Polska skazanym Józefem K. na podsłuchu.

Komentując poszczególne obrazki z życia bardzo łatwo zatracić obraz całości. Nie na darmo obrazy ogląda się najlepiej z oddali. Rzeczywistość poznaje się uczestnicząc w niej, ale nie najlepiej się ją opisuje z tej właśnie pozycji. To dlatego wiele zdarzeń, choć układają się w logiczną całość, nie jest zauważalnych lub jasnych w swej logice. Nawet absurdy z innej perspektywy nabierają głębszego sensu i stają się odpowiedzią na najważniejsze pytania, przestroga i drogowskazem.
Zastanawiałam się nad posunięciem Merkel, która zaprosiła do swojego kraju miliony chętnych arabskich, jak się dziś okazuje gwałcicieli i terrorystów. Ja wiem, uogólniam i to mocno. Oni zaś mocno i zdecydowanie za gęsto tłoczą się po uciechy seksualne, niekoniecznie dobrowolne. Stąd taka figura retoryczna.

No, i ta Merkel zaprosiła ich, doskonale wiedząc, że nie jest w stanie ich wszystkich przyjąć. Zatem po co? Tak bardzo zależy jej na zamknięciu granic, podziale Europy? Nie podcina się gałęzi, na której się siedzi i nie zabija kury znoszącej złote jajka...

Wydaje się, że Niemcy, które są głównym depozytariuszem europejskiego zysku i powodzenia, jedyne zadowolone finansowo i gospodarczo państwo w kontynentalnej Europie, nie powinno popełniać takich błędów. Taka Merkel powinna zatem już dawno pożegnać swój stołek i gabinecik z portretem Katarzyny II – carycy. A jednak nie, póki co podobno znaleźli rezerwową, ale Merkel całkiem jeszcze przyssana do taboretu. I niekoniecznie ze względu na te ruskie sympatie.  W końcu caryca nie była Rosjanką a, w naszym dzisiejszym pojęciu – Niemką (jakkolwiek zarówno Katarzyna II jak i sama Merkel równie dobrze mogłyby uchodzić za Polki, ale równie dobrze Katarzyna mogłaby być zakonnicą…, taka różnica, taki konflikt myślowy.

Skoro jednak Merkel siedzi raczej spokojnie i raczej nie nerwowo na swoim stołeczku, znaczy, że politycy w Niemczech dobrze rozumieją ich narodowy interes w osiąganiu przez nią celów politycznych, do których zalicza się owo zaproszenie bandy muzułmanów gwałcących nie tylko kobiety, ale i całą europejską kulturę i tradycję. Gdyby o sam gwałt i napływ chodziło, nawet pomimo protestów, rzesze Arabów zalałyby spokojnie lotniska i ulice naszego kontynentu – Niemiec w szczególności. Ale, znowu – nie. Merkel siedzi na stołku. Wycofuje swoją deklarację o gościnności i … Siedzi dalej. Nic się nie zmienia? Nic się nie stało? No, nie. Niemcy, to nie Polska. Tam nawet Merkel, kiedy się pomyli w tak poważnej społecznie sprawie, tłumaczy się i żegna z robotą. Porządek musi być. A tu, proszę, telewizje łżą, Polica mataczy, Merkel się myli a Niemcy, cóż, stado baranów? Póki co jest Julka (wiadomo, Julka od Julka będzie lepsza, kobieta może sobie być żelazną damą i feministką nawet, ale wobec niej też trzeba być gentelmanem, ona zaś nim być nie musi - to już się sprawdziło),  imigranci wprawdzie jeszcze trochę gwałcą, ale wkrótce geniusz anielski wszystko wyprowadzi ku większej chwale Niemiec. Imigranci też swoją selekcję przejdą i element niechciany, zniknie.

Niemcy potrafią pozbyć się 6 milionów Polaków  a co dopiero miliona Arabów. Mocno? E tam, więzieni Polacy czy Żydzi do dziś cierpią traumę, całe ich życie to trauma. Takie oskarżenia, do tego mocno osadzone w historii i faktach, Niemcy mogą i muszą (!) jakoś przeżyć.
Nie chodzi mi jednak  to, że Niemcy zaczną uruchamiać te obozy zagłady, w których podobno osadzili, znaczy zakwaterowali, uchodźców i że zaczną budować w nich krematoria… Niemcy są tak wyrafinowanym narodem, zbrodnia i akceptacja zbrodni przykryta fałszywą skruchą i udawanym wstydem, tak bardzo wrosła w ich mentalność, że oni poradzą sobie w białych rękawiczkach z tak niewygodnym problemem. Oni już sobie z tym poradzili. I wcale nie poprzez relokacje migrantów. 

