Rozmowy z Cieniem: Dlaczego relikwie?

- Wiesz, mam wrażenie, że te dialogi z tobą mi szkodzą.
- Naprawdę? Dlaczego?
- Widzisz, niedawno przy świątecznych porządkach niezbyt delikatnie obszedłem się z pamiątką mojej żony: krzyżem Virtuti Militari jej dziadka, którym został on odznaczony po Bitwie Warszawskiej. Żona nakrzyczała na mnie: jak śmiesz tak traktować moją najświętszą relikwię! Więc jej zarzuciłem świętokradztwo, na co ona nazwała mnie fundamentalistą chrześcijańskim. Pomyślałem, że pod wpływem naszych rozmów być może rzeczywiście staję się „bardziej papieski od papieża”.
- Nie wiem, czy pod wpływem naszych rozmów, ale w tej sytuacji naprawdę przegiąłeś.
- Niby czemu przegiąłem? Przecież relikwie to fragmenty doczesnych szczątków osób wyniesionych przez Kościół na ołtarze, lub przedmiotów z nimi związanych! A dziadek żony nie był ani świętym ani…
- Ale zważ, że łacińskie słowo reliquiae ma bardzo szeroki zakres znaczeniowy - oznacza pozostałość, resztki, spadek, spuściznę, dziedzictwo, resztę, ojcowiznę, pamiątkę, dorobek przekazany następnemu pokoleniu, nawet potomstwo. Potocznie często określa się cenne pamiątki relikwiami, a ty od razu wyjeżdżasz ze świętokradztwem.
- Bo nie jestem zwolennikiem rozmywania pojęć. A w przypadku relikwii i tak mam sporo wątpliwości.
- Jakich?
- Choćby takich, że w oficjalnych dokumentach Kościoła niewiele na ten temat znajdziesz.
- Jak to nie? W Katechizmie wyraźnie napisano: „Poza liturgią sakramentów i sakramentaliów katecheza powinna brać pod uwagę formy pobożności wiernych i religijności ludowej. Zmysł religijny ludu chrześcijańskiego zawsze znajdował wyraz w różnorodnych formach pobożności, które otaczały życie sakramentalne Kościoła. Są to: cześć oddawana relikwiom, nawiedzanie sanktuariów, pielgrzymki, procesje, droga krzyżowa, tańce religijne, różaniec, medaliki itp.” (KKK 1674).
- Raptem jedna wzmianka to trochę za mało. Potrzebowałbym jakiegoś głębszego uzasadnienia opartego na mądrości zawartej w źródłach: w Ewangelii, w Pismach Objawionych, a nie w religijności ludowej.
- Poza tą „wzmianką” w KKK, o kulcie relikwii mówi zarówno Konstytucja o Liturgii, jak i Mszał Rzymski i to powinno ci wystarczyć. Skoro jednak domagasz się źródeł, proszę bardzo. Pominę już Stary Testament, gdzie często pojawia się cześć oddawana szczątkom bogobojnych. Nowy Testament uzasadnił ją mocnym podkreśleniem, że nasza godność dzieci i przyjaciół Bożych rozciąga się również na nasze ciała: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (1 Kor 6,19). I jeszcze tu: „jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8,11; por. Flp 3,20n).
- Niemniej w Ewangelii nie ma żadnych wzmianek o relikwiach…
- Pośrednio są. U Mateusza czytamy o kobiecie, która 12 lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła frędzli płaszcza Jezusa, wierząc że to ją uzdrowi. I co? „Jezus obrócił się, i widząc ją, rzekł: Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła. I od tej chwili kobieta była zdrowa” (Mt 9,20–22).
- Ależ to Jezus ją uzdrowił, nie płaszcz!
- Jezus mówi, że jej wiara. A tak naprawdę zawsze uzdrawia Bóg. Relikwia nie jest jakimś uzdrawiającym medykamentem. Jest tylko swoistym „pasem transmisyjnym”, który pomaga chrześcijaninowi w duchu wiary przenieść się w świat nadprzyrodzony. Dowodzi tego fakt, że po wniebowstąpieniu Jezusa miały miejsce cuda związane z przedmiotami Jego uczniów. W Dziejach Apostolskich czytamy: „Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy” (Dz 19,11–12). A „relikwią” były nawet tak nietrwałe rzeczy jak… cień świętego Pańskiego!
- Naprawdę?
- Tak, piszą o tym Dzieje: „Wynoszono też chorych na ulicę i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich. Także z miast sąsiednich zbiegało się mnóstwo ludu do Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia” (Dz 5,15–16).
- Niemniej relikwie to przede wszystkim szczątki doczesne świętych.
- Tak, są to relikwie pierwszego stopnia. Do relikwii drugiego stopnia zaliczamy przedmioty, których święty lub błogosławiony dotykał za życia, zaś trzeciego stopnia – przedmioty, które dotykały ciała świętego już po jego śmierci.
- Z tego co wiem, pierwotne chrześcijaństwo nie znało kultu doczesnych ludzkich szczątków. Kiedy  zaczął się on rozwijać?
