Sylwester w szpitalu...21.odc. niepubl. pow. "Polino"

21.odcinek niepublikowanej powieści „Polino”
Taćka Burdon, jako klasyczny naukawiec i wynalazca, odkrył niespodziewanie, iż są akurat święta i to już drugi ich dzień. Poczuł nagle tak wilczą fizyczność głodu, jaką nie przymierzając miewa lowelas Rysiek Maderak na widok swoich wyznawczyń itp. Nowoczesnych trabantek & akolitek, acz nieco w innym bo erotycznym  wymiarze.  Otóż Taćka postawił był niedawno śmiałą tezę, iż krętki blade (potencjalne naturalnie) u przedstawicieli lewicy są prawoskrętne i vice versa. I pracował wydajnie nad dowodami niczym sejmici, ale kiedy są w sali kolumnowej. Ad rem. Dobył przeto z zamrażalnika chińską kaczkę i począł ją namiętnie grillować. Tłuszcz pryskał po całej kuchni jak krętki po poradni W.  Nagle pośliznął się był tak widowiskowo, że wywinął radebergera z tulupem pospołu i spadł obok stołu z roztrzaskaną kością udową. Klasycznie po dwóch godzinach oczekiwania uwoził go ambulans, którego dźwięk alchemik transponował na – „u-marł, u-marł”. I tak dotarł do wielkiej lecznicy w nieodległym Wiocherowie, zbudowanej onegdaj na wypadek dużej awarii w atomowym Żarnowcu.  Szpital okolony brzozowym romantycznym gajem sprawiał jakże europejskie wrażenie. Czasy kiedy tu rezydowali pacjenci (honoris causa), o których najstarsi lekarze nie pamiętali, kiedy ich tu przywieźli, minęły bezpowrotnie. Teraz liczył się przerób , szybkość i ilość etc. statystyka. Zatem ten przybytek eksperymentów medycznych dr Rottweilera  miał w sobie klimaty zimnych szeregów logicznych. Oto ciąg zdarzeń:  wwózka, sala operacyjna – prosektorium – kaplica – krematorium, za szybami którego cmentarna gęstwa lastrykowych płyt – zamykała koło egzystencjalnej koncepcji. Rottweiler, wszechstronny niczym róża wiatrów, szpital traktował jak własne dziecko, swój dom czy wszechświat białych kitli, skrzypu protez w D-dur i obezwładniającej woni lizolu. Tu na wniosek lokalnej kurii stosowano od niedawna tzw. pokropek przed operacją. Nie szkodzi i zawsze to jeszcze przed kadzidłem. To tu tak sprawnie przyfastrygował urwaną rękę posła Kierwy, i to tak ksobnie, że mu i immunitet nie pomógł. Tak ostro poseł  brać począł... Tu chirurg wlewał wiadra silikonu powiększając walory górnych partii bujnego ciała szefowej polińskiej agencji towarzyskiej  Aśki Latexyszyn. A` propos brania… Dr Rottweiler, gwiazda miękkiej chirurgii,  szorował swe górne kończyny pod kranem, sposobiąc się do operacji. I pomyśliwał sobie od niechcenia. Cyrulik to był dużego formatu, urodzony zali w czepku Hipokratesa a do tego -  naturalny wnuk sławetnego profesora Wilczura. Ba! Siostrzeniec księcia Radziwiłła. Był zdecydowanym przeciwnikiem narodowych funduszy, kas chorych. Jeżeli już „kasiora” (jak mówi Ferdek Kiepski) to „od chora”.  Niektórzy le­karze sądzą, że choroby spadły na rodzaj ludzki z po­wodu sa­tyr na lekarzy jak twierdzi aforysta Lichtenberg. I dlatego szło tu o prywatyzację szpitali i lecznictwo na wzór amerykański, a nie tam jakieś dykteryjki o „drobniakach”. Wzorem dr Michalaka (co to pierwszy publicznie w Radio Gdańsk wyznał, że lekarze muszą brać) wprowadził nowy krój kitla z jedną, ale ewidentnie wyeksponowaną kieszenią. Potwierdzał na konsyliach itp. sekcjach zwłok, że lekarz jak saper – myli się tylko raz! Kiedy?! Kiedy inkasuje – po operacji...Inni , że ten raz …to mówią, kiedy idzie na studia medyczne. Zresztą co to były za pieniądze na służbę zdrowia w porównaniu z kolonialnym rabunkiem Polski rocznie szacowanym na 90 mld zł. I stąd brała się aktywność puczystów i innych pomioteł, którym możni Jewropy rzucali kości pod stół, a krzykliwym durniom z namiotu przed siedzibą premiera, zaklejano pyszczki banknotem z królem Jagiełłą. Co znamienne i ciekawe kasa do „opozycji” szła w dużej mierze ze strony potomków tych, co dostali od króla Władka wybitny wpie*dol pod Grunwaldem. A od czasów Targowicy mamy stałą ilość zdeklarowanych zdrajców, wywodzących się z szeregów lewackiej szumowiny i „kujbyszewskich” gumiaków dowiezionych sowieckimi ciężarówkami. A tu szedł Sylwester, Madonna Platformy już nuciła „nie pucz kiedy odjadę”. Pucz odjeżdżał w niebyt, bo jeden  liderek gził się na Maderze, a wódz Widelec szalał na nartach. Po częstych zmianach schetynowych garniturów zębnych, można by mniemać, iż narciarz to nietęgi. A Taćka, kiedy pierwsze fale novocainy pospołu z morfiną rozlały się w jego cielesności już pisał  odę do czarnowłosej siostry Teresy ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR) zwąc ją jak najbardziej słusznie księżniczką SORayą.  Zresztą świat po morfinie (vide Witkacy) pięknieje i staje się bardziej bajkowy, niż marzenia opozycji sejmicznej. I alchemik Taćka Burdon już nie wiedział, czy  przybyła delegacja z Polina, czy to czyste fantasmagorie. Słyszał jakby baryton Bucia Sabelbona – życzący mu odkryć na miarę Nobla. Potem z innej jakby klechdy wyszła sexowna Cykris jako Czerwony Kapturek z koszyczkiem. A tam pod aromatyczną szynką, słojem rydzów w occie, coś na Sylwestra. Perrier – Juet. Buteleczka niewielka ale z serca Szampanii. I Czerwonego Kapturka…

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Domasuł

13-01-2017 [21:27] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Mamy nowego bohatera. Rysiek Maderak ha ha

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

14-01-2017 [10:12] - Lech Makowiecki | Link:

"...nowy krój kitla z jedną, ale ewidentnie wyeksponowaną kieszenią"... Tadeusz! Nie podpowiadaj takich rozwiązań, bo jeszcze ktoś to wprowadzi... :)))