jak się nie ma co się lubi

.
Prezydent Duda podpisał uchwaloną przez sejm ustawę oświatową. Oznacza to likwidację gimnazjów i zmianę podstawy programowej. Nie daje mi spokoju dyskusja na ten temat przeprowadzona w radiu TOK FM. Brali w niej udział profesorowie wyższych uczelni- biolog Krzysztof Spalik, fizyk Lech Mankiewicz oraz matematyk Janusz Czyż. Tylko profesor Czyż jest zwolennikiem przeprowadzanych obecnie zmian i rozumie, że likwidacja gimnazjów jest warunkiem koniecznym wyprowadzenia polskiej szkoły z zapaści. Ma również ciekawe propozycje programowe. Pozostali panowie profesorowie, jak  Agnieszka Holland, chcą żeby wszystko było jak dotąd. .
Przede wszystkim wydają się nie doceniać roli jaką odegrało utworzenie gimnazjów, jedna z poronionych reform Buzka, w upadku polskiej oświaty. Gimnazja utworzono w zamyśle po to żeby odseparować dzieci z młodszych klas szkoły podstawowej od demoralizującego wpływu uczniów 7 oraz 8 klasy. Poza tym gimnazja miały podnieść poziom oświaty młodzieży z obszarów wiejskich, zwiększyć ich szanse w społecznej rywalizacji. Było to typowe wishful thinking –  myślenie życzeniowe. O ile w przeciętnej szkole podstawowej dawnego typu nauczyciele zbiorowym wysiłkiem potrafili jakoś zapanować nad dwiema, a co najwyżej czterema klasami siódmymi i ósmymi,  gimnazja stały się rodzajem getta, w którym rozkwitły wszelkie patologie takie jak przemoc szkolna i narkotyki. Wprowadzenie gimnazjów nie poprawiło również sytuacji młodzieży wiejskiej. Rodzice nie godząc się żeby ich dzieci podróżowały w zimie, oblodzonymi szosami w zdezelowanych gimbusach z niekoniecznie trzeźwymi kierowcami do oddalonych czasem o kilkadziesiąt kilometrów większych ośrodków, nagminnie korzystali ze zwolnienia z obowiązku oświatowego. Dzięki temu dzieci „ szły do pola” po ukończeniu szóstej klasy zamiast po ukończeniu ósmej.
Nie sprawdziła się również koncepcja oświaty spiralnej czyli omawianie tych samych zagadnień na wzrastającym poziomie. Nauczyciele szkoły średniej czuli się zwolnieni z przerabiania tematów omawianych w gimnazjum, a nauczyciele gimnazjum pomijali tematy, które miały powrócić w liceum. W ten sposób definitywnie umykały one z programu, ze szkodą dla uczniów. Gimnazja, przeładowane programy oraz testy egzaminacyjne, to podstawowe przyczyny obecnego upadku oświaty. O ile można sobie wyobrazić dobrze ułożony test z biologii czy chemii, testowe sprawdzanie wiedzy humanistycznej jest z założenia absurdalne. W tradycji humanistycznej najważniejsza jest wymiana poglądów. Sprawdzając poziom ucznia nie można zastąpić rozmowy czy wypracowania testowymi pytaniami o szczegóły obowiązujących lektur. Natomiast pytania ogólne w teście humanistycznym z konieczności stają się formą indoktrynacji. Uczeń zamiast formułować własne poglądy usiłuje dostosować odpowiedzi do obowiązującego klucza rozwiązań według którego- jak dobrze wie -będzie oceniany. Uczy się oportunizmu i niesamodzielności intelektualnej.
Wracając do wypowiedzi szanownych dyskutantów. Profesor Krzysztof Spalik, biolog, wyraził stanowczy sprzeciw wobec faktu, że twórcy nowej podstawy programowej sprowadzili w niej ewolucjonizm do roli li  tylko jednej z teorii przyrodniczych. Tymczasem jak twierdzi profesor, ewolucjonizm jest klamrą spinającą nauczanie biologii  i  porządkującą wszystkie informacje uzyskiwane przez uczniów. Bez ewolucjonizmu biologia jest jego zdaniem bez sensu, jest zbiorem nic nie znaczących faktów. Nie wiem czy profesor Spalik  jest świadomy, że mimochcąc powtarza hasło przypisywane kiedyś Heglowi: „ jeżeli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów”. To że teoria ewolucji spina  biologię i jej nauczanie w spójną całość nie jest w żaden sposób argumentem na rzecz jej słuszności, ani na rzecz jej nauczania. W czasach mojej młodości nauczani byliśmy literatury polskiej pod spinającym ją naczelnym hasłem „ obrońcy chłopów w literaturze polskiej”. Obrońcami chłopów okazywali się nie tylko Mickiewicz Słowacki i Norwid, nie tylko Prus, Konopnicka i Żeromski, nie tylko Krasicki i Koźmian lecz właściwie wszyscy używający w piśmie języka polskiego. Z tej spinającej nauczanie i rozumienie literatury  idei niewiele dziś zostało.
Profesor Lech Mankiewicz, fizyk argumentuje, że gimnazja okrzepły i dlatego szkoda ich niszczyć. Pragnę zauważyć, że w III RP okrzepło wiele innych szkodliwych społecznie instytucji i obyczajów, na przykład układy korupcyjne, czy dyspozycyjne sądy, ale nie oznacza to, że mają pozostać na wiek wieków nietknięte i nadal działać na szkodę nas wszystkich. Profesor Mankiewicz  twierdzi, że rewolucja przemysłowa i związany z nią świat idei ominęły Polskę. Świat nie śpi, podlega obecnie następnym rewolucyjnym przemianom. Likwidację gimnazjów i nową podstawę programową profesor Mankiewicz  postrzega jako kolejne wycofanie się Polski na peryferie świata. Przyznam, że nie widzę korelacji dodatniej pomiędzy reformą Handkego i jakkolwiek mierzonym postępem przemysłowym. Obniżenie poziomu kandydatów na studia techniczne i przyrodnicze stwierdzają wszyscy bez wyjątku wykładowcy wyższych uczelni. Na niektórych uczelniach organizuje się nawet rok zerowy dla kandydatów, którzy ze względu na niski poziom nie są w stanie sprostać wymaganiom tych uczelni.
Profesor Czyż natomiast  odwołując się do prawa biogenetycznego Haeckla ( ontogeneza czyli rozwój osobniczy jest powtórzeniem filogenezy czyli rozwoju gatunkowego) zaproponował żeby nauczanie każdej dyscypliny naukowej odtwarzało w pewnym sensie  jej historyczny rozwój a w każdym razie nawiązywało do tego rozwoju. Wprawdzie jak mu natychmiast wypomniał profesor  Spalik prawo Haeckla przestało w biologii obowiązywać, ale można je przecież traktować jako metaforę.
Komentując zachowawczą postawę profesorów Mankiewicza i Spalika profesor Czyż przypomniał refren piosenki z kabaretu Qui pro Quo wykonywanej przez Lopka Krukowskiego.
„Jak się nie ma co się lubi
To się lubi co się ma
Z te zasadę spać się kładę
Co się tyczy moje ja”
 Ten komentarz. trafia w sedno.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

