Saga przedświąteczna o pięciogwiazdkowej hrabinie i węgorzu

W Wigilię Bożego Narodzenia,
wszystkim bez wyjątku zwaśnionym Polakom,
notkę tę dedykuję

Jakiś czas temu zadzwonił do mnie pewien nieznajomy. Przedstawił się i oznajmił, że jest wielkim sympatykiem PIS-u i spytał, czy mogę mu poświęcić kilka minut rozmowy, bo za każdym razem, jak czyta mój blog wydaje mu się, że napisałem dokładnie to, co on myśli, tylko tego słowami wyrazić nie umie. Rozmawialiśmy zaledwie kilka minut, a ja odniosłem wrażenie, jak byśmy się od małego dziecka znali, ba, z jednej rodziny pochodzili. Kończąc rozmowę nieznajomy obiecał, że jak będzie kiedyś w Krakowie to chciałby się ze mną na chwilę zobaczyć, gdyż mieszka nad jeziorem w małej wiosce pod Olsztynem i chciałby mi przywieźć trochę ich regionalnych wiktuałów, gdyż kiedyś pisałem na blogu, że uwielbiam ryby.

Minęło kilka tygodni i pan Jarosław, bo tak ma na imię, znowu się odezwał i zakomunikował, że właśnie jedzie do Białki Tatrzańskiej na narty i będzie kilka godzin w Krakowie. Dodał jeszcze, że przywiózł mi coś na święta. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że po tym, co się w Polsce teraz dzieje jestem już krańcowo polityką umęczony, a ten pisowiec z pewnością dobije mnie politycznymi dysputami.

Jakież więc było moje zdumienie, gdy pod mój dom zajechał świetnie ubrany i przesympatyczny pięćdziesięciolatek taką furą, że z wszystkim tylko nie z PIS-em bym go kojarzył. Przywitaliśmy się i poprosiłem go na górę, a on na to, że jeszcze mi coś przywiózł. Jak otworzył bagażnik osłupiałem, bo czekał tam na mnie świeżo złowiony i uwędzony prawie metrowy węgorz w towarzystwie pachnących jeszcze dymem sielaw, i kilka słoików marynowanych grzybków z tegorocznego jesiennego wysypu w warmińsko mazurskich borach. Poprosiłem tedy pana Jarosława do domu i ani się obejrzałem, jak minęły cztery godziny przemiłej rozmowy o polskich sprawach, ale także o tym, co w życiu jest ważne, o naszych dzieciach i, co nas szczególnie łączyło - zamiłowaniu do białego szaleństwa.

Następnego dnia po wizycie pana Jarosława, zaprosiłem na rybną ucztę w południowej porze pewną pięciogwiazdkową krakowską hrabinę, która zna się jak nikt, na wyszukanych wiktuałach, gdyż wiedziałem, że tylko ona ów prezent od pana Jarosława właściwie doceni. Hrabina chciała przynieść szampana, ale jej wytłumaczyłem, że rybka woli pływać w mocniejszym trunku wskazując jej, gdzie może nabyć stosowną małpkę mając na uwadze południową porę. Jednakże hrabina nabyła pól litra palącej się od zapałki śliwowicy łąckiej, gdyż jak mi wyjaśniła nie lubi się rozdrabniać.

Gwoździem niniejszej opowieści jest jednak to, że jak chodzi o poglądy polityczne, odległość między mną a hrabiną jest porównywalna z dystansem pomiędzy Ziemią a drugą stroną Księżyca, albo jeszcze dalej. Bowiem hrabina, na zabój kochała się w Tusku, a teraz jest zapalczywą bojowniczką KOD-u. Niemniej jednak jej odporny na lata nieodparty urok i rozbrajająca niewieścia naiwność sprawiają, że od zawsze jesteśmy bliskimi koleżkami.

No i zaczęła się rybna uczta, acz z pewnym opóźnieniem, gdyż niewprawna w tego rodzaju zakupach hrabina nabyła butelkę śliwowicy z półki, a nie z lodówki, o czym wiedzą jedynie klienci wtajemniczeni. Lecz zapach wędzonych smakołyków sprawił, że równie zacna, co łasa na rybki arystokratka skłoniła mnie do wyjęcia z zamrażalnika flaszki nieco wcześniej niż należało.

