Tylko złoto jest pieniądzem

" Tylko złoto jest pieniądzem, wszystko inne to papiery dłużne "

czytaj śmieci.

Powiedział w chwili szczerości były szef FED-u
Alan Greenspan – aszkenazyjski Żyd.

Od lichwiarza do bankstera.

Pieniądz = dług.

FED – Federalna Rezerwa, która jest tak federalna ( państwowa ) jak ślimak jest rybką.

Po upadku Cesarstwa Rzymskiego w Europie  w 476 roku sytuacja polityczna i gospodarcza bardzo powoli się stabilizuje i krystalizuje.

Powstają nowe państwa rządzone przez  feudalnych władców, którzy przyjęli chrześcijaństwo. Bardzo  ważną rolę odgrywa papież i cała instytucja Kościoła.

Coraz większy rozwój  rzemiosła, rolnictwa i handlu wymaga środków ułatwiających wymianę czyli pieniędzy.

Pieniądz pełnił i pełni jak wiadomo  trzy funkcje.

1. Wymiany
2. Gromadzenia środków
3. Mierzenia wartości

To niby oczywista oczywistość ale jednak są to funkcje sprzeczne ze sobą. Na przykład funkcja gromadzenia środków ( złote lub srebrne monety – dawniej )  prowadzi do ograniczenia wymiany ( zmniejszenie pieniędzy w obiegu ) a funkcja mierzenia wartości to już typowe " maćkowe oko " - niezbędne do prowadzenia  kreatywnej księgowości na przykład.

Pojawia się jednak największy problem  teologiczny i ekonomiczny tamtych czasów.

Kto w imieniu króla lub księcia ma bić monety, pożyczać je – puszczać w obieg ?

Kto może się tym procederem zajmować ?

Potrzebny był ktoś, kto zajmie się pożyczaniem pieniędzy. Ktoś -  kto mając odpowiedni kapitał będzie chciał to robić – tego wymagał rozwój i chciwość po prostu. Jednak aby ktoś się tym zajął z własnej woli i robił to chętnie, musiał mieć z tego korzyść czyli zysk.

Ta korzyść to procent od pożyczonej sumy i procent od procenta ( wzrost wykładniczy )

Procent od pożyczonych pieniędzy to  jednak lichwa.

Chrześcijaństwo zabraniało lichwy.

Teraz nie zabrania. Tak daleko posunęliśmy się w rozwoju duchowym.

Piętnowali lichwę księża, biskupi zakazywał papież  a sobory potwierdzały te zakazy. Żaden chrześcijanin pod groźbą wykluczenia z kościoła nie mógł parać się pożyczaniem pieniędzy na procent.

W średniowieczu miało to olbrzymie znaczenie.

Mało tego - odmawiano lichwiarzom chrześcijańskiego pochówku, uznając lichwiarza za krwiopijcę żerującego  na pracy innych.   Był godnym największego potępienia zbrodniarzem, gorszym nawet od mordercy, bo morderca nie morduje cały czas,  zaś lichwiarz grzeszy nawet wtedy, gdy śpi (procenty pracują cały czas).

Stąd – pieniądz pracuje. Śpijcie spokojnie – wasze pieniądze pracują – to był kiedyś slogan reklamowy jakiegoś banku. Określenie takie to totalna bzdura. Nie pamiętam, by mi się w nocy monety czy tym bardziej  banknoty same rozmnożyły w portfelu. Wręcz odwrotnie – czasami znikały w nie do końca wyjaśniony sposób, ale rozmnażać się za cholerę nie chciały.

Nienawiść do lichwiarzy była powszechna, ale obejść się bez nich nie było można. Rozwój gospodarczy, wymiana handlowa, budownictwo sakralne, budowa zamków i warowni wymagała używania pieniądza jako środka wymiany towarów i usług.

Bez pieniędzy tzw. Brakteatów wtedy – niemożliwa byłaby budowa tych wszystkich katedr i  zamków, które teraz  budzą podziw i szacunek dla kunsztu ówczesnych rzemieślników  i cieszą oczy zwiedzających. Brakteat – moneta tracąca systematycznie na wartości. Kto miał nadwyżki darował je za odpusty Kościołowi – a ten budował katedry.

Czy Żydzi sami się naraili do tej roli czy po prostu zostali przymuszeni sytuacją - chociażby zakazem uprawiania bardziej szacownych rzemiosł, czy posiadania i uprawy ziemi -  trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć.

Z pewnością mieli największe doświadczenie w sztuce obrotu pieniądza zdobyte jeszcze w starożytnej Babilonii, do której trafili wypędzeni z Judei po zdobyciu jej przez Nabuchodonozora. Posiadali niezbędny kapitał i  przez to wpływy na książęcych dworach oraz poprzez rozrzucone po całym ówczesnym świecie skupiska Żydów – diaspory niezbędne informacje gospodarcze.

To nie był raczej przypadek, że wybór padł na Żydów.

Argumentacja teologiczna była prosta i logiczna. Stwierdzono, że skoro procent wpływa na ruch pieniądza a pobieranie procentów od pożyczanych pieniędzy to  lichwa i skoro jest ona nieuchronna, gdyż w innym przypadku nikt nie zechce sie tym procederem zajmować to lepiej by praktykowali ją Żydzi wedle własnego prawa, niż chrześcijanie wbrew swemu prawu.

Żydzi mogli zająć się lichwą, bo nie była u nich zabroniona. Tora ( pierwszych pięć ksiąg Mojżesza Starego Testamentu )   wprowadzała  jedno tylko ograniczenie -  nie mogli pożyczać na procent innym synom Izraela.  Gojom mogli, gdyż byli oni dla Żydów czymś gorszym -  jasno powiedział im to ich Bóg.  Będziesz pożyczał narodom świata a sam od nikogo pożyczać nie będziesz- mówił ich Bóg słowami Mojżesza.

Chrześcijanie rozumowali  też w ten mniej więcej sposób -  skoro Żydzi są odpowiedzialni za śmierć Chrystusa, to jedna zbrodnia więcej nie zrobi im różnicy.

Ciekawe było podejście władców państw i samego papiestwa do pieniądza, otóż mając nadwyżki, przekazywali je Żydom, aby ci za nich nimi obracali udzielając pożyczek potrzebującym. Z czasem Żydzi stali się niezbędni. Starali się, by jakiemuś papieżowi nie wpadł głupi pomysł do głowy typu – odwołujemy zakaz lichwy.

Takim to sposobem chrześcijanin nie będąc posądzonym o grzech, mając czyste ręce i sumienie wzbogacał się, wzbogacał się i lichwiarz który stał się  w ten sposób bankierem.

Jeśli spojrzymy na to czasowo – to lichwa przekształciła się w poważny zawód bankiera w momencie powstania prywatnych i oczywiście żydowskich banków centralnych  pod koniec XVII w– najpierw w Szwecji potem w Anglii i wszedzie na świecie. To  niewątpliwie przyczyniło się do rewolucji technicznej i powstania czegoś co nazywamy – kapitalizm. Kapitał to jednak nie pieniądz.

