Rozliczenie z przeszłością

Stosy przygotowanej dokumentacji, kilkanaście godzin debaty sejmowej na temat oceny ośmioletnich rządów PO i spółki to moim zdaniem aż za dużo jak na realne potrzeby wyrażenia opinii o tym „nierządzie”.
Można to było zrobić znacznie krócej, lapidarniej i dosadniej, a tak w szczegółach zagubiła się główna myśl, a przeciwnik skorzystał z okazji niemożliwości ogarnięcia przez odbiorców całości problemu, czyli po prostu dostał szansę na potraktowanie całej imprezy, jako „zemsty politycznej.
 
Bardziej wiarygodna i zrozumiała dla wszystkich byłaby ocena dokonana przez NIK, oczywiście opracowana w odpowiednim, przejrzystym skrócie, tylko że sam NIK stanowi jeden z elementów poprzednich rządów domagających się właściwej oceny i wyciągnięcia konsekwencji.
 
Powstaje pytanie, czemu ma służyć całe to pracochłonne przedsięwzięcie?
Jeżeli w wyniku jego miałaby powstać lista zadań do wykonania to oczywiście byłby w tym jakiś sens.
Problem leży jednak w tym, że nie tylko, że takiej listy nie ma, ale głównie w fakcie, że nie może być ta lista wynikiem braków w rządzeniu jednego rządu, chociażby sprawował on władzę przez 8 lat.
Jest ona bowiem rezultatem całego minionego ćwierćwiecza.
 
Jej pierwszym punktem jest to, co się eufemicznie nazywa „problemem demograficznym”, a co de facto jest wymieraniem narodu.
Składa się nań zarówno zjawisko braku przyrostu naturalnego, czyli braku przewagi liczby urodzeń nad liczbą zmarłych, jak też i masowa emigracja.
Według danych GUS stan zaludnienia Polski nie zmienił się od 1989 roku i wynosi około 38 mln mieszkańców.
Prawda jest jednak inna, jaka dokładnie nie wiemy i to jest też jednym z grzechów poprzednich rządów, jej brak bowiem pozwala na najrozmaitsze spekulacje, począwszy od dwóch aż niekiedy do pięciu milionów emigrantów, częściowo czasowych, a częściowo już stałych.
Wiąże się z tym poważne zagadnienie wieku emigrantów, poziomu wykształcenia i związków z krajem ojczystym.
Jeżeli się chce rzetelnie wyliczyć, jakie ponosimy konsekwencje emigracji to te wszystkie informacje są niezbędne dla bieżącego rządzenia krajem, potrzebne są też dla wszelkich przedsięwzięć planistycznych dotyczących przyszłości Polski.
Z publikowanych danych, a szczególnie z treści oceny poprzednich rządów niczego takiego nie możemy się dowiedzieć, możemy tylko snuć prawdopodobne przypuszczenia, że jest nas w Polsce nie więcej niż 36 mln.
 
