O strajku nauczycieli

Jutro ma być strajk nauczycieli. Zadałem sobie trud wysłuchania dzisiejszych wypowiedzi na ten temat organizatorów, czyli prezesa ZNP S.Broniarza (dla Ringer Axel Springer zamieszczonej w portalu Onet) oraz reprezentantów PO w osobach K.Szumilas i K.Gajewskiej na konferencji w Sejmie. Postaram się odnieść krytycznie do tych wypowiedzi. Uprzedzam też, że moja wypowiedź zapewne będzie odbierana jako stronnicza uczę bowiem w różnych szkołach ok. 15 lat, mam też poglądy bardzo bliskie pisowskim.
Szumilas postawiła MEN i reformie następujące zarzuty:

1. Chaos
Trudno się z tym nie zgodzić. Takiego bałaganu, by nie powiedzieć burdelu dawno w szkołach nie było, niczego nie wiadomo dokładnie, a czasem nawet w zarysach. Np. do dziś nie wiadomo jak, kiedy na jakich zasadach będzie przebiegać rekrutacja do szkół. Tyle, że to norma, każda większa reforma edukacji przebiega właśnie tak, w bałaganie, z koniecznością robienia tysiąca rzeczy na ostatnią chwilę. Wymyślono trzy ścieżki programowe: aktualną, przejściową na dwa lata od września i docelową. Kompletny nonsens. Po co? Jest gorzej czy lepiej niż w 1999/2000? Pewnie gorzej, bo aktualny bałagan zawsze bardziej gorszy niż przeszły.

2. Nauczyciele stracą pracę.
Też racja. Gimnazja będą likwidowane i nauczyciele będą tracić pracę, opowieści Zalewskiej, że nikt pracy nie straci to bajki. Co z tego, że wylicza ona, że będzie godzin na więcej etatów. Dyrektorzy przyjmują do szkoły i zatrudnią tego kogo zechcą niekoniecznie zwalnianego z gimnazjum. Jest natomiast prawdą, że podstawówki i licea będą musiały docelowo zatrudniać więcej specjalistów: biologów, fizyków, chemików itp. Po dwóch latach będzie więc pewnie większe zatrudnienie nauczycieli niż dziś, a międzyczas część będzie musiała przetrwać pracując na części etatów w kilku szkołach, co de facto, jak przypuszczam zaskutkuje niższymi płacami.

3. Nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli.
W tym budżecie nie ma ale też rząd nie mówi o roku bieżącym. Szerzej na ten temat przy wypowiedzi Broniarza.

4. Pochwała gimnazjów, sukcesy w badaniach.
Bardzo to chwalebne, że są sukcesy, że nas chwalą. Pytanie jednak brzmi, dlaczego tego sukcesu w badaniach nie widać na rynku pracy? Dlaczego polscy absolwenci zatrudniani są mniej chętnie i za mniejsze pieniądze w poważnych światowych firmach? I czy ci sami nauczyciele będą uczyć gorzej w liceach i podstawówkach niż, jak dotąd, w gimnazjach?

5. Minister obraża nauczycieli.
Jak usłyszałem to z ust minister Szumilas to omal nie trafił mnie szlag. Kto to mówi? Szumilas z PO? Przypominam sobie początek rządów Tuska, gdy nauczycielom zabierano uprawniania emerytalne. Jaki temat grzały media? Oto nauczyciele są trzecią co do zarobków grupą zawodową w PL. Zaraz po prawnikach i kimś jeszcze (choć różnice były niewielkie). Ci sami nauczyciele, których zarobki są jedne z najniższych w UE.  Zaraz potem następne narracje: jakimiż to nierobami są nauczyciele, jak mało pracują, a czego to nie chcą. Epatowano wziętymi z kapelusza kwotami: 5-6 tys. na głowę i jeszcze chcą podwyżek? Sekundowało zresztą wielu tzw. prawicowych dziennikarzy jak np. obecny minister Marczuk. Plus reportaże o nauczycielach pedofilach w GW czy innych pokrewnych drukarkach Tuska.