Banca to po hiszpańsku, włosku  -  ławka -  la banca . Żydzi sefardyjscy załatwiali interesy siedząc na ławeczkach w centrum miasta. Gdy któryś z handlarzy kredytem okazał się niesolidny i naciągnął wierzycieli na kasę to ci po prostu łamali mu ławkę a jak zdążyli to i kark stąd - bancarotta – bankructwo.
?
Bycie uczciwym bankierem stało się z czasem  rodzinną profesją, tak jak wiele innych profesji, zawodów  i przechodziło z ojca na syna – z pokolenia na pokolenie.  

Jednym szło lepiej, innym gorzej.

Jedni się bogacili stając się mistrzami w swoim fachu. Inni  - mniej zdolni lub mniej pracowici upadali.

Nacja nie miała tu znaczenia. Interes nie był trudny. Żyd czy chrześcijanin – jeśli się znalazł - to bez znaczenia, każdy chciał mieć więcej.  Trzeba pamiętać, kto i po co zrobił Żyda bankierem.

Bankier jak w każdym zawodzie musiał się uczyć jak obracać pieniądzem aby mieć go więcej. Musiał wyczuwać koniunkturę. Z czasem zatrudniał fachowców i niepewne przeczucia co do opłacalności interesu zastępował pewnością wynikającą z doświadczenia.

Pożyczał na wojny finansując obie strony konfliktu.  Wiedział komu opłaca się pożyczyć aby nie stracić. Wiedział jak się zabezpieczyć przed stratą udzielając pożyczki pod zastaw. Z czasem rozwijał interes zakładając filie swojego banku w innych miastach i  stolicach innych państw.  Obejmował  pajęczyną swoich wpływów coraz to większe obszary potem już kontynenty i w końcu cały świat.  

A co z moralnością?

Bankier służył panu, władcy, kapitaliście. Zawsze traktował swoją profesję jako służebną w stosunku do realnej produkcji dóbr.

Pieniądz moralność zabija, i nie jest to coś – uczucie obrzydzenia , coś co dopada bankiera  tylko podczas bezsennych nocy. Gdy rozum śpi budzą się upiory.  Talmud tłumaczy Torę i nie ma w nim niczego co rodziłoby niesmak do profesji bankiera. Wręcz przeciwnie jest przyzwolenie – będziesz pożyczał narodom świata .....

Jeśli zgromadziło się odpowiedni kapitał i zatrudniło się pracowników – a pracownikami na najwyższym szczeblu byli też Żydzi z przejętych banków, bo oni się po prostu na tym znali – bankier nie musiał się już zajmować drobiazgami; umowami, kredytami, procentami itd. Mógł zająć się przyjemniejszymi sprawami np. grą w golfa z władcami fabryk i ludzi, planować konflikty, wojny i rewolucje...

Nie bez kozery któryś z bankierów dawał radę – jak krew leje się po ulicach kupujcie nieruchomości.

Człowiek, który od zawsze zajmował się pomnażaniem pieniędzy i wpływów, którego ojciec i dziad robił to samo przekazując wzbogaconą wiedzę następcy  nie spocznie nigdy na laurach.

Chęć posiadania i mnożenia pieniędzy staje się chęcią samą w sobie.

Bankier nie będzie pracował tak, jak my pracę sobie wyobrażamy – on myśli, kombinuje i liczy, mnoży procenty i procenty od procentów. Jego myśl jednak krąży wokół jednego tylko zagadnienia. Gdzieś jednak  we wnętrzu, gdzieś na dnie duszy czai się obawa, że ktoś, czy coś mu to wszystko odbierze. Dłużnicy zbuntują się i zamiast oddawać długi zabiją wierzyciela. Historia zna aż nadto takie przypadki – choćby narodowy socjalista Adolf  Hitler – żeby nie spłacać długów  pozabijał wierzycieli.  Szuka więc  zabezpieczeń,  dywersyfikuje ryzyko, stara  się, aby jego bank cały czas się rozwijał aby był najpotężniejszy.  

Jeśli się ma wszystkie pieniądze to -  czy można ich zdobyć jeszcze więcej? – można.

Jeśli na samym początku lichwiarz pożyczał pieniądze możnym ówczesnego świata (królom, papieżom, szlachcie), to na spłacie długu zależało tylko tym którzy go zaciągnęli i temu który go udzielił.

Aby spłacić dług, pan zmuszał swoich poddanych do pracy – niewielu było jednak takich,  którzy pracowali solidnie, z zapałem. Odrabiali  przeważnie z niechecią pańszczyznę.  Można śmiało przypuszczać, że pośród masy poddanych (chłopi we wsiach należących do pana, cała armia służby, niewolników) nie było ich prawie wcale  -  oprócz tych, którzy widząc realną szansę poprawy swego losu lojalnie i z pełnym oddaniem wywiązywali się z powierzonych obowiązków – karbowi, nadzorcy, ekonomi.

Lojalność niewielkiej grupy dozorców, nadzorców i dowódców różnych szczebli, była też uzasadniona tym, że mogli – nie pracując jak trzeba – stracić stanowisko a popadając w niełaskę pana, pogorszyć warunki życia, zostać pozbawionym statusu, zasilić szeregi ubogiego pospólstwa którym gardzono.
 
O pracę w tamtych czasach było cholernie trudno.

Większość ówczesnego społeczeństwa po prostu głodowała.

Całkowitą jurysdykcją i kontrolą nie była jednak objęta znaczna część mieszkańców obszaru należącego do pana.  Była to grupa ludzi nie posiadająca niczego lub tacy, którzy zamieszkiwali tereny trudno dostępne  ( jak Kurpie na przykład, którzy nie płacili podatków i dalej nie chcą ) – ludzie ci nie pracowali na rzecz władcy troszcząc się tylko o własny ciężki los i po prostu o przeżycie.

Trzeba było to zmienić.

Bycie dobrym bankierem nie polega tylko na liczeniu biegłym  słupków, procentów i procentów składanych.  Bycie dobrym bankierem to coś więcej -  to znajomość psychologii i socjologii. Najlepsi z bankierów  musieli  być wizjonerami.

Wiedza o człowieku przekazywana z pokolenia na pokolenie określiła dokładnie to, czego większość ludzi będących w zasięgu bankiera pragnie, co jest dominującą filozofią tych ludzi – co jest też jego filozofią; mieć, znaczy być – nie mieć, znaczy nie istnieć. Jeśli mienie nie jest dla kogoś ważne, trzeba zrobić tak, aby było ważne, aby jak najwięcej ludzi było przekonanych, że trzeba mieć – mieć coś, co ma pan,  bankier – mieć to być.

Bankier w przeciwieństwie do lichwiarza nie  wchodzi już chyłkiem, późnym wieczorem, tylnym wejściem do siedziby władcy. Bankier ma już tytuł  dworski " Muenzenjude " - Żyd od monety i  witany jest z szacunkiem przed główną bramą w blasku słońca.  Jeśli pada, sługa-niewolnik osłoni go parasolem, poda ramię – jeśli stary – spuszczając kornie oczy.

