Hipokryzja ministra Radziwiłła i całej reszty

 

Alkohol. O tym będzie ten króciutki niedzielny tekst. Choć raczej o hipokryzji, czyli nieszczerości, fałszywości, obłudzie.
 
Każdy o pewnych cechach kompulsywno – obsesyjnych ma swego potwora, którego musi zniszczyć, więc walczy z nim ze wszech sił.
Dla ministra Konstantego Radziwiłła jest to tytoń i jego produkty, choć raczej proces palenia, bo ostatnio dołączył do swojej krucjaty e-papierosy, które w życiu nie widziały tytoniu.
A jak taka krucjata jest oszukańcza i nieszczera, niech świadczy fakt, że papierosy typu slim, papierosy light i super light, czyli wszystkie zawierające znacznie obniżoną zawartość nikotyny, substancji smolistych i innych trucizn (podobno aż 70-ciu, jak jest dzisiaj na opakowaniach), są własnie najdroższe, jakby specjalnie palacze mieli się truć znacznie tańszymi "gwoździami" z maksymalnymi dawkami toksyn.
Szczery i rozumny minister, uczciwie pragnący poprawić zdrowie tych, którzy i tak nie rzucą palenia, właśnie te najsłabsze, czyli naj mniej szkodliwe papierosy uczyniłby najtańszymi. I odczepiłby się od e-papierosów, które są pewnym krokiem w dobrą stronę.
Nie jestem taki pewien, czy ta przemożna obsesja ministra to jego osobista udręka, czy lewacka polit-poprawność narzucana przez Unię Eurpejską, która jeszcze bardziej, na wyższym szczeblu hipokryzji, uległa koncernom farmaceutycznym, zarabiającym miliardy na preparatach do rzucania palenia. Dlaczego te na prawdę skuteczne są takie drogie? Proszę bardzo:
Najtańszy Tabex – 40 zł, Desmoxan – 60 zł, a Welbutrin XR "tylko" 160 zł.
I powiem szczerą prawdę: g..no ci pomogą, jezeli nie jesteś sam mocno zdecydowany zerwać z papierosami. Nie potrzebujesz tego chłamu, bo wystarczy parę słów onkologa, kardiologa lub pulmologa, który ci powie: - chcesz pan jeszcze trochę pożyć, to MUSISZ pan rzucić palenie. I rzucasz natychmiast.
 
A tak zwane "bierne palenie" to taka sama histeryczna bajka, jak tegoroczna panika smogowa.
 
 
Za nim przejdę do sedna, wtrącę tu mimochodem, że nie mniejszą hipokryzją popisał się wicepremier Mateusz Morawiecki, który niemalże na kolanach przysięgał, ze chce dobrze dla zwykłych ludzi i chce budować polską klasę średnią. Ale pojechał do Davos, by spotkać się z najbogatszymi, potem wrócił i myk – już apteki nie mają być tylko dla polskich aptekarzy i wielkie, międzynarodowe koncerny nadal mogą grasować na naszym rynku leków, by w końcu, zgodnie z planem, doprowadzić do monopolizacji.
A wtedy pacjenci zaczną wyć i rząd Jarosława Kaczyńskiego zobaczy międzynarodową figę pokazaną przez drugi, najpotężniejszy sektor światowej gospodarki, jakim jest farmacja (po zbrojeniach).
 
No dobrze...
Piszę o hipokryzji "uzdrawiaczy" całego narodu ze względu na kompletne milczenie, wprost jaskiniową ciszę dotyczącą alkoholu.
Jak był za komuny, tak jest dzisiaj. Ba... jest znacznie lepiej.
Pamiętamy słynny song Ireneusza Dudka "Za dzieisięć minut trzynasta" [https://youtu.be/bHgttRc7ekw ] kpiący z karygodnego pomysłu Jaruzelskiego, aby alkohol sprzedawać dopiero po godzinie trzynastej, narażając tym samym skacowanych na potworne cierpienia z powodu niemożności zastosowania klina.
Pamiętamy też, jak kiedyś kupując piwo odwracalismy każdą butelkę i patrzeliśmy pod słońce, bo często w tej jakże pożądanej cieczy pływały różne dziwne "glony", czyli tzw. fuzle.
Teraz w małym sklepiku osiedlowym jest wszystko: 20 gatunków piw, wina od wytworu pd nazwą "Wisienka" za 2,50 i mocy ok 20%, do dobrego burgunda za 3 dychy a wódek chyba ze sto, w pojemnikach od 50 ml do dumnych litrowych butelek. A jeszcze na dodatek spora półka "wynalazków", które mają imitować najsłynniejsze koktajle, jak Mojito, Manhattan, czy kubalibę.
 
I co, tak dbający o zdrowie Polaków, panie ministrze Radziwiłł? To jest w porządku?! Zrobił ktoś kiedyś panu analzę szkodliwości: i zdrowotnej i ekonomicznej alkoholu versus nikotyna?
 
