowych freskach Bóg ma gołe stopy, po co Mu, Absolutnemu, sandały, prawda? Ale – aha, aha – sandały nosił przecież Syn! I tu już jesteśmy ciepło, ciepło. Bo przecież Syn to my, tylko doskonalej. I tu mamy potwierdzenie – w wizji nawet zwichniętego pornografa – naszej tradycyjnej doktryny o subtelnym złączeniu człowieka i Boga. To jest tajemnica i potęga naszej wysoko rozwiniętej europejskiej religii: człowiek-przez-Syna-z-Ojcem. Ja w każdym razie uważam, że ta część wizji pornografa była bliskorzeczywistą epifanią – w odróżnieniu od, tak to nazwijmy, epifanijnego szumu.
Po drugie: apostoł Paweł jest w wizji „małym mężczyzną”. Nie sądzę, żeby pornograf ujrzał w tym momencie jaki wysoki był rzeczywiście apostoł Paweł. Chodzi tu chyba raczej o drogę Szawła do Damaszku, jego wizję i przemianę w jej efekcie w Pawła. Tak jak pornograf w jego odrzutowcu koloru warg sromowych, lecąc 40 tysięcy stóp nad Górami Skalistymi sam na sam z ewangelikalną siostrą ewangelikalnego prezydenta Cartera, miał wizję Boga, apostoła Pawła i komika Lenny’ego Bruce’a. I też w efekcie przemianę, tylko mu się nie przyjęła. Niewykluczone, że z powodu, iż paradygmat przez te dwa tysiące lat nam się lekko wyświechtał. I stąd apostoł Paweł w wizji pornografa mógł być mały.
Trzecia sprawa: komik Lenny Bruce. Z czasem, kiedy nabierze dystansu, pornograf będzie traktował ten fakt jako humorystyczny: tu Bóg, tu apostoł – a tu zwykły komik. Ale z tego wynika, że w trakcie wizji było to dla niego pojawienie się równie naturalne, co pierwszych dwóch.
I w tym chyba clue.
Lenny Bruce urodził się w 1925 na Long Island, skonał w 1966 po przedawkowaniu morfiny nagi na posadzce swojej łazienki w Hollywood. W 1964 po aresztowaniu go za używanie obscenicznego języka na scenie, Norman Mailer, James Jones i inni „prominent intellectuals” wystąpili w jego obronie jako „społecznego satyryka w tradycji Swifta, Rabelais’ego i Twaina”. Film Boba Fossa Lenny (1974), z Dustinem Hoffmanem, ukazuje go jako „męczennika wolności słowa” (martyr of freedom of speech). Jedną z markowych „linijek” Bruce’a było: Odbierzcie prawo do mówienia fuck, a odbierzecie prawo do mówienia fuck the government. Inną: Gdyby Jezus został zabity 20 lat temu, to uczniowie szkół katolickich nosiliby na szyjach małe elektryczne krzesła zamiast krzyży.
Na początku lat 60. prokuratorzy od Wschodniego Wybrzeża do Zachodniego z pasją próbowali przyszpilić Bruce’a z paragrafu o obsceniczności. Jedna grupa w Los Angeles, mając na uwadze, że aby oskarżyć kogoś o nieprzyzwoitość w słowie musi być złożona skarga przez rozumiejącego kwestionowane wyrażenia, i wiedząc, że w części aktu Bruce posługuje się jidysz, sprowadziła żydowskiego szeryfa, który jako tajniak znalazł się wśród publiczności, utrwalił konkretne kwiatki w notesie i tak wreszcie na społecznym satyryku w stylu Twaina zatrzaśnięto obrączki i na triumfalnym sygnale potoczono do cienia.
W 1963 – tu zaczynają spotykać się końce – Bruce z poduszczenia Hugh Hefnera publikuje w odcinkach w Playboyu autobiografię Jak mówić świństwa i mieć wpływ na ludzi. Materiał wchodzi na rynek mainstreamowy jako książka. No i dziś mainstream podaje nam do wierzenia o Lenny’m Bruce’ie następująco:

Lenny Bruce, satyryk w tradycji Marka Twaina, Franciszka Rabelais’ego i Jonathana Swifta, zrewolucjonizował akt komika w USA w latach sześćdziesiątych.
Przedefiniował gatunek monologu komediowego, zaskakiwał świeżością i brawurą w łamaniu reguł przyzwoitości, przekraczał linię demarkacyjną przyzwoitości tam, gdzie innym brakowało odwagi, był świętym radykałem świata komedii.
Zapalczywość w prześladowaniu go przez rząd za korzystanie z wolności słowa w porównaniu z faktycznymi nagraniami jego ówczesnych występów ukazuje w pełnym świetle nawet już wtedy śmieszność i anachroniczność purytańskiej wrażliwości.
40 lat po pierwszych aresztowaniach za obrazę moralności publicznej i 37 od męczeńskiej śmierci na posadzce łazienki po przedawkowaniu morfiny, gubernator stanu Nowy Jork George Pataki ułaskawił pośmiertnie Lenny’ego Bruce’a. Był 23 grudnia 2003. Świat zrobił kolejny krok naprzód.

