Min. Gowin się obudził! Rzecz o „systemie formacji elit”

          Motto: O sprawach najwyższej wagi należy mówić językiem możliwie najprostszym i bez ogródek!

Portal Salon24 – vide: http://www.salon24.pl/newsroom/779357,gowin-chce-stworzyc-system-formacji-elit-dolaczymy-do-scislej-czolowki donosi, że minister Gowin ogłosił, iż chce stworzyć „system formacji elit”, cytuję fragmenty :

Polska pozbawiona elit
Moim marzeniem jest to, żebyśmy stworzyli system formacji elit, bo rozwijają się tylko te narody, tylko te państwa, które mają silne elity - zadeklarował Gowin.Szef resortu nauki przypomniał, że przez ponad 200 lat Polska była systematycznie elit pozbawiana. - Byliśmy drenowali z elit, bo one były często wypędzane z Polski przez prześladowania polityczne. Ostatnia taka czystka to był rok '68 - haniebna akcja antysemicka, która uderzyła w dużą część świata naukowego - powiedział. Dodał, że potem nastąpił exodus w czasach stanu wojennego, a zjawisko emigracji polskich elit bardzo się nasiliło po wejściu Polski do Unii Europejskiej…”, koniec cytatu.

Odpowiadam: Cacy, cacy, ale pan minister nie podał historycznej genezy powojennej degradacji polskich elit, o czym już w styczniu 2011 roku w notce pt. „Nabrani przez redaktora” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/271686,nabrani-przez-redaktora pisałem między innymi, cytuję:

Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjologicznej sztuczki. Z zacofanej i zabiedzonej prowincji,piszę prowincji, a nie ze wsi, by prawdziwych polskich chłopów nie urazić, przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i nie wykształconych ludzi. Brano głównie tych „nijakich” i bez charakteru.
W miastach, zazwyczaj w pobliżu zakładów przemysłowych, pobudowano dla nich nowe dzielnice, a w nich bloki, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. Ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych i temu podobnych ośrodkach krzewienia kultury masowej, przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli zdegenerowany twór bez rodowodu. Jednocześnie komunistyczna propaganda przypominała im bezustannie, że swój awans zawdzięczają dbającej o ich interesy władzy ludowej, co się w ich świadomości zakodowało na trwałe w formie ślepej wdzięczności dla komuny. To ci właśnie ludzie stanowili służący wiernie stalinowskiemu reżimowi pierwszy rzut zasilający szeregi PZPR, milicji i urzędu bezpieczeństwa.
W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc grupę „nowej inteligencji”, drastycznie odmiennej kulturowo od ideałów inteligencji „starej” wywodzącej się z czasów przedwojennych. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu „nowa inteligencja” określeniem „klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu”. Ta grupa społeczna od inteligencji „starej” różniła się głównie tym, iż nie wyniosła z domu praktycznie żadnych głębszych wartości. I choć nieźle wykształcona zawodowo, nie miała, świadomości, bądź jej nie dopuszczała, iż jest genetycznie skażona piętnem służalczej wdzięczności wobec komunistów, którzy umożliwili ich ojcom społeczny awans. Myślę, że to ci właśnie ludzie poparli, a jeszcze żyjący nadal popierają wprowadzenie stanu wojennego traktując generała Wojciecha Jaruzelskiego, jako męża stanu. I w pewnym sensie nie można ich za to winić, gdyż tak ich po prostu wychowano.
Po upadku komuny wydawało się przez moment, że nastąpi odrodzenie prawdziwych polskich elit. Otóż nic bardziej złudnego, gdyż proces ten skutecznie storpedowali zbałamuceni przez pewnego redaktora wnukowie tych, których w latach 40/50 przesiedlono do miast.
W tym przypadku, ten genetycznie służalczy, tym razem wobec post-komuny, materiał ludzki został wykorzystany, trzeba przyznać genialnie, przez owego redaktora poczytnej Gazety. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzenie ludzi w poczuciu społecznego awansu.
O ile sztuczka z „awansem społecznym prim” (tata 40/50) polegała na utwierdzeniu prostych i niewykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym bis” (po upadku komuny) polegał na utwierdzeniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wykształconych wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych ELIT. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim próżność, pychę i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.
Bezsprzecznie genialny redaktor wspomnianej Gazety doskonale znał odbierającą rozum magiczną moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do krajowej elity. Pan redaktor wiedział, że jak takiemu powie, że przynależy do crême de la crême III Rzeczypospolitej, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego społecznego awansu (bis) bezkrytycznie bronił do ostatniej kropli krwi. Więcej, w obawie przed utratą nowego statusu wyróżniającego go ponad resztę „ciemnego” społeczeństwa, taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę. I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowań obecnie rządzącej partii, popieranej w znakomitej większości przez takich właśnie ludzi. Popierających bezkrytycznie, w obawie, że ewentualny upadek tej partii grozi weryfikacją elit, co dla nich oznaczałoby możliwość utraty ich awansu społecznego (bis)…”, koniec cytatu.
Minister Gowin powiedział także delikatnie mówiąc ogólnikowo, cytuję za salonem24:
Kulejące szkolnictwo wyższe
W ocenie Gowina obszarem, w którym brak elit “szczególnie doskwiera” jest szkolnictwo wyższe i nauka. Jako najważniejsze słabości polskiego szkolnictwa wyższego i polskiej nauki wicepremier wskazał: nadmiernie masowy model kształcenia i obniżenie jego jakości, deprecjacje znaczenia badań naukowych, brak pomostu między nauką a gospodarką i niski poziom umiędzynarodowienia polskiej nauki.
Przypomniał przy tym działania podległego mu resortu, które mają się przyczynić do zmniejszenia skali tych słabości. Wymienił m.in. obowiązujące od 1 stycznia br. nowe zasady finansowania uczelni, które mają przyczynić się do podniesienia jakości kształcenia, odejścia od masowości i wzrostu znaczenia badań naukowych na uczelniach…”, koniec cytatu.
Odpowiadam. Wszystko pięknie, tylko pan minister Gowin mówiąc o ogólnikach nie podał, jak konkretnie wygląda stan naszego szkolnictwa wyższego, co teraz pokrótce postaram się zrobić za niego cytując fragmenty napisanej przeze mnie w listopadzie 2012 notki pt. „Jak dzieci we mgle”- vide: http://salonowcy.salon24.pl/466594,jak-dzieci-we-mgle, cytuję fragmenty:
Opierając się na własnych obserwacjach środowiska akademickiego, w którym przepracowałem prawie czterdzieści lat jestem skłonny zaryzykować tezę, że obecne pokolenie „50 Plus” jest już mentalnie niereformowalne, bądź reformowalne w stopniu poważnie ograniczonym.
Bowiem ludzie tej kategorii wiekowej nie są już w stanie dostosować do nienotowanego dotąd przyśpieszenia rozwoju cywilizacji, jakie nastąpiło w ostatnich dwudziestu latach i wciąż następuje. Wiek XXI staje się wiekiem elektroniki, komputeryzacji i telekomunikacji, a także ekspansji coraz bardziej doskonałych technik generowania, gromadzenia, przekształcania i udostępniania informacji, a zjawisko, jakim jest Internet nie ma precedensu w historii cywilizacji. I jak pisze profesor Akademii Górniczo Hutniczej Ryszard Tadeusiewicz w swojej książce pt. „Społeczność Internetu”, „nieomal z dnia na dzień pojawiła się w naszym życiu wszechobecna sieć informacyjna, obejmująca swym zasięgiem dosłownie cały świat, wnikająca do wszystkich przedsiębiorstw i instytucji, do szkół i uczelni...”.
Te nowe warunki pociągają za sobą konieczność zmiany mentalności i przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z tempem i specyfiką dokonujących się zmian. Niestety, wielu ukształtowanych w czasach przed-internetowych reprezentantów pokolenia „50 Plus”, nota bene zajmujących większość stanowisk kierowniczo-decyzyjnych, nie mogąc bądź nie chcąc nadążyć za rozwojem współczesnego świata „poddało się”.
