Utopia europejska i polskie szanse?

Najnowsza książka prof. Krzysztofa Szczerskiego „Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy” zaczyna się i kończy biblijnym odwołaniem do wyobraźni. W „Prologu czytamy: Biblijny Potop zakończył czasy pierwszych pokoleń ludzi na Ziemi, ponieważ nie zauważyli oni nadchodzącej katastrofy; tylko Noe posłuchał Boga, zbudował Arkę i przetrwał (s. 16).; Ostatni rozdział niesie przekaz: Polska powinna być przygotowana – niczym Noe na Potop – na nadchodzący burzliwy okres w dziejach Europy. Powinniśmy tak, jak biblijny patriarcha budować własną, niezatapialną, arkę (s.252). Cytaty nawiązują do postawy chrześcijańskiej, a treść książki ziemię czynią sobie poddaną.

Mały wtręt
Idea „Utopii europejskiej...”,  jest mi bliska, mogę być więc nieco stronniczy. W swoich licznych artykułach i książkach penetrowałem zbliżony obszar i mam swoje doświadczenie. Aby nie być gołosłownym posłużę się trzema przykładami:

1. „Ostatnia na drogę” (Lublin 2004): Pierwszego maja 2004 roku skończyła się epoka PRL-u i otworzyła pierwsza stronica naszej nowej księgi. […] Co będą mieli do powiedzenia […] twórcy XXI-wiecznej polskiej rzeczywistości? Na ile będą pawiem i papugą, a na ile niezależnymi twórcami? Czy ludzie pióra będą walczyć o kałamarz, czy też ten sam kałamarz – piękniejszy, zostanie postawiony im na tacy?[…]. W maju 2004 roku Polska ze swoim dorobkiem i niedorobkiem wypłynęła na bardzo głębokie wody. […] Podąża w tym samym kierunku, w którym od kilkunastu lat dryfuje cały ludzki świat, (s.7).

2. „Geopolityka”, Lublin 2008: Europa nie może dzielić się na gorszą i lepszą, bo ta gorsza jest w głównej mierze ofiarą kilku totalitaryzmów, a lepsza ofiarą kolonializmu. Obydwie części są chore na swój sposób. […] Zorganizowanie Unii w oparciu o dotacje i uzależnienie finansowe (zadłużenie) jest założeniem błędnym u samych podstaw. […] Gdy wzajemne zaufanie legnie w gruzach, klęska będzie tylko kwestią czasu […] ani totalitaryzm, ani demokracja nie będą w stanie niczego zmienić, ani niczemu zapobiec (s. 13).

3. „Powstania narodowe. Czy były potrzebne?”, Lublin 2009: Współczesna Europa nie ma koncepcji kulturowej, ani nawet pomysłu na nowe swoje wcielenie. Krótko mówiąc – ani Polska, ani Unia Europejska nie są przygotowane na nadchodzące zmiany. Jedyną szeroko znaną […] jest propozycja Jana Pawła II, a więc nie mamona, lecz […] powrót do chrześcijańskich korzeni. Rezygnacja z korzeni kulturowych w momencie rosnącego napięcia międzycywilizacyjnego może doprowadzić Europę do sytuacji, w jakiej znalazł się Stalin, gdy Niemcy napadły na Związek Sowiecki  (s. 36).

I teraz uwaga: powyższe fragmenty odbierane były w kategoriach antyunijnych. Niestety, tak została ustawiona nasza świadomość i tak zdefiniowane umocowania partyjne: jak popierać, to bezkrytycznie, jak negować, to w czambuł. Statystycznemu Polakowi trudno było uwierzyć, że ma on prawo do obrony stanu posiadania, interpretacji własnej przeszłości i przyszłości; do własnej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Królował niewolniczy sposób myślenia.