21-01-2017 [09:36] - Marek1taki | Link:

Ramy powstały. Teraz trzeba wypełnić je treścią. Nie od rzeczy byłaby zmiana finansowania. Bon oświatowy pozwoliłby na przełamanie starego układu, który straciłby monopol. Zyskaliby nauczyciele. Ci obecnie pracujący, młodzi czekający na etat i może nauczyciele akademiccy. Rodzice i nauczyciele zyskaliby możliwość wyboru, bardziej realną niż głosowanie na posłów.
Może więcej pracy znaleźliby historycy, zamiast pętać się po sejmie i rządzie. Ciekawe czy ktoś by zatrudnił Mr Power Pointa i króla Europy?

Obrazek użytkownika Mind Service

21-01-2017 [12:29] - Mind Service | Link:

Żadne ramy nie powstały. Sama likwidacja gimnazjów nic nie da jak nie zmieni się programów nauczania i dotychczasowych nauczycieli, którzy mylą nauczanie z wymogiem wkuwania niepotrzebnych w większości rzeczy

Obrazek użytkownika Marek1taki

21-01-2017 [15:36] - Marek1taki | Link:

Programy to poważne narzędzie. Ich ustalenia należy w obecnej sytuacji (zaorania szkolnictwa) oczekiwać od centrali. Czy jednak min.szkolnictwa powinno programy opracowywać w szczegółach?
Nauczycieli też, minister i kuratorzy, nie ocenią skutecznie, powinni robić to rodzice. To oni odpowiadają za swoje dzieci, nie państwo.

Obrazek użytkownika Jabe

21-01-2017 [15:51] - Jabe | Link:

Gdyby skrupulatnie przygotowano reformę oświaty, mogłoby się faktycznie okazać, że trzeba gimnazja zlikwidować. Później PiS by się chwalił, że wprowadził reformę, wspominając likwidację gimnazjów. Wobec tego, po co się wysilać? Można iść na skróty – od razu zrobić przemeblowanie i udawać, że to coś istotnego zmieniło.

Obrazek użytkownika Terma

21-01-2017 [13:13] - Terma | Link:

Powstał projekt, nadal w fazie konsultacji, do końca stycznia.

Tyle że to jest projekt dla obecnej klasy 3. Nie ma tak zwanej przejściówki, czyli programu spinającego nauczanie pomiędzy klasą szóstą a liceum a to on jest w tej chwili najbardziej potrzebny. Obecni szóstoklasiści nie mają iść przedstawionym w projekcie programem klasy siódmej i ósmej, bo nie jest on kompatybilny z tym, co mieli w klasach 4-6.

Nie rozumiem tekstu od bonie oświatowym. Przecież tak właśnie jest, ów bon nazywa się dotacją oświatową na jednego ucznia, otrzymują ją zarówno szkoły publiczne jak prywatne. Rodzice mają wybór, jedynym ograniczeniem jest zgoda dyrektora szkoły na przyjęcie ucznia spoza rejonu. Ten system funkcjonuje już naprawdę długo, pora go sobie przyswoić.