Oni mają swój ów porządek. Z iście niemiecką precyzją skonstruowany system, który sprawdza się od dziesięcioleci. W samych Niemczech jaj i w całej Unii. Mieszkający u nich Turcy, Ukraińcy czy Rosjanie, doskonale zdają sobie z tego sprawę. Porządek Niemiecki daje się przecież i Polakom tam mieszkającym we znaki. Wystarczy, że ów porządek zaczną wprowadzać urzędnicy socjalni zatroskani o ich dzieci… Nieszczęście odebrania rozumu i związania się z osobą narodowości niemieckiej jest szeroko znanym problemem ojców i matek, którzy nie mają szans na wychowywanie swoich pociech pół Polaków pół Niemców. Bo jeśli coś lub ktoś choć w połowie jest Niemieckie, jest takie w całości. Na zasadzie „kura nie ptica…”.  Niemcy i Rosja, jak widać, mają wspólny polityczny genotyp.

Kulturowa przepaść powoduje, iż Rosjanie nie są bardziej okrutni, a są tylko mniej subtelni w zaklinaniu własnego wizerunku jako romantycznego acz silnego przyjaciela – opiekuna narodów. Niemcy robią dokładnie to samo, jedynie ich ten wizerunek jest bardziej zaklęty w micie o skruszonym i wiecznie zawstydzonym narodzie Nadludzi, który miał odwagę pokazać światu swoją wielkość i za tę wielkość, inteligencję, geniusz… został ukarany. Tak czują Niemcy, choć nigdy nikt tego głośno nie powie w swojej poprawności politycznej. Pojedyncze Niemki gwałcone przed pamiętnym Sylwestrem 2015 w Kolonii (np.) też jakoś nie dochodziły swego. Sądzę, że to ta polityczna poprawność.

Po ki diabeł ja o tym piszę? Bo to sedno. Tu tkwi sedno sprawy. To jest odpowiedź na pytanie: co jeszcze Merkel robi ze swoim zacnym i zasłużonym tyłkiem na fotelu kanclerza, po co jej byli imigranci, których jak nic szybko pozbędą się w dowolnej ilości poprzez ich dobrowolne (!)  wyjazdy (już o nich słychać w TV)? To również odpowiedź, jak długo Merkel na stołku posiedzi.
 Niemiecka władza nad Europą na poziomie gospodarczym i finansowym stała się faktem już dawno. Nawet Francuzi mogą jedynie łudzić się, że ich ten problem nie dotyczy. Wielka Brytania również dostrzegła ten problem i z właściwym sobie stylem – „rakiem”, „po angielsku” próbuje się wycofać z tego, co często posłowie PO (szczególnie Kopacz, o ile pamiętam) nazywali „klubem”, „zaszczytnym klubem”, „elitarnym klubem”, czy jakoś tak. Bo ta niby-wspólnota jest mirażem, fatamorganą. To autentycznie swoisty klub interesów (niemieckich) i interesików (całej reszty). Formuła jednak wyczerpała się. Drenaż zawsze ma swoje granice i oto dobiega do nich. Możliwości eksploatacji społeczeństw europejskich kończą się i szybko zaczną kurczyć się: albo niemiecka gospodarka, albo (!) niemiecka dominacja.
W związku z tym, że kryzys rozpoczął już problemy finansowe drenowanych państw a one nie chcą podporządkować dyktatowi niemieckiemu, co może w każdym ze scenariuszy skończyć się dla Niemiec tylko źle, należy te kraje przygiąć do owego dyktatu. Jeśli nie siłą, to siłą szantażu. Szkopuł w tym, by nie rodzić nazistowskich skojarzeń.  To zaś opanowali do perfekcji. Szkolenia profesjonalistów z dawnej NRD nie poszły w las…