Chcąc dokonać oceny przeszłości rządów w Polsce należałoby zacząć od podstaw naszej egzystencji materialnej, w pierwszej kolejności –rolnictwa.
Po PRL odziedziczyliśmy przedziwną strukturę polskiego rolnictwa, w której sektor „uspołeczniony”, czyli PGR’y i nieliczne spółdzielnie produkcyjne stanowiły zaledwie 10 % ogólnego areału. Był to fenomen w całym sowieckim obozie i pozostawał, jako spadek po Gomułce prawie nietknięty mimo stałych nacisków Kremla.
Gierek twierdził, że znalazł drogę do „uspołecznienia” rolnictwa w postaci gospodarstw specjalistycznych, uzależnionych od państwa systemem umów zbytu i zaopatrzenia i zmierzających do tworzenia gospodarstw zespolonych, czyli swego rodzaju kołchozów.
W praktyce zostało stworzonych około 100 tys. gospodarstw specjalistycznych, z których część była rzeczywistymi producentami, niekiedy o bardzo wysokiej wydajności, ale też były i takie, które korzystając z koniunktury i nomenklaturowych stosunków były pochłaniaczami państwowych pieniędzy.
Poważnym zmartwieniem były PGR’y, do których dopłacano gigantyczne kwoty.
Osobiście pamiętam, że jeden z moich współpracowników, który po przepędzeniu nas z Warszawy przeszedł do pracy w ministerstwie finansów i zajmował się finansowaniem rolnictwa, opowiadał, że napisał ówczesnemu ministrowi / bodajże Dietrichowi/ notatkę o bezsensie dopłacania do PGR’ów 40 mld zł. rocznie i minister z tą notatką udał się do KC gdzie go zbesztano za politycznie niepoprawne stanowisko.
Drugim poważnym problemem na jeszcze większą skalę były drobne i niewydajne gospodarstwa rolne. Większość z nich była własnością chłoporobotników, którzy nie byli ani dobrymi rolnikami, ani robotnikami.
Obydwa problemy nie zostały nawet tknięte jakąkolwiek inicjatywą ze strony władz.
PGR’y upadły pogłębiając straty, a drobne gospodarstwa pozostały z tym, że o pracę poza rolnictwem dla ich właścicieli coraz trudniej.
I tak po upływie przeszło ćwierćwiecza pozostajemy fenomenem w rolnictwie z dwumilionową masą gospodarstw i wielomilionową rzeszą rzekomo w nich zatrudnionych.
Nie wykorzystano szansy, jakie dawał fakt, że polski rolnik był i w pewnym stopniu pozostaje do dziś bezkonkurencyjny na skalę całej unijnej Europy / i chyba nie tylko/ pod względem kosztów robocizny.
Mieliśmy szansę na opanowanie rynku europejskiego w dostawach mleka i przetworów mlecznych, mięsa i upraw specjalistycznych, ale zamiast tego zostaliśmy poddani dyskryminacyjnym limitom produkcyjnym.
W mojej ocenie, o czym kilkakrotnie pisałem, nie wykorzystujemy istniejący potencjał produkcji rolnej przynajmniej w jednej trzeciej.
 
O przemyśle pisałem nie dawno i tylko mogę powtórzyć, że właściwie żaden rząd nie opracował konsekwentnej idei rozwoju przemysłu uwzględniającej warunki naturalne obecnego terytorium Polski, stan dotychczasowego zagospodarowania, dorobek intelektualny, a nade wszystko zasoby kadrowe.
Dwukrotnie, w czasie rządu Olszewskiego i Kaczyńskiego usiłowano ratować, co się da w zastanym procesie likwidacji polskiego przemysłu, ale i jednemu i drugiemu zabrakło przede wszystkim czasu, ale także i twórczej koncepcji.
Poniesionych strat nie nadrobiły zapraszane nad miarę gościnnie obce firmy, które traktują z regułę Polskę, jako kraj do koniunkturalnego wykorzystania.
Na tym tle nasuwa się uwaga, że poleganie wyłącznie na „ prywatnej” inicjatywie w sytuacji, w jakiej znalazła się Polska nie daje gwarancji przyśpieszenia rozwoju.
Podobnie zresztą kształtowało się to w Polsce przed wojną.
W krajach, w których przemysł rozwijał się przez cały XIX wiek i to niejednokrotnie wspierany przez państwo, jak choćby we Francji i w Niemczech reguły mogą być inne, w Polsce w roku 1989 nie było kapitalistów, którzy mogli by się podjąć roli promotorów rodzimego przemysłu. Nawet nasze skromne zasoby zostały / chyba z rozmysłem/ zniszczone przez hiperinflację Rakowskiego.
Zamiast rozwoju zafundowano nam uwłaszczenie nomenklatury głównie na zasadzie pośrednictwa w sprzedaży majątku przedsiębiorstw nabywcom zagranicznym.
 