Zauważmy, że teraz w związanych z PiS mediach takich tekstów mimo wszytko nie ma. Mimo prostych, utartych klisz. Tzn. widać, że część publicystów zwłaszcza z nurtu liberalnego aż pali, by znowu nauczycielom przykopać, ale jakoś się jeszcze hamują. Pytanie jak długo. 

I teraz taka Szumilas, czy Gajewska, jakaś GW czy Polityka, będzie mi wyjeżdżać z tekstami jak to oni szanują nauczycieli, jak cenią ich pracę. Powiem szczerze, trudno mi patrzeć na te wredne, zakłamane fizys, by nie powiedzieć im tak jak na to zasługują.

Następnie głos zabrała poseł Kinga Gajewska, znana z tego, że będąc na praktykach zaraz po studiach zaoszczędziła kwoty, których nauczyciel z pracy w szkole nie jest w stanie odłożyć w ciągu dziesiątek lat. Jak i z tego, że jej wiedza ogólna jest jaka jest.

 6. Reforma jest wprowadzana bez konsultacji społecznych.
Zgoda. Jeszcze nie słyszałem by jakaś reforma w PL była wprowadzona z tak szerokimi konsultacjami społecznymi jakich wymagałaby. A tutaj nawet fizycznie nie było to możliwe.

7. 147 mld wydały samorządy na gimnazja. Te pieniądze zostaną wyrzucone w błoto.
No i tu widać polot pani Kingi. Skoro bowiem te blisko 150 mld zostałyby wyrzucone w błoto w przypadku likwidacji gimnazjów to co z tymi rocznikami, które gimnazjum ukończyły? One nie korzystały z tych pieniędzy Pani Kingo? To na co gminy je wydawały? Domyślam się jednak, że pani Kindze chodziło o budynki gimnazjalne, pomoce naukowe itp. Jakoś jestem dziwnie spokojny, że samorządy doskonale poradzą sobie z zagospodarowaniem tego mienia.
 
8. Sukcesem gimnazjów jest to, że o rok wydłużono naukę ogólną z 8 do 9 lat.
Prawdą jest, że dziś, po reformie PO kształcenie ogólne trwa nie lat 9 lecz 10, do I klasy LO. Potem uczniowie uczą się 6 przedmiotów: 3 obowiązkowych i 3 wybranych. Zaś reforma PiS wydłużyłaby czas tego kształcenia do lat 12. Zwiększyłaby też liczbę godzin głównie przedmiotów przyrodniczych i informatyki (a nie historii, jak często jest powtarzane, tu raczej nie ma zmian). Rozumiem jednak, że pani Kinga nieudolnie próbowała powtórzyć argument Partii Razem sprowadzający się do tego, że wartością jest, iż przez 9 lat młodzież nie będzie dzielona wg warstw społecznych. Moim zdaniem jest to argument nieprawdziwy. Bowiem dziś w dużych miastach podział ten następuje po 6 klasie, dzięki reformie nastąpi dopiero po klasie 8-ej.

 Tyle panie z PO

Wywiad udzielony Ringier Axel Springer przez S. Broniarza jest materiałem znacznie ciekawszym, ponieważ dotyka kilku bardzo istotnych kwestii. 

1. Rzeczywistym celem reformy jest stworzenie elitarnych liceów i przetransferowanie dużej części uczniów do szkół zawodowych.