Obrazek użytkownika Marek1taki

21-01-2017 [15:46] - Marek1taki | Link:

To dlaczego nauczyciele nie otwierają szkół prywatnych, chociażby wtedy gdy nie mają pracy i tam gdzie dzieci maja daleko do szkoły. To tak jakby pacjent płacił i miał zapewnioną refundację, a mimo to lekarze dalej pracowali w państwowych szpitalach i ośrodkach. O coś chyba jeszcze musi chodzić. Inne źródła finansowania, regulacje? Chyba, że nauczyciele całkiem są przerobieni. Ostatecznie większość lekarzy też.

Obrazek użytkownika Terma

22-01-2017 [02:13] - Terma | Link:

Otwierają, choć niekoniecznie nauczyciele. Szkoła jest potężną inwestycją o bardzo słabej stopie zwrotu, niby z czego nauczyciel ma uzbierać na wykup gruntu, postawienie i wyposażenie szkoły, zatrudnienie kadry, ze swojej pensji?

Szkoły prywatne powstają najczęściej z samoorganizacji rodziców, którzy zakładają stowarzyszenie, gromadzą środki, otrzymują od gminy budynek za symboliczną złotówkę. Radzą sobie bardzo różnie.

I mimo bezrobocia mają wieczne problemy z utrzymaniem kadry. W efekcie z utrzymaniem poziomu szkoły, więc i naborem. Dlaczego zatem nie otwierają się nowe, skoro to taki gotowy grosz? Bo na rynku finansowym są o wiele atrakcyjniejsze możliwości inwestycji, z o wiele wyższą stopą zwrotu. I tyle, tak właśnie działa wolny rynek, że pieniądze robi się tam, gdzie się mnożą najszybciej.

Obrazek użytkownika Marek1taki

22-01-2017 [15:12] - Marek1taki | Link:

Nigdzie nie ma miodów. Trzeba się było uczyć fachu co ma lepsze stopy zwrotu, a nie na nauczyciela albo doktora.
Przede wszystkim ta niska opłacalność wynika z dodatkowych źródeł finansowania konkurencji, jak np. symboliczny koszt czynszu najmu, dotacje do remontów i wyposażenia, kosztu dojazdów, podręczników. I to wszystko z podatków.
Jeżeli nie liczy się tych wszystkich kosztów, to jak możemy policzyć ile kosztuje nauka jednego ucznia? Na koniec rodzice i tak jeszcze dopłacają.

Dlatego twierdzę, że uczniowie powinni mieć równe szanse, a zatem na poziomie jednej klasy równe dotacje. Pieniądz powinien iść za uczniem a nie za szkołą albo nauczycielem, albo nieruchomością czy gimbusem.
Rodzice zasługują na prawo wyboru czy, i ile, chcą dopłacić, a szkoły winny mieć równe szanse konkurowania o ucznia.

Nauczycieli rzeczywiście nie stać aby z dnia na dzień otworzyć dużą szkołę. Podobnie lekarzy nie stać aby od jutra otworzyć własny szpital we własnym budynku - lata rozpanoszenia państwa w naszych dziedzinach zrobiły swoje. Potrzeba pokolenia na zmianę zastałych stosunków własnościowych. Dobrze, jeżeli nauczycielom sprzyjają stowarzyszenia rodziców.

Obrazek użytkownika Terma

22-01-2017 [18:49] - Terma | Link:

"Trzeba było..."

Cos się Panu plącze. Ja nie narzekam, że choć chciałabym to nie mogę, tylko objaśniam mechanizm stojący za małą popularnością szkół prywatnych jako przedsięwzięcia biznesowego.

Proszę nie szukać sobie dodatkowych powodów, naprawdę nie warto. Szkoły prywatne też dostają dotację na ucznia. Też dostają symboliczne koszty najmu i dotacje do remontów - zwłaszcza te stowarzyszeniowe. Dostają grunt od organu prowadzącego albo wręcz OP szkołę buduje i oddaje w prywatne ręce. I podręczniki za darmo, jak każda inna szkoła, bo to jest zapisane w ustawie.

Pieniądze idą za UCZNIEM a nie za szkołą, nauczycielem (?!), nieruchomością czy gimbusem.

Rodzice MAJĄ prawo wyboru a szkoły równe szanse konkurowania o ucznia. I często szkoły prywatne tę konkurencję przegrywają, niekoniecznie z powodu kosztów, bo istnieją, o czym być może Pan nie wie, bezpłatne szkoły prywatne. Zwykle przegrywają z powodu rotacji kadry, niskich wymagań i słabych wyników uczniów a przynajmniej takie uzasadnienia powrotu do szkoły publicznej słyszałam.