Nie wykorzystaliśmy też naszego tranzytowego położenia między wschodem i zachodem Europy, ani w transporcie, ani w usługach handlowych. Nawet mała Estonia wykorzystała swoje peryferyjną zresztą lokalizację dla pośredniczenia między Rosją i Skandynawią.
Dopuszczono, przy biernej postawie do wybudowania antypolskiej rury bałtyckiej i do wyraźnego spisku niemiecko rosyjskiego w dziedzinie współpracy krajów unijnych z Rosją i jej dawnymi republikami.
Dla uatrakcyjnienia naszych walorów turystycznych zabrakło nam infrastruktury, a przede wszystkim dogodnej komunikacji.
 
Skutkiem niedorozwoju gospodarczego jest między innymi katastrofa demograficzna, ale ma to też wpływ na naszą sytuację międzynarodową i poziom naszego notowania w stosunkach z innymi krajami, a szczególnie z naszymi wielkimi sąsiadami.
 
Dla siły państwa i jego powagi niezbędny jest odpowiedni stan prawny państwa.
Państwowość budowana na akcie z kwietnia 1997 roku pełniącym bezprawnie rolę konstytucji, jest słaba i wewnętrznie skłócona.
Nieodrodnym dzieckiem tego aktu jest cały system prawny funkcjonujący na szkodę Polski, a skutkiem jest powszechny nepotyzm i korupcja.
Do tego dochodzi jeszcze praktyczna bezbronność militarna i policyjna państwa zarówno przed agresją zewnętrzną jak i dywersją wewnętrzną.
Jeżeli państwa naprawdę chce się skutecznie bronić musi się do tego celu zaangażować w różnej formie cały naród.
Jak dotychczas władze w Polsce nie miały zaufania do narodu i bały się powierzyć jakiekolwiek obowiązki i prawa w tej dziedzinie.
 
 
Braki w zakresie polityki edukacyjnej odczuwają przede wszystkim rodzice małych dzieci. A potem i młodzież fatalnie przygotowana do stawienia czoła wyzwaniom współczesnego świata. W tym zakresie istnieje niebotyczna różnica między metodami wychowawczymi z okresu Polski przedwojennej i obecnej, czego sam jestem autentycznym świadkiem.
 
Zagadnienia opieki społecznej i funkcjonowania służb społecznych ze służbą zdrowia na czele powodują uczucie powszechnej dezaprobaty, a nazbyt często bolesnej krzywdy.
Taki stan dyskwalifikuje państwo mieniące się „obywatelskim”.
 
To wszystko, co pozwoliłem sobie wymienić jest rezultatem koncepcji państwa, jakie nam zafundowano mimo woli narodu.
Ta koncepcja jest kontynuacją PRL – tworu zależnego od obcego dyktatu, w obecnej sytuacji dyktat kremlowski został zastąpiony innym, ale nie doszło do całkowitego wyzwolenia.
To zadanie jest ciągle przed nami, a jego realizacja będzie zależała wyłącznie od woli narodu i zdolności twórczej jego prawdziwych elit moralnych i intelektualnych.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

15-05-2016 [21:48] - Jabe | Link:

Czytałem kiedyś fragment wspomnień warszawskiego fabrykanta. Była mowa o próbie zbudowania fabryczki urządzeń elektrycznych, wiążąca się z niekończącą się walką z biurokracją. Niestety nie pamiętam tytułu. Ale pamiętam, że działo się to w II RP.

W kraju, w którym potrzeba decyzji politycznej, żeby było zielone światło i przestano przeszkadzać, prywatna inicjatywa istotnie się nie sprawdza, ale problem jest oczywiście gdzie indziej. Rozumiem, że komuś, kto poświęcił życie myśleniu nad korektami absurdów systemu nakazowo-rozdzielczego, trudno przyjąć do wiadomości, że jego nie powinno być wcale. Proszę jednak spróbować.