To zdanie S. Broniarza otwiera, mnie przynajmniej, oczy na wiele aspektów.

a. Rozumiem już prawdziwy sens strajku ZNP jak i popieranie go przez część środowisk nauczycielskich. Bo taki model edukacyjny oznacza, że wiele dzisiejszych LO zostanie zdeklasowane na zawodówki. Oznacza to utratę i prestiżu i dochodów przez część przedmiotowców. Bo w szkole zawodowej zawsze najważniejsi będą nauczyciele zawodów. I raczej oni będą spijać śmietankę, a kwestie najbardziej niewdzięczne będą musiały spadać na barki reszty grona pedagogicznego. Wyjaśniałoby to dlaczego część nauczycieli ZNP woli jednak pozostawić gimnazja, którym zawsze się sprzeciwiali i sądzę, że nadal się sprzeciwiają.

b. Zrozumiały wydaje się sprzeciw agend poważnych państw. Tego typu ustrój szkolny mają najpoważniejsze i najlepiej rozwinięte państwa: odrębne kształcenie wąskiej ale bardzo wysoko kwalifikowanej elity (kryterium podstawowe - zdolności) przeznaczonej do lukratywnych stanowisk, odrębne zaś kształcenie dla reszty społeczeństwa, nastawione na zdobycie i wykonywanie zawodu. Dzisiejszy zaś model w PL określić możemy jako równanie do średniej, czyli równanie w dół. Efekty takich systemów kształcenia są łatwe do przewidzenia.

c. Zrozumiały wydaje się sprzeciw części rodziców. Zwłaszcza tych bardziej oświeconych. W takim modelu wcześniej czy później o karierze dzieci będą decydować zdolności, a nie układy i powiązania rodzinne. Część młodzieży z góry będzie miała gorsze szanse. W dzisiejszych elitarnych LO uczeń z reguły dostaje 2-3 za wiedzę, za którą w standardowym LO dostałby 5. Zaś uczeń mający same celujące w najsłabszym LO w elitarnym najprawdopodobniej w ogóle nie dałby sobie rady. Dzieje się to dziś, gdy wymagania są znacznie obniżone w stosunku do PRL czy nawet początków lat 90-ych. A sądzić należy, że PiSowska reforma tylnymi drzwiami zacznie podniosłaby te wymagania. Spójrzmy tymczasem na poziom intelektualny i rozmiar kapelusza większości obecnej klasy politycznej. Implikacje są oczywiste. 

2. Nie ma żadnych poważnych ruchów ministerstwa celem tworzenia szkół zawodowych.
Tutaj Broniarz znowu ma rację. Szkolnictwo zawodowe jest najtrudniejszym z typów kształcenia. Po pierwsze jest drogie - wymaga maszyn. Po drugie wymaga dobrych nauczycieli zawodu. To drugie jest trudniejsze niż pierwsze. Maszyny można kupić, a nauczyciela? Nie każdy specjalista potrafi uczyć. Nie chodzi tylko o uzdolnienia. Starsi ludzie przyzwyczajeni są do drylu, dyscypliny, władzy kierownika/nauczyciela. Kiedyś tak było i w szkołach, po wcześniejszych to się zmieniło. Poza tym płace. Dobry specjalista w rynkowej dziedzinie nie zgodzi się na pracę za pensję nauczyciela, nawet gdy, dziś minister, Marczuk napisze, że nauczyciel zarabia 6 tys./mc, bo w końcu nadchodzi dzień gdy wypłata wpływa na konto i okazuje się, że jest tam góra połowa tego, a najczęściej znacznie mniej. Drugim sposobem jest przekwalifikowanie obecnych nauczycieli. Oni umieją uczyć, radzą sobie z młodzieżą, niestety najczęściej nie będą znać zawodu, będą musieli się go nauczyć jeśli dadzą radę. Proces tworzenia się szkół zawodowych będzie więc trwał lata. I powiedzmy sobie szczerze najpierw będą to szkoły tylko udające zawodowe i dające raczej papier niż wiedzę. A samorządy wcześniej czy później będą zmuszone wydawać na takie szkoły setki tysięcy złotych.