Propozycja Szczerskiego
Kryzys przejawia się we wszystkich najistotniejszych dla Unii Europejskiej aspektach […] powodując niestabilność unijnych instytucji i utratę społecznego zaufania […] w wymiarze tożsamościowym prowadząc do zagubienia sensu integracji (s. 229). Warunkiem naprawy jest: 1. nowy układ relacji miedzy krajami członkowskimi a Unią Europejską, 2. odnowienie pierwotnych założeń, co do wzajemnych relacji pomiędzy samymi państwami europejskimi, 3. przywrócenia wolności gospodarczej w ramach wspólnego rynku, 4. uczynienie z Unii aktora polityki międzynarodowej wspomagającego bezpieczeństwo obywateli Unii oraz, 5. odnowienie korzeni tożsamościowych Europy, jako wspólnoty cywilizacyjnej (s. 230). Nieco dalej w konwencji przykazań dodaje: „Unia zdrowego rozsądku” nie będzie pławić się w nakazach i regulacjach, nie będzie konstruować „nowych Europejczyków”, nie będzie prowadzić żadnego wyabstrahowanego „projektu”, tylko uwierzy w narody i państwa europejskie, w ich tradycję, różnorodność, historię (s. 235).

Szczerski proponuje odejście od Europy, jako spółki i stworzenie Europy, jako wspólnoty (s.113, 141). Pisząc o poczuciu suwerenności podkreśla, że w wymiarze praktycznym suwerenność wyznacza granice podziału swój-obcy, w obszarze funkcjonowania państwa ma zabezpieczyć podstawy istnienia i rozwoju wspólnoty narodowej, jako samodzielnego, suwerennego podmiotu (s.136). I dalej:  Europa Środkowa to nie bibelot babuni, ani wspomnienie zaborczej okupacji, (s.189). Zależność w Unii przejawia się tym, że im mniej zrozumienia ze strony obywateli, tym większa „pasterska” aktywność instytucji unijnych. […]  Unia to nie stado, lecz dobrowolna wspólnota tworzona przez wolne narody i równe państwa. Mit Europy w polskiej kulturze zostaje zredukowany, a boskość UE  nazwana wprost: utopią.

Szczerski nie ogranicza się do krytyki. Pisze, że siła UE polega na zdolności do rekonfiguracji, a więc aktywnej adaptacji do zmieniających się uwarunkowań swojego działania […]. To wciąż unikalny system nie-w-pełni wykształcony. Funkcjonowały w nim równolegle trzy pola decyzyjne: wewnętrznie państwowy […], ekskluzywnie ponadnarodowy […] oraz osmotyczny (tam, gdzie granice miedzy tym, co „krajowe”, a tym co „europejskie” wzajemnie się przenikają). […] Odpowiednie posługiwanie się multiinstrumentalnym zasobem instytucji pozwoliło Unii Europejskiej na trwanie w zmiennej, ale stabilnej równowadze, nawet w czasach stosunkowo dużych szoków systemowych (s.106).

„Utopia…” na zewnątrz jest polską propozycją rozwiązania obecnego kryzysu w UE, do wewnątrz – dziełem, które przełamuje peerelowską barierę mentalną i wysyła bodziec w kierunku samodzielności myślenia. Szczerski, jako minister, skuteczniej łamie jeszcze inną barierę – poprawności politycznej, która jednym otwiera duże szanse, innym sprawia duży kłopot! Oczywiście, jego książka nie jest wyjątkiem. Warto tu wspomnieć choćby pozycje Piotra Eberhardta, Bohdana Cywińskiego, Leszka Moczulskiego (gł. „Geopolitykę” i „Narodziny międzymorza”), czy dwie zapomniane Tomasza Otremby: „Wyżyna Polska” (Regnum 1997) i „Niemcy brama Polski do Nieba” (Regnom 2000). Od tej pory idea „brzydkiej panny na wydaniu” więdnie jak jesienne liście, kłamstwo odsłania swoje dziurawe zęby, a prawda zaczyna weryfikować przeszłość. Europa nie jest silna wielokulturowością, lecz bogactwem wielości swoich kultur i wspólnotą myślenia.