I proszę przestać szerzyć mit o wspaniałym przemyśle odziedziczonym po PRL. To było dziadostwo, jak wszystko wówczas. A najbardziej brakowało mu właścicieli z inicjatywą. Jak najbardziej prywatną inicjatywą.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

16-05-2016 [09:07] - NASZ_HENRY | Link:

Trzeba treściwie:
Tusk zatopił stocznie !
Komorowski rozbroił armie !!
Hall i Szumilas otworzyły szkoły dla gender ;-)

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

16-05-2016 [11:06] - St. M. Krzyśków... | Link:

Podpisuję się pod tym wszystkim, co Pan tu wymienił.
a) Demografia – widać kompletną katastrofę. W mojej gminie dzieci i młodzież to 63% stanu z roku 1990. Przygnębia dalsza dynamika tego zjazdu: przez ostatnie 18 miesięcy ubytek 7%.
b) Zamiast spodziewanej czytelności życia politycznego mamy niejawność, mącenie wokół statystyk wymierzone z premedytacją w zdolność planowania i możliwość ratowania państwa.
c) Na przestrzeni 25 lat, biorąc rzecz ogólnie, nastąpiła dewastacja rolnictwa, przemysłu i potencjału intelektualnego. Nie ma już nawet tego, z czego śmialiśmy się przed laty: „Mądry Polak - głupi świat, wielki przemysł – mały fiat”.
d) Trwa proces rozbrajania Polski pod względem militarnym i politycznym.
e) Edukacja polska jest anachroniczna, nieefektywna, pozorowana.
f) Bagatelizuje się patologie społeczne – nie widzę nawet prób walki z nepotyzmem czy alkoholizmem.

Dołożę jeszcze utratę przez Kościół Katolicki roli przewodnika duchowego narodu; brak dekomunizacji; bagatelizowanie patologii społecznych; politykę liberum veto, co gorsza, jest ono teraz w dyspozycji dowolnego Szwaba; kompletny upadek samorządności.

Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Jabe

16-05-2016 [15:45] - Jabe | Link:

Jak by sobie Pan wyobrażał próby walki z alkoholizmem?

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

16-05-2016 [17:43] - St. M. Krzyśków... | Link:

Na ten przykład.
1. Ukazywało się kiedyś pismo kapitalne czasopismo pt. "Zdrowie i trzeźwość". Prenumerowała je moja babcia, która czasopisma w formie uporządkowanej gromadziła. gdy przyjeżdżałem do niej na wakacje, rozczytywałem się w nich. Dzięki "ZiT" poznałem m.in. całą historię przedwojennych zapasów. Itd. Chciałem coś na temat tego bogatego czasopisma znaleźć w internecie, praktycznie nie ma śladu, co odbieram jako społeczną wzgardę wobec tego rodzaju przeciwdziałań. Kto wie, może dzięki temu pisemku nie zostałem alkoholikiem?
2. Kiedyś sierpień, był przez Kościół na serio traktowany, jako miesiąc trzeźwości. Obecnie nie ma to miejsca. W ogóle to w homiliach o grzechu słyszy się mało.
3. Kiedyś miałem do czynienia z gminnym pełnomocnikiem wojewody do spraw alkoholizmu. Próbowałem tą panią wciągnąć do moich działań z młodzieżą. Wypadło to fatalnie ze względu na brak kompetencji pani. Sytuację należy rozumieć: kasa na to żeby bronić dzieci, rodziny i słabych ludzi jest, ktoś ją bierze i nie wykonuje swojej pracy.
4. Można było zakazać reklamy papierosów, nie ma ideologicznych przeszkód, żeby zrobić to z napojami alkoholowymi.
5. Zohydzać i ośmieszać pijaństwo - forma dowolna.
https://www.youtube.com/watch?...
6. Itd. Coś może dopiszę ekstra:)
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Jabe

16-05-2016 [18:53] - Jabe | Link:

Pan się spodziewał, że taki pełnomocnik do spraw jest po to, żeby coś robić? Takie stanowiska istnieją dla pozorów. W rzeczywistości państwo niewiele może zrobić w tej sprawie, chyba że zepsuć.

