Jedność działania albo śmierć

(część trzecia)

Przedmiot ataku i obrony

Zarówno nasze „warunki niezmienne” od ponad 300 lat, jak i „warunki naszego przetrwania” od 70 lat są przedmiotem nieustannego ataku. W okresie zaborów, propagandowej manipulacji, zostało poddane pięć pokoleń Polaków. Karani byliśmy za katolicyzm i narodowość. Chciano z nas zrobić Rosjan lub Niemców. Na kresach temu atakowi opierała się szlachta; w Wielkopolsce szlachecką inicjatywę przejęli chłopi i mieszczanie. Dziś na ziemiach zachodnich mieszkają Polacy z Kresów, Polacy z Wielkopolski, Polacy z Pomorza i Polacy ze Śląska tworząc wspólnie konglomerat polskich kultur. Odwróceni do siebie plecami stoją, jak w teatrze kukiełek lub jak pomnik spetryfikowanego PRL-u. Z punktu widzenia politycznego, historycznego, socjologicznego, interesu państwa i narodu, ba, każdego innego, jest to sytuacja kuriozalna. Brak dialogu pomiędzy nimi, w dobie multi-kulti, jest niczym innym, jak czystej wody głupotą – tym gorszą, że mającą korzenie w czasach zaborów.

Atakowani jesteśmy z zewnątrz, ale to najcięższe uderzenie – na siebie i własną kulturę, a więc dziedzinę, dzięki której przetrwaliśmy zabory, II wojnę i PRL, przychodzi ze strony wewnętrznej – w imię krótkiej perspektywy. Tam, w piekle, Hitler przeciera oczy ze zdumienia, bo oto dostrzegł nowe życie dla siebie. Synowie tych Polaków, którzy pod jego nosem zbudowali Polskie Państwo Podziemne, dziś, jak wściekłe psy, rzucają się na siebie. Na całe gardło rechocze też Stalin, bo czuje jak wygasa mu żar pod siedzeniem, a narasta ten, który pozwalał mu mordować ludzi setkami tysięcy.

Dziś Polska po raz trzeci, po udanym okresie jagiellońskim i nieudanym planie Piłsudskiego, dostała od historii szansę na wyjście z permanentnej podległości. To Bóg i historia nakazują nam jedność myśli i działania albo śmierć. Przedmiotem ataku jest nasza kultura i państwo. Na tym świecie mamy tylko jedno życie i jedną szansę. Kultura to arsenał naszych możliwości a państwo to narzędzie kumulacji siły. Państwo i kulturę tworzą ludzie. Chcąc je zabić trzeba zneutralizować wartości i struktury, które trzymają poszczególne narody. Dawniej – dla zysku, niszczono nas za pomocą obcego prawa (myśli) i obcej siły wykonawczej. Dziś obydwie zakodowane zostały w środkach masowego przekazu i szkolnictwie. Środkiem wspomagającym ma być pozorny dobrobyt oparty na lichwie i przekupnych wykonawcach. Gdy cel propagandowy zostanie osiągnięty – każdy słabszy, także Polacy, zostaną sprowadzeni do potencjału taniej siły roboczej, bo tak nakazuje stary, nieadekwatny do współczesnych czasów, system ekonomiczny. Wszystko jednak zależeć będzie od dojrzałości, przygotowania i wyboru – właśnie ludzi.

Siła właściwych kadr

Owszem, na początku było słowo, ale wcześniej była myśl. Na tym ziemskim padole, wszystko zaczyna się od ludzi, od ich stopnia świadomości, przygotowania i wewnętrznej gotowości do akceptacji potrzebnych zmian. Ograniczmy się do samej Polski. Gdyby nie permanentny opór polskiej szlachty, a potem inteligencji w okresie zaborów, nie powstałaby polska myśl niepodległościowa, która po wielu doświadczeniach (z różnym skutkiem), doprowadziła do odzyskania niepodległości w 1918 r. Gdyby zabrakło czynu i pracy intelektualnej, dziś prawdopodobnie mówilibyśmy po rosyjsku i niemiecku.