I to nie jest kwestia zastałych stosunków własnościowych. Po prostu edukacja i szkoła to nie są przedsiębiorstwa, których celem jest przynoszenie zysku w znaczeniu pieniędzy. Najszacowniejsze placówki prywatne na świecie utrzymują się z kombinacji dotacji, czesnego, grantów i darowizn a nie wypracowują zysk dla spółki, jak fabryka sznurowadeł. Pora się z tym pogodzić. :)

Obrazek użytkownika Marek1taki

22-01-2017 [22:55] - Marek1taki | Link:

Przepraszam, że nie użyłem emotikonu nawiązując do stóp. Może nie wyciągałaby Pani wniosków o plątaniu w sytuacji gdy przytakuję. Duża stopu zwrotu jest z zarabiania na budowie i remoncie szkół i szpitali, i innych usług im świadczonych poza uczeniem i leczeniem. Nie jest tajemnicą dlaczego.

Proszę się zdecydować czy pieniądze idą za uczniem i przypada na niego kwota zawierająca koszty nieruchomości, podręczników, dojazdów itp. i rodzic je wydaje, czy też pieniądz idzie za szkołą, jak wynika z podanych przez Panią informacji.

Jakie rodzice mają prawo wyboru skoro większość szkół jest państwowych a nauczycieli nie stać na inwestycje. Mogą wybierać jak między Saturnem a Media Markt.
I skąd mieliby nauczyciele mieć kapitał finansowy skoro uważają za prawdę objawioną, że edukacja i szkoła nie mają na celu przynoszenie zysku w sensie pieniędzy. Czyżby nie dostawała Pani pensji? A może uważa Pani, że nauczyciel winien zarabiać tylko na koszty własne? Może lepiej od razu wypłacać pensje w kartkach na żywność i sznurowadła a głowy nie zawracać nauczycielom takimi przyziemnymi sprawami. Niech się skupią na propagandzie.
Duży uśmiech się należy.

Obrazek użytkownika izabela

21-01-2017 [19:50] - izabela | Link:

Odkąd pamiętam słyszę o bonie oświatowym jako panaceum na bolączki szkoły. Tak czy owak warto by spróbować. 

Obrazek użytkownika Marek1taki

21-01-2017 [21:10] - Marek1taki | Link:

Nie spodziewam się, że aż panaceum. Może trochę działać jak olej rycynowy.

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

21-01-2017 [09:42] - wielkopolskizdzichu | Link:

"Rodzice nie godząc się żeby ich dzieci podróżowały w zimie, oblodzonymi szosami w zdezelowanych gimbusach z niekoniecznie trzeźwymi kierowcami do oddalonych czasem o kilkadziesiąt kilometrów większych ośrodków, nagminnie korzystali ze zwolnienia z obowiązku oświatowego. Dzięki temu dzieci „ szły do pola” po ukończeniu szóstej klasy zamiast po ukończeniu ósmej"
Ciekawy tok rozumowania. Zmiana na inny system szkolnictwa spowoduje, że zimą nie będzie oblodzonych dróg, autobusy będą nowe, kierowcy trzeźwi, a rodzice mający w d... przyszłość swych dzieci nagle staną się wzorcowymi. Po za tym Szanowna Pani Izabelo to właśnie na wsiach system kształcenia osobno młodych roczników i starszych był powszechny tak samo jak dowożenie dzieci do szkół. Te zjawiska mają znacznie dłuższą historię niż reforma Buzka.

Obrazek użytkownika izabela

21-01-2017 [19:47] - izabela | Link:

Szkoła podstawowa, ośmioklasowa powinna być we wsi. Nie będzie dojeżdżania do gimnazjum. Liceum jest po 8 klasie gdy dzieci są starsze i bardziej odporne choćby na zaziębienia. Wszystkie reformy Buzka były niefortunne, czas to sobie uświadomić. 

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

21-01-2017 [21:32] - wielkopolskizdzichu | Link:

Nie będzie proszę Pani, szkół 8 klasowych na wsi. Taki projekt finansowo jest nie do zrealizowania. Co najwyżej jedna, dwie szkoły w gminie. Raczej powstaną oddziały dla klas 1-4 gęściej rozrzucone i centralne gminne dla 5-8. Bez dojazdów się tego nie uda rozwiązać. W krajach znacznie bogatszych też tak jest. Jeśli nałoży Pani swoje wyobrażenia, na projekty Partii, finansowania zadań samorządów, przy jednoczesnym zabieraniu im dochodów, dojdzie Pani sama do wniosku o niemożności realizacji zbożnych celów. Przyczyna projektu zabierania pieniędzy jest dość jasna - polityczna, wybawieniem dla samorządu możne będzie postawienie pomniczka ku czci Brata Prezesa. Wtedy fundusze się znajdą.

Obrazek użytkownika harakiri

21-01-2017 [11:15] - harakiri | Link:

Ciekawy artykuł. W każdym razie pobudzający do refleksji. Od razu mówię że jestem zwolennikiem 8+4 ale nie wypowiadam się bo ze szkołą nie miałem nic wspólnego od czasu jak z niej wyszedłem.

