Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Teatrzyk Zielona Gęś przedstawia: Taśmy Prawdy
Wysłane przez smieciu w 30-12-2016 [01:08]
Przedstawienie się odbyło, tylko co autor miał na uwadze? Dlaczego Falenta dostał taki ciężki wyrok choć przyczynił się wydatnie do upadku poprzedniej władzy?
A może to zemsta Układu ździebko spóźniona?
Człowiek ten stanął przecież na drodze Sikorskiemu. Także Minister Spraw Wewnętrznych Sienkiewicz (Polska istnieje tylko teoretycznie) nie dorwał się mu do tyłka jak piłkarskim kibolom. Ani Belka. Ani Kulczyk, którego też objęła niewygodna prawda. Posypali się ludzie przed Falentą i jego kelnerami. Nawet służby nie pomogły, tak sprawne i wierne Układowi. Jedynie Tusk ocalał opuściwszy zawczasu pokład tonącego okrętu.
Nieźle jak na prywatną inicjatywę!
Ale przecież to nie wszystko. Wiemy że Falenta nagrywał ale kto prokuratorskie akta przekazywał? Na chińskie serwery wgrywał gdzie Stonoga juz czuwała i wszystko zgrywała...
Teatrzyk sztukę przedstawił. Aktorów wielu rozstawił. Ale chyba wszystkiego nie wyjawił :)
Komentarze
30-12-2016 [13:00] - twardek | Link: Zakłada Pan, jako rzecz
Zakłada Pan, jako rzecz całkiem możliwą, że jakiś biznesmen, ot tak sobie, z trzema kelnerami, dokonuje podsłuchu rozmów najważniejszych polityków w państwie, w tym ministra spraw wewnętrznych oraz szefa służby specjalnej jaką przecież jest CBA. Ot tak sobie - przecież to absurd. Jeszcze większy absurd, jeżeli przyjąć, że ów Falenty chciał na tym zarobić. Przecież jedynym rezultatem, byłoby to, że w kawałkach wylądowałby w królowej naszych rzek, czy gdzieś tam na Mazurach.
Jeżeli sądzona grupa w ogóle miała jakiś wykonawczy udział w podsłuchu, to stali za nią ci, którzy nie obawiali się odwetu ze strony rządu D.Tuska, bo stać ich na wystosowanie bezkarnej groźby fizycznej likwidacji albo też skutecznego szantażu.
Podsłuch był skierowany przeciw ekipie PO/PSL a więc nie stał za tym ani wywiad niemiecki ani rosyjski. Pozostaje Mosad/CIA. Jeżeli tak, to odpryskowym wnioskiem jest przypuszczenie, że B. Sienkiewicz był bodaj jedynym, który miał świadomość, że jest podsłuchiwany. Przedtem dał sobie "wyperswadować" akt poświęcenia dla dobra sprawy.
Tak mi się to wszystko widzi. Oczywiście będę w kłopocie jeżeli Falencie nie zmienią kary na "w zawieszeniu", chyba że miałby ją odbywać, jak Wałęsa, w jakimś Arłamowie...
30-12-2016 [15:01] - smieciu | Link: Trzeba pamiętać że zwykle
Trzeba pamiętać że zwykle ludzie nie biorą się za takie sprawy dla własnej przyjemności ani nawet dla kasy. Podsłuchiwanie ministra spraw wewnętrznych mającego pod sobą różne służby albo Kulczyka mającego styk z kolejnymi służbami czy też w sumie ich wszystkich nierozerwalnie związanych ze służbami, to nie zabawa.
Ci kelnerzy pewnie mieli okazję usłyszeć (zwyczajnie uchem) to i owo nie są przecież kretynami. Kretynem także pewnie nie jest Falenta.
Trzeba więc założyć że zaistniało coś w ich życiu co im kazało się podjąć się tego zadania. Coś naprawdę ważnego. Przy czym w tej sprawie rok czy 2 w więzieniu to właściwie nic. Gdyby tylko takie było ryzyko to przecież hulaj dusza piekła nie ma.
Póki co mamy sytuację taką że kelnerom, którzy podobno byli niemal jak kumple dla tamtych ludzi (a zdradzili), nic złego się nie stało.
A Falenta? Według mnie musi swoje odcierpieć. Bo ktoś przecież musi beknąć. Jakoś sprawę trzeba rozwiązać. Nie znaczy to jednak już że Falenta na tym źle wyjdzie. Tak być nie może, gdyż inaczej trudno byłoby werbować aktorów do takich przedstawień!
30-12-2016 [14:35] - Marek1taki | Link: Nie wiemy komu służył
Nie wiemy komu służył Falenta, ale zrobił koło pióra naszym wrogom, to też ci wrogowie go osądzili po swojemu.
Z faktu, że nie ma spraw przed sądem w nagłośnionych sprawach wynika, że państwo nie działa. Dodruk pieniądza pod zamówienie polityczne nie jest problemem czy nagrania pozostawiły jakieś wątpliwości?
30-12-2016 [17:45] - twardek | Link: Próbuję zrozumieć treść
Próbuję zrozumieć treść pańskiego wpisu i wychodzi mi coś takiego: „becikowe w funkcji obligacji krótkoterminowych daje projekcję w trybie afery podsłuchowej co jednakowoż bynajmniej dawało się przewidzieć względem tego, co i owszem”.
---
Dawno temu (ho, ho) przy okazji jakiegoś sympozjum plotkowaliśmy z braćmi Czechami o socjalnym wymiarze naszego warsztatu naukowego. W Polsce i u nich. My napomknęliśmy o możliwości dorobienia na publikacjach w branżowych periodykach, na co jeden z nich odrzekł, że oni już dawno publikacje traktują jako sposób na dorobienie. Ba, jak dodał: „u nas to już jest tak, że kto ma rękę, ten pisze”... Nie mogliśmy wrócić do powagi.
No więc, Panie Marku1taki, jeżeli świadomie nie zamula/zakrywa Pana biegu dyskusji (prowadzącego na „niewłaściwe” poletko wniosków) to pozostaje mi już tylko przyznać, że bez wątpienia ma Pan rękę !