Niewolnik nie wie nawet, że w niedalekiej przyszłości  w 1789  roku świat się dowie, „że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolności i dążenia do szczęścia – wolność, równość i braterstwo.... albo śmierć.

Taka to była rewolucja francuska jak ślimak jest rybą. Tyle, że wybrano Francję. Powinna się więc nazywać – rewolucja we Francji.

Bankierzy przez loże masońskie przygotowują rewolucję we Francji. Trzeba wszystkich zrównać i zdobyć w ten sposób nowych klientów.

Rewolucja rodzi demokrację w stylu zachodnim –  dobrze nam znanym.

Maszyna  postępu ruszyła.

Pogardzani dotąd przejrzeli na oczy i zawołali – tak, wszyscy jesteśmy  ulepieni z tej samej gliny, bogacz i żebrak, wszyscy mamy takie same żołądki, więc skoro tak jest i wszyscy mamy równe prawa, my też możemy zostać bogaczami.

Dlaczego właściwie nie ? Lepiej jest być młodym, pięknym i bogatym niż odwrotnie.

Od pucybuta do milionera  – rozpoczął się wyścig o dobra, bo mieć, znaczy być.

Ci, którzy do tej pory nie przykładali się do pracy, robili niewiele lub nic nie robili wegetując w skrajnej nędzy uwierzyli, uwierzyli w coś, w co do tej pory wierzyli tylko nieliczni bogaci – uwierzyli w sprawczą  moc pieniądza.

Aby mogli do tego dojrzeć i uwierzyć to trzeba było wprowadzić powszechny obowiazek nauki.

Aby mieć pieniądz, trzeba pracować albo robić coś  aby go mieć. Tego uczą w szkołach. I uczą, że długi trzeba zawsze oddawać, a jak nie masz pieniążków to wystarczy udać sie do najbliższego banku. To  wystarczy za wiedzę -  odsetki składane, wzrost wykładniczy odsetek już niekoniecznie.

Jednym ze sposobów umożliwiającym wzbogacenie się, jest pożyczenie pieniędzy dla rozkręcenia interesu – to, co praktykowali nieliczni dotąd, stało się domeną wielu.  W przyszłości można będzie żyć na kredyt, a kredytem spłacać kredyt zaciągnięty wcześniej i – co najważniejsze – obciążyć długiem całe narody, państwa, wbrew ich woli.

Ludzie zaczynają kupować rzeczy, które nie są im niezbędne do życia za pieniądze, których nie mają ale mogą mieć – wystarczy iść do banku po kredyt.

Kredyt  kreuje pieniądz a wydany pieniądz nakręca produkcję innych rzeczy. Rodzi się wzrost ekonomiczny.

Rozpoczął się nieznany dotąd rozwój. Nie był to rozwój duchowy, była to ekspansja konsumpcji; zużywania posiadanych dóbr w celu bezpośredniego zaspokojenia ludzkich potrzeb. Potrzeby stale rosły i rosną, rozciągają się jak guma  i nie ma chyba granicy ,  którą człowiek przekroczywszy uzna, że ma dość i więcej nie chce – wie o tym najlepiej sam bankier. Postęp techniki, technologii we wszystkich niemal dziedzinach nakręca spiralę – ktoś wymyśla coś, co ułatwia, uprzyjemnia życie. Jeśli jest problem ze sprzedażą produktu trzeba zrobić tak, aby to, co wydaje się zbędne, stało się niezbędnym.

Powstaje reklama, powszechna manipulacja,  która w dużej mierze opiera się na kłamstwie – kłamstwo przedstawia się jako prawdę, prawdę jako kłamstwo, człowiek gubi się w szale konsumpcji i  głupieje do reszty.

Zachowania uznawane dotąd powszechnie za niemoralne, stają się akceptowalne, a potem ...większość uznała – jest ok.

Czy reklama jest czymś nowym? – nie.  Mamy z nią do czynienia od zawsze, najbardziej widoczna jest przy tworzeniu autorytetów.

Autorytety pomagają. Ludzie wierzą autorytetom – szczególnie moralnym - " drogi Bronisław " - ojciec wolności, prof. Balcerowicz – ojciec transformacji. Autorytety tłumaczą skomplikowane rzeczy. Nie trzeba samemu się wysilać - szukać, sprawdzać. Autorytet powiedział i to jest prawda.

Liberalizm demokracji  w stylu zachodnim – otwarte społeczeństwo Karla Poppera -  polega na powszechnym wprowadzeniu wolności i otwartości.

Ta bezgraniczna  wolność musi objąć wszystkich; od kobiet  dotąd zajętych domem, po gejów i lesbijki, od sprawnych inaczej po sprawnych lepiej.  Wszyscy, bez względu na kolor skóry czy wyznawaną wiarę są równi, mają te same prawa – prawa do żarcia najlepiej na  kredyt.

Jednak nie ma to nic wspólnego z równością i wolnością tak rozumianą, jak pojęcia te tłumaczą dawne  słowniki i encyklopedie.

Wszyscy ci ludzie mają pracować, domagać się pracy i prawo do pracy jest gwarantowane, bo pracując każdy może mieć, a mieć chce większość. Na jakich zasadach ma obowiązywać takie prawo? -” Prawo do pracy” to co innego, zaś „Prawo pracy” jest zupełnie czymś innym.

Wszystko ma być przekazane w prywatne ręce, ale tych rąk jest coraz mniej, bo mocniejszy połyka, wchłania słabszego – powstają korporacje, oligopole, monopole.  Korporacje globalne, tak jak wszystko co towarzyszyło ich powstaniu rządząi się jednym podstawowym prawem – prawem naturalnym, niesłusznie nazywanym prawem wolnego rynku. Jest to zwykłe prawo pięści – prawo  silniejszego, prawo siły – także tej finansowej. To silniejszy ma zawsze rację - teraz widzimy to jak nigdy.

I nadal wmawia się ludziom, że to rynek decyduje, że popyt rodzi podaż i powstaje równowaga.

Jaki rynek ? Gdzie ten rynek ? Jaka równowaga ?

Macie na myśli fryzjerki ?

Jeśli tak - to ok. Przynajmniej tak długo jak nie zajmą się tym "  rynkiem  "globalne korporacje fryzjerskie.

Czy ktoś w supermarkecie próbował negocjować ceny produktów z kasjerką ?
Pewnie, że nie. Nikomu to nawet do głowy nie przyjdzie.
A przecież na zwykłym rynku ceny się negocjuje ( ja tak robię ) i zwykle się udaje dojść krakowskim targiem do ustalenia sprawiedliwej ceny - akceptowalnej przez obie strony transakcji.

Dobrowolna wymiana według von Hayka ?
Dlaczego ?
Bo na tym rynku właściciel towaru spotyka się z jego nabywcą.  