Najlepszym przykładem mogą być akademicy starszej generacji, którzy, nie potrafią, bądź nie chcą korzystać z udogodnień Internetu, a ci, którzy próbują, w porównaniu z młodym pokoleniem czynią to niezdarnie i nieudacznie. W efekcie, nad tym, co młodzi ludzie załatwiają kilkunastoma kliknięciami, starsi ślęczą całymi dniami, najczęściej na darmo, gdyż wstydzą się spytać młodszych jak rozwiązać problem. Znam wielu profesorów starszej generacji z ogromną wiedzą naukową, którzy, jeśli w ogóle potrafią, potrzebują pół godziny do napisania kilkuzdaniowego SMSa, a żeby sprawdzić coś w rozkładzie jazdy tracą pół dnia na wyprawę na dworzec, nie zdając sobie sprawy, iż mogą potrzebną informację znaleźć w Internecie w ciągu kilku minut. Mógłbym przytoczyć setki podobnych przykładów.
Gorzej, większość akademików starszej generacji nie rozumie potrzeby jeżdżenia po świecie celem podnoszenia kwalifikacji, gdyż tkwią w świętym przekonaniu, że wszystko już wiedzą. A co jeszcze gorsze, nie rozumiejąc takiej konieczności, nie tylko nie „wypychają” w świat swoich uczniów, lecz nierzadko im to utrudniają.  
Wiem, że zaraz spadną na mnie gromy, ale ktoś to musi w końcu powiedzieć. Otóż prawda jest taka, że znakomita większość polskich profesorów starszej generacji, od dziesiątków lat niewychylających nosa poza progi swoich gabinetów naukowych nie zdaje sobie sprawy, że się kompletnie oderwała od otaczającego ich świata, że często szacowni profesorowie nie mają bladego pojęcia, na jakim poziomie „robi się” obecnie światową naukę i jakich narzędzi do tego używa. Że wielu naszych uczonych nie zdaje sobie sprawy, iż jako w ich mniemaniu wysokiej klasy specjaliści od czegoś tam, w realiach doby Internetu są nieporadni, jak dzieci we mgle.
Niestety stare nawyki, które są drugą naturą człowieka, jeśli w ogóle można, bardzo trudno zreformować. A nasi akademicy starszej generacji codziennie, od lat chodzą, lub jeżdżą na uczelnię tą samą trasą, a w pracy, w tym samym od niepamiętnych czasów rytmie, każdy ich dzień jest niezmiennie taki sam – natomiast świat bezlitośnie ucieka do przodu. Bo nie rzadko, Sic! kartki ich wykładowych konspektów są pożółkłe od starości, a jedynym, co ich absorbuje naprawdę to spotkania towarzyskie przy okazji niepoliczonych nigdy obron prac magisterskich, doktorskich i habilitacyjnych, a także rytualnych imienin, urodzin i jubileuszy, gdzie można coś przekąsić i miło pogadać. I choć w to trudno uwierzyć, takich imprez zdarza się często na uczelniach więcej niż dni w kalendarzu, a znam rekordzistów, którzy przy okazji popularnych imienin potrafią takich jubli obskoczyć kilkanaście dziennie. A nauka? Nie ucieknie przecież. Słowem, życie lżejsze od snu.
Innym zagadnieniem jest paniczny strach akademickich oldbojów czujących na karku oddech młodych wilków. W efekcie gros „uczonych trzeciego wieku”, którzy o zgrozo wciąż pełnią większość funkcji kierowniczych, miast najzdolniejszymi ludźmi, otacza się miernotami, a ci błyskotliwi są często usuwani na margines.   
Jaki jest poziom nauki polskiej każdy widzi – koniec czwartej setki w europejskich sondażach. A dlaczego? Między innymi, dlatego, że dożywotni profesorowie polskich uczelni nie podlegają praktycznie żadnej kontroli, bądź weryfikacji, choć zdarzają się przypadki, że przychodzą na uczelnię li tylko, dlatego, żeby sobie porozmawiać przez telefon za darmo.
Gorzej, jakże często obserwowałem, jak ludzie zajmujący się nauką wykonywali przez całe lata gigantycznie mrówczą pracę kompletnie na darmo, gdyż nikt się nie odważył im tego powiedzieć, a im zbrakło wyobraźni by spostrzec, że to, co robią jest pozbawione sensu, a efekt ich pracy nikomu się na nic nie przyda. Widziałem, jak się męczą, grzęznąc w coraz mniej istotnych szczegółach uznając, jakże błędnie to, co robią, za zgłębianie wiedzy. Jeszcze gorzej, w to brnięcie do nikąd, wciągali i nadal wciągają swoich uczniów, którzy po czasie stają się podobnymi im „ślepcami”.
Kolejnym zagadnieniem jest problem zarządzania uczelnią, wydziałem, katedrą bądź zakładem. Niestety, kierownicze stanowiska wszystkich szczebli struktury uczelnianej są nadal w dziewięćdziesięciu procentach obsadzone przez kompletnie pozbawionych zdolności menadżerskich akademików starszego pokolenia, którzy, co najgorsze, za Boga nie chcą ustąpić miejsca młodym.
Pamiętam, jak kiedyś chciałem wdrożyć pewien nowatorski projekt i napotkałem na mur tak zwanej „spychologii”, która moim zdaniem jest jednym z podstawowych hamulców rozwoju polskich uczelni i nie tylko uczelni zresztą. Bowiem gdy zgłosiłem swą inicjatywę jednemu z prorektorów, ten chcąc się wyłgać od odpowiedzialności za podjęcie stosownej decyzji odesłał mnie do dziekana. Z kolei strachliwie zachowawczy dziekan poprosił mnie bym zasięgnął opinii kierowników poszczególnych zakładów, dla których, nie uwierzycie, znacznie ważniejszymi od mojej inicjatywy były sprawy związane z tym, że ktoś im chce zabrać część korytarza, bądź nie oddał im rzutnika do slajdów. Tak, tak. Takimi problemami żyje starsza generacja pracowników naukowych na polskich uczelniach. Bo wcale nie tak rzadko obrady uczelnianych senatów przypominają plemienne rady starców, zaś rady wydziału podobne są modnym obecnie „babskim party”, na których uczestniczki mówią wszystkie na raz nie słuchając się nawzajem.  
Jednakże, gwoli sprawiedliwości, należy wyraźnie zaznaczyć, że zdarzają się na polskich uczelniach również  katedry na prawdziwie światowym poziomie, zarządzane przez otwartych na świat profesorów starszego pokolenia - lecz niestety, są to wciąż nieliczne wyjątki od powszechnej reguły.
Nasuwa się, więc logiczny wniosek, że polskimi uczelniami powinni zacząć zarządzać ludzie młodzi, których kompletnie nie obchodzi walka pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim. Po pierwsze, dlatego, że z racji wieku młodzi nie są skażeni strusiowato nielotnym myśleniem odziedziczonym po komunie, po drugie, że dojrzewali już w dobie Internetu, który mają we krwi i po trzecie, że w przeciwieństwie do tchórzliwie zachowawczych postaw pokolenia starej generacji, cechują się świeżym spojrzeniem, chęcią podejmowania odważnych decyzji i rozmachem umożliwiającym im swobodne poruszanie się w cyberprzestrzeni XXI wieku.
Powyższy wniosek w żadnym razie nie oznacza, iż kadrę akademicką starszej generacji należy dyskryminować, bądź odsuwać od wpływu na sprawy uczelni. Ani by mi to do głowy nie przyszło. Ludzie ci stanowią w znakomitej większości nieoceniony potencjał naukowo dydaktyczny oparty na wieloletnim doświadczeniu. Niemniej jednak uważam, że ludzie z pokolenia „50 Plus” powinni pełnić role doradcze, a nie menadżerskie, którym z racji anachronicznych przyzwyczajeń nie są w stanie sprostać.
I jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Nie mam cienia wątpliwości, że opisane wyżej problemy dotyczą wielu innych obszarów społeczno-gospodarczych kraju.  
Dlatego uważam, iż warunkiem koniecznym, żeby Polska rzeczywiście ruszyła do przodu i dogoniła Europę jest dokończenie rewolucji rozpoczętej przez NSZZ „Solidarność” i brutalnie stłamszonej stanem wojennym, przykro mi to mówić, przy haniebnie biernym przyzwoleniu zdemoralizowanych komuną akademickich środowisk opiniotwórczych. 