Jak tylko pokosztowaliśmy delicji pana Jarosława popijając obowiązkowo kieliszeczkiem, w maślanych oczach hrabiny zoczyłem ekstazę, jaką ongiś, jak jeszcze byłem młody, widywałem w kobiecych oczach, przy okazjach bynajmniej nie kulinarnych. Zdradziłem jej tedy po latach, w czym leży odporna na przemijanie czasu tajemnica owoców polskiego morza i mazurskich jezior, - i opowiedziałem jej o tym, jak w mojej ukochanej Jastarni, gdy upał już nieco zelżał, przed rybackimi domami, na nieco koślawych zydlach wystawiano tace mieniących się srebrem rolmopsów z gorczycą i wielkie pachnące jałowcem patery pełne przesypywanych kryształami soli świeżo wędzonych fląder połyskujących w blasku gasnącego słońca miodową barwą jantaru. Pod wieczór zaś zaczynał się snuć niezapomniany aromat „świętego dymu” starych rybackich wędzarni wabiący najwybredniejszych z wybrednych smakoszy do tych zaczarowanych miejsc gdzie jak w cynamonowych sklepach na osmalonym, kutym ręcznie ruszcie zwisały ciężko ociekające świeżym i jeszcze ciepłym sokiem szkarłatno brunatne płaty szlachetnego łososia i płaczące przekłutymi na przestrzał oczami grona opasłych węgorzy wędzonych z tajemną maestrią na czereśniowym drewnie owych nieziemskich cymesów o smaku, który podlany kieliszeczkiem dobrego trunku przywracał wątpiącym pewność, że życie potrafi być piękne.

Rąbnęliśmy po drugim kielichu i wspólnie doszliśmy do wniosku, że nigdzie indziej na świecie nikt nie znajdzie tak specyficznych smaków, które są nieodłącznie związane z regionem, ziemią i klimatem, gdzie od stuleci pokolenia tubylców je cyzelowały.

Choć chciałem włączyć hamulec, po kolejnym kąsku węgorza, z reguły uważająca hrabina poprosiła zamaszyście o trzecią pięćdziesiątkę, a jak jednym haustem wprowadziła w organizm kolejną dawkę pachnącego Karpatami płynnego słońca galicyjskich śliwkowych ogrodów ku mojemu zdziwieniu stwierdzała, że Unia Europejska Unią Europejską, ale te kretyńskie pomysły unifikacji regionalnych smaków to o dupę rozbić, bo nikt nigdzie indziej tak, jak u nas węgorza nie uwędzi, a polska śliwowica będzie zawsze łącką, bałkańska rakija bałkańską rakiją, włoska grappa włoską grappą i tak dalej.

A ja, przyznaję ze wstydem rozlałem podstępnie czwartą kolejkę, co zaowocowało szczerym wyznaniem hrabiny, że już nie może słuchać tego, co wygaduje ten kretyn Schetyna, ja zaś, dla równowagi zdradziłem jej, iż też ostatnio też PIS-owi nieźle przywaliłem.

Po czym zamówiłem hrabinie taksówkę, a ona owinięta w futro z norek już w progu rzuciła przez ramię: „Koleżko! Na litość Boską! Co oni wszyscy wyprawiają! Przecież to jest nasza wspólna Polska”.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum
Posłuchajcie Państwo załączonej piosenki "Pamiętajcie o ogrodach" do słów Jonasza Kofty w wykonaniu jeszcze młodego Jana Pietrzaka.

Post Post Scriptum
Mam jeszcze dla państwa miłą niespodziankę.
Dziś miałem zaszczyt uczestniczyć w Spotkaniu Opłatkowym w krakowskiej Redakcji ARCANA, gdzie oprócz wielu znamienitych Gości był duchowy ojciec tego wydawnictwa pan profesor Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Andrzej Nowak, który w trakcie składania życzeń upoważnił mnie, by w Jego imieniu serdecznie pozdrowić wszystkich bez wyjątku Gości i Komentatorów mojego blogu, co czynię z przeogromną radością.

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Domasuł

21-12-2016 [00:33] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Panie Krzychu, ja Panu zycze żeby Pan spotykal jak najmniej ludzi rozpolitykowanych, a więcej takich zupełnie zwyczajnych, którzy maja w nosie te wszystkie partyjne przepychanki :) A druga rzecz, to zycze Panu żeby Pan w końcu zobaczyl jakies plusy w aktualnym rzadzie, na który przecież trzeba było czekac az 8 lat. Czyli generalnie więcej jasnych barw w zyciu, nie tylko po spożyciu, ze tak powiem ;))

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

21-12-2016 [10:09] - Krzysztof Pasie... | Link:

@Domasuł

Dziękuję Panu za życzenia, które odwzajemniam z nawiązką.

A co do plusów w rządzie to właśnie czekam na konferencję prasową, w której mają wystąpić Jarosław Kaczyński, Beata Szydło, Marek Kuchciński oraz Ryszard Terlecki i ustosunkować się do tego, co się dzieje teraz w Polsce. Czekam z ogromną nadzieją na to, co powiedzą.