- Wśród pierwszych chrześcijan rozwijał się szacunek i podziw dla męczenników, którzy oddali życie za wiarę w Chrystusa. W okresie prześladowań chroniono ich szczątki przed profanacją ukrywając w katakumbach. Od IV wieku coraz powszechniejsze stało się grzebanie zmarłych chrześcijan w pobliżu grobu męczennika. Ale przełom nastąpił gdzieś na styku III/IV w. za czasów cesarza Konstantyna Wielkiego, pierwszego cesarza, który przeszedł na chrześcijaństwo. Lecz to nie on zaordynował kult relikwii.
- A kto?
- Imigranci.
- Żartujesz…
- Wcale nie. W tym czasie Cesarstwo Rzymskie przeżywało napływ imigrantów spoza granic imperium, którzy przynosili ze sobą swoje religie, bardzo odmienne tak od oficjalnych pogańskich, jak też od rozwijającego się chrześcijaństwa. Owi „imigranci”, Celtowie, Germanie, Słowianie, Awarowie i inni, masowo uprawiali kult zmarłych, którzy w ich pojęciu ciągle żyli, wciąż byli członkami ich rodzin i chronili żyjących przez złymi mocami. Dla skuteczności takiej ochrony konieczny był fizyczny kontakt z tym, co po zmarłym pozostało. Najlepiej nadawały się do tego lekkie, łatwe w przechowywaniu i przenoszeniu kości: czaszki, piszczele. Kontakt fizyczny z takimi szczątkami (reliquiae!) miał zapewnić żyjącym tę ochronę, pomyślność, uzdrowienie. Aby był on ciągły i bezpośredni, szczątki noszono ze sobą w postaci amuletów, talizmanów. Po zalegalizowaniu chrześcijaństwa przez Konstantyna i Licyniusza mieszkańcy imperium masowo nawracali się na to wyznanie - także owe barbarzyńskie ludy z całym bagażem swoich dotychczasowych wierzeń. Tak to na styku chrześcijaństwa, antyku i wierzeń „imigrantów” narodziło się zainteresowanie grobami świętych-męczenników. Zaczęto je odwiedzać, modlić się przy nich, palić ognie, lampy i świece…
- Rozumiem kult zmarłych na cmentarzach, ale jak relikwie pojawiły się w świątyniach?
- Powiązanie świątyni i kultu świętych relikwii nastąpiło w końcowych latach antyku, kiedy to stała się ona miejscem przechowywania szczątków, cudów z nimi związanych, celem pielgrzymek wiernych. Im zmarły był ważniejszy, tym bliżej ołtarza umieszczana była jego trumna. Gdy miejsca brakowało, zaczęto lokować trumny w kryptach pod ołtarzem. Z czasem relikwie stawały się dobrem rzadkim, cennym i atrakcyjnym. Dbano wyjątkowo o ich stan fizyczny i bezpieczeństwo, zapewniano dodatkową ochronę i ozdobę w postaci drogocennych relikwiarzy.
- A potem przyszły czasy mało chlubne: handel relikwiami…
- Owszem, z początkiem XIII w. relikwie stały się obiektem handlu, wymiany, kradzieży, podarunków. Tolerowano profanowanie zwłok świętych lub domniemanych świętych. Powszechne było wyrywanie zębów, czy włosów świeżo zmarłym, których kanonizacji oczekiwano. Dochodziło nawet do profanowania samych relikwii, np. odgryzania ich kawałków w czasie całowania. Opinia publiczna akceptowała takie czyny. Powszechne też było fałszowanie relikwii i niezdrowa rywalizacja miast o to, kto ma „mocniejsze”.
- Słowem – patologia.
- Niestety. Dlatego kult relikwii krytykowano coraz bardziej. Czynili to zarówno ludzie Kościoła (św. Bernard z Clairvauz, św. Bernardyn ze Sienny, papież Innocenty III, który potępił teologię intencji „nie wolno tolerować fałszu pod osłoną świętości”), jak też ludzie sztuki i nauki (Petrarka, Mikołaj z Kuzy, Erazm z Rotterdamu). Można sądzić, że owo zwyrodnienie kultu relikwii stanowiło przyczynek do rozłamu chrześcijaństwa na katolicyzm i protestantyzm. Na szczęście instytucjonalny Kościół i jego pasterze powoli ale konsekwentnie odrzucali wszystkie wynaturzenia kultu relikwii.
- I jaka jest jego kondycja dziś, w kościele posoborowym?
- Obecnie mamy do czynienia z bardziej rozsądnym podejściem do relikwii i z większą o nie troską Kościoła. Oczywiście, że ludzie dzisiaj są bardziej świadomi czy wykształceni, ale mimo wszystko kult relikwii jest wciąż popularny, a niektórych świętych – jak na przykład św. o. Pio czy św. Jana Pawła II – w szczególny sposób intensywny.
- Kult relikwii z pewnością stanowi istotny element kultu świętych.
- O tak, bo czyni go bardziej realnym i namacalnym. Przypuszczam, że kult ten miałby miejsce nawet wtedy, gdyby nie zachowały się żadne szczątki świętego. I co najistotniejsze, obecność relikwii i cześć oddawana beatyfikowanym oraz kanonizowanym, wzmacniają wiarę chrześcijan w zmartwychwstanie, które przyobiecał im sam Chrystus.
- A ty co sądzisz o tym kulcie? Zwłaszcza o cudotwórczej mocy relikwii?
- Sądzę, że na ile do relikwii świętego podchodzi się z żywą wiarą i miłością, na tyle Bóg udziela łask za jego pośrednictwem.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Domasuł