Krótki rys historyczny
Po upadku ZSRR, za Janem Pawłem II, można było powiedzieć, że Europa mogła „odetchnąć dwoma płucami”. I Europa Środkowa zaczęła iść w tym kierunku. Wydawało się, że koncepcja zaproponowana przez chrześcijańskich ojców założycieli zjednoczy Europejczyków. Niestety, stało się inaczej. Szczerski zauważa, że decyzja inwazji na Irak (2003) doprowadziła do odnowienia podziału wewnątrz wspólnoty europejskiej Niemcy i Francja otwarcie sprzeciwiły się wojnie w Iraku […] Polska postanowiła przyłączyć się do koalicji (s.161). I tu trzeba dodać, że Polska poparła szaleńczą akcje Amerykanów, nie dlatego, że chciała walczyć z terrorem, lecz dlatego, że zamierzała uciec przed Rosją i być w UE i NATO. Konflikt „dwóch płuc” zarysował się więc przed wejściu Polski w jej struktury – w oparciu o dyskryminacyjne traktowanie Polski.

Wojna w Gruzji była potwierdzeniem słuszności obranego przez Polskę kierunku. Ale nie ma co ukrywać, że nasze problemy w UE nie są związana z ekonomią, lecz bardziej z postkolonialnym sposobem myślenia zachodnich państw. Wchodząc do UE nie mieliśmy wyboru. Alternatywą była wolność, ale w kategoriach obecnej Ukrainy. Dyskomfort był więc ukrywany. Oliwy do ognia dolewała wyprzedaż polskiego majątku narodowego i słabnąca pozycja Polski. Traktat lizboński (2007) był kolejnym rozczarowaniem; nie mówiąc już o Pakiecie fiskalnym (2008), który wprawdzie dotyczy strefy euro, ale wszędzie zaczął czynnik zaufania zamieniać na regułę kontroli, odgórnych nakazów i dzielenia na lepszych i gorszych. Kryzys wokół emigrantów zdemaskował cele UE wobec Europy Środkowo-Wschodniej. Wobec takiej sytuacji Polska i Europa Środkowa nie ma innego wyjścia, musi uciekać „do przodu”, w kierunku budowy Trójmorza. Nie można bowiem wykluczyć, że działania Rosji na Ukrainie i UE w Polsce mają zbliżone cele.

Europa Środkowa a Polska
W ostatnim „Kurierze Wnet” (9/17) Mariusz Patey w artykule: „Międzymorze. Koncepcja, historia, przyszłość” opisuje dzieje tej myśli i sięga do czasów Unii Litewskiej (tu mała uwaga: trudno uznać Kozaków za naród), projektu Adama Czartoryskiego, Józefa Piłsudskiego oraz Lecha Kaczyńskiego. Podaje też obecne ośrodki polityczne związane z tą myślą. To cenne.
Ale Międzymorze, jako całość, nadal jest bardziej ideą niż skomunikowaną strategiczną przestrzenią rozdzielającą, najkrócej mówiąc, Niemcy i Austrię od Rosji oraz te same Niemcy i Austria od Turcji. Gdyby nie rozbiory Polski i ostatnie dwie wojny światowe, Rosja i Niemcy bez przeszkód zdominowałyby północną część Europy Środkowo-Wschodniej. Gdyby Republika Federalna nie posiadała negatywnego doświadczenia z Turkami, prawdopodobnie weszłaby w sojusz z Ankarą i wspólnie przydusili Bałkany. Gdyby Amerykanie nie zauważyli w końcu, że sojusz Rosji i Niemiec zagraża ich egzystencji, Europa-Środkowa zostałaby rozebrana i zagospodarowaną. Gdyby nie chińska polityka gospodarcza i jej zakusy wobec Syberii, problem Europy Środkowo-Wschodniej nie istniałby w wymiarze globalnym. Przestrzeń więc pomiędzy czterema totalitaryzmami, od wieków, wykorzystywana była do wzmocnienia tota;litaryzmów. Tę przestrzeń, dla naszego dobra, należy zdiagnozować w sposób wręcz brutalny.