Ale na przyklad pisze Pani:
W tradycji humanistycznej najważniejsza jest wymiana poglądów.
(...)
formą indoktrynacji. Uczeń zamiast formułować własne poglądy usiłuje dostosować odpowiedzi do obowiązującego klucza rozwiązań według którego- jak dobrze wie -będzie oceniany.
#######################
Co wydaje mi się trafne. Przyznam się że ja też starałem się dostosować swe wypowiedzi np. na polskim, do gustów pani profesor. Tyle że moja pani prof. lubiła jak się powie czasami coś szokującego. A czasy były PRL-owskie przy czym owa pani prof. nie była do końca przekonana do socjalistycznej rzeczyzywistości. Zatem pole do popisu było. Na swoją obronę mogę powiedzieć że migałem się w ten sposób od nauki polskiego bo uczyłem się matematyki, fizyki (miałem okropną fizycę), chemii.

Z tym że tu refleksja. Wydaje mi się że dzisiaj za mały nacisk jest położony na nauki scisłe. Ta tradycja humanistyczna w której najważniejsza jest wymiana poglądów mnie bardzo dzisiaj niepokoi. W tym upatruję często przesadnej kłótliwości ludzi związanych z naszą polityką. Często za dużo się mówi nie dbając o sedno rzeczy. W przedmiotach ścisłych tego nie ma.

Pisze Pani:
W czasach mojej młodości nauczani byliśmy literatury polskiej pod spinającym ją naczelnym hasłem „ obrońcy chłopów w literaturze polskiej”. Obrońcami chłopów okazywali się nie tylko Mickiewicz Słowacki i Norwid, nie tylko Prus, Konopnicka i Żeromski, nie tylko Krasicki i Koźmian lecz właściwie wszyscy używający w piśmie języka polskiego. Z tej spinającej nauczanie i rozumienie literatury idei niewiele dziś zostało.
##############################
Ciekawe. Zdaje się że oboje kończyliśmy PRL-owskie szkoły. I mam wrażenie że u mnie w szkole problematyka chłopska była mało poruszana. W każdym razie ja nie zwróciłem na to uwagi i np. po "Chłopach" Reymonta udało mi się prześlizgnąć. To jest chyba dowód na to jak trudno jest przewidzieć skutki nauczania przedmiotów humanistycznch. Natomiast pamiętam że piorunujące wrażenie zrobiła na mnie książka Leona Kruczkowskiego "Kordian i Cham"

Obrazek użytkownika izabela

21-01-2017 [19:43] - izabela | Link:

Dużo zależało od szkoły. W mojej szkole podstawowej kazano nam rysować portret Miczurina w ramach lekcji biologii. Czy można dziwić się mojej alergii?

Obrazek użytkownika Mind Service

21-01-2017 [12:39] - Mind Service | Link:

Co koniowi trzeba?

Obrazek użytkownika jaja -cek

21-01-2017 [13:08] - jaja -cek | Link:

jestem stary, jestem z miasta, jestem po technikum, jestem po politechnice i też "prześlizgnąłem się z "polaka" - ponieważ np. "CHŁOPÓW" przeczytałem naprawdę dopiero kilkanaście lat po maturze, z nudów ponieważ leżałem wtedy w szpitalu. I przeczytałem te wszystkie 4 tomiska z wypiekami na policzkach i ślinotokiem z ust w tydzień- bo to jak się okazało była najbardziej sensancyjna, trzymająca w napięciu i działająca na wyobraźnię książka
Ale ja nie o tym
Po egzaminach na maturze, trzeba było zdawać na studia (na które się nie dostałem za pierwszym razem - bo mi zabrakło punktów za pochodzenie)
Dzisiaj? (cyt.): "...Obniżenie poziomu kandydatów na studia techniczne i przyrodnicze stwierdzają wszyscy bez wyjątku wykładowcy wyższych uczelni. Na niektórych uczelniach organizuje się nawet rok zerowy dla kandydatów, którzy ze względu na niski poziom nie są w stanie sprostać wymaganiom tych uczelni"
a mój znajomy dr wykładowca na wyższych uczelniach w Pcimiu Dolnym, w Górkach Dużych i Sworowcach Leśnych gdzie od lat jeździ w soboty i w niedziele, mówi: ...przecież nie będę oblewał tych z których żyję ja i właściciele uczelni, a jak zacząłem wymagać to mi (dy)REKTOR podziękował za współpracę"
i mamy z tym problem, bo tak jak w biologii znane są "PTAKI-NIELOTY" to przez te pokolenia wyhodowaliśmy tzw. "NAUCZYCIELI-NIEDOUKÓW"
I pamiętam z tamtych czasów, że mówiło się o tych z ogólniaka, że: nie dostał się na politechnikę, nie zdał na ekonomię, oblał na filologię angielską - to dostał się na nauczycielstwo
ot!
taki pośledni sort, który uczy(ł) dzieci nasze i co MY dzisiaj od NICH chcemy WYMAGAĆ??!!

Obrazek użytkownika izabela

21-01-2017 [19:39] - izabela | Link:

Zgadzam się z przykrością, że do zawodu nauczyciela jest selekcja negatywna . Zgadzam się również, że poziom obniżają te " szkoły tańca i różańca"jak je dzieci złośliwie nazywają. Dają zarobek wykładowcom i papierek studentom. To wszystko.  

Obrazek użytkownika Terma

21-01-2017 [13:17] - Terma | Link:

" Rodzice (...) nagminnie korzystali ze zwolnienia z obowiązku oświatowego. Dzięki temu dzieci „ szły do pola” po ukończeniu szóstej klasy zamiast po ukończeniu ósmej."