25-12-2016 [16:32] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Wszystko to bardzo ciekawe. Mam jednak pewien naturalny dystans do religii. Z jednej strony jej bronie przed atakami lewakow, bo ataki te sa prawie zawsze idiotyczne. Ale z drugiej strony nie mogę się nie burzyc, jeśli ludzie Kościoła, w jakimkolwiek momencie dziejow, pouczali zwykłych ludzi, czy cale ludy, co jest cywilizowane, lepsze, na wyższym poziomie. Bo to troche tak jak teraz lewaki probuja wprowadzać swoje postępowe idee ciemnemu ludowi, który obstaje przy tradycjach przodkow. Ponieważ uważam ze szacunek należy się również naszym przodkom Slowianom przedchrzescijanskim (choc nie ulegam popularnej ostatnio - ale według mnie infantylnej - modzie na słowianofilstwo), to wierze, ze polska odmiana Chrześcijaństwa ma wiele cech unikatowych, lokalnych.

Obrazek użytkownika tsole

25-12-2016 [22:21] - tsole | Link:

"Naturalny dystans" do religii może ustrzec przed fundamentalizmem, choć akurat fundamentalizm chrześcijański występujący w masowej skali być może uchroniłby nas przed wzajemnym wyrzynaniem się. Dlaczego> Bo Fundamentalizm religijny z definicji to "rygorystyczne trzymanie się zasad i norm wyznaczonych przez daną religię". W przypadku chrześcijaństwa, którego normy i zasady sprowadzają się do "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" fundamentalizm jest źródłem miłości i dobra. Najbardziej znanym fundamentalistą chrześcijańskim był św. Franciszek. Żył w czasach, kiedy to chrześcijanie wyrzynali bliźnich (innowierców ale zawsze) w wyprawach krzyżowych, czyli byli zaprzeczeniem fundamentalizmu chrześcijańskiego - ale to on został świętym do dziś uznawanym za wzór cnót chrześcijańskich.

"ludzie Kościoła, w jakimkolwiek momencie dziejow, pouczali zwykłych ludzi, czy cale ludy, co jest cywilizowane, lepsze, na wyższym poziomie."
Nie rozumiem, czemu nie mieliby tego robić? Wszak każdy sprzedawca ma prawo zachwalać swój towar :) Uważa Pan, ze to niemoralne? Byłoby takim, gdyby sami w to nie wierzyli, lecz tego Pan nie wie na pewno.
Jedno jest pewne: chrześcijaństwo jest religią wolności. "Czy można powiedzieć "nie"? Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? - pytał JP2. I odpowiadał: "Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego "wolno"?"
Pozdrawiam świątecznie :)

Obrazek użytkownika Domasuł

26-12-2016 [12:52] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

No ale jak się okazuje żadna religia nie uchronila nas jeszcze przed wyzynaniem się, co najwyżej spowodowala pojawienie się meczennikow. Może to będzie jakas nowa religia, ale na pewno nie chrzescijanstwo.