Prezes korporacji wysiadając z limuzyny jest pewien, że nie spadnie na niego ani kropla deszczu. Usłużny pracownik stojący przed wieżowcem cały czas  czeka na swojego pracodawcę i zadba o to, aby szef nawet nie zauważył, że pada.

" Prawo Natury ustaliło, gdzie, w jakim miejscu jest prezes, w jakim pracownik, kim stał się on na powrót i gdy po raz kolejny trzymając parasol pracownik zauważy, z jaką pogardą patrzy na niego kolejna wyniosła dama towarzysząca następnemu wyniosłemu prezesowi, zacznie znowu  nienawidzić."

Lepiej chyba jednak, aby zaczął myśleć, zastanawiać się, bo zauważy przecież w końcu, że władca już nie wzywa bankiera, lecz prosi go grzecznie  o spotkanie - oczywiście w dogodnym dla bankiera czasie.

Zaś jego wolności starcza mu na tyle, aby w pustym geście rozpaczy darować życie karpiowi w Wigilię Bożego Narodzenia.

Nikt chyba nie ma złudzeń co do losu karpia – i tak czeka go nóż i patelnia.

Skoro już wszyscy muszą zap.... to my – wyższa kasta – nie musimy. Wystarczy, że uszczkniemy  - czyli ukradniemy kilka, kilkanaście procent z pracy innych – tych miliardów mróweczek, które nawet nie dostrzegą , że waleni są po  rogach i okradani na każdym kroku. Oczywiście wszystko lege artis - zgodnie ze sztuczką i prawem.

To władza zabiega teraz o względy bankierów.  Tworzy prawo, znosi wszelkie ograniczenia, zmusza zwykłych zjadaczy chleba do pomocy w ratowaniu nowo powstałej kasty -  banksterów, gdy podwinie się  im noga.

Każe tym zwykłym zjadaczom chleba  zap... na odsetki od kredytów, które  władza wydaje na pomniki swojej władzy.  

I tak z bankiera powstaje bankster – najwyższa forma usankcjonowanego prawnie rabusia. 

Jest początek lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.

Lichwiarz –  udzielał pożyczki na procent do momentu powstania banków centralnych – system agrarny.
Bankier –    bank jako instytucja służąca realnej gospodarce kredytowanie  – rewolucja techniczna.
Bankster –  odwrócenie sytuacji – to puste pieniążki  decydują  o tym w co się bawimy  - rewolucja informatyczna

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

02-06-2017 [21:19] - Imć Waszeć | Link:

"Gojom mogli, gdyż byli oni dla Żydów czymś gorszym -  jasno powiedział im to ich Bóg.  Będziesz pożyczał narodom świata a sam od nikogo pożyczać nie będziesz- mówił ich Bóg słowami Mojżesza." - prawda, że tu się coś rażąco nie zgadza? Bóg robiący za naczelnego ksenofoba, nacjonalistę, rasistę i tłumaczący tak zbrodnicze postawy "ludu wybranego", to może być tylko wymysł wybitnie pokręconej istoty ludzkiej. Z drugiej strony pokazywałem już fragment z Genesis, gdzie Bóg tworzy z zacięciem świat, a po kilku dniach tworzy dni i noce, żeby móc liczyć ile dni upłynęło. Toż albo Bóg jest alogiczny, co sprzeczne jest z obserwacjami, bo świat jest doskonale matematyczny, albo grał z pisarzem w głuchy telefon. Mówił jednemu, a piąty w rządku zapisywał to, co doszło. W każdym razie ludzie studiujący Torę literka po literce i szukający tam boskiego szyfru (gnostycy w tym gnostycy chrześcijańscy), to muszą być bardzo biedni na umyśle ludzie. Już kiedyś wspominałem, że trafiłem na wypowiedź jakiegoś wyższego rangą rabina, który jasno stwierdził, że Tora to bajki, a ważne są tylko komentarze do Tory. Mniej więcej tak, jak w Koranie. Są też rabini o odmiennym zdaniu: http://www.fzp.net.pl/judaizm/... Niektórzy żydzi posuwają się nawet do klecenia podobnych sur, niczym Rzeplińscy sanhedrynu: http://prostozmostu.pl/naczeln...

Nie mam niestety wypowiedzi wzmiankowanego rabina na podorędziu (nadal szukam), ale mam za to coś takiego. Chociaż nie jest to może reprezentatywna próbka, gdyż dotyczy Chabad Lubavich, ale pokazuje w czym rzecz i jak wygląda manipulacja:

Cztery elementy przyrody (nota bene greckiej) i współczesna wiedza fizyczna i chemiczna: http://www.chabad.org/library/...

Rebe odwołuje się do Midrash i Zohar, a to są komentarze do Tory, a nie sama Tora. W każdym razie warto przeczytać, bo jest z czego się pośmiać, gdy ktoś przykładał się do nauki w szkole.

https://en.wikipedia.org/wiki/...
https://pl.wikipedia.org/wiki/...

PS: Chyba mam. Źródło: Tzvi Freeman and Yehuda Shurpin "Is Midrash for Real?" - http://www.chabad.org/library/...

"I was silent and answered nothing. Obviously, I could not reply. Was this the first bit of nonsense to be found in the Midrash and Talmud?"

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

02-06-2017 [21:44] - rolnik z mazur | Link:

No i jeszcze Miszna i Gemara nie mówiąc o kabale. Po prostu ruki nie dachadjat. No pośmiać to się można. Mnie jednak bardziej interesuje sprawa  - w jaki sposób poza procentem da się efektywnie wprowadzić pieniądz w obieg ? System wprawdzie kreuje pieniądz poprzez kredyt ale odsetki nie - te muszą  wypracować ludzie. Pozdrawiam ro z m

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

02-06-2017 [22:01] - Imć Waszeć | Link:

Tak tak, Gemara też, ale Kabała to nie są komentarze do Tory, tylko - w wielkim skrócie - metoda uzyskiwania dodatkowej wiedzy dzięki manipulacjom na słowach Tory (numerologia). Zresztą w podanym źródle jest wyjaśnienie.

Bardzo obiecującym sposobem wprowadzania pieniądza do obiegu są kryptowaluty typu Bitcoina. Rozmawiałem o tym kilka dni temu. Tam padła sugestia, że jest to piramida, ale to piramidą nie jest w żadnym wypadku. W każdym razie temat jest trudny i na czasie. Nie jest to ani kredyt ani odsetki. Polecam dyskusję w sieci na ten temat. Dyskutują i argumentują wszyscy - od hakerów z Black Hat do internetowych "wolnościowców" z EFF:

1) http://bitcoinblackhat.com/
2) https://www.defcon.org/images/...
3) https://www.eff.org/deeplinks/...