Prof. Zdzisława Krasnodębskiego we „Wstępie” do „Utopii…” napisał: wiele narodów Europy przyzwyczajonych jest do życia w stanie zależności, w pół- lub ćwierć suwerenności i nie przeszkadza im ani hierarchia państw w Unii, ani coraz większa władza unijnych instytucji. Pecunia non olet. Taka postawa, to piasek w tryby każdej reformy i każdej wielkiej idei. Krasnodębski wspomina też o postawie premierze Bułgarii, który przyznaje: gdy kanclerz Niemiec mówi, on słucha i wykonuje. Niedawno prasa podała, że Rumunia zgłosiła chęć wejścia do strefy euro. Zgłoszenie nie musi świadczyć o lekceważeniu koncepcji Trójmorza, ale strategicznie położona Rumunia, w ten sposób jeden filar z konstrukcji już wyjęła. Czechom i Słowakom bliższa jest perspektywa lżejszego życia w UE, niż polski projekt Międzymorza, który wymaga od nich wielu wyrzeczeń, a korzyść wyciągnie Polska. Litwa, po rozpadzie I RP, wielokrotnie odmawiała współpracy z Polską w tworzeniu wspólnych koncepcji. Austria w tym gronie jest koniem trojańskim. Ukraina natomiast obszarem niestabilnym, który ma większe sympatie polityczne do Niemiec, niż Polski. Wszyscy, prócz Serbii, chętnie, w razie potrzeby, nawiążą do tradycyjnych kontaktów z okresu Trzeciej Rzeszy, niż sprzymierzą się z planami polskimi. Ale Serbia nie rozumie polskiego konfliktu z Rosją. Czy Chorwacja, prócz Węgier, od której zaczęła się ostatnia wojna na Bałkanach, może być wyjątkiem? Nie możemy też zapominać, że na naszym terenie wciąż ważniejszy jest złudny pieniądz, niż realne dążenie do prewencyjnego pokoju. Nad pytaniem, jak zjednoczyć Europę Środkowo-Wschodnią głowią się Amerykanie i Chińczycy.

I na koniec najważniejsze pytanie: jak zneutralizować UE, która nigdy nie zaakceptuje skomunikowania i niezależnego rozwoju Europy Środkowej, bo to może wiązać się z utrata rynku zbytu i przesunięciem ośrodka decyzyjnego do Warszawy. A więc, czy warto, bo pewność powodzenia koncepcji Trójmorza daje jedynie pusta kasa UE lub jej rozpad?
No właśnie! Pytanie – czy warto, towarzyszy nam od ponad 200 lat. Rzecz polega na tym, że Polska wybór ma tylko teoretyczny! Mechanizm wynoszenia Polski do góry, jak w naczyniach połączonych, włącza się zawsze wtedy, gdy słabną Niemcy i Rosja. To fizyka w historii i cała tajemnica naszych klęsk i sukcesów! W takiej sytuacji zwykle zaskoczeni budzimy się, ale czas szybko weryfikuje nasz brak przygotowania; „dogadujemy się” i tracimy czas, bo nasze interesy są tak odmienne, jak kolonialisty i niewolnika. Nie ma przygotowania, nie ma wyboru, jest wyrok. To też fizyka. Dziś nie zauważyliśmy na przykład, że w tzw. III RP dokończono proces likwidacji idei polskiej szlachty i inteligencji. Ba, z wdzięcznością zapominamy o ich dziele kulturowym i samym istnieniu. I dopiero od kilku lat martwi Żołnierze Niezłomni zaczynają wskrzeszać żywych.
 
Ale to nie wszystko. Patriarchowie wschodni opowiadają o szoku przybywających do Europy uchodźców – chrześcijan […] Im się wydawało, że przyjeżdżają do Europy, która jest oazą chrześcijaństwa. Tam poświęcali swoje życie i krew, aby bronić wiary i byli przekonani, że jak trafią do Europy, to spotkają tu ludzi, którzy tak samo silnie żyją wiarą, jak oni żyli tam. […] Przyjeżdżają tu i przeżywają wstrząs (s. 88). W tym miejscu mit Europy załamuje się na poziomie nadziei, ale ten problem dotyczy bardziej Kościoła, niż jego wiernych.