Nie ma co się oszukiwać – piliśmy, pijemy i pić będziemy. A Arabów, którzy wymyslili alkohol słusznie za to nienawidzimy.
I podkreślę – pije się wszędzie na całym świecie. W angielskiej stoczni moi brytyjscy współpracownicy każdy dzień kończyli co najmniej czterema pintami w pubie, by potem w domu doprawić paroma whisky.
Francuski doker już w czasie przerwy na lunch wypija butelkę wina.
A i tak jest to bardzo przyzwoite zachowanie wobec opilstwa Skandynawów i mistrzów nad mistrzami – Rosjan.
Krąży też po internecie filmik, który pokazuje jak zalewają pałę przeróżne zwierzaki obżerające się sfermentowanymi owocami drzewa marula [https://youtu.be/7Le9ufN5uEc ].
Wniosek – na alkohol i picie jesteśmy skazani i nie ma sensu z tym walczyć.
Czy tak panie ministrze?
 
Wiemy wszyscy bardzo dobrze, że tak z 80% to czarna strona picia. Kto sam jeszcze nie wie, jak to jest, to niech sobie koniecznie poczyta książki Charles'a Bukowskiego, czy naszego Jerzego Pilcha.
Akohol, który zamiast radości i odprężenia niesie niebotyczne cierpienie. I rozwala człowieka w taki sposób i w takim tempie, jak nic innego co nam daje życie.
 
Widziałem na własne oczy, jak człowiek, którego darzę najwyższym szacunkiem – Jarosław Kaczyński, wychylał kufel zimnego piwa. Wiem też na pewno, że mimo ordynarnym i prawdziwie chamskim pomówieniom pana Palikota, śp. Lech Kaczyński nie był pijakiem. Wszyscy natomiast widzimy, że pijakiem był (i jast?) były prezydent Kwaśniewski. A Donald Tusk, klasyczny nuworysz, delektował się winami, których tak na prawdę nie był w stanie ocenić.
Lecz czy to oznacza, że pan Konstanty Radziwiłł wydaje wojnę papierosom, jednocześnie spuszczając zasłonę milczenia na picie alkoholu?
 
Czy to nie jest właśnie skrajna hipokryzja?
Oceńcie państwo sami.
 
 
Ps. Jako marynarz, czyli ogólnoświatowy symbol pijaństwa dedykuję państwu międzynarodowy song – "No i co mamy zrobić z tym pijanym marynarzem"
[https://youtu.be/cf0E_PJtJWg ]
Wej hej!
 
.
 

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika RobertJerzy

19-02-2017 [08:49] - RobertJerzy | Link:

Pan minister już 3 grudnia 2015 roku zapowiadał walkę z e-papierosami twierdząc, że "...wszystko wskazuje na to, że są szkodliwe i prowadzą do uzależnienia". Jestem "ofiarą" e-papierosów. Właśnie rozpocząłem 8 rok waporyzacji po 25 letnim okresie palenia. Skutki dla organizmu: znikł uporczywy kaszel, znacznie poprawiły się  parametry wydajnościowe , ustały nawracające  katary i bronchity. Skutki dla otoczenia: w mieszkaniu brak brązowego osadu na suficie, meblach i firankach. Znikł nieprzyjemny zapach odzieży, skończyło się "bierne palenie" domowników (nie ma palenia, nie ma produktów spalania), "zyskuję" ca 12 000 zł rocznie (uprzednio paliłem do 40 papierosów dziennie). A teraz najważniejsze: mit o uzależnieniu. Otóż proszę sobie wyobrazić, że nie mam problemu z przerwami w waporyzacji - nawet do 72 godzin. Często zdarza się mi "zapomnieć" o zabraniu z domu e-papierosa - i nie rodzi to żadnych nieprzyjemnych skutków - każdy palacz wie, co mam na myśli. Jest tylko jeden warunek: całkowite zerwanie z paleniem. Niestety, większość użytkowników e-papierosów korzysta z nich naprzemiennie z tzw. analogami. Rozpoczynając przygodę z e-papierosami (a było to kilka lat temu, kiedy technologia e-palenia była jeszcze w powijakach)musiałem najpierw "odzwyczaić się" od palenia. W moim przypadku trwało to 48 godzin i nie było przyjemne. Za to później satysfakcja przeogromna. Dziś nieprzyjemnie odbieram zapach dymu tytoniowego i proszę mi wierzyć, nigdy w ciągu tych 8 lat nie naszła mnie chętka na papierosa. Nawet we śnie. Rozmawiałem też z doświadczonym kardiologiem z kliniki przy ul. Banacha w Warszawie. Podjął w rozmowie dwie istotne kwestie: natychmiastowe rzucenie palenia po latach może spowodować istotne zagrożenie dla życia, e-papieros jest swego rodzaju osłoną dla organizmu w trakcie odwyku. I kwestia druga: nie ma wątpliwości, że rakotwórczy wpływ palenia na organizm ma swoje korzenie w wydzielanych produktach spalania. Są to tlenek węgla i ponad 7 tysięcy związków chemicznych, z których  100 uważa za bezwzględnie szkodliwe, w tym metale ciężkie (ołów, kadm), arszenik, benzen, cyjanowodór etc. Tych substancji e-papierosy są pozbawione, bo nie zachodzi tu proces spalania. Pozostaje nikotyna, która niewątpliwie uzależnia. Nie jest jednak substancją mutagenną i rakotwórczą. Pan minister nie atakuje produktów zawierających "nikotynę terapeutyczną" ,stosowanych w  tzw.nikotynowej terapii zastępczej. Nie przyjdzie mu to nawet do głowy, gdyż świetnie wie, że taki atak skończyłby się dla niego wielkim skandalem i nieuchronną dymisją. A przecież między e-papierosem a produktami, stosowanymi w NTZ nie ma istotnej różnicy. O co więc tak naprawdę chodzi? Zapraszam do dyskusji.

