Uczelnie

Jako kierowca miałem kogoś odebrać spod KUL-u. By skrócić sobie czas oczekiwania wszedłem na 5 minut do hallu uczelni. Niekiedy taki skromny przedział czasowy wystarcza do odebrania całkiem sporej porcji nauki i doświadczenia. Stanąłem przed jakąś gablotą i czytam, czytam… Żadne to tam wielkie czytanie, trzy kartki i trzy informacje. Sekundy wystarczają mi, żeby to tu zrozumieć,  ale wzniecona w tym momencie we mnie fala sprzeciwu rosła i rosła. Za chwilę wyjdę stąd znacznie wzbogacony o wiedzę i emocje.
 Kartka pierwsza: o „Gali Freuda” gdzieś się tu odbywającej. Że o Freudzie to rozumiem, ale dlaczego ta forma gali? Honory dla seksualizmu, seksizmu i  paskudztwa gender?
Kartka druga: jakieś sympozja i mitingi – wszystko dotyczące protestantyzmu. Lutry w te i we w te, aż do pełnego zachwytu skrywającego się gdzieś w dwudziestu punktach programu.
Kartka trzecia – budzi moje najbardziej osobiste odczucia: wspólna sesja kulowskich uczonych i rady poronionego powiatu w Świdniku. Jego powstanie to podobno duża zasługa prof. Z. Gilowskiej. Akt ten zaspokajał apetyty egoistycznego miasta i bezpośrednio godził w interesy podlubelskiej wsi. Od uczonych  i urzędów należałoby oczekiwać podliczeń  rzetelnych, naukowych, nie oszukanych. Nie będzie tak, w drugim już pokoleniu nie potrafią i nie chcą. Fakty zadają kłam całemu ich zadęciu…
Czwartej kartki z jakimiś słowami nadziei nie widziałem. Na chwilę znalazłem się w arce budynku Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie, ale wcale nie poczułem, że jest to miejsce bezpieczne, że to prawdziwy statek ratujący przed potopem. Widzę, że pruje on prosto kursem na New York City, co potwierdza marynarz – obserwator stamtąd.
 
Ciekawą, oddającą klimat nowojorskich uczelni, była historia moich wysiłków w bezkredytowej klasie angielskiego. Gwoli prawdy przypomnieć muszę, iż profesor z tej klasy też wysłał do departamentu sportowego list przewidujący moje przedwczesne rozstanie się z college’em. Bez dwóch zdań, profesor był typowym nowojorskim liberałem. Przy pomocy sarkastycznych komentarzy wyżył się na jednym z moich wypracowań. Napisał mi je T., a ja przetłumaczyłem na angielski. T., nie zamierzał przestać być sobą i do wątku zasadniczego włączył typowe dla siebie mistyczno-religijne odniesienia. Nie bardzo mogłem zrozumieć, jaki był sens uwag profesora. Poszedłem do mojego językowego doradcy, świeckiego franciszkanina nauczającego „fajnych metod czytania i pisania”… Notabene, był on pedałem i bardzo mnie lubił. Powiedział, że profesor angielskiego się ze mnie nabija. Jego komentarze utrzymane były w stylu: „możesz używać swoich mistycznych fraz na lekcji religii, w klasie angielskiego używaj dosłownego, związanego z rzeczywistością języka”.
Kiedyś już poleciałem chyba za daleko, zapomniawszy, że mieszkam w pedalskiej stolicy świata. Profesor skomentował zrównanie przeze mnie w jednym z esejów pedałów i zboczeńców: „Wielu moich kolegów byłoby obrażonych przez to sformułowanie, widzę, że mamy tu sprawę. Jeśli stanowi to problem, proszę pójść do brata X (dziekana wydziału anglistyki)”. W trakcie następnych zajęć podszedłem do niego z przeprosinami. Powiedziałem, że esej pisany był w szkole, więc pisałem bez większego zastanowienia się i że w rzeczywistości wcale tak, jak napisałem, nie  myślę (oczywiście, że tak myślę).
Wszystko to działo się w szkole katolickiej w USA. Jej nauczyciela oburzyło nadmienienie o Panu Bogu. Nie był on w stanie przyjąć krytyki homoseksualizmu.  Nie miał pojęcia, jaka jest faktyczna wykładnia Prawdy, którą gwarantuje Kościół Katolicki. Ani imię świętego w nazwie szkoły, ani tercjarze czy zakonnicy wśród jej władz w najmniejszym stopniu nie zabezpieczali Prawdy. Że  Eucharystia nie ma wstępu do niektórych kościołów chrześcijańskich, to mogłem zrozumieć, ale że nie miał On – Jego Imię - wstępu na uczelnię mianującą się katolicką – a  nawet do wypracowania  prostego studenta -  akceptować się nie daje. Katolickie przestaje być katolickim, Prawdę rozmywa się, zamazuje i wyśmiewa. Liczba 96%, o  której ostatnio słyszałem, określającą odsetek „katolików, zarówno w Ameryce jak i na świecie, nie mających  pojęcia, co to znaczy być katolikiem” nie oznacza, że  ja, ani tym bardziej władze uczelniane katolickiej akademii i sami biskupi, mamy się temu ogłupieniu poddawać.
Bez względu w jaką komplikację polityczno-obyczajową zaplątany był ten człowiek, to on wniósł największy wkład ze wszystkich nauczycieli w moje pisarskie umiejętności, jemu to zawdzięczam. Względem siebie wznieśliśmy się ponad różnice. W czasie ostatnich zajęć, każdy miał pisemnie wypowiedzieć się na zadany temat. Profesor chodził od osoby do osoby i na bieżąco komentował pisanie. Jego krytyczne uwagi pojawiały się przy każdym takim sprawdzeniu. To była mała grupa, może z 10 osób siedzących w kręgu. Pomyślałem sobie, że kiedy zobaczy moje bazgroły, to dopiero będzie miał problem. Uważałem, że skoro kłopoty z pisaniem mają „urodzeni” z tym językiem Amerykanie, to moje wysiłki profesor przekreśli całkowicie.
Przeczytał i powiedział: „- Wspaniała robota, Gutek, tym bardziej, że to  jest prosto z głowy”. Dał mi dobry stopień za cały kurs.
 

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

03-06-2017 [20:40] - zbieracz śmieci | Link:

To od śmierci Prymasa Tysiąclecia to nie jest już KUL ale UL i to zły .Corocznie datkiem na tace  wspomagali KUL  moi dziadkowie ,rodzic i ja ale od już bardzo dawna od tego odstąpiłem widząc co tam się wyrabia i to przeciwko KK.To ,że nie reaguje Komisja Episkopatu to też już mnie nie dziwi. .