Ten argument w całym wywodzie jest co najmniej słaby. Prosiłabym Autorkę o jakieś dane frekwencji gimnazjalistów na obszarach wiejskich, nauka do końca gimnazjum odbywa się w ramach spełniania obowiązku szkolnego i ciężko mi sobie wyobrazić masowe przymykanie oczu na nieobecności uczniów.

Co to jest 'zwolnienie z obowiązku oświatowego'?

Obrazek użytkownika izabela

21-01-2017 [19:22] - izabela | Link:

Jeżeli dziecko jest chorowite, albo ma trudną sytuację rodzinną rodzice mogą wystąpić o zwolnienie z obowiązku szkolnego. Można wtedy realizować edukację w formie nauczania indywidualnego, albo domowego. Przy nauczaniu indywidualnym dziecko nie musi przychodzić do szkoły, a w uzasadnionych przypadkach nauczyciele odwiedzają je w domu.,Przy nauczaniu domowym dziecko uczy się samo pod kontrolą rodziców, albo korepetytorów i zdaje egzaminy w wybranej placówce oświatowej. Co do zwolnień z obowiązku szkolnego. Mam doświadczenia z Ochotnicy. Dopóki we wsi nie było gimnazjum dzieci musiały jechać do Nowego Targu 40 kilometrów szosą często w zimie nieprzejezdną. Oczywiście najczęściej zostawały w domu, Poza tym rodzice nie życzyli sobie, żeby ich grzeczne, dobre, wiejskie dzieci trafiały bez żadnego oparcia do Nowego Targu, który był przez pewien czas centrum narkomańskim Podhala. Narażone były na zaczepki, przemoc i złe wpływy własnie w gimnazjum a nie w małej szkole podstawowej do której miały blisko i wszyscy je znali. Podobnie było na Suwalszczyźnie. Szczegółowe dane można dostać w ministerstwie.

Obrazek użytkownika Terma

22-01-2017 [02:01] - Terma | Link:

Wiem, czym jest edukacja domowa i wiem, czym jest nauczanie indywidualne. Co gorsza, wiem w jaki sposób oraz w jakich wypadkach otrzymuje się nauczanie indywidualne i nie, dostatecznym ku temu powodem nie jest niechęć rodziców do podróży dziecka do Nowego Targu. Trudna sytuacja rodzinna też nie ma na to wpływu. Proszę nie tworzyć nieistniejący bytów, bo organy prowadzące wyjątkowo ściśle pilnują przestrzegania przepisów - ze względu na dodatkowe koszty, jakie muszą przez to ponosić.

Przy edukacji domowej rodzic nie tylko musi udowodnić, że będzie w stanie zapewnić dziecku naukę, dziecko zdaje coroczne egzaminy, których wyniki decydują, czy edukacja domowa jest kontynuowana. Pada zatem mit o 'wysyłaniu w pole'.

A teraz proszę mnie nie odsyłać do ministerstwa, tylko przedstawić te dane, na których opiera Pani swoje twierdzenia. Mogą być wyłącznie z Suwalszczyzny lub Podhala. A najlepiej z podziałem na podstawówkę i gimnazjum,bo porównanie tych dwóch liczb może Panią zaskoczyć.

Obrazek użytkownika izabela

22-01-2017 [14:03] - izabela | Link:

Proszę nie żartować. Z edukacją domową jest dokładnie tak jak z wyższymi uczelniami. Jeżeli są osoby, które chcą kupić papierek zwany dyplomem i są osoby, które chcą zarobić wykładając gotowanie na gazie na poziomie akademickim, zawsze znajdzie się uczelnia która taką usługę zapewni. To  samo dotyczy edukacji domowej. Znam przypadki rodziców, którzy jeżdżą z dziećmi do innego miasta na egzaminy, z których dzieci otrzymują same piątki i szóstki. Są dobrze sytuowani tylko nie lubią szkoły jako takiej. Żaden organ im w tym nie przeszkadza. Szkoły tez się godzą bo za egzaminy płynie kasa. A że rodzice negocjują oceny? Cóż , prawo popytu i podaży.W razie odmowy znajdą sobie inną szkołę. Czy to dobre dla dzieci to inna sprawa. Zauważmy jednak, że wybitni ludzie uczyli się w arystokratycznych domach wyłącznie w domu i niczego im intelektualnie potem nie brakowało. Wiele przypadków zwolnienia z obowiązku szkolnego znam z autopsji. Przecież nie będę na tych ludzi donosić. Dzieci z wysoko położonych przysiółków w Ochotnicy takich jak Tworogi,wykazują i tak hart ducha schodząc codziennie przeszło godzinę do szkoły do Ochotnicy Dolnej  i wracając pod górę. Jeżeli wybierają dalszą edukację muszą mieszkać na stancji. Dojście do szosy i potem podróż do Nowego Targu czy Szczawnicy i powrót zajmowałoby im większość dnia.

Obrazek użytkownika Terma

22-01-2017 [18:58] - Terma | Link:

Nie żartuję.