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [09:44] - jazgdyni | Link:

Jeszcze ich w Polsce nie było, a już eksperymentowałem z e-papierosami. Kupiłem w Holandii, choć na prawdę to chiński wynalazek. I wszystko co Pan pisze to szczera prawda. Pierwsze doświadczenia zniechęcały, bo pierwsze wyroby były wielkości typowego papierosa, wkłady starczały na dwie godziny, baterie też, a produkcja pary była niedostateczna. Teraz po paru latach jest już znacznie lepiej i chyba ponownie powrócę do e-palenia. Obecnie palę Marlboro super lighty, co oznacza, że nikotynistą nie jestem, tylko mam bardzo zły nawyk.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Tarantoga

19-02-2017 [09:10] - Tarantoga (niezweryfikowany) | Link:

Pan pisząc tę notkę...wypił też coś...i ile?
Rozumiem teraz pańską przyjaźń z Echo24...

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [09:37] - jazgdyni | Link:

A Pańska uwaga wskazuje niestety, że jeszcze nie zdołał Pan zebrać się, opanować drżenia i skoczyć po poranne piwo.
Pozdrawiam chłodno

Obrazek użytkownika Tarantoga

19-02-2017 [15:12] - Tarantoga (niezweryfikowany) | Link:

Kulą w płot szanowny panie...piwa nie kupuje i nie piję w ogóle...to co u nas nosi nazwę piwo...to są szczyny chorego na cukrzycę konia.
Preferuję irlandzką whisky,ale u nich w pubie i w ich towarzystwie...ostatnio...2001 rok.
Nie palę papierosów,ani e- ,ani zwykłych.
Umrę zdrowszy :-)))

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [15:51] - jazgdyni | Link:

Ma Szanowny P. rację. Trzeba trzymać standardy. A dobry Jameson, czy Bushmills jest lepszy niż większość szkockich.
No i - towarzystwo najważniejsze.

Ps. Drobna poprawka - jak irlandzka to whiskey

Obrazek użytkownika Oona

20-02-2017 [23:47] - Oona | Link:

Panie Tarantoga, ten z Gdyni już nie musi pić... on już tak ma ;-)
Pozdrawiam serdecznie. Oona

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-02-2017 [09:35] - Imć Waszeć | Link:

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [11:39] - jazgdyni | Link:

Witam!

Dzięki za piękne szanty. Lecz zaznaczę, że są to utwory raczej żeglarskie, a nie marynarskie. Marynarze kochają sluchać o pięknych dziewczynach, miłości, polach, lasach, łąkach, oraz oczywiście o domu i rodzinie.

Oto mój najpiękniejszy utwór przesłany mi już dosyć dawno przez kochaną żonę

https://youtu.be/6DGBLK6Reo0

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-02-2017 [14:12] - Imć Waszeć | Link:

1. Nigdy nie miałem serca ani do picia ani do palenia. Robiłem to niefachowo. Nie tak jak ŚP Roman Wilhelmi. Spotkał go kiedyś mój brat w jednej z warszawskich restauracji przy Starym Mieście. Pan Roman pił dużo, często i robił to fachowo. Siedział tam samotnie przy osobnym stoliku, kelner donosił mu lufy, a on podnosił je w dwóch palcach, obracał na tle lampy jak kosmolog swoją lunetę, badał odbijające się i mieniące barwami w szkle gwiazdy, potem podpierał ręką łokieć i wychylał duszkiem. Nigdy nie uronił nawet kropli. Przysiadali się do niego rozmaici młodzi artyści, poszukiwacze wrażeń lub po prostu początkujący żule, ale on zawsze zachowywał spokój, takt i umiar w słowie. Najczęściej wpatrywał się w jakiś oddalony punkt, kiwał głową i milczał.

Pilch to osobny rozdział. Zafascynowała mnie kiedyś jego książka zrecenzowana w artykule "Pijana literatura". Było to wczasach, gdy wszyscy zachwycali się wybitnymi osiągnięciami rosyjskiej literatury i kultury, a rekordy popularności biła powieść Jerofiejewa "Moskwa-Pietuszki". Z pracy Pilcha ze zdziwieniem dowiedziałem się, że nawet w tym nie byli tak dobrzy, jak o sobie sądzili. Ja w tej dyscyplinie nigdy nic w życiu nie osiągnąłem, a gdy dodatkowo zauważyłem, że mam kłopot z wpisaniem do komputera trzyliterowego hasła, to z żalem musiałem porzucić treningi i zająć się czymś prostszym, np. muzyką.

