Za górami, za lasami był sobie prezydent...

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami mieszkał kiedyś pan prezydent. Prezydent był szczerze prozachodni i proNATOwski. Nie lubił też, prawdę mówiąc, komuchów. Na prezydenta zgłosiła go prawica. Pan prezydent uznał jednak, że rola jego obozu politycznego, jego zaplecza partyjnego tak naprawdę skończyła się w dniu wyborów. Rządził zatem nie zważając na formację polityczną, która go zgłosiła. I choć w jego kraju panował system parlamentarno-gabinetowy, decydująca rola należała do rządu, a nie Głowy Państwa, to prezydent nie był „od macochy” i w szeregu ważnych spraw miał bardzo istotne zdanie. Obóz prezydenta, czy może raczej: pierwotny obóz prezydenta, był coraz bardziej rozczarowany, że „ich” prezydent lekceważy sobie prawicę ‒ ujawnię, że o prawicowego prezydenta chodziło ‒ gdy doszło do roku wyborów, prezydent z osłupieniem skonstatował, że jego formacja polityczna nie chce wystawić go ponownie. Pomyślał nawet, czy aby nie startować samodzielnie, ale skalkulował, przeliczył i słusznie uznał, że jako kandydat „niezależny” nie ma żadnych szans. Rządził przez 5 lat – ujawnię, że w jego kraju kadencje prezydenckie są pięcioletnie … ‒ i basta. O kim ta opowieść? Nie, nie, żadnych takich. Żadne tam aluzje. Mowa o byłym prezydencie Bułgarii Rosenie Asenowie Plewneliewie. Rok ode mnie młodszy, inżynier i biznesmen, a potem minister rozwoju regionalnego i dróg publicznych ‒ a właśnie, może premier Morawiecki rozszerzy nazwę swojego resortu o ten drugi człon: roboty publiczne... (mam kandydatów do tychże robót aż na pęczki!).

Bułgarska story ma jeszcze drugie dno. Centroprawicowa partia GERB, która najpierw wylansowała Rosena Plewneliewa, a potem go skasowała, wystawiła Ceckę Caczewą Dangowską, która przez dwie kadencje była ichnim Kuchcińskim czyli marszałkiem Sejmu, a potem została ichnim Ziobrą czyli ministrem sprawiedliwości. Ta poniosła klęskę uzyskując ledwo 36% głosów i zdecydowanie przegrywając z Rumenem Radewem – moim równolatkiem, generałem lotnictwa, a przed objęciem prezydentury przez dwa lata szefem Bułgarskich Sił Powietrznych.

Jaki morał płynie z tej opowiastki z Sofii rodem? Ano taki, że prezydent zagrał się na śmierć, bo choć miał lepszą prasę na Zachodzie niż jego formacja, to przecież nie telewizje znad Sekwany i gazety znad Renu zgłaszają kandydatów na prezydenta w jego ojczyźnie. Ale też, chcąc nie chcąc, przyczynił się do spektakularnej klęski własnego obozu politycznego, który został „pozamiatany” przez lewicę.

Z bułgarskim byłym prezydentem bardzo dobre relacje osobiste miał prezydent Andrzej Duda. Ciekawe, czy mu Bułgar opowiedział dlaczego nie wystartował na drugą kadencję?

* Felieton ukazał się w „Gazecie Polskiej” (02.08)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

10-08-2017 [10:43] - zbieracz śmieci | Link:

Mogli w kraju za górami za lasami przeprowadzić wczesniejsze wybory w terminie najlepszym z najlepszych ,zdobyć wiekszośc konstytucyjną samodzielnie i bez przystawek ewentualnie tylko jednej ,uchwalić prowizorium konstytucyjne ,skrócić kadencję szkodnika,a  nowego wybrać nie w wyborach powszechnych ale  większością sejmową , wybranemu pozostawić dbanie o zabytki i przyjmowanie listów uwierzytalniejących od nowych ambasadorów.Nic więcej !

Obrazek użytkownika Swisspola

10-08-2017 [19:28] - Swisspola | Link:

Szanowny panie (p)ośle. Ja naprawdę mam nadzieję, że partie delegują swoich kandydatów, kierując się wyłącznie dobrem ogólnym narodu, kraju oraz obywateli, a nie wyłącznie partykularnym dobrem partyjnym i prywatnym. Jeśli tak, to delegowany prezydent ma prawo, ba ma nawet moralny i prawny obowiązek, sprzeciwić się partyjnym interesom, jeśli jego zdaniem stoją one w sprzeczności z dobrem ogółu, państwa i jego obywateli lub im zagrażają. Nie twierdzę, że pan prezydent ma racje, ale ma wątpliwości, a waszym obowiązkiem jest go przekonać i znaleźć kompromis w imie dobra ogółu, a nie krytykować i znów wszystko rozpieprzać! To wynik buty polityków i uchwalania byle jakiego prawa po nocach na kolanie, bez konsultacji społecznych, a nawet bez konsultacji z panem prezydentem!!! Pański wpis dowodzi o chorobie, jaka toczy nasze życie polityczne, czyli tzw. BMW i dotyczy to wszystkich opcji politycznych. Oto wypowiedź zidiociałego i zarozumiałego członka tej patriokracji. Przypomnę panu, że z tą wiernością partyjną pan także miewał poważne problemy, jak wskazuje na to pańska kariera polityczny. I proszę jeszcze pamiętać, że tylko szlachetna ryba płynie pod prąd, a różne inne ekstrementa zawsze z prądem i to po wierzchu! W< wszyscy politycy macie wyłącznie na uwadze partykularne interesy prywatne i partyjne, a nie dobro Polski, pomimo że tak sobie buzie wycieracie patriotyzmem i wylewacie krokodyle łzy nad losem pogardzanych przez was obywateli.
 

Obrazek użytkownika Marek1taki

11-08-2017 [13:16] - Marek1taki | Link:

Problem w tym, że Pan Prezydent jest przekonany do swoich przekonań. Nie był przekonany do swoich poprawek i dlatego zawetował. Co prawda się konsultował z Panią Romaszewską, czyli do weta nie był przekonany, ale ona go przekonała. I stąd wiemy co nieco o jego przekonaniach.

Obrazek użytkownika Swisspola

11-08-2017 [19:26] - Swisspola | Link:

Ja naprawdę nie pisałem, że pan prezydent ma racje. Ja tylko pokazuje głupotę i butę partyjnych aparatczyków i ich priorytety, nawet tych na najwyższych stołkach. Dlatego jest tak w Polsce, jak jest i mam wielkie obawy, że "dobra zmiana" tego nie zmieni na lepsze!