"With respect to Bitcoin as a technology, there is clearly a lot more to be said. Currently it seems that Bitcoin, while innovative, has a number of limitations and weaknesses in its design, and might yet turn out to be just the first draft for future crypto-currencies"

Czyli to co już mówiłem na innym blogu. Jest to dopiero eksperyment i dopiero kolejne podejścia do tematu pozwolą skutecznie uwolnić przepracowane rządy (i narody wybrane) od ciężaru obowiązku drukowania pieniądza XD :)))

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

02-06-2017 [22:18] - rolnik z mazur | Link:

Ciekawa sugestia. Podejść do tego problemu  jest sporo. To, że w ogóle są próby znalezienia rozwiązania już są cenne i mówią o frustracji związanej z pieniądzem jako dług. . Być może trzeba zacząć od początku. Dzięki za linki i  pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

02-06-2017 [22:56] - Imć Waszeć | Link:

Jest jeszcze coś, co skłania ku patrzeniu na kryptowaluty życzliwym okiem. Właśnie NASA (już po Elonie Musku) ogłosiła program "space mining". Teraz dopiero zaczną się prawdziwe Gwiezdne Wojny. Celem pierwszej wyprawy, jak już wspominał inny bloger NB, będzie bogata w metale asteroida Psyche. Mówi się, że to jest jądro małej planety. Podobno jest tam złota tyle, że zachwieje to systemem walut opartych na tym kruszcu. Samo żelazo stamtąd jest warte circa 10 kwintylionów baksów (w systemie liczenia USA 10^18; nasz kwintylion to 10^30, a więc po naszemu 10 trylionów):

https://www.nasa.gov/content/g...
https://futurism.com/nasa-fast...
http://naszeblogi.pl/46805-usa...

Jedna asteroida wiosny nie czyni, ale sytuacja w okolicach Ziemi wygląda tak: http://static.ddmcdn.com/gif/b...

Co by było w przypadku sukcesu misji NASA? Tragedia na rynkach. Rolą kryptowalut mogłoby być właśnie stworzenie poduszki powietrznej na wypadek twardego lądowania walut opartych na złocie.

Obrazek użytkownika mjk1

02-06-2017 [21:16] - mjk1 | Link:

Mazur. Na miłość boską, co Ty odwalasz? Miał być krótki felieton na jeden temat a Ty poruszyłeś ich kilkanaście. Nawet Jabe zgłupieje. Większość czyta tylko tytuły i pierwsze kilka zdań. I to należy wykorzystać i na tym się skupić. Przykład? Lichwa. Dlaczego lichwy zakazują wszystkie religie, judaizmu nie wyłączając? Nie zabraniają przecież pożyczania np. worka ziemniaków a oddania dwóch. Dlaczego więc zabraniają w przypadku pieniędzy, oddania choćby jednego grosza więcej? To trzeba ludziom wytłumaczyć a nie rozwlekać temat w nieskończoność.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

02-06-2017 [21:37] - rolnik z mazur | Link:

A jak bym zaczął od Adama i Ewy ? To by dopiero było. Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika mjk1

02-06-2017 [22:14] - mjk1 | Link:

Jabe być może zgłupiałby po takiej ripoście, ale ja nim nie jestem. Twój wpis dotyczył pieniędzy a nie stworzenia Świata, więc przestań rżnąć głupa i trzymaj się tematu, który sam poruszyłeś.

Obrazek użytkownika Goral Supreme

03-06-2017 [00:16] - Goral Supreme | Link:

Witam.
Sledzi pan sytacje z Wloskimi Bankami ?
To jest chyba powodem dlaczego Frankfurt i ECB probuje metody "ucieczki w przod" mowiac o odzielnej poltyce ekonomicznej i Funduszach dla strefy Euro.."Europa 2 predkosci"...
Kryzys Kataklicznytch rozmiarow toz za rogiem ..Grecki kryzys to "pikus  przy nadchodzacym Wloskim.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

03-06-2017 [06:51] - rolnik z mazur | Link:

Dokładnie. Zbliża się kryzys i to znacznie większych rozmiarów niż ten z 2007/8. Nie tylko włoskie banki są na krawędzi upadłości ale i niemieckie -Deutsche Bank, Commerzbank...Ja bym większej gotówki w bankach nie trzymał. Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika mjk1

03-06-2017 [07:11] - mjk1 | Link:

Fantastyczne pytanie i jeszcze lepsza odpowiedź. I teraz konsekwentnie proszę napisać, jaka jest tego przyczyna i jaki sposób rozwiązania tego problemu. Oczywiście sprawdzony w praktyce sposób a nie teoretyczny. Potraficie i macie odwagę czy nie?

Obrazek użytkownika Poliszynel

03-06-2017 [08:49] - Poliszynel | Link:

Eureka:-), kryptowaluty naprawdę mogą rozwiązać wszystkie te bolączki, oczywiście, nie te kryptowaluty, które są obecnie. Bitcoin jest kreowany przez "wydobywanie"-  z d...py pomysł. Ale jeżeli w przyszłości:
- powstanie algorytm umożliwiający kreowanie nieskończonej ilości waluty,
- powstanie coś z rodzaju aplikacji umożliwiającej każdemu z pominięciem banku, wykreowanie dowolnego kredytu na wymyśloną przez siebie działalność,
- powstanie instytucja nadzoru, która nie będzie brać lichwy, tylko zostanie ustanowiony podatek na jej utrzymanie z działalności gospodarczej względem utrzymanie wiarygodności systemu,
- powstanie odpowiednie prawo, egzekwujące i zabezpieczające ustawowo ten proceder,

to :
- nie będzie lichwy, nie będzie banków i banksterów i będziemy żyli w raju:-) Każdy samodzielnie mógłby wykreować tyle gotówki ile mu potrzeba. Jedyna wada to taka, że dla niektórych byłoby to jak danie "małpie brzytwy".

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

03-06-2017 [10:05] - rolnik z mazur | Link:

Dokładnie ! Pieniądz nie jako dług tylko jako kredyt i to dla każdego, kto ma jakiś pomysł i to nie tylko stricte ekonomiczny ale i społecznie użyteczny. Każdy ma jakieś talenty - dlaczego promować tylko te, które polegają na okradaniu mniej sprawnych ekonomicznie. Z pewnością taką instytucją nadzorczą mogą być i banki ale skoro już kreują pieniądz z powietrza to dlaczego płacić im za to odsetki i zastawiać się. Jakieś godziwe wynagrodzenie dla  pracowników banku i tyle.  Jednak .".... byłoby to jak danie "małpie brzytwy". Nie wiem - to raczej kwestia świadomości społeczeństw - a z tym za dobrze nie jest póki co. Pozdrawiam ro z m. 

