Czerwona Kerala- w „kapsule czasu”

Znalazłem się w „kapsule czasu”. Zostałem - za swoją zgoda, ba, z własnej inspiracji- przeniesiony do czasu przeszłego dokonanego. To znaczy nam się wydaje, że on jest już zaprzeszły, a tymczasem on kwitnie w najlepsze. Kolejny raz byłem w jednym z dwóch największych krajów świata- Indiach, ale pierwszy raz gościłem w Kerali. To stan rządzony od lat przez komunistów. I to jakich ! Czułem się początkowo ,jak na planie jakiegoś filmu ( fabuła? historyczny?) . Otaczały mnie nie dziesiątki nawet, a setki portretów Ernesto Che Guevary. Czarny „Che” na czerwonym, a jakże tle patrzył gdzieś w dal z dość groźną miną. Z komunistycznych wszystkich świętych właśnie on był najbardziej popularny, niczym święty Antoni Padewski w czasach mojej młodości, do którego modliło się, jak tylko coś człowiek zgubił czy zawieruszył. „Che” oraz sierpy i młoty - to było wszędzie. Trzeba wszak przyznać, że gdy chodzi o te symbole komunizmu panował pewien, może skromny, ale pluralizm. Najwięcej było standardowych, leninowskich żółtych młotów i sierpów na czerwonym tle. Ale widziałem też ich czerwone odpowiedniki na białym tle. Wiadomo: kolor biały symbolizuje niewinność. A komuna z czego, jak z czego, ale z niewinności słynie...

Ale nie tylko Che Guevara straszył mnie z murów, plakatów, billboardów i zwykłych dykt oraz flag(!) umieszczanych przy ulicach i atrakcjach turystycznych. Szczypałem się w rękę, ale tak, to nie była pustynna fatamorgana czy jakowyś omam: towarzysz Stalin patrzył na mnie- i wydawało mi się ,że tylko na mnie...- srogim wzrokiem i wyraźną nienawiścią klasową oraz narodową. Jak to do „białego Polaka” zwykle. Dżugaszwili był najczęściej sam, ale też występował w sowieckim duecie z Leninem. Ciekawostka: Uljanowa- Lenina było mniej niż Dżugaszwilego - Stalina. Kerala to bardzo ciepły region, także w porze deszczowej, może dlatego preferuje "słoneczko ludzkości"? Zostawmy tego Osetyńca lub Gruzina (nierozstrzygnięty nigdy spór). Przejdźmy do ...Ameryki. No, nie, Trumpa w Kerali na nośnikach nie zoczyłem, ale Fidela Castro - jak najbardziej. No i morze tych sierpów i młotów. Na pewno w niemałej mierze umieszczanych spontanicznie. Skądinąd różnica między komuną w Indiach a tą "naszą" na Starym Kontynencie polega między innymi na tym, że bolszewia w Europie drobnych sklepikarzy prześladowała, a w Kerali to oni są jej elektoratem.

Ale ten stan Indii, sąsiadujący z Tamilnadu, jest szczególny jeszcze z jednego, dużo bardziej sympatycznego powodu. Kerala i uwielbiane przez turystów  Goa to regiony o największej procentowo liczbie chrześcijan w tym państwie- subkontynencie. Najwięcej jest tutaj, co oczywiste, hinduistów: stanowią mniej więcej dwie trzecie populacji. Ale już co piąty mieszkaniec Kerali to wyznawca Chrystusa. To naprawdę widać. Nieraz wjeżdża się do miasta i na przywitanie widzi się wysoki kościół, a na pożegnanie słyszy się zawodzącego muezzina w minarecie. Skoro już jesteśmy przy mahometanach to jest ich co prawda „tylko” 10 procent, ale muzułmańska partia ma w lokalnym parlamencie blisko dwa razy tyle posłów. Wyznawcy islamu są tradycyjnie bardzo solidarni. Nie tylko wewnątrz Kerali. I oni, podobnie ,jak i ich współbracia w wierze na Bałkanach, są wspierani przez kraje arabskie. To tylko może tłumaczyć fakt istnienia w tym miejscu arabskich restauracji, piekarni, sklepów z arabska biżuterią. W pobliżu są meczety i pękające w szwach islamskie ośrodki społeczno-kulturalne. Właśnie widzę, jak wychodzi z nich fala kobiet ze szczelnie zasłoniętymi twarzami. Ale liczba wyznawców Allaha nie zwiększa się. Każde główne wyznanie w Kerali zachowuje status quo. Koegzystują. W sąsiednim Pakistanie taki widok nie byłby możliwy: a tu co i raz napotykam posag Jezusa Chrystusa, katolicki kościół, czasem wysoki przy głównej drodze ,czasem mały , schowany na przedmieściu, ciężarówki z widocznym krzyżem - tu nasi bracia w wierze nie wstydzą się w kogo wierzą. Zresztą jako mniejszość z definicji muszą walczyć o swoje-także przez demonstrowanie swojej obecności. Na drodze widzę tez kursujące między miastami stanu Kerala autobusy z wyeksponowana i jednoznaczna nazwa firmy transportowej „Holy Angels”. Tak, zapewne chrześcijańscy "Święci Aniołowie" czuwają nad bezpieczeństwem podroży. Ich opieka jest szczególnie potrzebna w kraju, w którym kierowcy jeżdżą jak wariaci , a ilość wypadków drogowych, w tym śmiertelnych jest kolosalna.

Indie, Kerala. Miejsce paradoksów. Stalin i „Che” z jednej, prężna chrześcijańska wyspa na oceanie hinduistyczno-muzułmańskim. Zapamiętam ten czas ,ten kraj, tych ludzi.

*tekst ukazał się w tygodniku „Wprost” (21.08.2017)
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika ilona

16-09-2017 [17:20] - ilona | Link:

Raczej nikt u Pana nie pisze komentarzy. Dlaczego?-nie wiem
Zatem  : ten "reportaż"  super i ciekawy )))
I ciekawie Pan pisze , mnie chce się czytać te "reportaże"
 

Obrazek użytkownika Domasuł

16-09-2017 [19:43] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

A Ty, Ilona, dlaczego tak slabo się udzielasz na NB?