Pozdrawiam Pana świątecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika xena2012

21-12-2016 [08:42] - xena2012 | Link:

pisowiec dobrze ubrany,z bryką,przesympatyczny ? Nie to już przechodzi wszelkie wyobrażenie,Pańskie też.Bo przecież pisowiec to niewykształcony prostak,frustrat,fundamentalista i ortodoks z małego miasteczka.To taki z którego mozna nabijać się do woli,obśmiewac na blogu,dowalić mu przy każdej okazji ,w najlepszym wypadku pouczać..

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

21-12-2016 [15:47] - Krzysztof Pasie... | Link:

@xena2012

"Bo przecież pisowiec to niewykształcony prostak, frustrat, fundamentalista i ortodoks z małego miasteczka. To taki z którego mozna nabijać się do woli, obśmiewać na blogu, dowalić mu przy każdej okazji, w najlepszym wypadku pouczać..."
------------------
Pragnę podkreślić, że powyższe dwa zdania napisała pani @xena 2012, a nie autor notki.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i już świątecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika JJC

21-12-2016 [09:39] - JJC | Link:

No "cóś" pięknego! Po prostu - "cóś" pięknego!
W kraju próba rokoszu, za najbliższą granicą terroryzm, a tu bajeczki pana Krzysia z niekończącego się snu o jego własnej wielkości. Jest w tej bajeczce pan Krzysio jako mędrzec i dobrodziej, jest "nie rozumiejący" prostaczek, któremu pan Krzysio objaśnia świat, jest też prostaczkowa wdzięczność i dary zanoszone dobrodziejowi i jest wreszcie "pięciogwiazdkowa hrabina", czyli tzw. sfery, w których obraca się i pławi w luksusach pan Krzysio. Prawda, że ładne?
No i ten język!:) Napisał pan Krzysio o sobie na S24, że on jest "prozaik".:) Gdzież tam , Panie Krzysiu, Pan jesteś więcej niż prozaik! Pan jesteś poeta prozaik!
Łączę serdeczne pozdrowienia, Panie Krzysiu!

Obrazek użytkownika mada

21-12-2016 [13:33] - mada | Link:

50 lat to nie tak dużo

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

21-12-2016 [15:48] - Krzysztof Pasie... | Link:

@felicjan

Panu już dziękujemy! Panie Felicjanie.

Bez odbioru,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika markop

21-12-2016 [18:51] - markop | Link:

@felicjan

"Panu już dziękujemy! Panie Felicjanie."

Auuutor jet niewątpliwie wyrazicielem sporej grupy wielbicieli PANA tekstów - Panie Felicjanie. (stąd ta liczba mnoga)

Z całego serca dziękujemy za te wspaniałe i dowcipne komentarze! Znowu uśmiałam się do łez!!!!
Przyznam się Panu, że zarówno ja, jak i grono moich znajomych "wchodzimy" na te notki dopiero wtedy, gdy (używając napuszonych słów rzeczonego bl(a)ogera ) Z O C Z Y M Y Pańki tekst... To taka pyszna wisienka na tym zakalcowatym cieście!!!
Pozdrawiam Pana i życzę Wszystkiego co najlepsze!!!

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

21-12-2016 [19:45] - Krzysztof Pasie... | Link:

@markop & @Felicjan

"Czy Panowie naprawdę nie czujecie, że Wasza wymiana zdań jest na poziomie tego skeczu? - vide:

https://www.youtube.com/watch?...

Bez odbioru,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika markop

21-12-2016 [21:48] - markop | Link:

panie auuuutor w Arcanach też pan "bryluje" wiedzą na temat płci osoby mówiącej o sobie "Znowu uśmiałam się do łez!!!!" ?????
No i co na to "duchowy ojciec tego wydawnictwa pan profesor Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Andrzej Nowak"???

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

21-12-2016 [22:45] - Krzysztof Pasie... | Link:

@markop

Dziękuję za komentarz i serdecznie Pana pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika JJC

21-12-2016 [21:53] - JJC | Link:

@markop

Dziękuję Pani za te miłe słowa. Kiedyś traktowałem bl(a)gerską wytwórczość p.Pasierbiewicza poważnie, gdyż sądziłem, iż może mieć jakiś wpływ na niekorzystny dla PiS wynik wyborów. Od maja i jesieni ubiegłego roku wiadomo, że panakrzysiowa pisanina, jak i wielu innych podobnych mu "publicystów" nie ma na szczęście żadnego znaczenia.
Trzeba jednak przyznać, że blog Echo24 ma pewien rzadki, relaksacyjny urok. Tylu głupstw na cm2 trudno szukać na całych NB. Można więc tu czasem dla zabawy zajrzeć. A jak zajrzeć to i coś napisać, żeby pan Krzysio nie czuł się osamotniony.:)

Pozdrawiam Panią najserdeczniej.