Powstaje pytanie czy potrzebne są podziały? Czy warto dzielić się według kultur narodowych lub bronić swojej aksjologii, skoro dobrobyt wdziera się do naszych mieszkań drzwiami i oknami?
Kultury narodowe powstały w czasach, gdy na świecie ludzi było o wiele mniej niż dzisiaj. A skoro tak się stało, to podział ten jest naturalny – tak samo jak naturalnym jest wielość gatunków życia na ziemi. Z wielbłąda nie można zrobić szczura, czy z żyrafy tygrysa, tak samo zresztą jak z kultury niemieckiej nie można zrobić polskiej, czy z amerykańskiej chińską. Podział psychofizyczny zachowany jest również w obrębie tego samego gatunku. Przykładem niech tu będą rasy psów czy kotów. Taki jest świat.

W okresie, kiedy multi-kulti okazała się kompletnym niewypałem, warto zastanowić się nad celowością i sensem unifikacji kulturowej, która głównie wypływa z pobudek egoistyczno-ekonomicznych. Agresja cywilizacji muzułmańskiej pociągnęła za sobą destabilizację chrześcijańską. Z kulturowego punktu widzenia każdy zamach na czyjąś własność kulturową jest zbrodnią. Ale już ta sama czynność z politycznego i ekonomicznego punktu widzenia, jest poprawnym politycznie eksportem demokracji i dobrobytu. Ta niekonsekwencja podyktowana jest zyskiem za wszelką cenę.

Nie inaczej jest z dobrobytem. Pozorna sytość i lekkość życia nie oznacza jeszcze sukcesu. Sukces oparty na ciągłych pożyczkach czy lichwie generuje niepewność i niestabilność – tak samo małej, jak i dużej perspektywy. Gdyby w Polsce pożyczkodawcy nagle zaczęli domagać się zwrotu długów, to w krótkim czasie mogłoby się okazać, że nasz poziom zamożności nie odbiega wiele od ukraińskiego. Ilu nagle straciłoby swoje nieruchomości, ilu życie, ilu dorobek życia, a ilu pracę i środki do życia? A więc owo „życie„ jest tu słowem-kluczem. Czy w dobie światowego kryzysu można wykluczyć taką ewentualność? Ale najbardziej będą krzyczeć ci, którzy głosili rynkową tezę: „jak najmniej państwa”.

***
Na krawędzi epok, w której jeden świat powala drugi i sam zaczyna się walić; w którym specjalizacja zawodowa zaczęła niszczyć szersze horyzonty, skąd wziąć ludzi z renesansowym sposobem widzenia i myślenia? Brak takiego widzenia oznacza wojnę. A w Polsce, gdzie kundlizm, służalstwo i partyjny sposób widzenia był przez lata sowicie opłacany, skąd wziąć ludzi odważnych z szerokimi spojrzeniem? Czyż odwaga „kanarków” natychmiast nie zostanie zabita przez głupotę lub tchórzostwo wróbli.

Na niepodległą II RP pracowało pięć pokoleń przez 123 lata. Społeczność Polski międzywojennej w czasie II wojny, nawiązując do myśli z okresu Powstania Styczniowego, zbudowała fenomen Polskiego Państwa Podziemnego. Dzięki temu sama sobie wystawiła wspaniały pomnik. Dziś, choć czas biegnie szybciej niż dawniej, dyskusja na temat przyszłych losów Polski i punktu odniesienia dla niej, nie może wyjść poza ramy jednego pytania: Solidarność czy II RP? To bardzo zły prognostyk.

Świat skończył się tylko dla tych, którzy uwierzyli w koniec ideologii, koniec Boga, czy historii. Pozostali żyją i swój świat muszą ułożyć sobie od nowa. Próżnia jednak powstała. Kto ją wypełni rozmyci Europejczycy, czy Azja?

  1. Część pierwsza: http://naszeblogi.pl/46512-jednosc-dzialania-albo-smierc;
  2. Część druga: http://naszeblogi.pl/46536-jednosc-dzialania-albo-smierc;
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

10-05-2017 [08:38] - wielkopolskizdzichu | Link:

 Ma Pan w szufladzie jeszcze dużo tekstów o niczym? Net zniesie wszystko.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

10-05-2017 [18:12] - Ryszard Surmacz | Link:

Hm... Nie, to już ostatni odcinek. Pan w takie teksty po poznańsku nie wierzy. Ale tytuł jest bardziej dobitny, niż zawołanie francuskie: wolność, równość, braterstwo, albo śmierć! Tytuł trzeba rozumieć dosłownie, jak i cały tekst. Garnka tu nie ma.