Nie mogę powiedzieć, że się nie starałem. Wraz kolegą, który obecnie pracuje w PAN próbowaliśmy dokonać rekonstrukcji historycznej i wprowadzić się w stan, w którym Stefan Banach dokonał swojego epokowego odkrycia i nawet nam coś z obliczeń na kartkach wyszło. Lecz gdy kolega zadzwonił w środku nocy do swojego promotora, żeby mu donieść o odkryciu nowego twierdzenia, to nie zdołał złapać już ani kontaktu ani zasięgu. Wyraźnie nie mogli się porozumieć w dwóch różnych dialektach, w których brakowało odmiennych spółgłosek, tak typowych dla języka polskiego. Choć muszę przyznać, że obaj się starali. No cóż, gdy wykłada się na światowych uczelniach w obcych językach, to trzeba mieć na uwadze, że będzie się mówić z dziwnym akcentem i z naleciałościami. Nie wiem, czy rzeczone twierdzenie zostało w końcu zaprezentowane społeczności matematycznej, gdyż mój kolega wkrótce wyjechał na stypendium do Francji i ostatnią informacją, jaką od niego dostałem, był krótki list w którym informował, że niestety nie znalazł nici porozumienia z francuskimi czarnoskórymi doktorami matematyki, którzy odtąd ścigali go z nożami po korytarzach tamtejszego akademika.

(....)

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-02-2017 [14:24] - Imć Waszeć | Link:

2. Później los rzucił mnie jeszcze w miejsce, gdzie miałem okazję spotkać ludzi jeżdżących na wózkach. O, ci to byli prawdziwymi fachowcami. Pamiętam, jak w przerwie na papierosa jeden z nich zaczął opowiadać o sobie. Na wstępie zapytał bez ceregieli ile lat piję, bo to ponoć taki chwyt poznawczy wyniesiony ze szkoleń klubów AA, czyli pierwszego stopnia obrony terytorialnej. Kiedy odpowiedziałem, że jest mi przykro i jestem kompletnym amatorem, rzekł "to nie szkodzi i tak jesteś równy gość" i z miejsca przeszedł do meritum. Wskazał na swój kikut nogi i powiedział, że tak wygląda efekt picia. Stopa cukrzycowa, a właściwie to już podudzie. Jednak on i tak pić nie przestanie, nawet gdy mu odejmą drugą stopę i zaczną nogę obcinać plasterkami do samej...

Zresztą nieważne, bo gdy w tym lesie padnie już ostatnie drzewo, piasek w tej klepsydrze się przesypie, gdy to wahadło przestanie się kiwać, gdy już nie zostanie nic do obcinania i padną drogocenne jaja, to on wychyli jeszcze ostatnią setkę i pijany odejdzie do krainy wiecznych łowów. Odniosłem wrażenie, że jaj będzie mu jednak szkoda, ale uszanowałem decyzję tego dzielnego człowieka koło czterdziestki, a więc jeszcze młodzieńca, którego życie upływało na ciągłej walce z przeciwnościami losu. Gdy wyrzucił to wreszcie z siebie, wtedy wyraźnie mu ulżyło. Zapetowaliśmy kiepy z fantazją, z jaką nasi przodkowie przytraczali niegdyś konie, i powróciliśmy do zajęć własnych.

Ta piosenka jest piękna. Jednak bardziej stosowne w tym momencie będzie nawiązanie do tematu tej rozprawki poprzez twórczość Ryszarda Rynkowskiego "Wypijmy za błędy". Ten utytułowany badacz tematu jest autorem szeregu prac o ścisłych związkach środowiska artystycznego z zagadnieniem odmiennych stanów świadomości. W sumie, gdy zaczynałem od Romana Wilhelmiego, to takie zakończenie samo się po prostu narzucało. Za młodzi na sen, za starzy na grzech, wypijmy przy stole za błędy na dole, by ich było mniej...: https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-02-2017 [14:44] - Imć Waszeć | Link:

3. Poprzednia część bardziej dotyczyła niestosownych zaczepek, których autorzy nie dostrzegają jeszcze (albo już) stopnia skomplikowania tematu. Teraz odniosę się do samych szant. W zasadzie nie tylko marynarze kochają słuchać o pięknych dziewczynach, miłości, polach, lasach i tych wszystkich rzeczach zasadniczych. Każdy lubi słuchać. Ja polecę ciekawy utwór, który wprost nawiązuje do szant. Androcell - "Full Sail":

https://www.youtube.com/watch?...

Jest to utwór wykonany w technice dub, czyli przypomina trochę Reggae. Technika ta wyciąga na wierzch sekcje rytmiczną i basy, a instrumenty główne i wokal chowa pod spodem. Nie tak łatwo się do tego przyzwyczaić, ale jak się już nawiąże kontakt, to wrażenia są niesamowite ;)

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [17:49] - jazgdyni | Link:

Byłem na Jamajce. Montego Bay i Ocho Rios. Tam pachnie reggae i tma też dub poznałem. Jak to pasuje do tej wyspy i tych ludzi! Niesamowite... Takich alkoholicznych towarzystw nie poznałem. Choć byłem na jednym statku, gdzie uciekłem do kabiny i powiedziałem, że pić nie będę, to mi drzwi wyjęli, żebym się nie zamykał. A statek był w pełnym ruchu i na dość niebezpiecznym obszarze. Dobry jest też Rod Steward z I am sailing... home again 'cross the sea, I am sailing stormy waters, to be near you, to be free.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-02-2017 [19:21] - Imć Waszeć | Link:

Miałem to samo i to w kraju, na wschodzie. Jechaliśmy z kuzynem i jego kolegą załatwić chyba jakieś materiały na budowę czy remont i zajechaliśmy na podwórko potężnego chłopa, który robił jako drwal w lesie. Dosiadł się do samochodu i pojechaliśmy w las. Pamiętam, że szybko zrobiło się ciemno. W którymś momencie drwal wpadł na świetny pomysł, że wpadniemy do czarownicy. Sam osobiście poszedł dobić targu. Początkowo czarownica nie chciała go rozpoznać, ale się bezceremonialnie wcisnął w okno, co przy jego gabarytach było nie lada wyczynem, basując, że był tu wczoraj. Skrzecząca czarownica w wielkich białych papilotach i szerokiej nocnej koszuli wskoczyła na okno, żeby je swoim "ciężarem" domknąć. Bezskutecznie. Wyglądała jak owa słynna Biała Dama i miałem stracha, że zaraz wskoczy na miotłę, wzuci wsteczny i odleci. Wreszcie ustąpiła i dalsza rozmowa toczyła się w języku staro ruskim z mocno zaakcentowanymi słowami na ka i cha. Drwal wrócił uśmiechnięty pod wąsem jak gollum, który właśnie wpieprzył rybę. Za pazuchą miał dwa ptysie księżycówki.

Gdzieś po drodze, we wsi, gdzie już prawie nikt nie mieszkał, bo młodzi wynieśli się do Belgii, a starzy pomarli lub przenieśli się do Białegostoku, zatrzymaliśmy się jeszcze przy zdezelowanej chałupie i koleś poleciał kupić fajki z importu. Znów rozmowa odbywała się po rusku, a właściciel posesji po prostu wyszedł na ulicę, przez dziurę w płocie robiącą za bramę dla kombajnu, otoczony dwoma owczarkami. Gdy organizacyjnie wszystko było już zapięte na ostatni guzik, pojechaliśmy znów w las na jakąś trybę. Tam odbyło się losowanie zapałek i najmłodszy odpadł z rankingu. Został mianowany kierowcą.

Nie muszę chyba opisywać ze szczegółami, co się dalej działo, ale jeśli chciałem jeszcze kiedykolwiek zobaczyć Warszawę, to nie mogłem odrzucić gościnności. Warszawiacy bowiem, to w tamtym regionie najgorszy element. Jeszcze bardziej podły, niż cepry w Tatrach i gorole na Śląsku. Zresztą brymucha na muchomorkach od czarownicy nie było tak zła, jak wyglądała. Przeżyłem. Gdy następnego dnia w południe rozpocząłem swój kolejny mozolny marsz w życie, sztywny jak deska język o posmaku gutaperki przypominał mi bezlitośnie, żebym więcej tego nie robił. Lekcję zapamiętałem i tym razem stale mam przy sobie swój własny zestaw zapałek ;)

Tak więc, czy Bermudy, czy Hajnówka, ale statkiem wszędzie rzuca tam samo, a człowiek czuje się jak manekin wybity falą za burtę ze sterówki, przeciągnięty pod kilem i strawiony przez rekina. Czysty ambient, velvet and satin.

https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika nonparel

19-02-2017 [12:20] - nonparel | Link:

Witam - tak trochę polemizowałbym. Najpierw - papierosy. Zawierają tar i nikotynę. Tar - to nowotwory i rozedma płuc. Nikotyna - to zawały i amputowane kończyny. E - papierosy niekoniecznie są takie dobre. Z dwóch powodów. Po pierwsze - jest nadal to nikotyna. Po drugie - ważniejsze - tak zwane liquidy kupuje się nie w aptece tylko w kiosku w pasażu handlowym. I nie ma pewności, ile tak naprawdę jest w tym nikotyny. A objaw ostrego zatrucia nikotyną - to zatrzymanie akcji serca. Z dwojga złego wolę gumy i plastry. Nikotyna uzależnia - jednych bardziej, innych mniej, jak każdy narkotyk. I prawdą jest, że palacze pozostawieni są sami sobie. Poradnictwo antynikotynowe to fikcja - zresztą kto miałby to robić, jak sami lekarze nie mają o tym pojęcia. A w miarę skuteczne leki odwykowe czyli np.  wareniklina czy nawet bupropion, jak pan słusznie zauważył kosztują sporą kasę. Niektórzy - nie wszyscy - tego, jak pan to określił chłamu - jednak potrzebują. Ale generalnie coś można z tym zrobić. Trzeba tylko chcieć złowić króliczka a nie gonić go. Alkohol to trudniejszy przeciwnik. Uzależnienie jest silne. Wódka relatywnie tania, wszędzie dostępna. Rozkwitają wynalazki takie jak F16 czy wesoły Roger. Bimber i domowe wino każdy może wyprodukować u siebie. Co by się stało, gdyby z dnia na dzień wprowadzono prohibicję - strach pomyśleć. Trzeba działać konsekwentnie ale ostrożnie. Na przykład zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, poczekać, aż się przyzwyczają i następny krok. Tak czy owak, nie od razu Kraków zbudowano.
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [13:20] - jazgdyni | Link:

Również witam!