3. Restrykcje wobec nauczycieli planujących strajk
Broniarz mówił o groźbach zwolnienia itp. itd. Jeśli tak jest uważam to za sukinsyństwo ze strony władz. Nie jest trudno zastraszyć nauczycieli i siłą, groźbą zdusić strajki. Nie jest to trudne bo wielu nauczycieli się boi (jak zresztą mówił ekspert pana Broniarza). Nauczyciele boją się dyrektora (częsty model przywództwa to możliwie apodyktyczny), boją się radnych, boją się kontroli, często boją się też uczniów (nauczyciel w klasie praktycznie nie ma narzędzi administracyjnych do wymuszenia posłuszeństwa). Najczęściej nauczyciel jest obojętny, zajmuje się swoimi sprawami, jest bierny wobec spraw publicznych. PRL zdeklasował nauczycieli pauperyzacją. Zostawił jednak im jenak autorytarną władzę w szkole. III RP pauperyzację pozostawiła odbierając jednak władzę w szkole. Właśnie dlatego w szkołach działy się rzeczy, które wszystkich bulwersowały. Gimnazja nie miały tutaj większego znaczenia. Wystarczyło choć trochę podnieść status nauczyciela i jego uprawnienia i zaczęło to zmieniać na plus. Również w gimnazjach. 

Przestrzegam ludzi, również z prawicy przed hulaniem na nauczycieli. Takie będą Rzeczypospolite jak ich młodzieży chowanie. Jak zostaną wychowane wasze dzieci jeśli uczyć je będzie zastraszony, spauperyzowany nauczyciel? W szkole nic się nie da ukryć. Na nauczyciela patrzy bez przerwy setki oczu. Młodzież widzi wszytko. Czego nie widzi to sobie dopowie. Nauczyciel musi być pewny siebie, niezależny, zadbany, elegancki. Powinien znać odpowiedzi na wszystkie pytanie. Wiedzieć co trzeba zrobić. Tylko taki nauczyciel może pociągnąć za sobą uczniów, jeśli to się uda, nauka nie będzie męką ale przyjemnością. Dla obu stron. Jeśli nauczyciel będzie się bał młodzież nie będzie go szanowała. Nikt nie lubi tchórzy.
Jeśli zaś o strajki chodzi. Dlaczego w bogatych krajach zachodu nauczyciele mają tak wysokie zarobki? Bo sobie to wystrajkowali. 

4. Podwyżki dla nauczycieli
Jest projekt PiS podwyżek dla nauczycieli. Polegać ma on na likwidacji wszelkich dodatków i uzależnieniu płacy od średniej krajowej. ZNP jest przeciw. Ja jestem za, samolubnie. W dzisiejszym systemie z dużą ilością dodatków, zapomóg, świadczeń itp. itd. jak ryba w wodzie czują się ludzie sprytni, którzy umieją się zakręcić, ze zdolnościami do intryg. Nie mam ani jednego, ani drugiego, ani trzeciego. Wolałbym jasny, klarowny system.  Dla mnie oznaczałby on zwiększenie dochodów. Jeśli jednak, jak mówi Broniarz, będą to pensje od samorządów nie od państwa to będzie to zwykłe oszustwo. Bo samorządy nie dadzą tych pieniędzy nauczycielom. Jeśli będzie trzeba po prostu zatrudnieni zostaną ludzie zaraz po studiach po najniższej stawce zaszeregowania. Takie rzeczy już były. 

A czy podwyżki dla nauczycieli, nierobów pracujących 3 godziny dziennie są potrzebne? To już powiedziałem wyżej. "Nauczyciel musi być pewny siebie, niezależny, zadbany, elegancki. Powinien znać odpowiedzi na wszystkie pytanie. Wiedzieć co trzeba zrobić." Nie znam przypadku, by państwo, w którym nauczyciele mają niskie uposażenie stało się państwem bogatym. Ale może ktoś inny zna?