Do tej destabilizacji tożsamościowej trzeba dołożyć jeszcze bezideowy i zafałszowany sposób kształcenia ostatnich pokoleń Europejczyków, a zwłaszcza Polaków. Ilu z nas dopiero zagranicą zrozumiało, że są Polakami, i nie byli w stanie obronić swojej tożsamości? Ilu zgłupiało do szczętu i swoją ambicje schowało głęboko, bo przelicznik euro na złotówki dawał im dobre samopoczucie we własnym kraju? Kto zneutralizuje tę falę taniej siły roboczej, pozornego wolnego rynku i destrukcyjnej emigracji za chlebem, która pchała ludzi na zachód od Ukrainy po USA i Kanadę? Powrót oznacza kolejną destabilizację.

Czy to jest czarny obraz? Nie, to część krajobrazu przed bitwą – osobny dla Polski i osobny dla UE. Polska na tym planie wygląda dobrze. Ale budowa Trójmorza bez osłony USA, i najlepiej Chin, jest poza zasięgiem naszych możliwości.

Zakończenie
Wasiutyński pisał, że spoglądając na mapę widać, iż w Europie Środkowej tylko Niemcy lub Polska mogą jej przewodzić. Eugeniusz Kwiatkowski dodawał, że Polacy są tu naturalnymi przywódcami, Niemcy zaś muszą wszystko zdobywać siłą.

„Utopia…” jest adresowana do polityków unijnych, jako polska propozycja rozwiązania kryzysu. Ale musimy mieć jednak świadomość, że Polska i Niemcy stoją własną polityką zagraniczną – Niemcy dla zbudowania zaporowej potęgi gospodarczej, Polska dla obrony wizerunku i możliwości przeciwdziałania wspólnej antypolskiej polityce Rosji i Niemiec.
Słabość publikacji Szczerskiego można ująć w czterech obszarach: 1. Ilość i jakość postawionych UE warunków, ich postkolonialna mentalność nie jest w stanie tego ani zrozumieć, ani zaakceptować, 2. Zbyt słabo został rozwinięty wątek poświęcony polskiej myśli piastowsko-jagiellońskie, mający dać podstawą do rozszerzenia polityki „demokracji międzynarodowej” opartej na międzynarodowym prawie. Paweł Włodkowic i sobór w Konstancji był przełomem w kulturze europejskiej, 3. Hasło: „polish first” bardzo źle brzmi w uszach partnerów z naszego regionu, 4. Dzisiejsza Arka Noego nie pływa, lecz lokowana jest pod ziemią. Warszawa pnie się do góry, jak Wieża Babel, a sieć samowystarczalnych podziemnych sklepów budowana jest w miastach zachodnich.

Dzieło Szczerskiego jest pozycją przełomową w polskiej publicystyce, ale gdy w Polsce nie włączymy kulturowych mechanizmów budujących polską wspólnotę, pozostanie ono tylko ambitnym zapisem. Od lat bezskutecznie pukam do ważnych drzwi z „Programem rewitalizacji kulturowej na ziemiach odzyskanych” (patrz „Kurier Wnet” Nr 28/16, lub https://www.facebook.com/notes/kurier-wnet/13-polski-program-rewitalizacji-kulturowej-na-ziemiach-odzyskanych/1122250004495451/ ), którego ideą jest synteza dwóch etosów: kresowego i wielkopolskiego. Pierwszy, posiada nośniki niezależnego i państwowego myślenia, drugi, kult pracy i szczegółu. Obydwa odwrócone plecami do siebie dogorywają na ziemiach zachodnich, na których zadecyduje się przyszły los Polski. Nikogo on nie zainteresował.

Drugim projektem jest budowa Muzeum Polskiej Demokracji (patrz: http://wnet.fm/kurier/muzeum-polskiej-demokracji-powolajmy-cos-daje-zycie-pobudza-wyobraznie-uczy-potem-zaprosmy-caly-swiat-pokazmy/, oraz: https://wpolityce.pl/polityka/211434-muzeum-polskiej-demokracji ), które powinno pokazać nie tylko światu, ale głównie Polakom wartość własnej kultury. Walcząc o demokrację w UE nie możemy bez końca borykać się z bezsensownymi zarzutami o jej brak. Niedowiarków odeślemy do Muzeum.