Obrazek użytkownika Goral Supreme

03-06-2017 [16:10] - Goral Supreme | Link:

Weksle ?
Moj najcenniejszy asset to zona..Chetnie bym ja komus "zwekslowal" ;-))

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

03-06-2017 [16:29] - rolnik z mazur | Link:

Jaka  wycena ? Po kosztach nabycia -  amortyzacja, czy aktualna wartość ? Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika mjk1

04-06-2017 [11:04] - mjk1 | Link:

Myślałem, że czegoś bardziej kretyńskiego od Bitcoina wymyślić już nie można. Okazuje się jednak, że głupota ludzka nie ma granic. Na miłość Boską, przecież każdy menel od razu wymyśli sobie, że jabole będzie produkował, wydrukuje sobie na to kasę i będzie zarówno producentem jak i konsumentem. Genialna wprost odmiana uspołecznienia środków produkcji. Wydaje mi się, że już było i się po...ło. Nie lepiej sięgnąć po sprawdzone wzory. Pamiętacie może mit zbitej szyby Frycka Bastiata, którym to mitem często zwodzi swą gimbazę popluty w muszce z krzywym ryjem? Jeżeli konsument będzie zmuszony wydać 100 zł. na zbitą szybę, to nie kupi potrzebnego mu płaszcza. Zarobi więc szklarz a nie zarobi krawiec i gospodarka nic na tym nie zyska. Tylko nikt nie zauważa, że 200 zł. pozwoli zarobić i szklarzowi i krawcowi. Po jednym wszakże warunkiem. Tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zarówno szyba jak i płaszcz na rynku są. Jeżeli płaszcza i szyby nie ma, 200 złotych pieniążków ma wartość tylko i wyłącznie zadrukowanego papierka. Co więc należy zrobić? To co proponuje Friedman a nie Keynes, czyli pieniądze z helikoptera. I teraz proszę napisać dlaczego „helikopter Friedmana” nie zadziałał nad Zimbabwe a zadziałał np. pod koniec XX wieku nad Europą? Sam Pan to przeżył. Proszę więc opisać kiedy i w jaki sposób rozsypywano „ sałatę” między innymi i nad naszym krajem. Ma Pan odwagę?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

04-06-2017 [13:33] - Imć Waszeć | Link:

W latach 90-tych w Polsce nie było rozsypywania kasy z helikoptera, ale było pozwolenie na handlowanie dla wszystkich, niemal wszystkim i wszędzie (np. korona Stadionu Dziesięciolecia, giełda na Grzybowskiej, "menele" włóczący się po firmach z tobołami zapakowanymi mydłem i powidłem, leżaczki w Berlinie i dalej na zachód, kożuchy i dywany z Turcji...). Wszystko to odbywało się pozornie bez podatków, gdyż nikt nie uwzględniał w rachubie "becalu", czyli haraczy płaconych przestępcom z WSI i SB, czyli trzonowi mafii. Ponieważ system ten był i tak mocno dziurawy, to wielu ludzi się dorabiało i wydawało im się to liberalizmem.

Jednakowoż nawet w byle Pipidówie można rozpytać ludzi, którzy wtedy zakładali jakieś interesy, salony, hurtownie, księgarnie, ile musieli płacić smutnym typom "z miasta" wpadającym regularnie po wypłatę. Mój znajomy nauczyciel miał właśnie prywatną księgarnię, od której musiał płacić haracz tym typom. Ja również wtedy prowadziłem firmę, ale moja działalność to nie był mój pomysł, tylko popularna w polskim "liberalizmie" "optymalizacja podatkowa". Z czasem się do niej przyzwyczaiłem, ale początkowo to było czyste kuriozum. Zresztą do nas (firma matka) również przybywali czasem kolędnicy z "dobrą" nowiną, ale takimi sensacjami kisił się był pan prezes.

Kiedy gdzieś po 2000 zacząłem pracę jako informatyk w sieci złożonej z hurtowni, producentów, floty TIR-ów i sklepów wielkopowierzchniowych, to było jeszcze śmieszniej. Wtedy też spotkałem się z tematem controllingu, czyli księgowości zarządczej, kupiłem na rachunek firmy stos książek wysokości metra i zacząłem studiować temat. Akurat prezesem był mój znajomy i miał tam resztę rodziny, więc miałem dość swobodny wgląd w papiery. Chodziło o to, że zatory płatnościowe zagrażały istnieniu firmy (rzędu ćwierć miliarda), a dodatkowo raz w miesiącu jacyś "ruscy" rąbali TIR-a z towarem. Trzeba było to wszystko policzyć i zoptymalizować wydatki. Gdy z obliczeń wyszły pierwsze sumy, to z dnia na dzień wyleciał z hukiem księgowy (oczywiście nie główny, bo to była rodzina), zaś prezesa jego kuzyni wynosili z biura naprutego w trzy i sztywnego jak szpadel. Wyszło też przy okazji, że szacowna firma z łodzi stworzyła oprogramowanie z podwójnym księgowaniem, jak twierdził ich prezes "wszystko dla wygody i na życzenie klienta". Ja tylko jeszcze raz spojrzałem na wiszące na ścianie dyplomy od ministra "Zasłużony dla przedsiębiorczości w Polsce" i zmieniłem klimat na zdrowszy. Natychmiast przestałem mieć też ogona na bagażniku i zaraz poczułem się zdrowiej. Długa historia, choć obejmuje tylko okres 7 lat, a w telegraficznym skrócie: Tak właśnie wyglądał w rzeczywistości od podszewki ów polski cudowny "liberalizm". Nawet nie można tu mówić o dzikim zachodzie, bo to był raczej dziki wschód i wolna amerykanka w wykonaniu homo sovieticusów.

Obrazek użytkownika mjk1

04-06-2017 [14:25] - mjk1 | Link:

Szanowny Panie. Za tzw komuny 90% polskiego społeczeństwa zarabiało miesięcznie równowartość 20-30 dolarów. Z takimi pieniędzmi to po obaleniu muru, rodacy mogli sobie na zachodzie co najwyżej wodę mineralną kupić. Zarobki po 1989 roku wzrosły prawie skokowo do ok. 300 dolarów miesięcznie. To pozwoliło rodakom na masowy najazd Berlina i Wiednia a nie żadna ustawa Wilczka, co usiłuje się wmawiać naiwnym. Sklepy dla Polaków powstawały tam nawet w bramach. Z kolei w każdym polskim mieście był jeden wieki bazar. Ponieważ jednak ten skokowy wzrost siły nabywczej w naszym kraju przyćmiła inflacja. podam Panu przykład innego europejskiego kraju.
Zaraz po obaleniu muru w Berlinie Zachodnim jeździło więcej Trabantów i Wartburgów niż samochodów innych marek. Obywatele istniejącej jeszcze formalnie NRD kupowali jednak to samo co my, czyli zegarki za kilka marek, rajstopy, zapalniczki i inne tego typu pierdoły. Kiedy więc zaczęli kupować Ople, wywalając jednocześnie Wartburgi i Trabanty do śmietników? Właśnie wtedy jak rozsypano pieniądze z helikoptera. Jak to zrobiono? Bardzo prosto Wymieniono marki NRD na DM-y w stosunku 1:1 i tu uwaga: przy rynkowym kursie: 20:1. Czyli dano społeczeństwu Niemieckiej Republiki Demokratycznej 20 razy więcej pieniędzy! Kwotę szacuje się na około 200 mld. DM. Przypomnę tylko, że nie pożyczono tych pieniędzy na żadnym rynku finansowym tylko wydrukowano w niemieckim banku emisyjnym i wymieniono. Pytanie z poprzedniego wpisu jest więc dalej aktualne: dlaczego nie wystąpiła inflacja jak w Zimbabwe? Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