Nic tak dobrze nie wpływa na społeczeństwa europejskie jak śpiewka o solidarności, demokracji, wolności, braterstwie, wspólnocie …i bezpieczeństwie. Dla dobra wspólnego Grecy zaciskają pasa, zamiast po bożemu zbankrutować i zacząć normalnie żyć od początku, dogorywają w jeszcze większych męczarniach i szarpaninie. Dla dobra wspólnego reszta ma przyjąć arabskich darmozjadów, terrorystów, religijnych fanatyków lub zboczeńców. Jak to wspólne dobro ma wyglądać jednak nikt nie wie. Ci, co stanowią cząstkę normalną, gotową do asymilacji, stanowią ułamek procenta. Wszak ich jest miliony… Setki wylazły na ulice …macać i gwałcić. Ilu nie wyszło, skoro tylu, ot, tak sobie wyszło? To nie są i nie były incydenty. To ich norma. I dla dobra wspólnego m. in. Polska ma przyjąć przybyszów do siebie. Jak to wpłynie na dobro wspólne? Normalnie, Niemcy – nasz nie tylko sąsiad, ale i gospodarczy okupant, odetchnie. A jeśli nie odetchnie? Właśnie, może my odetchniemy… Otóż Merkel ma już swój plan, precyzyjny, po niemiecku skonstruowany i przeprowadzany plan bezpiecznego oddychania społeczeństw. Już oni określili wielkość marchewek, jabłek itd., to kto lepiej określi normy oddychania suwerennością narodową?

Europejczycy chcą czuć się bezpiecznie a Europa właśnie choruje na deficyt poczucia bezpieczeństwa. Europa coraz bardziej się nacjonalizuje. Zanim sięgnie się po ostateczne środki porównawcze – po co bez potrzeby sięgać do przeszłości rzeszy iście niemieckiej – trzeba zrównoważyć oddechy narodowościowe i wprowadzić kontrolę nad nimi. Taką kontrolę, która w porę będzie w stanie reagować, albo uprzedzi gdzie trzeba, że trzeba reagować. Wystarczy jeden taki PiS w Europie a co się porobiło…Już na tym przykładzie widać, że nieco za późno te plany weszły w fazę realizacji. Nieco za późno… Przynajmniej w Polsce.  Bo, oto jest (było) lekarstwo – bratnia pomoc…
Jacy ci  Tusk, Kopacz, Komorowski, Sikorski czy ten Arabski nomen omen, jak zły omen, byli przewidujący... Nic dziwnego, że Rosati, eurodelegat PO na telewizję (ostatnio boję się, że mi rano wylezie z twarożku, tak go gęsto wszędzie), przeżywa mocno wszelkie zmiany w Polsce, których dokonał PiS. Nic dziwnego, że z takim oburzeniem wypowiadają się politycy opozycji o „małym expose” ministra. Nic dziwnego, że tak napadają na swoiste weto polskiego rządu wobec planów tworzenia europatroli na zewnętrzne granice UE. Te patrole są ową bratnią pomocą, są testem na otwartość innych państw na niemieckie porządki i …niemiecka kontrolę. Niemcy, sterujące Unią, którą przekształciły za pomocą biznesowych i finansowych połączeń i zależności w IV Rzeszę Niemiecką, chcą wprowadzać te patrole, by odzyskać kontrolę nad unią, która nieco im zaczęła się wyślizgiwać. Mając możliwość kontrolowania patroli, przejmują w zasadzie w swoje macki kraje unii w sposób fizyczny. To jawi się jak realizacja konkretnego planu zawładnięcia tym kontynentem, kolejny tego etap. Wczoraj banki, fabryki, media, sklepy, dyrektywy unijne, jutro patrole a co za tydzień?

Dotychczasowa formuła wyczerpuje się, czas na kolejny krok.

Dlatego Prezydent Lech Kaczyński musiał zginąć, że marzyła mu się Polska Jagiellonów – silna i wpływowa, suwerenna. Dlatego, że wierzył w sens  Międzymorza. Międzymorze rozbija rusko-niemieckie przymierze, wydziera Niemcom władzę nad  Europe Środkową i Wschodnią a w konsekwencji nad cała Europą. Bez tej części bowiem Niemcy już nic nie znaczą. Międzymorze rozbija wszystkie imperialne plany na tę część kontynentu oraz Gruzję, Armenię, Mołdowę… Tak, oni musieli zginąć. Byli siła tamtej Polski. Tamtej Polski już nie ma, ale Polska jest Feniks podnoszący się z popiołów. Polacy to światły naród, o poważnych rysach, ale pogodnej twarzy, o ciepłym spojrzeniu i życzliwej dłoni. Polacy lubią słońce, maja awersję do ciemności. To dlatego wszelcy okupanci zawsze zaczynają od wyżynania naszych elit i zastępowania ich swoimi marionetkami – pseudointelektualistami, wykształciuchami… Tylko, tej światłości, którą Polacy noszą w swoich duszach, choć czasem przykrytej kirem, nikt nie jest w stanie wyrżnąć. To nie jest wyłącznie domeną wykształconych. To drzemie w każdym chłopie i robotniku. To nawet jest w polskim żulu spod budki z piwem. Jedynie zakłamane mendy, złodzieje, zdrajcy, szumowiny współpracujące niegdyś z bezpieką i ich wychowankowie (w tym potomstwo) są od tego wolne. Takiej wolności chcą dla Polaków, bo tylko w takiej wolności sami są wolni od oskarżeń i moralnych sądów. Nasi wielcy i możni sąsiedzi mają ten sam problem. Tak, w Polsce są dranie, zbrodniarze, zaprzańcy. W Polsce jednak nie kształci się systemowo młodzieży do bycia ponad, do złodziejstwa, zdrady, bezduszności a obok tego rozpusty i mordu...