Owszem, jestem skłonny zgodzić się na misyjne przeslanie w chrześcijaństwie i nawet podoba mi się postawa Wojciecha Cejrowskiego, który mowi o tym szczerze. Taka otwartość budzi moja sympatie i uznanie.

Ale wciąż nie mogę zgodzić się na taka role jakiejkolwiek religii czy filozofii, czy ideologii, która prowadzi do arogancji i pogardy dla innych, bo przynosi im się cywilizacje i wyzsza kulture, a jednocześnie trzeba wyplenić zabobony, które tkwia w tych prostych, zabobonnych ludziach. Dlatego wlasnie chrzescijanstwo w polskiej kulturze uznaje tylko dlatego, bo wydaje mi się ze ono zaadaptowalo lokalne tradycje.

Jeśli jednak ktoś przekona mnie, ze było inaczej i chrzescijanstwo weszlo w Polske jak walec przejezdzajac się po starosłowiańskich wierzeniach, to wtedy uznam, ze okej, jeśli wtedy narzucono chrzescijanstwo jako wyzsza i bardziej oswiecona cywilizacje to teraz role się odwrocily: chrzescijanstwo jako przestarzaly zabobon musi zniknąć pod walcem nowoczesnych, bardziej swiatlych ideologii 21 wieku. No sorry, taka dziejowa sprawiedliwość.

Swiateczne pozdrowienia :)

Obrazek użytkownika Mind Service

26-12-2016 [23:44] - Mind Service | Link:

"teraz role się odwrocily: chrzescijanstwo jako przestarzaly zabobon musi zniknąć pod walcem nowoczesnych, bardziej swiatlych ideologii 21 wieku. No sorry, taka dziejowa sprawiedliwość."

- W tym rzecz, że chrześcijaństwo to nie jest "przestarzały zabobon", tylko autentyczna i jedyna prawdziwa religia odpowiadająca na współczesne wyzwania człowieka, przede wszystkim w sensie indywidualnym. Nie ma też nic bardziej nowoczesnego, co mogło by chrześcijaństwo zastąpić. Ale zdaje się, że Ty nie rozumiesz podstawowych rzeczy, o czym świadczy porównywanie chrześcijaństwa do ideologii. Jak w ogóle jakąkolwiek religię można przyrównywać do ideologii?

Obrazek użytkownika Domasuł

27-12-2016 [02:33] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Mirku, nie gniewaj się na mnie, ale musze Cie zmartwić. W dzisiejszych czasach religia stala się anachronizmem, reliktem przeszlosci. Zreszta tak naprawdę to nawet ciężko powiedzieć, czy kiedykolwiek miała realne znaczenie dla zwykłych ludzi, którzy raczej bardziej zyli według praw naturalnych i pewnego cyklu obrzędowego. Przypuszczam, ze zazwyczaj była po prostu uzywana w celu dominacji i agresji. W ostatecznym rozrachunku była pewnie bardziej restrykcyjna niż dajaca wolność. Nawet dzisiejsze trendy anty-lewackie maja bardzo niewiele wspólnego z jakimkolwiek odrodzeniem religijnym.

Obrazek użytkownika Mind Service

27-12-2016 [10:25] - Mind Service | Link:

Pół roku temu w Polsce były Światowe Dni Młodzieży, czy obserwując tych młodych ludzi możesz powiedzieć, że nie przezywali tego autentycznie, całą swoją osobowością, rozumem i życiem? W Kościele Katolickim są Wspólnoty Nowej Ewangelizacji, w których realnie i namacalnie działa Bóg, czy Duch Święty. Tam można zobaczyć na własne oczy nawrócenia i uzdrowienia. Tam można się przekonać, że Jezus Chrystus nie umarł, lecz żyje tu i teraz. To nie są bajki. Dla mnie Bóg jest przede wszystkim Bogiem Cudów. Gdybym napisał co robi ze mną to byś chyba uznał mnie za wariata. Dlatego wierzę w Niego. Ja nie mam wyjścia. To wszystko przez mój charakter: sam muszę się przekonać osobiście jak jest i pojąć wszystko swoim rozumem. Jestem współczesnym wcieleniem Niewiernego Tomasza, który powiedział: nie uwierzę,jak nie zobaczę, nie włożę palca... Tak więc daruj sobie stwierdzenia o "relikcie przeszłości". Tak może napisać tylko ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia...

