Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kopulacja Desdemony z kozłem
Wysłane przez Sekator w 24-02-2017 [17:55]
Przysłuchując się dyskusji o inscenizacji „Klątwy” w Teatrze Powszechnym, w
pierwszejchwili pomyślałem, że Wyspiański przewraca się w grobie. Ale dramaturdzy już
dawno zostali wyeliminowani, nomen omen, z gry i znaczą mniej niż libreciści. Sceną
zawładnęli reżyserzy, wróć, inscenizatorzy. W tym momencie przypomniałem sobie
„Sędziów” i „Klątwę” Konrada Swinarskiego z Anną Polony. Spektakl wielkiego wizjonera, z
kreacjami wybitnych aktorów, pozwalał pojąć nawet profanom na czym polega magia teatru i
posłannictwo sztuki. Dawne dzieje. Koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Było,
minęło. Dziś inne zwyczaje. A co ze sztuką?
„Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata… Nie zna granic ni kordonów pieśni zew.”
„Międzynarodówka”? Poniekąd. Bo tak mógłby się zaczynać manifest międzynarodówki
kreatorów sztuki bezpardonowej. Skojarzenia z lewackim pierwowzorem są nieprzypadkowe.
Od czasów powstania malowideł naskalnych w Altamirze wszelaka sztuka niczym kosmos
skutecznie poszerzała granice swego władztwa. Wszechświat czyni to nadal. Sztuka już nie
musi. Dotarła do kresu. Otóż sztuką jest wszystko, co ktoś uzna za sztukę. Tyle teoria. W
praktyce zaś w sztuce tkwią jeszcze przeogromne rezerwy kreatywności. Tymczasem liderzy
awangardy są zachowawczy aż do bólu zębów. Ich obrazoburczość i prowokacje ideowe(?)
ograniczają się do pomiatania symbolami religii katolickiej. Toż spektakl z krzyżem jako
wibratorem mogą wymodzić inspicjent do, nomen omen, spółki z suflerem. Dlatego w trosce
o rozwój Teatru Ogromnego proponuję wszystkim zafajdanym konserwatystom kilka tropów
demolujących rzeczywiście do imentu political correctness. I nie zastrzegam sobie praw
autorskich.
Akt pierwszy. Trzej starcy, jeden w piusce, drugi w mycce, trzeci w turbanie, czyli trojka
ekumeniczna, podglądają czarną Zuzannę w kąpieli. Zuzia po ablucjach bieleje. Ileż w tej
krótkiej etiudzie podtekstów do przemyśleń. Ileż wątków interpretacyjnych!
Akt drugi. Czysta Zuzia kocha się z Desdemoną i kozłem na tle tęczowej flagi LGBT. Po
akcie spełnienia drą flagę na podpaski i czynią z nich właściwy użytek. Resztę tkaniny zżera
kozioł. Z tej scenki przebija szacunek dla naszych braci mniejszych. Kozła, który budzi
skojarzenia satanistyczne może zastąpić szympans już obdarzany przez tolerastów godnością
ludzką. Otello tylko na zastępstwo.
Akt trzeci. Etos pracy. Na proscenium olbrzymia menora ze świecami w kształcie fallusów.
Wchodzi siedem krasnoludków wszystkich płci. Nucą marsz pracujących z wiosek, miast i
osiedli, chutorów i kibuców nie wykluczając: „hej ho, hej ho, do pracy by się szło”. Stają
w szeregu. Krasnalki zadzierają spódniczki, krasnale spuszczają hajdawery. Wszyscy
wyjmują z kandelabru świece i czynią z nich intymny użytek.
Akt czwarty. Finał. Cała trupa halabardników i subretek urządza event golgota piknik, który
przy dźwiękach „Ody do radości” przeradza się w holocaust balangę. A gwiazda trupy zbiera
datki na kastrację wszystkich klechów. Szczodrą ofiarę składa na tacę pani profesora Płatka, a
może to jest profesora Ciupak Środzina?
Uff! Idę się wyrzygać.
Sekator
PS.
- Ale dałeś czadu - ekscytuje się mój komputer.
- Nie przesadzaj. To jedynie mój skromny wkład w rozwój prawdziwej sztuki – odpowiadam
zgodnie z postprawdą.
Komentarze
24-02-2017 [22:42] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link: Coz no takich mamy po prostu
Coz no takich mamy po prostu artystow w dzisiejszych czasach. A i widownia na pewno tez się znajdzie.
24-02-2017 [22:52] - twardek | Link: "...krasnale spuszczają
"...krasnale spuszczają hajdawery. Wszyscy wyjmują z kandelabru świece i czynią z nich intymny użytek."
Tak się zastanawiam nad owym użytkiem, gdy chodzi o krasnali...
Szelmutki z Pana. Tak w ogóle, wg mnie, tekst jest extra. Dobrze im tak !
24-02-2017 [23:51] - Imć Waszeć | Link: Sztuka jest stałym
Sztuka jest stałym poszukiwaniem tego najwspanialszego języka, którym da się przekazać innym ludziom własne uczucia i wrażenia poprzez czas, przestrzeń i poza granice wyobrażalnego. Transgresje są najtrudniejsze do pojęcia, lecz są jednocześnie najpiękniejszymi przejawami sztuki. Ponieważ twórcom często przychodzi w życiu mylić czyste uczucia z namiętnościami, więc stale zaśmiecają swój przekaz emocjami. One są niczym koślawe dopiski na marginesie wielkiego dzieła - mogą wiele objaśnić, ale jednocześnie irytują swą niestosownością. Stale replikują się wraz z właściwą czystą treścią. Gdy ktoś o tym zapomina, uprawiać zaczyna propagandę, a nie sztukę. Czy zatem świętokradca lub bluźnierca może w ogóle uprawiać jakąkolwiek sztukę, skoro jedynym jego celem jest wywołanie wzburzenia i takich emocji, od których język przestaje wyjaśniać a zaczyna ranić?