Patrząc na to, co się stało w Smoleńsku, trudno uwierzyć, ale nie doszłoby do tego, gdyby nie sami Polacy… Gdyby nie zdrajcy. Mordercy są wśród nas…

Jeszcze trudniej uwierzyć, że po tym, co się stało, znajdują się jeszcze Polacy, którzy ryzykują własną twarzą i publicznie krytykują plany budowania wokół Polski przymierza, w którym Polska będzie grać pierwsze skrzypce. Dziwi mnie, że jakiś piegowaty Rysiu ma odwagę występować przed kamerami i niemal wyśmiewać ideę Międzymorza, sugerować, że Polska nie ma szans być liderem czegokolwiek, że to ułuda, pobożne życzenia, megalomania… Tak, możliwe, że to i prawda, że ruscy i niemieccy przyjaciele Ryszarda Frankowicza mają plan B… Możliwe nawet, że Rysiek coś więcej o tym wie. Ja nawet jestem w stanie w to uwierzyć. Skoro dziś już wiadomo, że o zamchu smoleńskim dużo wcześniej w Polsce niektórzy wiedzieli i nawet współuczestniczyli. Rysiek swego rodzaju zamach na Polaków też uskutecznił, taki wcale nie mały – frankowy. Wszystko jest więc możliwe i wcale nie tylko teoretycznie.

Petru, Rosati… Z ich wypowiedzi wynika, że mamy myśleć o wielkości, ale w czasie przeszłym, lub potencjalnym – bez rządów PiS. I wyłącznie pod protektoratem niemieckim. Dla nich inna rzeczywistość nie wchodzi w rachubę. Oni są przekonani, nie tyle o  słuszności tej idei, co konieczności i jedynym realnym scenariuszu.  Nie wiem, czy tak dobrze im płacą, czy tak wiarygodnie obiecują czy skutecznie straszą, dość, że jasno widzę na ich twarzach pewność konieczności dziejowej.  Mamy wykluczyć wszelkie sojusze i przymierza, które stoją w opozycji do ewentualnych zapędów terytorialnych (itp.) naszych sąsiadów: Rosji i Niemiec, którzy palowali nas, kremowali lub zakopywali w zbiorczych dołach jak padlinę trzody chlewnej. Bo ci oprawcy są naszymi przyjaciółmi. Nie wiem, dlaczego są, ale tak uważają politycy PO, Nowoczesnej i wszelkiej maści socjaldemokraci prosto z PRL wzięci. Oto mamy zaprzestać mamić się wielkością. Oni to mówią wprost: to miraż. Polska nie może być wielka. Nie może być silna. Nie może być liderem… Nie będzie. To się nie stanie...

Dziwne myślenie jak na Polaków.  I to mówią ci, co nie chcą Polski na kolanach. Ich Polska klęczy, to takie małe państewko w Państwie Polskim, całkiem dostatnie państewko – jedyne, które do niedawna istniało realnie a nie teoretycznie. Dziś los tego mafijnego tworu jest przesądzony. Rozpada się, ściana po ścianie, metr po metrze obraca się kupę kamieni ich bunkier, w którego sejfie mieszczą się sejfy – serce.