Trzecim jest projekt codziennej gazety państwowej (patrz: https://wpolityce.pl/polityka/334552-gdzie-jest-osrodek-wladzy-rzad-nie-ma-z-kim-przegrac-ale-moze-przegrac-z-samym-soba ), która na zasadzie gazety wiodącej, podniesie poziom dyskusji i wyznaczy odpowiednie standardy; poprzez reportaż bieżący odzyska kontakt z życiem społecznym w kraju; poprzez dział zagraniczny i tłumaczenia czytelnicy nawiążą kontakt z myślą światową; poprzez dział listów, polskie społeczeństwo będzie miało możliwość brania udziału w zwalczaniu patologii. Telewizja, to kino, gazety tworzą środowiska.

I na koniec, w dzisiejszych uwarunkowaniach, swojego Noego powinniśmy szukać, ale Arkę musimy zbudować wszyscy razem.
Artykuł ukazał się w „Kurierze Wnet”, Nr 10/17
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

15-10-2017 [17:25] - Marek1taki | Link:

Świadomość, że weszliśmy do wspólnoty europejskiej, która ani nie jest wspólnotą, ani nie jest europejska nie pozwala inaczej odebrać Pańskich uwag, niż jak to zostało odebrane przez Pańskich czytelników.

Dla Czechów i Słowaków niemiecka idea integracji z murzynami i muzułmanami jest skuteczną szczepionką na wątpliwości związane z ideą Trójmorza. Wypycha ich z UE. Musi ich też coś przyciągać. Nie musimy być first. Musimy być suwerenni i stabilni w podstawowych sprawach należnych państwu.

"...synteza dwóch etosów: kresowego i wielkopolskiego. Pierwszy, posiada nośniki niezależnego i państwowego myślenia, drugi, kult pracy i szczegółu." - więcej niż godne uwagi, godne jako kanwa dla doktryny państwa.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

15-10-2017 [21:49] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Marek1taki
- pierwszy akapit. Gdzie ci czytelnicy są?
- drugi akapit. No tak, ale jaką moc ma euro? Będą w stanie się oprzeć przekupstwu, czy będzie jak dawniej? Przeciwni  Niemcom byli taboryci i ich ideowi spadkobiercy, Jan Hus, bracia czescy, część protestantów, którzy wyemigrowali w okresie wojny 30-letniej gł. do Leszna i komuniści w Czechosłowacji. Suwerenność dla nas to idea. dla naszych wrogów - czerwona płachta na byka.
- trzeci akapit - jest Pan chyba pierwszym, który coś podobnego zauważył. Z tą ideą, od wielu lat, chodzę, jak po prośbie i napotykam jedynie na ogólne zdziwienie. W Poznaniu, taka propozycja, to potwarz - bez względu na tytuły. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ptr

15-10-2017 [18:31] - Ptr | Link:

Straciliśmy już 4 miesiące. Prof. Szczerski ma czas na pisanie książek i akademicką dyskusję.
Lepiej oddajcie polski "sztandar" z powrotem w ręce Sejmu, bez zwłoki. Nie ulega wątpliwości kto ten "sztandar" powinien nieść. A jeżeli uważacie ,że macie prawo go nieść Wy Panowie doktorzy, akademicy w imię dogmatów prawniczych i zaklęć niemieckich - prędzej czy później znajdzie się nowy Marcin z Wrocimowic. 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

15-10-2017 [21:32] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Ptr
Doceniam, ale nie do mnie ten tekst. Bardzo bym chciał, aby obecne symbole, imponderabilia były tak traktowane, jak pod Grunwaldem chorągiew, która upadła wraz z koniem Marcisza. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ptr

16-10-2017 [13:03] - Ptr | Link:

Kometarz nie do Pana - Pan przybliżył nam prace Prof. Szczerskiego. Wykonał Pan swoją pracę dobrze. 
Alegoria Wielkiej Chorągwi Krakowskiej odnosi się nie do atrybutów, ale rzeczywistego stanu inicjatywy politycznej w tym momencie.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

16-10-2017 [15:01] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Ptr
A tak. Dziękuję