Dziecięca radość

  Nie widzę entuzjazmu. Oceniam to jako ułomność piszących z pozycji reprezentantów prawicy. W ostatniej rundzie widowiska  została znokautowana szefowa światowego lewactwa. Wszyscy sprawiedliwi  mogą cieszyć się osłabieniem pozycji Lucyfera w świecie, a tu w komentarzach nijakość , niepewność, konsternacja. Świat jest piękny, a od teraz jeszcze piękniejszy. Przynajmniej na trochę. Wiadomym jest, że się to obróci jeszcze nie raz i dwa – do końca świata chyba jeszcze daleko.
Łatwiej o szczerą radość, jeśli pamięta się swoje dziecięce podobne odczucia. Miałem 10 lat, gdy rozmawiałem z kolegą o wynikach wyborów w USA. Kennedy wygrał!  Pamiętam tło naszej rozmowy, schodziliśmy ulicą z góry i skręciliśmy w bramę swojej szkoły. Albo była duża przerwa albo było to już po lekcjach i gdzieś musieliśmy zostawić nasze teczki. Kolegą tym był, zdaje się, Tadek Dukielski.
- Kennedy, to katolik i teraz on będzie dbał o interesy Polski w świecie – Tadzio nadawał w tym stylu. Sądziłem podobnie, ale z dużo mniejszym od niego entuzjazmem. Miałem świadomość podziału świata żelazną kurtyną  - to jak niby Kennedy miałby sobie poradzić z Ruskimi?
- Jego matka chrzestna jest Polką! – tego nie wiedziałem i ten poważny argument Tadka zrobił na mnie wrażenie. Taki porządny gość nie może zrobić przykrości swojej chrzestnej. Uśmiecha się fajnie na zdjęciach, skoro jest miły dla wszystkich, to wobec swojej rodziny, w tym i  chrzestnej, musi być w szczególności człowiekiem troskliwym.
  Ten listopadowy dzień 1960 roku był jasny, ale optymizm jednego z trzydziestu serdecznych kolegów klasowych rozjaśnił mi go do poziomu lipca. Politykowaliśmy się i bawiliśmy się.  Nasza  szkoła „jedynka” w Żarach była zjawiskiem unikalnym. Znajdowała się przy Placu Łużyckim - w najbardziej spektakularnym miejscu starożytnego miasta.  Szkoła miała charakter jednoznacznie plebejski. Dominowały tu dzieci z niezamożnych rodzin  z okolic ulicy Żagańskiej. Skład klas był uzupełniany przez uczniów, których rodzice, mieszkający  w obwodach  innych szkół, starali się o jak najmniej skomunizowaną oświatę dla swoich pociech. „Jedynka” to gwarantowała, opinia o nauczycielach niekomunistach miała pokrycie w rzeczywistości. Nieodległa „czwórka” to już była inna, pierwszomajowa śpiewka. Z tym, że słowo „proletariat”, nad którym jako czytelnik gazet często się zastanawiałem, wcale do tamtej czerwonej szkoły nie pasował, prędzej już do szkoły mojej, ale moja wydawała się być zastrzeżona dla warstwy jeszcze niższej, dla lumpenproletariatu. Za Niemca była ona szkołą specjalną. Ominęły ją szczęśliwie bomby amerykańskie i sowieckie. Zachował się jej cały uproszczony, z lekka ponury entourage i sobie niekiedy myślę:
 - Kurczę blade, siedem lat chodziłem do niemieckiej szkoły specjalnej!
   Wspominam ten czas wyboru Kennedy’ ego na prezydenta USA i nagle przed moimi oczyma stanął ten kran i zlew. Było to w zasadzie jedyne źródło wody dostępne dla uczniów. Znajdowało się ono na pierwszym piętrze przy wielkich, pozbawionych jakiejkolwiek urody drewnianego przedmiotu, drzwiach kancelarii. W gruncie rzeczy był to wejście do pokoju nauczycielskiego, ale mówiło się na to kancelaria, a słowo to brzmiało naprawdę złowieszczo. Kran był  niczym jedyny wodopój na afrykańskiej sawannie i korzystanie z niego wymagało od drobiazgu  szkolnego ostrożności ze względu na lwy zmierzające do albo z kancelarii. Pojedynczy osobnik mógł się uchować ale zgromadzenie się tu kilku spragnionych było zwykle atakowane.   Nieduży, mający ze sto lat, nisko opuszczony, żeliwny zlew miał kształt ćwiartki kuli,  nad nim znajdował się mały mosiężny kranik. Pod zlewem czarna, nasączona jakimś ropopochodnym impregnatem podłoga gwarantowała absolutną wodoodporność.  Żłopanie czystej wody było  uatrakcyjniane przez kupowaną, praktycznie zawsze do podziału, oranżadę w proszku. Latało się ja kupować „do Żydówki” na Żagańską. Nie wiem czy ta starsza pani była Żydówką, ale tak się mówiło. Oranżada sprzedawana była w torebkach, tak jak cukier waniliowy.  Żółto-pomarańczowy proszek można było sypać po trochę  w dłonie, dolewać wody i chłeptać. Można było wyrwać kartkę z zeszytu i składając lub zwijając papier skonstruować jednorazowe naczynko. Najczęściej  dolewało się wody do oryginalnej torebki,  która zwykle zawierała po podziale już tylko resztki proszku. Pić z niej należało szybko, gdyż była wykonana z lichego,  szybko  przemiękającego papieru. Wiwat! Za zwycięstwo Trumpa!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika mmisiek

