VIP-owisko albo teatr totalny

22.odcinek niepublikowanej powieści „Polino”
 
Wielka feta szykowała się w Polinie. Baron Makabrycy von Pipsztok bezmiar pól poPGR-owskich w przemyślny sposób zamienił na wspaniałe pole golfowe. Setki hektarów, na których dotychczas plenił się jeno szalej, perz i łopian, dziarsko porosła angielska, nisko strzyżona trawa. Za parę nędznych groszy gazeta „Baltischer Zeitung” puściła dyskretną acz skuteczną famę, iż takie pole golfowe do tej pory miał jedynie książę Karol, sułtan Brunei i jakiś „Dziad” z Pruszkowa.
I oto otwarcie pola, przecięcie wstęgi i pierwsze uderzenie kijem ma nastąpić dziś, czyli na świętego Łazarza – patrona golfistów itp. VIP-ów. W Polinie zaroiło się od krezusów, bogaczy, nababów, biznesmanów i najzwyklejszych złodziei. Desant z nieba przypuścił własnym helikopterem byznesboss Balasz – właściciel 100 upadłych PGR-ów, 30 buzujących gorzelni, 200 kantorów, 12 sejmowych posłów i dwóch pełnokrwistych senatorów. Widziano też Rokefellera od Toi-Toi - podobno Turka, który planował w centralnej Polsce zlokalizować wszystkie lotniska Europy, w Krakowie wszystkie zabytki polonusów, w Wieliczce ogólnoświatową fabrykę słonych paluszków, a w Polinie republikę braci golfiarskiej. Pancernym Lincolnem (12 metrów długości, oczywiście z mini sauną) zajechał Robinson Krauze – baronet elektroniki, kumpel Kwacha i oferent (kupię – sprzedam) wszechbyznesu. Na jego widok Paragraf Kalisz swojego Jaguara ze wstydu zostawił za stodołą Męczymóżdżka.
Lokalne VIP-y bladły dziś niczym dalekie gwiazdy przy tak bliskich neonach, świecących kradzionym światłem nad „doliną nicości” (Wildstein).. Taki na przykład proboszcz Trybularz (co walczył z dylematem: święcić na golfowym polu każdy dołek czy całe poletko hurtem) po przybyciu półbiskupa Sowy w białym jedwabnym smokingu, mógł być co najwyżej jego ministrantem. A kobiety, jak to kobiety, gaworzyły sobie przyjaźnie:
- Mój mąż został generałem – podkreślała (już) generałowa Janicka.
- A mój impotentem! – bezwiednie, dla symetrii smęciła pułkownikowa Mazguła.
Wstęga furkotała, przecięcie się przeciągało (oczekiwano na super-VIP-a), więc podano co nieco do stołów.
Dymiły bigosy na ostrygach i kaszanka z truflami. Bażanty nadziewane przepiórkami. Jesiotry zatapiane w taflach tęczowych galaret. I tak jak są chipy i chipsy, tak też są VIP-y i VIP”S”-y, czyli nuworysze co wypłynęli na „S”tyropianie. Była to garmażeria poetycka, podziemne okularniki, itp. golasy, a po „S”rewolucji – już producenci filmowi, wydawcy, TIR-many, co całą flotyllą wyjeżdżały z wrocławskiego podziemia etc. Hodowca dogów Halny dowcipkował sobie na tle falangi bonzów:
- Wzywa mnie skarbówka i taki wymoczek pyta dyplomatycznie – Czy wie pan ile grozi za podanie nieprawdziwych danych w pańskim PIT-cie? – To ja mu odpowiadam - 10 000 $ for you!!! Tu rechot z wielce „udanego” dowcipu połączył się ze śmiechem towarzystwa zauroczonego wyczynem niejakiego Kierwy, który w jednej chwili zjadł dwa homary i langustę bez szczypiec - własnymi zębami (co miało oznaczać, że jest tak rekinem biznesu jak i „czarną dziurą” polityki. A potem rzekł:
- Zrobiłem jako byznesman krok w kierunku bezrobocia. A bezrobocie nawet odskoczyć nie zdążyło...
- No cóż, bieda – zasmuciła się elyta i topiła ją (biedę) w śliwowicy pejsachówce.
- Bieda – kontynuowała Aśka Latexyszyn – Widzicie chyba sami, że nawet nasz Bronek schudł ostatnio. Źle wygląda, biedaczysko. – Bieda – rezonowała kodofitka  Vandalia Schrotting, nasz Mateusz wziął parę groszy na kosmetyki i okazało się, że nawet francuskie perfumy śmierdzą.  Nagle na obrzeżach golfowego VIP-owiska pojawiły się 2,5-metrowej wielkości chłopaki ze słuchawkami wklejonymi w małżowiny, z Uzi za pazuchą i krótkowłosy, dowodzący nimi Goebbelś. Prawa półkula mózgu Rudego. Kawalkada Audi zatrzymała się z gracją i wysiadł ON! Może nie taki okazały, ale zawsze wielki to -  „mały, rudy, mściwy”. Nauczył się pić najlepsze wina, palić cygara od Fidela, a teraz..
Wójt Buć Sabelbon podał mu złoty kij, który oczywiście miał dwa złote końce. Super-Vip stanął pewnie obunóż – jedną nogą w Polinie, a drugą na Brukseli. Zamierzył się, trzepnął siarczyście piłeczkę, a ta lecąc szybciej niż światło, nadziała się na iglicę Pałacu Kultury i Nauki. Takiego cyrkla III RP. Uśmiechnął się i pośród gromkich wiwatów i oklasków, oświadczył:
- WYCHODZIMY Z DOŁKA! Jako zjednoczona opozycja totalna pod moim dowództwem przekroczyliśmy Rubikoń, jak to ujął obecny tu koleś Rysiek Maderak.
Gdzieś między Merkelburgią a Wirtualbergią,
leży Polino- dla jednych survival
codziennych zmagań z gazownią, z energią
innym sureal, panopticum przywar.

Wywar tych przywar do Polina przywarł
jak Ukrainiec Nowak do zegarków.
Niedorozwoju pnie się ostro krzywa,
krzywa rozwoju, wciąż tematem żartów.

Choć rośnie stopa, opadają ręce,
te których Ziutek nie zdążył odrąbać.
Biało czerwone na pół pękło serce,
marszczy się bimbrem karcona wątroba.

Tu, między Merkelburgią a Wirtualbergią,
leży Polino, potomnym survival,
zaś nam tubylcom pląs tańczony z werwą,
gdy bufetowy, Jan Kiel nam przygrywa.
 
Odwiedź Polino. Rusz autora tropem.
Tutaj prawdziwą znajdziesz Europę.
Co ujmuje skrót VIP – wie podobno nawet Petru. Ale znaczy też – Very Important Poet. I nasz VIP z ostępów leśnych k/Kościerzyny – ksywka „200 Gram” – podrasował prozę Polina poezją z pointą. A poeta to nie zawód, a charakter.

  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

22-01-2017 [19:45] - Lech Makowiecki | Link:

"Merkelburgia". Pyszne.  Ale już określenie "W Polinie zaroiło się od krezusów, bogaczy, nababów, biznesmanów i najzwyklejszych złodziei." - to trochę masło maślane... W kontekście ww. wystarczyłoby określenie "samych złodziei"... :))) Pozdrawiam! I czekam na kolejne odcinki!

Obrazek użytkownika Valdi

09-02-2017 [16:17] - Valdi | Link:

"marszczy się bimbrem karcona wątroba"

O Maryjo Królowo Polski !