Jak już stwierdziłem, uzależniony od nikotyny nie jestem. Gdyby nie były tak cholernie drogie, to paliłbym nawet papierosy R1, które mają tylko 1 mg, wobec standardowych 12 mg. Tak też jest z e-papierosami, gdzie są płyny nawet bez nikotyny. Analizowałem skład tych cieczy i na prawdę nie ma w nich nic podejrzanego, a wytworzona chmura to prawie całkowicie para wodna i nieszkodliwe CO2. Główny składnik, jak to nazywają liqudów, to glikol propylenowy, substancja m.in. od dawna stosowana w przemyśle spożywczym. Więc dobrze przebadana. Tak więc e-papierosy są pewną istotną alternatywą. Ich zła, szeptana opinia jest tworzona oczywiście przez producentów papierosów i hodowców tytoniu.
Natomiast wielki problem jest z alkoholem. Wpływa na to tradycja, kultura i oczywiście ekonomia, bo produkcja alkoholu jest niesłychanie tania, a zyski ogromne. Stąd monopole i ta cała hipokryzja.
Uczciwie mówiąc, marihuana powoduje mniej szkód w człowieku niż alkohol. Lecz pan minister wybrał sobie już innego wroga.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika RobertJerzy

19-02-2017 [13:52] - RobertJerzy | Link:

Ja też polemizowałbym. Tar to tzw. smoła węglowa - produkt spalania. Może w śladowych ilościach występować w e-papierosach jako barwnik lub składnik substancji aromatycznej. Tar występuje w większości szamponów, kremów , mydeł i innych kosmetyków. Także w tzw. gumie antynikotynowej, której używanie powoduje jeszcze inne poważne zagrożenie; skondensowana nikotyna jest głównym stymulatorem nowotworu płaskonabłonkowego - jednego z najczęściej występujących nowotworów na świecie (na szóstym miejscu).Tar w "analogowych" papierosach jest rzeczywiście niebezpieczny, to klasyczna postać tzw. substancji smolistej wytwarzanej podczas procesu spalania. W e-papierosach nie występuje proces spalania. Kupowanie tzw. liquidów z nielegalnych źródeł to to samo, co kupowanie nielegalnie produkowanych papierosów czy wódki. Działamy tu na ryzyko własne. Każdy legalnie zakupiony  liquid (np. w kiosku w pasażu handlowym) musi zawierać stosowny atest i być odpowiednio oznaczony. Nikotyna, niewątpliwie negatywnie wpływa na układ nerwowy i krwionośny, nie można tego kwestionować. Z mojego punktu widzenia wybór pomiędzy tzw. analogiem a papierosem elektronicznym to nie wybór "między dżumą a cholerą", jak sugerują to niektóre kręgi lobbystów tytoniowych. To świadome  zminimalizowanie zagrożenia dla zdrowia, spowodowane wieloletnim stosowaniem skażonej produktami spalania używki. Nie jestem propagatorem e-papierosów; wkurza mnie tylko postawa niektórych polityków, którzy dopuszczają się przekłamań  i manipulacji w celu ochrony interesów światowego przemysłu tytoniowego i rządów, które uczyniły z akcyzy na wyroby tytoniowe źródło niemałych dochodów budżetowych. A na e-papierosy, jak dotąd, akcyzy u nas nie wprowadzono, bo nie ma jak. Takie straty... I stąd te kombinacje wokół e-papierosów.  

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [14:53] - jazgdyni | Link:

Tar to bardzo szerokie pojęcie, którego naszym odpowiednikiem może być słowo - smoła. Czyli mieszanina ciężkich węglowodorów. Rzeczywiście, wiele składników jest toksycznych i rakotwórczych. Nie wiem, czy dodaje się do e-papierosów. Aromaty natomiast to ekstrakty liści tytoniu, jak wiele składników męskich (nie tylko) wód toaletowych.
Oczywiście - to walka ekonomiczna, więc wiele fałszu w informacjach.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Jabe

19-02-2017 [13:02] - Jabe | Link:

„międzynarodowe koncerny nadal mogą grasować na naszym rynku leków, by w końcu, zgodnie z planem, doprowadzić do monopolizacji” – Toć pomysł był, żeby dać monopol kaście aptekarskiej, jaki był(?) w zawodach prawniczych. Pod hasłem walki z monopolami, oczywiście. Bo apteki są dla aptekarzy, nie dla chorych. Rynek leków jest reglamentowany przez państwo. Jeśli te grasujące koncerny zdobędą kolektywny monopol (sic!), to będzie to skutek interwencji państwa, nie zaniechania.

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [14:29] - jazgdyni | Link:

Witam zwykłe głupoty.

Oddać apteki 40 tysiącom niezależnych aptekarzy to monopolizacja??? Panie Jabe, pan nawet się w koreańskim komunizmie nie mieści ze swoimi twierdzeniami.