I dlatego uważam, że tę bezkrwawą rewolucję są w stanie dokończyć tylko ludzie młodzi. Bo jak pisałem w notce pt. „Bohaterowie są zmęczeni” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/460264,bohaterowie-sa-zmeczeni, pozbawione widoków na przyszłość pokolenie młodych Polek i Polaków powinno obecnie stworzyć własne, niezależne struktury, jak niegdyś „Solidarność”, unikając jak ognia wchodzenia w jakiekolwiek związki, bądź układy z partiami politycznymi, bo ich ograbią z pomysłów, które ogłoszą, jako swoje.
A jak okrzepną organizacyjnie, powinni stworzyć własną partię, zrzeszenie, stowarzyszenie, bądź jakiś całkiem nowy ruch obywatelski, działając wyłącznie własnymi siłami! Że powinni jak od zarazy stronić od „życzących im dobrze” pośredników i doradców starszego pokolenia. Że powinni przyjąć jakąś zupełnie nową nazwę, gdyż nie do końca jednoznaczne słowo „prawica” już się zdewaluowało w społecznym odbiorze.  
A stać ich na samodzielność, gdyż w przeciwieństwie do skażonego komuną starszego pokolenia potrafią myśleć niezależnie!  A jak im się uda, pokażą Polsce i Światu, że można w sposób pokojowy raz na zawsze skończyć ze starym myśleniem i wiecznie skłóconą Rzeczpospolitą rządzoną przez piszących na komputerze jednym palcem, skostniałych mentalnie, nieczujących bluesa zgredów..”, koniec cytatu.