Człowiek przyzwoity rozumuje tak: po blamażu rządów PO, po sromotnej porażce i p jawnym odwróceniu się społeczeństwa od bandy złodziei, pociotków, leni i nieudaczników oraz potencjalnych morderców, wstyd na ulicę wyjść, wstyd publicznie kłamać, wydzierać się itd. A tu, proszę, bezczelna nagonka, nowe-stare łgarstwa, manipulacje. Ci sami i starzy-nowi, brzydko mówiąc, sikają nam w twarz bezwstydnie pokazując przyrodzenia.
Tak myśli przyzwoity człowiek, ale ci ludzie przecież przyzwyczaili nas, a w zasadzie sami siebie przyzwyczaili, że nie ma przyzwoitości, że każde, nawet najgorsze kłamstwo można ukonstytuować w przestrzeni publicznej częstotliwością jego powtarzania. Nie ma rzeczy, spraw wstydliwych. Podobnie, jak nie ma świętości. Czyż nie do tego był powołany prorok lewaków – Janusz od Penisa, jak nie do siania znieczulicy, niewiary w zasady, przyzwoitość, świętości? Nie udało się. Oni też tak myślą, z tą różnicą, że oni myślą : nie udało się …jeszcze.
I tak samo Europa miała przyjąć konieczność (!) częściowego zrzeczenia się suwerenności, częściowego… jeszcze. Europa ma przyzwyczaić się do bratniej pomocy. Bratniej pomocy niemieckiej. Bo, kto realnie będzie tym zarządzał? Czy nie ten, kto sprowadził na tę Europę arabska plagę? Czy nie ten, kto sprawił, iż bratnia pomoc w ogóle zdaje się być koniecznością? Czy nie ten, kto wysuwa postulaty i naciska na ich realizację?

Wymienieni panowie z tzw. Opozycji nie szczędzą słów krytyki PiS-owi i leją krokodyle łzy nad zaprzepaszczeniem zdobyczy rządów PO. Oto Polska jest na klęczkach. Oto Polska jest w ruinie. Oto Polska miała okazję stać się pionierem, wzorem realizacji bratniej pomocy między sąsiadami…. Zaprzepaścili wszystko. Już nie można pochwalić się, że niemieccy funkcjonariusze jeżdżą sobie po Polsce i aresztują kogo im tam wypada zaaresztować w ramach wykonywanych obowiązków – i to z bronią w ręku. Taka pomoc bratnia. Takie zaufanie. A że jednostronne… Było. Skończyło się.
A miało być tak pięknie. Co innego być tylko Polakiem, szczycić się jakąś tam nienormalnością a co innego przynależeć do cywilizowanego świata euro-LANDU. Tusk dostał stołek w Unii. Co może dostać reszta, szczególnie, że on ten stołek dostał nie za coś a po coś? Jakie motywacje i cele przyświecają jego pociotkom? Kim oni w tym Po-landzie mieliby być? Obozów koncentracyjnych by nie było, fakt (przynajmniej …jeszcze), ale ich rola nie wykraczałaby poza funkcyjnego w takim przybytku.

Wszystko to wykracza poza percepcje zwykłego człowieka. Przyzwoity człowiek puka się w głowę i mówi: nie, nie możliwe. A później rozgląda się i dziwi, że ten proces jednak się toczy. Jak sen a nie sen. Jakaś fabuła, aktorzy. Gdzieś musi być reżyser. Rzeczywistość nabiera cech teatralnych, nierealnych. setki tysięcy kilometrów korytarzy. Od jednej metropolii do drugiej a wszystkie prowadzą to samo śledztwo i każdej droga prowadzi do tej jednej sali rozpraw, gdzie już w momencie oskarżenia wydano wyrok. 

Józef K. w dniu swoich trzydziestych urodzin staje na ławie oskarżonych ...za niewinność, w niewinności acz oskarżony żyje kolejny rok i choć sam o tym jeszcze nie wie, już jest trupem, już jest skazany. Każdy dzień pokazuje mu absurdalność świata, w którym żyje. Biurokratyczna maszyna zawładnęła wszystkim a każdy jest jedynie trybikiem nakręconej przez jakieś odległe acz czujne centrum dowodzenia. Przed nami stają funkcjonariusze – jakieś Ryśki, Miśki itd.-  jedyny dowód na to, że centrum jest też osobowe i jedyny dowód na to, gdzie tego centrum szukać. Rysio – słup komunikacyjny, semafor migający światełkami: czerwone, zielone, żółte…