Rozumiem jednak trudną sytuację PiS. Bo nauczyciele rzeczywiście w większości są przeciw tej partii. Myślą Wyborczą i TVN. Kaczyńskiego i Macierewicza uznają za wariatów, Dudę za długopis itp. Po co więc partia rządząca ma dawać podwyżki swoim wrogom? Dzisiejsze działania ZNP jeszcze to utrudniają. No niestety jeśli PiS rzeczywiście chce by Polska była krajem w pełni suwerennym i by odniosła sukces gospodarczy musi zadbać o to by nauczyciele mieli autorytet. Nawet jeśli to wrogowie PiS. Trudno o inną drogę.

5. Zideologizowane podstawy programowe.
Śmieszy mnie wielka debata o podstawach programowych. Toczona zwykle przez ludzi którzy na oczy nie widzieli tego dokumentu. Podstawa programowa to najczęściej zbiór kilkunastu/kilkudziesięciu ogólników. Zwykle było mi szkoda czasu na przeglądanie tych bzdur. Był podręcznik i szło się wg podręcznika. Jeśli w podręczniku czegoś brakowało to się to uzupełniało. A skąd wiadomo, że brakowało? Z wiedzy ze studiów i z wymagań na egzaminach. A jeśli to coś nie mieściło się w podstawie? To trzeba było odpowiednio zinterpretować podstawę, aby się zmieściło. Daje się, bo tak są pisane podstawy programowe aby się dało.

6. Precz z upolitycznieniem oświaty.
Szczerze rozbawił mnie prezes Broniarz swoimi szlochami. Facet, który doprowadził do tego, że ZNP - związek zawodowy, stał się częścią SLD - tworu stricte politycznego. Facet, który uwikłał związek zawodowy nauczycieli w marsze KOD, Nowoczesnej i PO. Który organizuje konferencje oświatowe z Partią Razem. Teraz głośno krzyczy, że reforma jest polityczna. Do kogo?
Rozumiem, że związek zawodowy nie może być apolityczny. Bo tylko politycy mogą załatwić postulaty związku. Ale dlaczego zamiast starać się ssać z cycków obu krów ZNP czepił się tej, która nie może mu dać dziś żadnego mleka, a rzuca kamieniami w tę z pełnymi wymionami? I po co wiązać się z mikroskopijną Razem, która jedyne co może zaoferować to pasożytowanie na ZNP? Jeśli chodzi o model oświaty mamy do wyboru dwie propozycje wynikające z modelu gospodarczego:

a. PL częścią niemieckiej Mitteleuropy (producent żywności i poddostawca) i dostawcą taniej siły roboczej dla krajów UE

b. PL krajem uprzemysłowionym

Z modelu gospodarczego wynika model oświaty. W pierwszym przypadku szkoła musi być słaba i uczyć głównie rzeczy prostych. W drugim państwo musi postawić na edukację by osiągnąć swoje cele. Dlaczego związek nie miałby postawić na model "b"? Tylko ginąć za model "a"? Jakoś jeśli chodzi o inne grupy zawodowe skrupulatnie pilnują swojego interesu i ani myślą wdawać się w poważne spory z rządem ograniczając się do mniej lub bardziej pustej retoryki. Mogę się założyć, że jeżeli PO i Salon obejmą władzę, to podziękują za te strajki. Broniarzowi gratyfikacją finansową, a zwykłym nauczycielom kopem w tyłek. A najmocniejszego dostaną ci najaktywniejsi. Skoro bowiem umieli zrobić strajk przeciw PiS to będą mogli zrobić go i przeciw PO. Już towarzysz Dzierżyński mówił ponoć, że zawsze strzelać trzeba przede wszystkim do tych najaktywniejszych, nie ważne w jakiej sprawie.