Wydawało mi się, że alkoholu nie wolno reklamować. Skąd wogóle pomysł, że ludzie piją do tego stopnia, że popadają w alkoholizm, bo się do nich uśmiechnęła z telewizora panienka z butelką? To może wypromować produkt, ale nie pijaństwo. Nakazami, zakazami i kampaniami uświadamiającymi nic się nie zdziała, przeciwnie.

Swego czasu rząd zorganizował kampanię antynarkotykową. O ile dobrze pamiętam, ostrzegano na bilbordach, że coraz więcej młodzieży po nie sięga. Zrezygnowano, gdy podniósł się krzyk, że to w istocie reklama: Jest ci źle – ćpaj! – inni tak robią. Gorzałki w ten sposób reklamować nie trzeba – jest częścią naszej kultury.

Przyczyn popadania w alkoholizm z pewnością jest wiele, ale nie są to reklamy wódki, jeśli już to alienacja, brak perspektyw, frustracja wynikła z niemożności stanięcia na własnych nogach. To odległe przyczyny, a przecież chodzi tylko o stworzenie pozorów, bo państwo ma ładny grosz z akcyzy, więc się udaje.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

16-05-2016 [20:24] - St. M. Krzyśków... | Link:

Nie powinniśmy tolerować jakichkolwiek stanowisk tworzonych dla pozorów. Powinniśmy być wrogami ustroju państwa i rządu, który coś pozoruje. Taką obłudną postawę reprezentuje aktualnie prawo polskie zezwalając na reklamę piwa. Znam alkoholików, którym piwo w zupełności wystarcza albo wystarczało do kompletnej degradacji i śmierci.
Społeczeństwo polskie nie w pełni sobie uświadamia, jak chlanie czy "choroba alkoholowa", jak kto woli, degraduje naród. Nie zgadzam się z Pańskim stanowiskiem, dobrze, że je poznaję, gdyż zachęci mnie to do ruszenia tematu. Polacy naprawdę nie rodzą się pijakami. Nie muszą schlebiać niszczycielskiej "kulturze", przed czym nikt ich nie ostrzega. Niby każdy z nich zna powiedzenie, że "z wódką nikt nie wygrał", ale dopiero na własnej dupie muszą się przekonać, że faktycznie tak jest. W durnej polskiej szkole uczeń więziony w ławce przez tysiące dni i skazany na słuchanie bzdetów, może w tym czasie nie dowiedzieć się, jak groźnym narkotykiem jest alkohol. Ma mu za naukę starczyć to, co przeżyje w rodzinnym domu albo zobaczy i usłyszy w rodzinie sąsiedzkiej.
W Stanach, kierowca, który ma zawieszone za picie prawo jady musi chodzić na ciekawą reedukację. W jej trakcie ogląda godzinami filmy policyjne na których pokazane są okropne skutki wypadków drogowych. Można by to rozszerzyć i tym, którzy z powodu alkoholu, popadają w kolizję z prawem, zalecić oglądanie maratonów rodzinnych awantur, płaczących dzieci alkoholików itd.

Obrazek użytkownika Jabe

16-05-2016 [21:12] - Jabe | Link:

Ja tam żadnych (oficjalnych) alkoholików nie znam. Mimo to będę się upierał, że alkoholikiem się zostaje nie dlatego, że pozwolono pić. Przeciwnie, do pomyślenia jest, że zakaz stanie się zachętą (owoc zakazany). Straszenie dzieci w szkole jest czymś takim. To nie jest kwestia wiedzy, a kultury picia raczej Pan tam uczył nie będzie.

Ponoć główną przyczyną utonięć jest alkohol. Analogicznie, alkohol nie jest główną przyczyną alkoholizmu. Inaczej za jedyną przyczynę utonięć należałoby uznać wodę.

Pierwszym krokiem powinno być wyzbycie się paternalistycznego podejścia do bliźniego. Zachęcam.