Mam nadzieję, że ktoś z ministerstwa nauki i Szkolnictwa Wyższego przeczyta tę notkę i da na nią namiar panu ministrowi Gowinowi, bo mam pewne wątpliwości, czy pan minister zdaje sobie w pełni sprawę z jakich ludzi chce swoje "elity" tworzyć.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, członek grupy inicjatywnej krakowskiego oddziału Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO) im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego)  

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Tarantoga

19-05-2017 [20:22] - Tarantoga (niezweryfikowany) | Link:

Gowin--zły
Kaczyński--zły
Szydło ---zła
Duda--zły
Wszyscy do kitu,tylko pan Krzysiu jest debeściak i cały PiS pożałuje,że nie czyta jego notek...I TO JEST STRASZNE...SKANDAL!!!
Nie pozostaje panu Krzysiowi nic innego,jak rzucić się na sztylet i powiedzieć umierając: QUALIS ARTIFEX PEREO
Gdzie sie kończy megalomania,a zaczyna się śmieszność tego faceta?: 

Obrazek użytkownika xena2012

19-05-2017 [20:58] - xena2012 | Link:

No cóż ,jeśli minister Gowin będzie równie gorliwie poszukiwał elit jak pisał nigdy nieskończony kodeks wysokich standardów PO to blado to widzę.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

19-05-2017 [22:01] - Krzysztof Pasie... | Link:

@xena2012

"Jeśli minister Gowin będzie równie gorliwie poszukiwał elit jak pisał nigdy nieskończony kodeks wysokich standardów PO to blado to widzę..."
----------------------
Proszę to powiedzieć panu Tarantodze.

Pozdrawiam Panią serdecznie

Obrazek użytkownika marsie

20-05-2017 [00:05] - marsie | Link:

Szybki artykulik gwoli zapomnienia?

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

20-05-2017 [12:20] - Krzysztof Pasie... | Link:

@marsie

"Szybki artykulik gwoli zapomnienia?..."
------------------
Sorry, ale nie załapuję.

Obrazek użytkownika spike

20-05-2017 [01:23] - spike | Link:

Jest sporo racji w tym tekście, choć skostniałych zgredów raczej mało widzę, zobaczymy co p.Gowin wymyśli.

to mi się podoba najbardziej:
"...można w sposób pokojowy raz na zawsze skończyć ze starym myśleniem i wiecznie skłóconą Rzeczpospolitą rządzoną przez piszących na komputerze jednym palcem, skostniałych mentalnie, nieczujących bluesa zgredów..”,

domyślam się, że siebie Pan też wziął pod uwagę, iloma palcami Pan pisze na komputerze?
znam ludzi słabo piszących na komputerze, ale potrafią robić takie rzeczy, gdzie ludzie z tytułami przy nich wymiękają :))
Pzdr.