Nadal współczuję

Obrazek użytkownika Jabe

19-02-2017 [16:14] - Jabe | Link:

Pomysł był taki, żeby o tym czy i gdzie będzie apteka, decydował samorząd aptekarski. Nie wiem, na ile ta wersja się przebiła, ale to pokazuje patriotyzm korporacyjny korporacji aptekarskiej.

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [17:53] - jazgdyni | Link:

Nieprawda.
Pomysł był taki, żeby założyć pewne odległości między aptekami oraz ilość aptek w stosunku do liczby mieszkańców (przypominam - centrum Gdyni 30 aptek). Regionalne Izby Aptekarskie, zrzeszające wszystkich farmaceutów, nie mają żadnych mocy decyzyjnych.

Obrazek użytkownika Jabe

19-02-2017 [18:29] - Jabe | Link:

Na jedno wychodzi. Istotne jest, że chcieli ograniczyć konkurencję. Wystarczy żeby w Pcimiu albo nawet Gdyni wszyscy podnieśli odrobinkę ceny i już żyją. Nikomu nie wolno powiedzieć „sprawdzam” i zakwestionować cen własną inicjatywą, no chyba że przed urzędem do spraw. A chory jest chory, więc zapłaci.

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

19-02-2017 [13:41] - Zygmunt Korus | Link:

Panie Januszu, celnie... Do Bukowskiego i Pilcha dodałbym wspaniałe ongiś przedstawienie w teatrze telewizyjnym pt. "Lęki poranne" Grochowiaka  oraz moją kultową, najlepszą z tego pijackiego gatunku pozycję, Malcolma Lowry'ego "Pod wulkanem". No to chluśniem, bo uśniem!!!

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [14:32] - jazgdyni | Link:

"Pod wulkanem" (chyba?) gdzieś, kiedyś położyłem i nie mogę odnaleźć. Tylko dla takiej literatury trzeba mieć odpowiedni nastrój. Lecz chyba najbardziej dołujący był "Obłęd" Jerzego Krzysztonia. Kawał chorego życia.

Borys! Polewoj!

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-02-2017 [16:31] - Imć Waszeć | Link:

A pamiętają Panowie słynną powieść Konwickiego "Mała Apokalipsa"?

"Człowiek to dziwna, niezwykła, wspaniała istota. (...) Ciało mamy zwierzęce, lecz aspiracje boskie. (...) Grzech przybrał ciało cnoty. Imponderabilia moralności spłowiały, a spod ich rysunku wyłoniły się (...) imponderabilia amoralności (...). Zło włączyło się w nasze kody etyczne i stało się dobrem. Fatalnym, rakowatym dobrem. (...) Im gorzej, tym więcej filozofów. Im oczywistszy bezsens, tym głębsze myśli. Im więcej bezprawia, tym obfitsze prawa. Im powszechniejszy chaos, tym uporczywsze zamiłowanie do symetrii."

To nie chore życie, nie fikcja, to są fakty brutalnie wydłubane techniką DUB z naszej polskiej duszy i zawleczone pod pręgierz na pośmiewisko :p.
Raus, Das Spiel ist aus!
https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [17:54] - jazgdyni | Link:

Mała Apokalipsa przeżyła swój szczyt i upadek. Teraz wraca?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

19-02-2017 [19:16] - Imć Waszeć | Link:

Niestety, za sprawą Diduszków, chyba tak :)

Obrazek użytkownika Domasuł

19-02-2017 [19:02] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Trzeba było dac tytul: PIS ROBI NAS W KONIA! RZĄD DO WYMIANY! Tak samo by pasowal, a bylby konkretniejszy.

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-02-2017 [21:23] - jazgdyni | Link:

Może pana robi w konia, jak pan się daje. Mnie w konia nie robi. Np. paru wskazanych cwaniaków już nie działa dzięki internetowi. Marudzenie nic nie daje.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

19-02-2017 [22:11] - Krzysztof Pasie... | Link:

Witam Panie Januszu i gratuluję świetnej notki szczególnie, że czuję bluesa, gdyż przez dziesięć lat współpracowałem jako tłumacz - konsultant techniczny z wielkim amerykańskim koncernem tytoniowym i o papierosach wiem, jeśli nie wszystko to prawie. Jestem też autorem takiego oto słownika:
Krzysztof Pasierbiewicz
POLISH / ENGLISH / POLISH
COMPACT TOBACCO BRANCH DICTIONARY
Technical terms, phrases and expressions comprising :
Tobacco Industry in  General
Factory’s Management
Primary
Secondary
Factory’s Machinery and Technologies Used
Spare Parts and Maintenance Procedures
QA Procedures
Environmental Protection and Work Safety
Inter - Office Procedures
Local  Business English 
Abbreviations of Corporate Use
Factory’s Infrastructure
March 1999

Pozdrawiam, jak zawsze serdecznie.

PS
Widzę, że pan Tarantoga ma fixum dyrdum nie tylko na moim punkcie.

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-02-2017 [05:53] - jazgdyni | Link:

Witam Panie Krzysztofie!