PODSUMOWUJĄC
Mimo wszystko, mimo tego, że uważam pana Broniarza za hipokrytę, człowieka skrajnie upolitycznionego, działającego przeciw interesom nauczycieli, mimo, że działania ZNP wymierzone są w rząd, którego politykę popieram, mimo że koalicjanci ZNP są fałszywi, puści, a oświatę i nauczycieli mają w d... to ja osobiście strajk ZNP uważam za słuszny. Popieram go, choć na razie słowem nie czynem. Uważam bowiem, że wartością wyższą niż to co wymieniłem wyżej jest uzyskanie przez środowisko nauczycielskie podmiotowości. Obojętnie z Broniarzem czy bez Broniarza. Uważam, że korzystniejsze dla środowiska nauczycielskiego jest dziś to co robi oświatowa Solidarność, czyli konstruktywny dialog z rządem. Z tym rządem. Jednak wartością nadrzędną jest siła i podmiotowość środowiska nauczycielskiego. Oczywiście jest to mój partykularny interes. Jednak bez silnego, podmiotowego środowiska nauczycielskiego PL nie ma szans na wyrwanie się z roli niemieckiej Mitteleuropy czyli kraju półkolonialnego. 

PS
Ringier Axel Springer na portalu Onet rozmowę z Broniarzem poprzedza łzawym materiałem o dymisji dyrektora LO Ruy Barbosy. Skrót drukuje też GW. Pan dyrektor mówi, że nie podoba mu się reforma, nie chce zwalniać nauczycieli więc rezygnuje z posady i idzie na emeryturę.
Podejrzewam, że i Ringier Axel Springer i GW zmanipulowali wypowiedź pana dyrektora. Prawdą jest, że w LO redukuje sie nowe klasy aby zapełnić nowe licea powstałe z gimnazjów. Wątpię jednak by szczególnie dotknęło to Barbosę. Stawiałbym, że realia wyglądają tak: panu dyrektorowi kończy się kadencja. Gdyby ubiegał się o następną musiałby najpierw zapewnić sobie etat (jako dyrektor ma tylko kilka godzin dydaktycznych), a to oznacza że dla którejś z koleżanek matematyczek rzeczywiście może zabraknąć godzin. Dyrektor woli więc odejść na emeryturę, nie musząc też brać sobie na kark olbrzymiego bałaganu w jakim wprowadzana jest reforma. 

Linki do materiałów wideo:
https://vod.pl/programy-onetu/...
https://www.periscope.tv/Platf...
  

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-03-2017 [08:25] - Marek1taki | Link:

1. „aktualny bałagan zawsze bardziej gorszy niż przeszły” – wszystkie wymienione problemy biorą się z tego, że ministerstwo wyręcza nauczycieli z ich obowiązków.

2. Celem szkolnictwa nie jest praca dla nauczycieli.

3. Na pieniądze nauczyciele muszą zapracować. Problem, że płatnikiem jest państwo a nie rodzic w części bonem oświatowym a w części własną gotówką. Zarobki nauczycieli nie mogą być ustawiane i gwarantowane przez państwo.

4., 5. i 8. Zwykła propaganda.

6. Pozostawienie uzgodnień nauczycielom i rodzicom byłoby prawdziwą konsultacją społeczną między zainteresowanymi stronami. Oni wypełniliby ramy stworzone przez ministerstwo. Trudno żeby ktoś konsultował bełkot ustawodawczo-administracyjny tej czy innej władzy.

7. Wprowadzenie samorządów państwowych jako pośrednika między rodzicem a nauczycielem jest zbędne. Robi konkurencję szkołom prywatnym rodziców i nauczycieli.

Broniarz to komunistyczny zbrodniarz winny zbrodni stanu szerzenia totalitaryzmu na skalę masową z użyciem aparatu państwa. Jego miejsce jest w więzieniu.
Członkowie ZNP zasługują na nadzór kuratora a nie na prowadzenie kuratoriów i szkół, nie na możliwość szerzenia propagandy lewicowej.
Idąc drogą tych ludzi i ich ideologii należałoby usunąć wszystkie prawie podręczniki za odwoływanie się do przykładów politycznej poprawności. Wystarczy jednak przestać to finansować a za pokolenie przywrócona zostanie równowaga.

Strajk bez określenia przyczyn problemu jest zły. A problemem nie jest ta obecna sytuacja tylko powierzanie marksistom pieniędzy na ich propagandę pod pretekstem nauczania.