Obrazek użytkownika Domasuł

27-12-2016 [11:24] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Mirku, widze ze zależy Ci na tych sprawach. Doceniam to i doceniam wiare ludzi na Dniach Mlodziezy i w roznych wspólnotach, ale nie zmienia to szerokiego obrazu sytuacji: religie odchodzą do lamusa. Tego już nic nie powstrzyma. Kosciol stracil rząd dusz. Zreszta jakby tak wglebic się w historie to - tak jak napisałem wcześniej - ten rząd dusz był pozorny i restrykcyjny, wiec od początku skazany był na porazke. Historia ludzkości jako historia religii to tez jest falsz.

Nawet pozytywny stosunek do katolicyzmu dzisiejszej formacji rzadzacej w Polsce i zupelna zmiana narracji w mediach publicznych (która bardzo mi się skądinąd podoba) nie uratują religii. Nawet odpor lewactwu jej nie uratuje. Nie mowiac już o bledach w samym Kosciele, które ludzi zniechecaja a nie zachecaja. Mowie to wszystko z pewnym zalem, bo choc nigdy nie byłem zbyt religijny, to doceniam wartość kulturowo-spoleczna religii, szczególnie w polaczeniu z polskim patriotyzmem w czasach niewoli.

Oczywiście religie będą istnieć dalej, ale po pierwsze jako swego rodzaju cepelia, a po drugie, tak jak to wygląda zapewne w Twoim przypadku, Mirku, jako pewne ruchy radykalne, coraz bardziej skrajne w swoim przekazie, a przez to niezrozumiale dla zwyczajnych ludzi.

Obrazek użytkownika Mind Service

27-12-2016 [12:14] - Mind Service | Link:

Do lamusa odchodzi tzw. religijność ludowa, która była oparta na tradycji, powinności (np. uczestnictwo w niedzielnej mszy św, bo jak nie to grzech), i autorytecie (papieża, kościoła ), objawieniach prywatnych, albo posłuszeństwie księdzu. Ale wg mnie to dobrze, Kościół nie musi być masowy, jego posłannictwo jest zupełnie inne. Ilość przechodzi w jakość - z tym mamy właśnie do czynienia. Więc się nie martw, chrześcijaństwo nie zginie, a "bramy piekielne Kościoła nie przemogą".

Obrazek użytkownika Mind Service

26-12-2016 [15:30] - Mind Service | Link:

Kult relkwii ma znaczenie drugorzędne, tym bardziej, że często autentyczności relikwii nie sposób potwierdzić. Podobnie drugorzedne znaczenie mają objawienia prywatne, jak np. to Celakówny, bardzo kontrowersyjne i wprowadzające wiele zamieszania. Problemem jest tu tzw. pobożność ludowa przywiązująca do spraw drugorzędnych nadmierne przywiązanie. Kult i tradycja są ważne ale nie powinny przesłaniać meritum. A tak się dzieje np. z Bożym Narodzeniem, gdy niektórzy piszą brednie typu "Maluśki nam się narodził", z czego zupełnie nic nie wynika. Świadczy jedynie o tym, że nie mają pojęcia na czym polega wiara w Boga. Spełnianie rytuałów i obchodzenie świąt chrześcijańskich ma znaczenie drugorzędne. Ale co tu tłumaczyć takim, którzy swoją edukację religijną zakończyli na przygotowaniu do I-szej komunii...

Obrazek użytkownika tsole

26-12-2016 [18:52] - tsole | Link:

Mój cykl "Rozmowy z Cieniem" to swoista katecheza dla dorosłych - głównie tych, co "swoją edukację religijną zakończyli na przygotowaniu do I-szej komunii" lecz i tych, którzy chcą ją kontynuować - jako pewien suplement. Hierarchia ważności tematów określona jest kolejnością publikacji kolejnych odcinków dialogu. Zgadzam sie, że kult relikwii ma znaczenie drugorzędne. lecz nie jest też całkiem bez znaczenia. Ma bowiem głębokie korzenie - nie tylko religijne, lecz też antropologiczne.
Brak możliwości potwierdzenia autentyczności relikwii nie umniejsza ich wartości(np. Całun Turyński). Jak napisałem, "przypuszczam, że kult ten miałby miejsce nawet wtedy, gdyby nie zachowały się żadne szczątki świętego. I co najistotniejsze, obecność relikwii i cześć oddawana beatyfikowanym oraz kanonizowanym, wzmacniają wiarę chrześcijan w zmartwychwstanie."