04-06-2017 [15:03] - rolnik z mazur | Link:

To proste - inflacja nie ma nic wspólnego z ilością pieniądza  ( mit ) tylko z tzw - siłą nabywczą i możliwościami zakupu. Pieniądz jest niezbędny żeby była inflacja i nic ponadto. Trzeba zwalczać te szkodliwe mity ekonomiczne ! 500 + też nie zwiększył inflacji a to też " helicopter money " Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika mjk1

04-06-2017 [16:22] - mjk1 | Link:

„inflacja nie ma nic wspólnego z ilością pieniądza”
Oczywiście, że nie ma. Przykładem może być wymiana PLZ na PLN w 1995 r/ Zmniejszono wtedy ilość pieniądza w obiegu dokładnie 10 000 razy. Gdyby następnego dnia powrócono do PLZ, inflacja wynosiłaby dokładnie 0% choć zwiększono by ilość pieniądza w obiegu 10 000 razy.
„Pieniądz jest niezbędny żeby była inflacja i nic ponadto”.
Nieprawda. Nie pieniądz a drukowanie i przede wszystkim wcześniejszy dostęp do tych drukowanych pieniędzy. Ktoś kto ma dostęp do tych drukowanych pieniędzy, kupuje po starej cenie, ma majątek a zbywca zostaje z bezwartościowymi zadrukowanymi papierkami. Inflacja jest zawsze zaplanowaną bezczelną kradzieżą, chyba, że wierzy Pan w to, że te pieniądze drukują się same.
500+ nie ma nic wspólnego z helikopterem Friedmana. 500+ jest tyko i wyłącznie zabraniem pieniędzy tym co je jeszcze mają i danie tym, którym ich brakuje. Dokładnie bajeczka Frycka Bastiata, wciskana niekumatej gimbazie od poplutego w muszce z krzywym ryjem o której to bajeczce pisałem wcześniej. Od mieszania herbata nie robi się słodsza. Trzeba dosypać cukru niestety.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

04-06-2017 [17:44] - Imć Waszeć | Link:

Powiedzmy gdyby dziś kosmita wylądował u mnie na podwórku i upuścił walizkę z 100 mln, to najprawdopodobniej ja (zakładając, że kosmita nie jest złodziejem tylko cudotwórcą) poszedłbym na większe zakupy i nawet bym nie pomyślał o inflacji. Każdy, u którego zostawiłbym trochę tej kasy, również by pomyślał albo o większych zakupach, albo o przygotowaniu większej porcji tych "glinianych kogutków", bo "wyraźnie jest na nie popyt". W każdym razie też nie zawracałby sobie głowy jakąś inflacją. Każdy następny robiłby dokładnie to samo i w ten sposób dodatkowy "dodrukowany" pieniądz rozpłynął by się bez śladu w gospodarce, a jednocześnie uruchomił szereg procesów zwiększających obroty i PKB. Problem zacząłby się dopiero wtedy, gdyby w jakimś punkcie sprzedaży pojawiło się kilku gości z kieszeniami wypchanymi forsą i nie mogliby oni zrealizować swoich zakupów. Wtedy sprzedawca doszedłby niechybnie do wniosku, że za tanio sprzedaje i ceny produktów zaczęłyby automatycznie rosnąć, czyli pojawiłaby się inflacja. Z inflacją mamy do czynienia każdego dnia i nazywa to się plan podwyżek, czyli podnoszenia wynagrodzeń i premii za pracę, jako stały element wystroju przedsiębiorstwa. Jak ja zatrudniałem się w dużej firmie, to słyszałem nie tylko ile będę zarabiał od dziś, ale także, że za rok lub dwa mogę liczyć na podwyżkę tyle i tyle. To samo powie Panu dowolny wytwórca i sprzedawca. On będzie również dążył do tego, żeby na danym asortymencie zarobić jak najwięcej, a gdy się rynek zapcha to uciekać w inny rodzaj lub towar. Wtedy to co "schodzi" odrobinę drożeje, a to co "zalega" tanieje i jest np. "w promocji". Czasem promocja polega na tym, że podnosi się cenę i daje upust 25%, jak się nie sprzeda to podnosi się cenę i daje upust 50%,... wreszcie można dać upust 90%, bo na przykład kończy się okres przydatności. Jeleń zawsze się złapie. Ja kupowałem do domu towar na kilka dni przed upływem terminu (a więc żaden sklep by się na to nie nabrał) z mojej hurtowni przeceniony o około 50%, a więc zawoziłem w bagażniku prawie całe palety produktów spożywczych. Towar porzucony nigdy nie zrobi się bezwartościowy z tego tytułu, że ktoś go nie chce sprzedawać lub ktoś inny nie chce kupować. Nawet odpady mają swoją wartość i zastosowanie (vide wspomniane TIR-y;). Tak samo towar schodzący nigdy nie przekroczy magicznej granicy "rozsądnej ceny", bo dla hurtownika to jest samobójstwo. Tu negocjacje cenowe nie odbywają się tak, jak w minimalistycznym liberalizmie. Patrząc na to w skali całego państwa, to cały czas mamy impuls inflacyjny, a nie dochodzi on do głosu tylko dlatego, że przedsiębiorstwa starają się w pensjach płacić własne zarobione pieniądze, a nie płacić kredytem, producenci starają się dostosowywać podaż do obserwowanego popytu, popyt kształtuje się głównie dzięki modom i chciejstwu (prócz krajów wyjałowionych z grosza, czyli liberalnych). Wreszcie na końcu jest wyświetlacz fatamorgany, czyli bank państwowy. Tam dostosowuje się ilość brzęczących do trendu.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

04-06-2017 [14:56] - rolnik z mazur | Link:

Toż to właśnie Friedman  -  jego doktryna i chłopcy z " Chicago S of E " później znani u nas jako  " chłopcy z Mariotta " - sam należałem do takiej kiedyś  ekipy - aż wstyd się przyznać - robili  "  prywatyzację ". Nie zadziałał nad Zimbabwe i by nie zadział u nas. Metody  Friedmana były znane i z Chile i z Argentyny grubo przed tym jak je zastosowano u nas. Gdyby  " nasi profeserowie " typu Zawiślak czy tfu Balcerowicz bardziej się przyłożyli do rozeznania tematu to ...  Bez przekupnej kasty politycznej nie byłyby te metody  prywatyzacji możliwe ! O tej zbitej szybie  Bastiata zdaje się pisałem.  Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika mjk1

04-06-2017 [15:29] - mjk1 | Link:

Odpowiadając, prawdopodobnie nie czytałeś mojego wpisu o NRD-ówku. Nad Polską, nad NRD i innymi demoludami właśnie zadziałał a nad Zimbabwe nie. Podobnie jak nie zadziałał nad Argentyną czy Chile. Przyczyna jest prostsza od budowy cepa. Dobrobyt i bogactwo bierze się tylko i wyłącznie z pracy a nie z drukowania pieniędzy! Zimbabwe nadrukowało pieniędzy i nic za te wydrukowane pieniądze nie można było kupić, bo nikt wcześniej nie wyprodukował towaru, czyli nie zhańbił się pracą. Ta sama wydrukowana kasa w NRD, Polsce i innych demoludach spowodowała bum gospodarczy, tylko i wyłącznie dlatego, że te towary były wyprodukowane, czyli ludzie je wypracowali, lub byli chętni do dalszego ich wypracowania.
Jeszcze raz i do znudzenia: bogactwo bierze się tylko i wyłącznie z pracy a nie z drukowania pieniędzy. Pieniądze są tylko i wyłącznie środkiem wymiany wypracowanych dóbr. Bez wypracowanych dóbr, pieniądze nie mają żadnej wartości.
A tak już całkiem poważnie. O co toczy się wojna? O odebranie drukarzom monopolu na drukowanie. Kto uczestniczy w tej wojnie? Dokładnie Ci sami co w poprzedniej. Mnie martwi natomiast jedno. Znowu stajemy po stronie drukarzy i sami wpychamy się pod nieuchronnie nadjeżdżającą kosiarkę. Historia niczego nas nie nauczyła niestety.
Jeżeli jednak ktoś wierzy, że przyczyną sporu Anieli z pomarańczowym były kopcące kominy nad Paryżem, to jest bardziej naiwny niż Jabe.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

04-06-2017 [17:44] - rolnik z mazur | Link:

Czytałem, czytałem, gdyby w DDR- ówku dali kasę za friko i nie otworzyli granicy to byłoby Zimbabwe. A że DDR-ówek rzucił sie na wykupywanie min. VW, Audi za kasę z wymiany 1:1 to  inflacja nie podskoczyła. Słusznie - od mieszania herbata nie robi się słodsza. Mówimy właściwie to samo. A wojna toczy się o to kto ma mieć wyłączny  dostęp do drukarni i wszystko idzie w tym kierunku. Donald broni baksa, Aniela chce większego udziału Euro a Xi siedzi na  3-4 bilionach baksów i ...płaci składowe.. Gdyby pieniądz był tylko i wyłącznie  środkiem wymiany ( co już postulował Arystoteles ) to pół biedy. Tak jednak nie jest ... Pozdrawiam ro z m

Obrazek użytkownika Poliszynel

06-06-2017 [00:04] - Poliszynel | Link:

"Jeżeli płaszcza i szyby nie ma, 200 złotych pieniążków ma wartość tylko i wyłącznie zadrukowanego papierka"

Przecież od 300 lat cała cywilizacja opiera się na "obietnicach" zwanych kredytem i to jest odpowiedzialne za rozwój wykładniczy ludzkości. Przepraszam za użyte skróty myślowe, ale pieniądz fiducjarny jest największym wynalazkiem ludzkości, pomimo, że jego rola, różnymi trikami banksterów w ostatnich czasach została wypaczona. Ok, każdy musi się nauczyć, ale dlaczego mam za...lać 10 lat dla innego autochtona z gotówką honorowanego prze banki, aby zgromadzić własny kapitał na realizację własnych pomysłów? Kreowanie kredytu bezpłatnego powodowałoby, ze nie byłoby uzależnienia od osób decyzyjnych, które na tym kredycie zarabiają i takiego delikwenta opiniują nie mając pojęcia co chciałbym zrobić, boją się, że mogą stracić i szufladkują każdego w statystycznie dobrane szufladki.Poza banksterami są oczywiście honorowane przez nie "strefy wpływów", np dewloperskie, oczywiście one by upadły, jakby nie nadzór banksterski, więc pozwalam sobie tylko pomarzyć, że kreatywność młodych w końcu tą banksterską lichwę rozłoży. 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

06-06-2017 [02:22] - Imć Waszeć | Link:

Myli się Pan. Każdy mógłby wykreować tylko tyle gotówki, na ile pozwoli mu jego blaszak zatrudniony przy wydobywaniu. Słaby blaszak, to kiepski kredycik, super blaszak to dobry kredyt, ale i koszt blaszaka zdrowy. To właśnie w tym miejscu utworzy się nowy parytet. Oczywiście komputery kwantowe będą miały duże fory przed blaszakami, bo liczą szybciej, ale też są ze 100 razy droższe od normalnych "podobnej" klasy. Jakby Pan zechciał porżnąć w Countera v 17.0 przez sieć, albo wyrenderować szklankę z herbatą na tle tęczy w deszczowy dzień, to nici z wydobycia, bo wymagania gier i grafiki też rosną eksponencjalnie. Jednym słowem wtedy kredycik i tak zależałby od tego, jaką masę kasy delikwent wyrzuci na kompa lub nawet dwa.

Jest to podobne zagadnienie, jak już obecnie istniejące, masowe i dobrze opisane w literaturze tłuczenie golda i itemków w grach sieciowych MMO. Są tysiące firm azjatyckich, które zatrudniają ludzi po 16 godzin na dobę, a mimo tego jeszcze nie widać, żeby ten "kredycik" zawalił jakąś gospodarkę. Wręcz przeciwnie. Wraz ze stopniem trudności uzyskania fruktów z gry, rośnie rynkowa cena na nie. Kupują głównie Europejczycy i Amerykanie. Oczywiście w grach MMO nie koniecznie trzeba wydobywać, żeby się dorobić. Niejaki Johny Neverdie  najpierw kupił sobie w grze Entropia Universe stację orbitalną i zrobił kasyno z terenem łowieckim, potem postawił bank i zaczął dawać innym kredyty i wypożyczać sprzęt pod zastaw, wreszcie wynegocjował z twórcami gry utworzenie własnej planety Rocktopia. W jego ślady poszła słynna inwestorka z Second Life Anshe Chung (New Oxford Bank).

Pierwszą grą sieciową, w której oficjalnie i legalnie można było handlować awatarami, a nie tylko itemkami i walutą, był Wurm Online. To produkcja amatorskiego studia szwedzkiego Onetoofree AB, później Code Club AB, w skład którego wchodził kiedyś słynny twórca Minecrafta Notch oraz Rolf Jansson. Dobrze utuczony awatar może osiągnąć cenę nawet kilku tysięcy dolarów. W celu ekspienia awatarów ludzie piszą zakazane programy (boty), które same "grają" 24/7. To jest właśnie koncepcyjny schemat owego "wydobywania" waluty. Tyle, że w przypadku kryptowalut odpada konieczność immersji, czyli osobistego uczestniczenia w jakiejś grze lub osadzania w niej bota.

Pomysł jest związany też z innym zagadnieniem. Daniem wszystkim ludziom "pracy", czyli pozwolenie im na utrzymywanie się z grania, gdy normalnej pracy dla nich nie ma. Oczywiście zarobek w grze jest o niebo niższy bez wytężonej pracy i pomysłów, więc nie zagraża to klasycznemu "zamiataniu ulic", ale utrzymuje ludzi w gotowości do podjęcia realnego zajęcia, a nie w depresji, marazmie i alkoholizmie.