Od dłuższego czasu proszę o liczby, bo sformułowała Pani kategoryczne ogólne stwierdzenia na temat gimnazjów i nauczania domowego ale żadnych podstaw poza anegdotami o patologii tego systemu nie zobaczyłam.

Pani twierdzenia podważa jeszcze jedna sprawa. Gimnazja funkcjonują od kilkunastu lat. Uczniowie korzystający z nauczania domowego nie są (nie byli) zwolnieni ze sprawdzianu szóstoklasisty ani z egzaminu gimnazjalnego. Naprawdę sądzi Pani, że przy istnieniu zewnętrznej weryfikacji wyników nauczania, masowe niskie wyniki dzieci, które zdawały coroczne egzaminy klasyfikacyjne na szóstkę, komukolwiek by umknęły? Proszę nie żartować, każdej sesji towarzyszy stos analiz, badane są powiązania między wynikami a wiekiem, płcią, dysleksją i wszelkimi innymi zmiennymi. Naprawdę, proszę sobie ze mnie nie żartować.

Obrazek użytkownika izabela

23-01-2017 [00:10] - izabela | Link:

Sprawdzian szóstoklasisty nie ma znaczenia jeżeli dziecko idzie do gimnazjum prywatnego. Egzamin gimnazjalny nie ma znaczenia jeżeli dziecko idzie do prywatnego liceum. Tych patologii nie widzimy jeżeli nie chcemy widzieć. W okresie transformacji ustrojowej uważano, że bon oświatowy pobudzi oświatę prywatną, prywatne szkoły tak jak na zachodzie będą lepsze od tych publicznych, darmowych, konkurencja i niewidzialna ręka rynku sprawią, że złe szkoły upadną, a dobre będą kwitły, przejmą budynki tych złych i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Faktycznie powstały prywatne szkoły, te przysłowiowe " szkoły tańca i różańca" ale pojawił się paradoks.Młodzież zamożna korzysta na ogół z oświaty publicznej, bezpłatnej i lepszej bo rodziców stać na inwestowanie w korepetycje, kursy przygotowawcze i inne działania nieformalne, o których nie chcę pisać bo trudno tu o dane statystyczne. Młodzież niezamożna korzysta częściej z uczelni płatnych, które są zresztą gorsze od tych publicznych. Czyli za swoje pieniądze młodzież niezamożna kupuje sobie oświatę na niższym poziomie, a czasami wprost dosłownie dyplom. To dotyczy wyższych uczelni. Prywatne szkoły licealne poza szkołami " naszych dzieciaków" jak Bednarska czy Przymierze Rodzin najczęściej są ostatnią deską ratunku dla młodzieży, która z różnych przyczyn nie mieści się w systemie oświatowym. Rodzice płacą za święty spokój, bo dużo szkół publicznych to szkoły opresyjne. Jeżeli połowa klasy ma na przykład pały na pierwszy semestr to nauczyciel najdelikatniej mówiąc nie zna rozkładu Gaussa. Bardzo dobre szkoły publiczne uczą i wymagają. Jak na przykład Staszic w Warszawie. Dobre szkoły przede wszystkim wymagają i mają liczące się, prestiżowe logo. Rodzice wpychają dzieci do tych szkół wiedząc, że będą uczone na korepetycjach. Podobnie jak przy łapówkach trudno tu o statystyki, bo nie wszyscy chętnie się przyznają do tej strategii i ciemna liczba tych sytuacji jest duża. Ale to temat na osobny tekst.
 

Obrazek użytkownika Jabe

21-01-2017 [15:26] - Jabe | Link:

„oblodzonymi szosami w zdezelowanych gimbusach z niekoniecznie trzeźwymi kierowcami” – Nie ma to jak doprawić racjonalną wypowiedź solidną dawką demagogii.

„Dzięki temu dzieci »szły do pola« po ukończeniu szóstej klasy zamiast po ukończeniu ósmej”. – Te dwie klasy coś zmieniały? Wprowadzając gimnazja, skrócono dzieciom wyrok o dwa lata. To źle?

„[T]eoria ewolucji spina biologię [...] w spójną całość” jak niegdyś hasło „obrońcy chłopów w literaturze polskiej”. Hola, hola, Autorko! Czy rzeczywiście to porównanie jest uzasadnione?

Obrazek użytkownika izabela

21-01-2017 [19:11] - izabela | Link:

1) Wcale nie skrócono wyroku. Wręcz przeciwnie.W systemie 8+4 do końca ósmej klasy chodziły do szkoły. Po wprowadzeniu gimnazjów chodziły do szkoły do końca szóstej klasy i jeżeli rodzice nie wysłali ich do gimnazjum szły do roboty.

2) Profesor biolog stwierdził, że nauczanie teorii ewolucji jest konieczne gdyż inaczej biologia rozsypuje się w zbiór faktów bez znaczenia. Nie wypowiadał się na temat jej słuszności. Jeżeli zaletą jakiejś koncepcji jest nadawanie ram nauczaniu to jest porównywalna z obrońcami chłopów czy marksistowskim diamatem. Materializm dialektyczny też nadawał ramy nauczaniu, oj nadawał, nadawał. 