Obrazek użytkownika Mind Service

27-12-2016 [00:07] - Mind Service | Link:

Taaak...

Tylko jaki jest sens zajmowania się rzeczami mało ważnymi i drugorzędnymi jak ludzie nie kumają rzeczy podstawowych?

Obrazek użytkownika tsole

27-12-2016 [09:22] - tsole | Link:

Może Pan zapozna się z całym cyklem w kolejności w jakiej jest tu prezentowany i sprawdzi, czy rzeczywiście pomijam "rzeczy podstawowe"?

Obrazek użytkownika Mind Service

27-12-2016 [10:10] - Mind Service | Link:

Zajrzałem do Twojego dorobku blogerskiego jaki zamieszczasz na NB, i nie gniewaj się, ale dla mnie to są wszystko takie sobie opowiastki około religijne albo około filozoficzne, nie dotykające rzeczy najważniejszych w danym temacie. W związku z tym nie skłaniające do głębszego zastanowienia się, refleksji, a tym bardziej polemiki. Nie gniewaj się, ale tak to oceniam. Zupełnie w tym wszystkim pomijasz sprawy podstawowe, jak np. na czym polega wiara, zbawienie, relacja wiary do rozumu, czym jest prawda, wolność, itd. Dla przykładu omawiając czym jest wolność zby łatwo przeslizgujesz się do Karola Wojtyły i związku z odpowiedzialnością. I tak jest wszędzie. Nie ma w tym wszystkim odniesienia do Ciebie. Bo ciekawym było by przeczytać, czym jest wolność dla Ciebie osobiście, dla Twojego życia. No ale żeby to poczuć egzystencjalnie to trzeba chyba być w Neokatechumenacie. Ale może spróbuj, zachęcam i pozdrawiam. I nie gniewaj się na mnie lecz traktuj to jako krytykę konstruktywną, mobilizującą do pogłębionej analizy danego zjawiska lub rzeczywistości. Chrześcijaństwo jest religią naprawdę bardzo radykalną, autentyczną i kontrowersyjną, a do tego niełatwą. Bo któż tak jak Edith Stein po latach wytężonych studiów i otwartej kariery naukowej, będąc żydowką, potrafi zamknąć się w katolickim zakonie i napisać: "To jest wiara"? A czym dla Ciebie jest wiara? Jak ją rozumiesz? Chętnie poczytam.

Obrazek użytkownika tsole

27-12-2016 [15:46] - tsole | Link:

Cykl "Rozmowy z Cieniem" w zamyśle jest elementem katechezy dla dorosłych. Zdecydowałem się na formę dialogu jako atrakcyjniejszą i ułatwiającą asymilację wiedzy. Nie są to zatem dysertacje filozoficzno-teologiczne, lecz próba przybliżenia pewnych problemów religii i wiary tym, którzy na codzień takimi sprawami raczej się nie zajmują - także tym, o których wyraża Pan troskę (ufam, że to troska a nie symptom pogardy) że "swoją edukację religijną zakończyli na przygotowaniu do I-szej komunii." I nie jest to także żadne świadectwo typowe dla wspólnot neokatechumenalnych. No i wreszcie nie jest to blog, w którym autor przekazuje "co mu w duszy gra". Po prostu - jest to podana przystępnym językiem nauka KRK. Mam świadomość, że nie wszystkim może to odpowiadać; jedni woleliby inaczej rozłożyć akcenty, inni inną hierarchię wartości w porządku prezentacji tematów etc. Jednak to mój cykl, który zyskał trochę sympatyków czytających go zarówno na papierze, jak też w necie. Obecnie mamy taki wysyp różnorodnej twórczości w tym zakresie, że nie wątpię, iż każdy, któremu moja koncepcja nie odpowiada, znajdzie coś, co go usatysfakcjonuje.
Odpowiedź na pytanie "Dlaczego wiara?" znajdzie Pan tutaj:
http://naszeblogi.pl/42408-roz...
Obawiam się jednak, że nie będzie Pan usatysfakcjonowany, ponieważ nie piszę jak ja ją rozumiem, tylko jak ją rozumie KRK w nauczaniu swoich mistrzów. Po prostu ja w tym cyklu odsuwam się na bok, prezentując w przyjętej konwencji dialogu naukę Kościoła.