Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Tydzień bez polityki...Wyspa Skarbów
Wysłane przez Tadeusz Buraczewski w 07-02-2017 [19:28]
24.odcinek niepublikowanej powieści „Polino”
Kiedy lewacka anarchistka i posłanka Vandalia Schrotting pośrodku pubu „Pod Pipą” wykonała nagły szpagat a wrzaskiem wręcz oświadczyła, że poślizg ów „to sprawa polityczna” – przelało się… Jak to mawia szynkwasowy Jan Kiel – do pełnego i Salomon nie naleje. Tu widać komuś przypadkiem z kufla się nieco ulało i skandalistka przejechała stringami po brudnej podłodze. Życie w Polinie ostatnio zbytnio łączyło się z polityką, niczym piwo z wodą. Jankowi Ryzykantowi śniła się notorycznie śpiewająca Mucha. Gorzej, bo chciała go jakby bzyknąć. Moryc Siabas strzelił sobie fryzurę a`la kucyk Kijowera. Potem okazało się, że to nie modny fryz, a tylko zwykły kołtun. Plica polonica – stwierdził dr Rottweiler, a wnuk profesora Wilczura się nie myli. Ad rem. Rezydujący w pubie wójt Buć Sabelbon łyknął solidną strugę pilsa i donośnym basem nie znoszącym sprzeciwu oświadczył – dość polityki!. Ogłaszam nieodwołalnie „tydzień bez polityki”. Ktokolwiek wymieni publicznie to sprostytuowane słowo, nazwisko jakiegoś posła czy poślicy, a nie daj Boże, będzie coś memłał o jakiejś partii – wrzuca dychę do puszki. I postawił koło baru wzorem orkiestralnego Owsiaka puchę wielkości małego antałka. Jest dzień bez papierosa, bez samochodu, będzie dzień bez tej dziwki – polityki – spointował Sabelbon. A za oglądanie cyrku sejmitów w telewizorze – dychy dwie za karę. Pomysł był nawet ze względów zdrowotnych rewolucyjny i pożądany, bo po transmisji „grudniowego puczu” z rudym komisarzem z Brukseli, co we Wrocławiu czekał kiedy poleje się krew, to wiedźma Szlemicha musiała odczyniać uroki politykierom tak lewicy jak z prawicy bez różnicy i nie po próżnicy. Ryśkowi Maderakowi trzeba było ustawić azymut polityczny z użyciem Mazguły, magnesu i drobnego interesu posłanki Joanki. Ale to tak by the way. Spod baru ozwał się bezrobol Nakac z jakże aktualną wątpliwością. – To co my mamy wtedy robić, zali w wolnym od polityki czasie? Sprawa była trudna, ale wójt = charyzma + pomysł. Buciowi mignęła przed oczyma pospolita nikczemna facjata barona von Pipsztoka. Niedawno ubzdryngolony we współrzędnych wdzięków Aśki Latexyszyn, bredził coś o bursztynowej komnacie, skarbach rodowych etc. (Miał jakąś słabość do burdeli. Onegdaj za oceanem za usługi tamże ognistej Mulatce zapłacił rządowa kartą kredytową. I natychmiast wyrzucił go z rządu ten purysta Mały Wielki z Żoliborza. No 10 lat temu). Ale ad rem. – A poszukajmy skarbów może, co je Pipsztoki onegdaj zakopały – sprytnie ludowo zajarzył Buć i to była ta celna iskra na hubę polińskiej wyobraźni. Zatliło i buchnęło. Sygnał dała kaszubska trąba bazuna i zaczęło się. Tłum sensatów, poszukiwaczy skarbów i pospolitych łupieżców wyposażonych w wahadełka, wykrywacze metali, buldożery i inny podręczny sprzęt, ruszył za Szlemichą, której różdżka gięła się w stronę pipsztokowej lipy, co ją ongiś smagnął był piorun. Kopacze popluli w dłonie mocarne i piaszczysta gleba poczęła smyrgać spod stalowych rydli, szpadli i szufli. Dość płytko leżała tablica „Polska dla Polakóf”, niewątpliwie ze wstydu zakopana przez skinów. Nieco głębiej znaleziono fragment „koła młodych” (bodajże założonego przy ZLP na Krakowskim Przedmieściu) zarzucony pustymi flachami po winie zwanym napalm bądź mamrot. Dziura w ziemi ogromniała z godziny na godzinę. To już był wykop, jama ogromna szlachetniejąca w tunel, stropy przeto stemplowano i kopano z pasją dalej. W międzyczasie natrafiono na niewielkiego zmrożonego mamuta, dwa ślady jednej osady, jedną ale bardzo dobrze zakonspirowaną strukturę i trzy ewidentnie nielegalne szamba. Ziemia kryje niebywałe tajemnice. Oto kilof trafił na fragment piaskowca z urwaną inskrypcję „ora et Agora”…czyżby płyta nagrobna ordynacji Michników? No nie wiadomo, bo będzie to wyjaśniał dziennikarz śledczy „Baltischer Zeitung”, który objął tunel tradycyjnym patronatem. Spór wśród archeologów wywołało drewniane znalezisko. Jedni twierdzili, że to lewa noga Okrągłego Stołu, inni że decha Komorowskiego na PiS. A tu problem narastał niczym wydma podczas wichury. Co robić z bezmiarem ziemi z tunelu? Wieloczerska z GazoWni błyskotliwie insynuowała: są Wały Piastowskie, są Wały Jagiellońskie w Gdańsku, a Wałów Wałęsy nie ma. Taki Wał od Polina po Polanki to nawet z kosmosu byłoby widać. I nareszcie mędrzec Europy przestałby mantyjaczyć. Noo, a może wzorem Krakowa Kopiec Lecha. Gadu – gadu a tunel szedł furt na nord czyli północ. Kopiec ziemi już był równy piramidzie Cheopsa, a tu nagle błysnęło światełko w tunelu, jak to przewidują przysłowia. Oj zajarzyło…strop zarwał się nagle i wpadł czerwony piętrowy autobus miejski z napisem Ronne. A za nim na sygnale wtarabanił się wóz policji duńskiej oraz kilkunastu ciemnoskórych uchodźców z Afryki wraz ze sklepem, który akurat okradali. Sturba suka – jakby zaklął Witkac, nie było wątpliwości. To był nieodległy Bornholm. A może to wyspa skarbów?..A kto witał chlebem i solą ekspedycję Polińską? Ano Mimikrak co sprzedał Niemcu chałupę w Polinie i przeniósł się na wyspę. Ziemia jednak jest malutka jak kulka toczona przez żuczka gnojnika. Nooo z perspektywy kosmosu.
Komentarze
09-02-2017 [15:22] - Valdi | Link: Sturba suka Ależ żesz się pan
Sturba suka
Ależ żesz się pan rozkręcił. Tak trzymać !
09-02-2017 [22:55] - Lech Makowiecki | Link: Toż to jak scenariusz filmu
Toż to jak scenariusz filmu sensacyjnego! Dawaj, dawaj! I nie przestawaj!
09-02-2017 [23:42] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link: Heh sa wszyscy ulubieni
Heh sa wszyscy ulubieni bohaterowie :)