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-03-2017 [09:04] - Marek1taki | Link:

http://niezalezna.pl/96289-otw...
Ilustracja jak państwowe pieniądze są wydawane na dzieci - baraczek za 4 mlnzł dla setki dzieci zamiast kilku żłobków prywatnych, które nie powstaną bo nie podskoczą dotowanej konkurencji; zresztą po co, skoro będą etaty trzeba się załapać.

Obrazek użytkownika foros

31-03-2017 [10:27] - foros | Link:

1.nawet jeśli nauczyciele napisaliby rozporządzenia to i tak nie mają one mocy prawnej. Bałagan polega na tym że nie ma rozporządzeń, gdy sie pojawią to jest kilka dni (3-4) aby szkoły je przetrawiły i stworzyły odpowiednie dokumenty nie mając szans na konsultacje.
2. no to właśnie ma Pan szkołę bez nauczycieli. Zadowolony?
3. płatnikiem i właścicielem szkoły jest samorząd, państwo dostarcza mu gotówkę, Samorząd, a nie rodzice decyduje ile w danej szkole będzie klas i czy szkoła będzie istnieć.
6. teoretyczne mrzonki, jak bajki o liberalizmie Mikkego
7. uważam, że samorządy mają zbyt duży wpływ na szkołę. One wybierają dyrektora i de facto rządzą w szkole.

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-03-2017 [16:17] - Marek1taki | Link:

Ad 1 Nie chodzi aby nauczyciele pisali rozporządzenia w miejsce rozporządzeń administracyjnych tylko by uczyli bez rozporządzeń. Są nauczycielami - nie potrzebują do wykonywania zawodu rozporządzeń, ani ZNP, ministerstwa, kuratoriów. Rozporządzenie to jest potrzebne aby określało ile zamierza państwo płacić na ucznia rękami rodzica do kieszeni nauczyciela. Reszta won.
Ad 2 Co ma piernik do wiatraka. Z faktu, że nauczyciel ma sobie zagwarantować pracę sam nie wynika brak nauczycieli w szkołach a tym bardziej dzisiejszy strajk.
Ad.3 Właśnie tak jest i jest źle.
Ad 6 Jeżeli decydowanie przez rodziców o sprawach własnych dzieci to są mrzonki, a realne jest zajmowanie się dziećmi przez państwo, to nie dziwmy się, że jesteśmy w głębokim eurokołchozie i marksiści z ZNP nabijają głowę kolejnym pokoleniom.
Ad 7 Zgadza się. One płacą i wymagają.

Obrazek użytkownika foros

31-03-2017 [17:18] - foros | Link:

1. a skąd wiadomo zę np. historii jest 1, 2, 3 czy 4 h. w tygodniu? Skąd wiadomo że w kl 1 należy uczyć starożytności a nie współczesności, historii Francji tak, a USA nie? Skąd wiadomo jakie przedmioty będą w szkole nauczane? Ilu szkoła może przyjąć uczniów? Nauczyciele moga sobie to wszystko wymyślić, tylko ich uczniowie nie dostaną świadectw honorowanych przez państwo i nie będą dopuszczani do matur, bez nich do studiów.

2. Szkoły prywatne istnieją i dziś. W większości są to szkoły gdzie zdaje się za czesne, a uczeń jeśli chce to się uczy, jeśli nie chce to nie. Są też szkoły z wyższym poziomem ale za odpowiednio wysokie czesne, np 1600zł/mc/dziecko
6. decyzja rodziców sprowadza sie do wyboru szkoły. A jak już dziecko w szkole jest to wszystko zależy od lokalnych układów
7. zgadza się i m.in. dlatego za czasów PO zamknięto ponad 1500 szkół a atrakcyjne budynki sprzedano, za jakiś czas trzeba je będzie odkupywać.