Kiedyś, w czasach Człowieka Marlboro na koniu, przemysł tytoniowy to była potęga i wydawało się po transformacji, że pociągną oni nasz, rodzimy tytoń. Niestey, rozczarowali mnie, bo zamiast robić, to, co najlepsze, zadowolili się drugim gatunkiem.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Spirito Libero SL

20-02-2017 [00:21] - Spirito Libero SL | Link:

witam panie jazgdyni :))))))))))))))))
pan nie na morzu tylko wciaz w aptece?
prosze pozdrowic szanowna malzonke.

Obrazek użytkownika Stoczniowiec

20-02-2017 [11:32] - Stoczniowiec | Link:

"Nie ma co się oszukiwać – piliśmy, pijemy i pić będziemy" - Pan jak zwykle swoje zwyczaje i opinie uogólnia na "nas wszystkich". I dalej "pije się wszędzie na całym świecie" - także nie, mniej więcej połowa ludzi na świecie w ogóle nie piła alkoholu.

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-02-2017 [13:12] - jazgdyni | Link:

Chce się pan kłócić o procenty? Mniejsza połowa, większa połowa? Ze świata, który zjeździłem, zdecydowanie nie piją tylko w ortodoksyjnych krajach muzułmańskich (choć po cichu i w Arabii Saudyjskiej, Emiratach, Kuwejcie i Katarze, co osobiście wiem). A mówi pan Polska? Otóż 80% dorosłych Polaków pije, a 3% jest uzależniona [ http://www.gs24.pl/wiadomosci/... ].
Tak, że proszę zweryfikować swoje poglądy, albo zejść na ziemię.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

20-02-2017 [15:29] - Imć Waszeć | Link:

Nie nazywajmy tego słowem "pije". Z tych "80%" co najmniej połowa po prostu spożywa lub delektuje się alkoholem, co oznacza, że grubo nie przekracza butelki na miesiąc. Tymczasem od dziesięcioleci mamy już w Polsce regularną nagonkę, która ma wykazać, że moczymorda trenujący co kilka dni żabkę w kałuży, jest w zasadzie tak samo obleśnym pijanym "polaczkiem" jak profesor Uniwersytetu, który na wyjazdowym seminarium strzelił sobie setę do kolacji na Żołądek (wiem coś o tym, bo to widziałem).

Akcja ta wyraźnie od lat jest koordynowana przez jakiś ośrodek (najpewniej w Niemczech, bo widać, że wszystko inne tam się zbiega), gdyż co i rusz widzi się i słyszy kolejne poprawki do wytycznych, jak na przykład rzecznicy i POlicja mają relacjonować przebieg wypadków oraz legitymowanie. To nie przypadek, że najpierw rzecznik, a po nim "media" podają "uczestniczący w zderzeniu z samochodem polityka PIS kierowca był trzeźwy", a chwilę potem jakiś "łebski" leming "domyśla się" - "a czy przebadano polityka?" To stara bolszewicka metoda rzucania g-em, ale od tyłu. Tak, żeby obrzucany nie domyślił się za szybko o co w tym biega.

Generalnie w POlsce nie zabiegano nigdy o stworzenie kultury picia, jak jest we wszystkich cywilizowanych krajach Europy, ale raczej o wykreowanie pewnej zgniłej atmosfery sprzyjającej przedstawianiu Polaków jako troglodytów i notorycznych pijaków. Tworzono mit, który miał na celu wykopanie śmierdzącego bagna w środku kraju, a następnie wciągnięcie w jego bulgoczące czeluści każdego, kogo się tylko da. Ukazywano narrację, w której zamieszkujący Polskę lud tubylczy bardziej pasuje do kultury wschodniej, niż do zjednoczonej cywilizowanej Europy. Dlatego też nie ma powodu, żeby się liczyć z jego zdaniem, a wręcz należy go ubezwłasnowolnić i objąć czułą opieką jak alkoholizującą się małpę. Gdy przyłożymy do tego powiedzenie "kto korzysta, ten winien", dopiero wtedy mamy pełen obraz sytuacji.

Obrazek użytkownika fritz

21-02-2017 [21:25] - fritz | Link:

Cytat: "A tak zwane "bierne palenie" to taka sama histeryczna bajka, jak tegoroczna panika smogowa."

**Na zachodzie jest traktowana jako oczywista i absolutnie udowodniona.**

Jestem zaskoczony, ze nie masz o tym pojecia.

 

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-02-2017 [06:17] - jazgdyni | Link:

Bo to nie tak. Chciałem sobie zapalić na lotnisku Narita w Tokio. Sala odlotów prawie pusta. Spytałem się obsługi, gdzie można palić. Skierowano mnie tam. Klatka gdzieś 10 na 10 metrów, a w środku z tysiąc ludzi. Wszyscy palą. Mimo, że potężny system wentylacyjny wysysa wszystko, wewnątrz stężenie krytyczne. To jest bierne palenie.
Natomiast przebywania w bliskości jednego palacza, w skutek ogólnych praw fizyki, powoduje, że jesteś narażony na dym w rozcieńczeniu na poziomie ppm (part per milion). To oczywiście czuć, bo nasz nos to system ostrzegawczy. Lecz szkody żadnej nie czyni. Nie dajmy się oszukiwać i wpadać w paranoję, że jak czuć papierosy, to raka mam, jak w banku.