Obrazek użytkownika Tarantoga

20-05-2017 [09:47] - Tarantoga (niezweryfikowany) | Link:

spike (1.23)

"Tego jeszcze na moim blogu nie było. Notka wisi już trzy godziny i nie dodano ani jednego komentarza. Pocieszam się jednak, że poruszyłem temat tak ważny, iż napisanie merytorycznego komentarza wymaga namysłu."---koniec cytatu  pana Krzysia na s24 :-))

Mały Krzysio skarży się pani w przedszkolu,że dzieci nie chcą sie z nim bawić....
I powiedz,czy tego staruszka można traktować poważnie?
PS.Do godziny 9.45 na s24 jest pięć komentarzy...

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

20-05-2017 [12:31] - Krzysztof Pasie... | Link:

@Tarantoga

Już jest wiele komentarzy, a będzie zapewne dużo więcej. Zaś notka wczoraj od razu wskoczyła na pudło na Salonie24. Zachęcam wszystkich do lektury znakomitych komentarzy tam dodanych - vide: http://salonowcy.salon24.pl/77...

Niestety na Naszych Blogach moim zdaniem to limit znaków komentarza sprawia, że poważni komentatorzy nie mogąc się tu wyczerpująco wypowiedzieć rezygnują z komentowania na NB.

A Panu, Panie Tarantoga powiem, że niniejsza notka nie do Pana jest adresowana, lecz do ludzi o otwartych umysłach mogących mieć realny wpływ na tworzenie nowych polskich elit.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

20-05-2017 [12:23] - Krzysztof Pasie... | Link:

@spike

"Jest sporo racji w tym tekście..."
----------------------
I to się dla mnie liczy, a nie reszta Pańskiego komentarza, która jest mniej istotna przy formowaniu nowych polskich elit.
Pzdr

Obrazek użytkownika spike

20-05-2017 [13:05] - spike | Link:

Jak Pan wykazał choć trochę dobrej woli, to by zauważył, że często przyznaję Panu rację, tylko nie podoba mi się forma krytyki jak np.
"Min. Gowin się obudził! .....”
każdy Panu powie, że tytuł nie wskazuje troski, a ma charakter drwiny i ataku. Czy tak się też zwrócił spotykając się osobiście z min. Gowinem, czy podobnie by zwrócił uwagę dobremu znajomemu ?
Proszę zmienić ton swoich uwag i krytyki, a zobaczy Pan, że chętnie będzie komentowany bez agresji itp. co staram się Panu powiedzieć od dłuższego czasu, a mówię o tym nie tylko ja.
Pzdr.

Obrazek użytkownika Ziomal Ojczyźniany

20-05-2017 [14:47] - Ziomal Ojczyźniany | Link:

Widać, że Pan uwielbia obszernie cytować swoje wpisy na różnych portalach, co może dla stałych Pańskich czytelników stać się nużące, a nawet irytujące.Dziwi też Pańskie zauroczenie rzekomą wszechmocą owego znienawidzonego redaktora znienawidzonej Gazety: przypisuje mu Pan cechy wręcz diaboliczne, sprawiające, że polskie społeczeństwo jest kompletnie zaczadzone w swoim rozumieniu rzeczywistości polskiej głoszonymi przez owego redaktora naukami. Otóż zwracam Pańską uwagę na taki drobny fakt: owa straszna gazeta prezentuje - musi Pan przyznać -  niezwykle wysoki poziom dziennikarstwa i publicystyki ( abstrahując od zamieszczanych tam treści) przeznaczony głównie dla elit intelektualnych, a w każdym razie dla nie więcej niż 15-20  % społeczeństwa. Tak jest już od b.wielu lat. Czy naprawdę sądzi Pan,że tę Gazetę czyta większy procent Polaków? I w dodatku bezkrytycznie  ulega jej wpływowi na ocenę polskiej współczesności?