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-03-2017 [18:39] - Marek1taki | Link:

1. Wiedza to jedno, egzaminy to drugie. Jedno drugiego nie wyklucza.
Tyle od ministerstwa można wymagać, żeby znany i akceptowalny był zakres egzaminów państwowych.
Nie wiem jaka jest optymalna ilość historii i innych przedmiotów, w której klasie i dla którego dziecka, ale w ministerstwie też tego nie wiedzą. Bliżej prawdy jest konkretny nauczyciel na podstawie kontaktu z konkretnymi uczniami. To zresztą powód do zróżnicowania programów i bardziej indywidualnego podejścia. A jeżeli dziecko jest mniej pojętne albo nieprzeciętne w drugą stronę, to czy byłoby czymś złym gdyby rodzic dopłacił nauczycielowi już z własnej kieszeni za korepetycje aby słaby uczeń mógł zdać państwowy egzamin, a wybitny rozwijał swój talent ponad przeciętną?

2.  Nie wiem czy te prywatne mają czesne składające się z części państwowej i dopłaty przez rodziców ( tak być powinno jeżeli uczniowie szkół prywatnych nie są gorszymi uczniami z punktu widzenia "państwa prawa"), pozostaje fakt, że później jest to weryfikowane przez egzaminy. To kto bogatemu zabroni posyłać do gorszej szkoły aby dziecko zostało bez wiedzy, bez matury i bez studiów. W tych szkołach z czesnym 1600/mc/dziecko nie ma chyba ZNP? Wracając do sprawy: problem w tym, że nauczyciel nie może otworzyć szkoły i uczyć za pieniądze z refundacji państwa. Państwo wolało zmarnować wysiłek rodziców z lat 90tych i pozamykać szkoły bo nie mieściły się w koncepcji. Za to państwo wozi dzieci gimbusami zamiast dać zarobić nauczycielkom, które (znam osobiście) pracowały jako kelnerki i kasjerki (nawiasem mówiąc w Biedronce) zamiast uczyć małe dzieci po wsiach. Doczekały się czyjejś śmierci albo emerytury i już pracują w zawodzie.
6. Dlatego powinna ta decyzja rodziców nie ograniczać się do ograniczonego wyboru szkoły ale też do prawa wyboru nauczyciela. Tu wracamy do kwestii kto kogo, ile i za ile ma uczyć.
7. Ten mechanizm jest sprawdzony, właśnie odkupiliśmy sprzedane za bezcen banki zamiast samemu zrobić nowe. Mamy ministra bankiera, ale opłacało mu się odkupić a nie głowę sobie zawracać.

Obrazek użytkownika foros

31-03-2017 [19:58] - foros | Link:

Pan tu sobie tak teoretycznie żegluje w oderwaniu od realiów, ja mówię o rzeczywistości. Jeśli o te pańskie rozważania chodzi to może w bogatym państwie ze świadomymi obywatelami sprawdziłyby się one. Żyjemy w państwie biednym, średnio rozwiniętym, gdzie świadomość obywatelska jest bardzo różna, najczęściej niska. Tutaj jeśli nie zadziała państwo to nikt nie zadziała.

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-03-2017 [22:01] - Marek1taki | Link:

Ja sobie żegluję ale z Pana to dopiero żeglarz. Państwo to niby kto? Świadomość, bieda i średnie rozwinięcie na poziomie obywatelskim a w przekroju przez aparat Państwa to Wielkopaństwo? Z gołodupców na jaśniepanów się awansuje przez uwłaszczenie na państwowym?!

Obrazek użytkownika foros

01-04-2017 [02:03] - foros | Link:

państwo to są uprzywilejowane elity dzierżące władzę polityczną, tę realną władzę

Obrazek użytkownika Marek1taki

01-04-2017 [21:18] - Marek1taki | Link:

Również, ale też ci zarządzani. Nawet jeżeli nie mają władzy to nie znaczy, że mają nie mieć świadomości. Właśnie utrzymywanie w nieświadomości jest celem "oświaty".
Nawiązując do następnego wpisu - cel polityczny, jak najbardziej.