Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Żegnaj, Zbyszku! Wspomnienie po Zbigniewie Wodeckim.
Wysłane przez Lech Makowiecki w 22-05-2017 [19:41]
W Polsce Zbigniew Wodecki miał status Wielkiej Gwiazdy. Występując za granicą, dla zupełnie nieznanej publiczności błyskawicznie udowadniał, że na niego zasługuje. Jak mało kto...
„ ... Przytłumione światła, szmer rozmów cichnie. Punktowiec kumuluje uwagę publiczności na szczupłym, przystojnym meżczyźnie we fraku, siedzącym za fortepianem Steinway'a. Oczy ukryte za dużymi, ciemnymi okularami, na głowie burza włosów układająca się w lwią grzywę.
Artysta kładzie ręce na klawiaturze i z wirtuozerią rozpoczyna koncert. Nie jest to – jakby się można było spodziewać – utwór Chopina; mężczyzna czystym, mocnym i soczystym barytonem śpiewa światowy standard „Mona Lisa”. Brawa więcej niż ciepłe...
Do drugiego utworu wokalista wychodzi ze skrzypcami w dłoniach. Zaczyna tęsknie, przejmująco, by przejść do ognistej kumulacji cygańskich dźwięków. Gra ekspresyjnie, całym ciałem, potrząsając w rytm siarczystych pociągnięć smyka burzą rozwianych włosów . Tak zapewne „Czardasza” Montiego mógł grać sam Paganini! Rytmiczne brawa pojawiające się już w trakcie utworu, przechodzą po jego zakończeniu w aplauz.
Kiedy już wydaje się, że młody Artysta nie jest w stanie zaskoczyć niczym publiczności – ten wychodzi po raz trzeci na estradę, tym razem dzierżąc trąbkę. Szmer niedowierzania/zainteresowania niknie w rytmicznym akompaniamencie big-bandu. Piosenkarz (pieśniarz) śpiewa w niezrozumiałym języku, zdaje się coś o Bachu, ale to zupełnie nieistotne; jego głos wspina się w takie rejestry, że publiczności ciarki chodzą po plecach. A bijące w niebo jasne i ostre jak diament solo na trąbce powala swą potęgą. Tego wieczoru owacje na stojąco trwają wyjątkowo długo, a dach nad salą koncertową podnosi się od buzujących emocji...”
Nieczęsto zdarza się, by znakomity piosenkarz grał profesjonalnie na trzech tak różnych instrumentach. Znałem Zbyszka Wodeckiego nie tylko z estrady, festiwali czy z programów telewizyjnych. Kilka razy mijaliśmy się na koncertowym szlaku, czasem dzieliliśmy razem garderobę. Zapamiętałem go jako ciepłego, sympatycznego i pełnego humoru faceta, tak różnego od zarozumiałych i sfrustrowanych celebrytów. Nawet w nietypowej dla siebie roli jurora w „Tańcu z gwiazdami” nigdy nie sprawił nikomu przykrości, zawsze umiejąc znaleźć dobre strony ocenianych uczestników.
Wydawało mi się, że znam większość Jego twórczości i że Zbyszek niczym mnie już nie zaskoczy. Jakież było moje zdziwienie, gdy listonosz przyniósł mi pierwszą płytę Zbyszka – bodajże z 1976r! Okazało się, że zamówił ją na allegro mój syn. Dla zafascynowanego muzyką lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych chłopaka było to bardzo inspirujące odkrycie. Dziesięć lat później zespół młodych muzyków z grupy „Mitch and Mitch” namówił Wodeckiego na ponowne nagranie tego krażka, udowadniając (Fryderyki!), że album ten jest ponadczasowy...
Wiem, że Zbyszek nie życzyłby sobie, żeby wspominać go ze łzami. Traktował życie jak wieczną zabawę. Potrafił śmiać się sam z siebie i bawić się w przeróżnymi konwencjami humoru, nawet surrealistycznego. Dlatego przez przekorę przypomnę jego mniej znany utwór: „Świat Komedii”. Żegnaj, Zbyszku!
https://www.youtube.com/watch?v=ZlsSYFpwlxs
YouTube:
Komentarze
22-05-2017 [20:46] - michnikuremek | Link: Niechaj spoczywa w pokoju....
Niechaj spoczywa w pokoju......[*]
23-05-2017 [11:09] - ASPAL | Link: Niestety śmierć dopada ludzi
Niestety śmierć dopada ludzi w najmniej oczekiwanym przez nich momencie...Niech pan Wodecki spoczywa w pokoju...