10-11-2016 [03:05] - mmisiek | Link:

"Oceniam to jako ułomność piszących z pozycji reprezentantów prawicy. W ostatniej rundzie widowiska została znokautowana szefowa światowego lewactwa."
- - -
Oceniam podobnie.
Według mnie to wszystko świadczy o tym jak bardzo prawica nieświadomie pozwoliła sobie narzucić lewicową narrację.
Lata absolutnej dominacji medialnej czerwonych niestety odciskają swoje piętno i bynajmniej nie dotyczy to tylko piszących po sieci.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

10-11-2016 [09:48] - St. M. Krzyśków... | Link:

Właśnie tak. Kolektywizacja myślenia prowadzona od 70 lat przez bolszewię przyniosła porażający efekt. Ludzie nie potrafią dostrzec prawdy ani w najprostszych jej przejawach ani tym bardziej w złożoności tego świata. Przykładem jest granda dotycząca Bramy Grodzkiej, opisana przeze mnie miesiąc temu. Kołchoźnicy biorący się za pióra mogą tylko wtórować, zatracili bowiem wrażliwość na prawdę, którą kiedyś potrafiły wywęszyć dzieci. Tragiczna jest w tym wszystkim rola współczesnej, polskiej oświaty.

Obrazek użytkownika Dorota M

10-11-2016 [11:15] - Dorota M | Link:

Myślę, że każdy z nas, katolików i popierających obecny rząd, osobiście cieszy się z tego wyboru. Jednak rządzący muszą być pragmatyczni i patrzyć pod kątem polskich interesów. Przed nami podejście lewactwa unijnego do TTIP, które tak jak CETA zostanie poszczególnym krajom Europy narzucone. Istotna dla Polski jest decyzja Trumpa, w tej sprawie i w setkach innych, dla Polski istotnych. Zapewne stąd ta ostrożność i dobrze. Nie będą skakać i cieszyć się na zapas, a potem Trump pokaże nam figę, dbajac jedynie, jak zapowiedział, o własny kraj.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

10-11-2016 [12:31] - St. M. Krzyśków... | Link:

Dziecięca radość jest z zasady pełna naiwności. Nawiązałem do osoby Kennedy’ego i ówczesnych pospolitych nadziei dla Polski związanych z jego wyborem. W sensie relacji USA-Polska okazało się to oczywiście li tylko złudzeniem. Amerykanie są graczem globalnym i cała Europa jest dla nich coraz mniej ważnym fragmentem rozgrywki. Brakiem mądrości lub wręcz tragiczną głupotą jest polskie oglądanie się na innych, przy jednoczesnym zaniedbywaniu własnych problemów. Patrzenie na Niemcy, na Unię, na Rosję, na Bałkany, na Watykan, na ONZ czy to na USA w nadziei, że ktoś stamtąd pomoże naprawić Rzeczpospolitą może być tylko elementem politycznego kabaretu. Niestety, to żenując a praktyka. Zwycięstwa Trumpa nie zestawiam z ewentualnymi bezpośrednimi korzyściami dla Polski, czy dla chrześcijaństwa. Cieszę się z niego jako z niezaprzeczalnego (ale ograniczonego) zwycięstwa wolnego świata nad komunistycznym paskudztwem, w którego rekord (mam na myśli rekord walk bokserskich – bilans zwycięstw i porażek) wpisuję z satysfakcją ciężką klęskę. Nie znaczy to jednak zbyt wiele, potwór za chwilę znowu będzie gotów do walki. Piekło za nim stoi.