 

Obrazek użytkownika Imperator

22-01-2017 [15:36] - Imperator | Link:

Pani Izabelo,

Jako pierwsza ofiara reformy premiera Buzka, nowego systemu i "nowej matury" wiem jedno: gimnazjum powinno trafić na śmietnik historii.

Ale... czy droga obrana przez rząd jest słuszna? Kiedy wchodziła poprzednia reforma byłem w VI klasie SP i zaraz potem, nieoczekiwanie zostałem "wrzucony" do gimnazjum. Tak więc przez 6 lat chodziłem do 8-klasowej SP i zamiast pozostałych mi do jej ukończenia dwóch lat zaserwowano mi 3 lata gimnazjum. Obecnie rząd robi to samo - tyle, że w drugą stronę. Aby reforma została przeprowadzona dobrze, musi zacząć się od początku, od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Ewentualnie od klasy IV, kiedy uczniowie kończą tzw. nauczanie początkowe. I taki kierunek powinien przyjąć rząd.

Do tego niepokojące są próby ograniczenia nauczania domowego "przy okazji" wprowadzania nowej ustawy. Przykład: ograniczenie wyboru szkoły prowadzącej dziecko do województwa, czyli stworzenie niejako wojewódzkich gett. Czy to ma być dobra zmiana?...

Pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika izabela

22-01-2017 [17:57] - izabela | Link:

Mnie też niepokoi ograniczanie nauczania domowego. Przede wszystkim dlatego, że istnieją ludzie bardzo wybitni, którym nie jest potrzebny żaden nauczyciel, a w szkole tracą tylko czas. Oprócz tego są dzieci, które źle czują się wśród rówieśników, choćby z racji widocznego inwalidztwa czy mankamentów urody na przykład otyłości. Poprawność polityczna nakazuje im udawać, że wszystko jest w porządku i bohatersko walczyć o miejsce w społeczności uczniowskiej ale wiemy jak okrutne potrafią być dzieci. Nauczyciele nie są w stanie przeciwdziałać wszelkim przejawom dyskryminacji. Jeżeli zmusimy dzieci do chodzenia w mundurkach rewia mody będzie ww szatni przed WF. Nie można zakazać chodzenia w firmowych butach, używania drogiego telefonu czy laptopa na przerwie. Może to nie jest rozsądne ale wielu rodziców woli przeczekać okres najbardziej agresywnej walki młodzieży o miejsce w grupie. Uważają, że dziecko okrzepnie w domu i wśród ludzi dorosłych będzie mu łatwiej.

Obrazek użytkownika Mind Service

23-01-2017 [09:38] - Mind Service | Link:

Tak się dziś naucza, takie są światowe trendy: http://www.forbes.pl/explain-e...

A jak widzę, polscy nauczyciele są sto lat za Murzynami...

Obrazek użytkownika aklos

23-01-2017 [15:42] - aklos | Link:

Oglądając w piątek ślubowanie składane na Kapitolu przez prezydenta Donalda Trampa zobaczyłem w jednej z relacji Pani córkę (jaka Ona jest podobna do Ojca ze zdjęć) i pomyślałem sobie, że w jakiś cudowny sposób historia zatoczyła krąg. Aż zazdrość (pozytywna - zachwyt) nad jakością elit USA. A może to tylko tak dobrze widać z oddali? Lecz do czego zmierzam, sam będąc ojcem 5 córek. dzieci powinny być chowane co najmniej w trójkącie: szkoła dom kościół, lub czworo czy pięciokącie (+ instrument muzyczny, sport, konie, chór etc). Gimnazja w mojej ocenie zaburzały możliwość ustawienia tych wielokątów tak by dobrze chroniły dzieci. Z drugiej strony, potrafimy sobie wyobrazić edukację w najróżniejszych warunkach, więc nie rozumiem tego biadolenia, że coś w końcu idzie normalnie. Gdzie "siłaczki" i misyjność zawodu nauczyciela, ech. Pozostaje tylko "robić swoje" i być "normalnym rodzicem" (ps. nie krytykować szkoły przy dzieciach, nikt nie zbuduje swojego autorytetu niszcząc inny).
Cieszę się że odnalazłem Pani bloga. Jestem pełen uznania dla Pani i Pani śp. męża. Temat edukacji jest niemal równoległy z tematyką uczciwości elit. Bo nowe elity będą takie "jakie młodzieży chowanie". Najpierw trzeba poprawić szkoły potem możemy wymagać od elit.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

23-01-2017 [22:43] - rolnik z mazur | Link:

Szkoła jest  dobra jakością  nauczycieli, którzy  w niej pracują. Z tym nie jest dobrze ( jest fatalnie) i zmiana organizacji niewiele pomoże. Tresowanie uczniów na testowe zdawanie egzaminów to kolejny pomysł, który ze zdobywaniem wiedzy nie ma nic wspólnego. Krótko - ponowna zmiana organizacji to pudrowanie liszajów - a może za kilka lat będziemy wracać znowu do gimnazjów i tak w kółko Macieju.  Pozdrawiam ro z m.