No dobrze, zrobił. To dlaczego w swojej epifanii Larry Flynt pyta Boga, czy Lenny Bruce jest w niebie, czy w piekle?
Dlatego, że Lenny Bruce w epifanii Larry’ego Flynta nad Górami Skalistymi w jego odrzutowcu koloru warg sromowych to on sam, Larry Flynt. I Lenny Bruce i Larry Flynt na komplementarnych polach rozbijali tradycyjną amerykańską obyczajowość. Obyczajowość, o której trzydziestoparolat wicehrabia Alexis de Tocqueville w swojej podróżniczej – w tym wypadku – epifanii, O demokracji w Ameryce (1835-1840), mówi, że bez niej nie byłoby Ameryki. Nie byłoby Ameryki bez jej tzw. mores, bez norm, zasad, intuicji (w to wchodzi religia) wspólnotowych, jeszcze przeddemokratycznych. Bez obyczajów rozwiniętych przez pokolenia, bez ugruntowanych długim doświadczeniem nawyków, bez sprawdzonych postaw moralnych nie byłoby amerykańskiej demokracji. Niemożliwe byłoby podtrzymanie społeczeństwa demokratycznego w ogóle.
Kiedy Larry Flynt w swojej wizji nad Górami Skalistymi pyta Boga, czy Lenny Bruce jest w niebie czy w piekle, to pyta o siebie. Odpowiedzi Boga „nie zapamiętuje”, bo jej jeszcze nie ma. Na razie jest ostrzegająca epifania. W nieudacznej bo nieudacznej obrazologii, gdyż jak mówię, paradygmat nam się wyciera, a umysłowości Flynta nie stać akurat było na lepszy, ale to był real stuff. Żywy „Bóg” jest tu i teraz. Nie trzeba zamykać się w Starych Książkach.
Trzy i pół miesiąca po tamtym locie nad górami Skalistymi przyjdzie odpowiedź na pytanie pornografa czy Lenny Bruce jest w niebie, czy w piekle. Czy może początek odpowiedzi...
Tego dnia, 6 marca 1978, pornograf miał się stawić przed sądem w miasteczku Lawrenceville (pop. 5.200) w stanie Georgia, w którym z paragrafu prawa stanowego został oskarżony o publiczną nieprzyzwoitość. Pornograf przybył do miasteczka zdeterminowany „walczyć z oskarżeniem z całą stanowczością”. Pokazać światu jak poprzez niego dziedzictwo walki wolnościowej George’a Washingtona jest dalej żywe, a Pierwsza Poprawka jurna.
Kilka godzin po przybyciu do miasteczka otrzymał dwie prędkie w brzuch.
– Ktoś przesłał Flyntowi wiadomość, że jego rodzaj brudu nie jest dobrze widziany w tej okolicy – dołożył mu jeszcze przed kamerami Rhodes Jordan, ośmiokrotny burmistrz.
Gościa guzik przejmowało jak to „będzie wyglądać”, jak postrzelony się „poczuje”, cały ten wychuchany, wyglancowany, wypindrzony humanistyczny szlok. Stanął w obronie swoich, dzieci, żony matki swoich dzieci, siebie opiekuna rodziny, sąsiadów, miasteczka, kraju. Kraju, bo bez kraju takiego, nie byłoby takich ich.
Był to jeden z ostatnich wypadków w Ameryce, kiedy było jeszcze ogólnie akceptowalne dla Eura odwinąć na całość w takiej obronie. Że dziś, 40 lat później, nie jest coś takiego powszechnie okay, nie znaczy, że męskość etnicznego Eura zwolniła go z tego obowiązku. Bo nie zwolniła. Męskość jest starsza niż Ameryka, starsza niż Europa, starsza niż Odin, starsza niż Swarożyc, starsza niż Zeus. Starsza niż Jezus. Starsza niż słowo.
Podsumowując, pornorób Larry Flynt, któremu Bóg, apostoł Paweł i komik Lenny Bruce weszli w wizję jak leciał dżetem koloru warg sromowych w 1977 nad Skalistymi, wpadł w tę mentalną turbulencję na bazie procesu, który nierzadko u podskakiwaczy Słońcu zachodzi. Tyle że u niego poszło całkiem po bandzie, bo faktycznie za dużo już Słońcu wydrzaźniał. I kiedy zegar biologiczny stuknął mu trzy i pół dyszki, kiedy mężczyzna ma już naprawdę prostować swoją ścieżkę i zabrać się do rzeczy, a on dalej i do tego niszcząco, to nim oczywiście trząchło. W skrzyżowaniu największych Sił się znalazł, popędu naturalnego, władzy i popularności, to należy podkreślić. Towarzysząca mu w locie ewangelikalna siostra ewangelikalnego prezydenta USA była niewątpliwie w tym procesie wyzwalaczem, w tym części „castingu”. Ale figura Lenny’ego Bruce’a wybiła w pornografie niewątpliwie z jego ordynarności własnej.
Początkowo epifania pracowała w pornografie dobrze, ale po paru miesiącach wierzgnął, wrócił do starego i niedługo potem oddał do niego strzały niejaki Joseph Paul Franklin, pobudzony promowaniem przez Flynta „interracial porn”, mieszania krwi. Trzy i pół miesiąca upłynęło między wizją i kulami w Lawrenceville.
Don’t mess with the Sun. You think you can restrain it with your puny grit, pound it barefoot like some two-bit bush mundungu tramples hot coals? It will blast like a stick of dynamite into your face or two bullets into your spine or WWII or Auschwitz at your tribe.
 

___________
L. Flynt o wizji: str. 165-167 >>> (link is external)
 
.

Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/tadeusz-korzeniewski/wybuch#comment-1550423

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.

Wybuch
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika ruisdael

18-10-2017 [07:35] - ruisdael | Link:

No nic, cieszę się, że przebrnąłem przez tekst.