Polskie PKB urośnie powyżej 4 proc.?

Po lipcowych prognozach międzynarodowej agencji ratingowej Standard’s &Poor i wrześniowej austriackiego Erste Bank, także te opublikowane dzisiaj - międzynarodowych banków inwestycyjnych Morgan Stanley oraz Goldman Sachs nie pozostawiają złudzeń. Gospodarka Polski ma się wciąż dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Co interesujące, przewidywania wymienionych międzynarodowych instytucji finansowych dotyczące wzrostu PKB naszego kraju w br. przekraczają w większości poziom 4 proc. wzrostu w porównaniu z 2016 r. - są zatem wyższe niż te, zawarte w ustawie budżetowej na obecny rok (3,6 proc.).
Zgodna z tym poziomem była jedynie lipcowa prognoza Standard & Poor’s, dla którego 3,6-proc. wzrost PKB oznaczał zresztą wzrost wcześniejszych oczekiwań (3,3 proc.). Z kolei według austriackiego banku Erste wzrost PKB Polski w 2017 r. osiągnie poziom 4,1 proc., będzie więc wyższy od poprzedniej prognozy tej instytucji (3,8 proc.).
Jeszcze większe okazały się dziś opublikowane prognozy międzynarodowych banków inwestycyjnych Morgan Stanley oraz Goldman Sachs. Z prognozy ekonomistów GS wynika, że dynamika PKB Polski w 2017 r. sięgnie 4,4 proc. (w 2018 r. - 3,6 proc.) – będzie więc jedną z najwyższych w ostatnich latach. Warto zacytować (za PAP) ich komentarz: „wzrost gospodarczy w Polsce przyspieszył w pierwszej połowie 2017 r. i spodziewamy się, że tempo to utrzyma się do końca roku i w 2018 r. wspierany będzie przez cztery czynniki: łagodne warunki finansowe, procykliczną politykę fiskalną, solidny popyt zewnętrzny i zwiększony napływ funduszy unijnych. Nasza prognoza zakłada dynamikę PKB na poziomie 4,4 proc. w 2017 r. i 3,6 proc. w 2018 r.”.
Podobne opinie formułują eksperci Morgan Stanley. Ci jednak zakładają, ze w tym roku przyrost naszego PKB – w stosunku do ub. roku – wyniesie 4,1 proc. (ich wcześniejsza prognoza mówiła o wzroście na poziomie 3,1 proc.). Zdaniem MS „zasadniczymi filarami, wspierającymi naszą prognozę są mocne dane makroekonomiczne, zdrowy rynek pracy i prawdopodobny wzrost absorbcji funduszy europejskich”.
Wszystko wskazuje więc na to, że wicepremier Mateusz Morawiecki nie pomylił się, mówiąc, podczas ubiegłorocznego pierwszego czytania w Sejmie projektu tegorocznej ustawy budżetowej, że: - (…)ten budżet jest budżetem bezpiecznym, jest budżetem stabilnym, jest budżetem wzrostu gospodarczego, który nie hamuje naszych możliwości rozwojowych”.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-09-2017 [23:45] - Imć Waszeć | Link:

"prawdopodobny wzrost absorbcji funduszy europejskich" - czyli jeśli jeszcze weźmiemy kilka kredytów w Morganie i pobudujemy więcej lotnisk oraz akwaparków, to możliwy jest wzrost nawet do 6 procent ;)
Na krótko, ale zawsze coś. Prawda? :)))
Ja bym tym czarodziejom z USA za bardzo nie dowierzał. Pomyłka rzędu punktu procentowego w tak krótkim czasie mówi wszystko o ich fachowości.

Obrazek użytkownika Jabe

30-09-2017 [11:11] - Jabe | Link:

Hiszpania przeżyła okres takiego sterydowego wzrostu, nieprawdaż?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

30-09-2017 [14:51] - Imć Waszeć | Link:

Dokładnie. Wybudowano wtedy całe miasta widma na odludziach, a potem całe domy były tam do kupienia za 1 euro. Przecież już pisałem, że PKB nie rozróżnia skąd biorą się pieniądze na inwestycje powodujące wzrost produkcji dóbr i usług. Spece od rankingów również to wiedzą, ale rżną głupa, bo na frajerach można dobrze zarobić.