Sąd KE nad Polską też był w istocie przedstawieniem nader dziwnym. Z jednej strony merytoryczna Beata Szydło, z drugiej – jakieś marionetki, których wypowiedzi może i krzykliwe, wręcz napastliwe, ale jakże żałosne. Patrząc na to przedstawienie, myślałam tylko o Schultzu i Niemcach, wściekłych Niemcach o twarzy Schultza; o marionetkach, które dostały – jak w PO – wytyczne sms ,jak i czego się czepiać; o całkowicie zaplanowanym i wyreżyserowanym spotkaniu, gdzie każdy miał przypisaną sobie określoną rolę i prawo być tak ekspresyjny w swojej napaści, jak tylko chciał lub potrafił. Były premier Belgii, która doprowadziła swój piękny kraj do ruiny, w którym każdego dnia tysiące czy miliony razy łamane są prawa człowieka, w którym codzienność nie ma nic wspólnego z demokracją, staje i pieni się jakby jego kraj miał cokolwiek do powiedzenia w Europie. Jego postawa i sam fakt  wystąpienia same za siebie mówią czym był sąd nad Polską. Niestety, wyrok wydano, jakkolwiek go nie znamy. Jesteśmy skazanym Józefem K. Teraz trwa wyścig z czasem: my ich, albo oni nas. Śmiertelnie poważna rozgrywka o Istnienie.

Martin miał fatalny ów dzień od samego rana, bo oto musiał spożyć posiłek z tą polską… Wyobraźcie sobie, co to może oznaczać dla nadczłowieka. A Martin Schultz jest nadczłowiekiem w swoim pojęciu i to nadczłowiekiem doskonałym a ponadto jest nadczłowiekiem doskonałym w podwójnym sensie. Oto, sam dla siebie jest nadczłowiekiem i  jest nadczłowiekiem w sensie pejoratywnym z naszego punktu widzenia, którego on sam ani ogarnia, ani dostrzega a o zgodzeniu się z tym mowy być nie może. Otóż nadczłowiek Schultz nie wykonał zadania. A w ten sposób ów kiepski dzień skończył się dla niego tak, jak i się zaczął. Tym gorzej się skończył, że musiał zasnąć z tą okrutną myślą, że ów dzień dobrze się skończył dla tej polskiej … No.

Brzydko piszę o Martinku? Cóż, Martinek nie jest grzecznym chłopcem, którego można spolegliwie pogłaskać po łysej główce. Martinek nie jest nawet szkolnym urwisem, który sprawia kłopoty wychowawcze i można by go postawić do konta. Ba, on nawet nie mieści się w kategoriach osiedlowego lobbbuza, który wydziera się pod oknami, straszy młodszych i stawia się staruszkom. Nie, Martinek jest tym typem, który kopie leżącego, wybija szyby, włamuje się do mieszkań i przystawia nóż do gardła. Z takiego typa wyłazi …Hitler.

Putinizacja Polski jest niczym w porównaniu z hitleryzacją Europy. Ot, co.

Najbardziej jednak niepokoi to, iż neohitlerzy posługujący się demokratycznym procedurami i samą ideą demokracji się zasłaniający, terroryzują całą Europę, czyniąc z niej IV Rzeszę Niemiecką, w której Hitler nie ma wąsów, nie ma twarzy. Ba, sama IV Rzesza teoretycznie jest hipotetyczna. A istnieje. Ciągnie się korytarzami przez cala Europę, setki tysięcy kilometrów, od metropolii do metropolii...

Sytuacja jak u Kafki. Budzimy się i mamy proces, w którym jesteśmy niewinni a nasza niewinność jest właśnie naszą winą. Kompletny absurd a dzieje się naprawdę.

U Kafki widzimy zniewolonego człowieka: ograniczony w swojej wolności, skrępowany i osaczony. Dziś Polska – w osobie każdego obywatela z osobna – jest niewolona przez panujące prawo a jej los zależy od bandy urzędników, „wszystko przecież należy do sądu”. Przed panem Schultzem stoimy pozbawieni własnej woli. Możemy żyć w demokracji, ale tylko jak kukiełki, wykonując określone zadania, wyznaczone przez Wielkiego Brata przysłanego z Berlina, z Brukseli, Strasburga znaczy…. Najbardziej denerwującym dla unijnej władzy niemieckiej, której tu uosobieniem jest Schultz, jest fakt, że my upieramy się przy własnej godności i indywidualizmie. Nie pasujemy do bezdusznej machiny, która wiele mówi o ludziach, prawach człowieka, demokracji, sprawiedliwości, ale naprawdę niewiele ma z nimi wspólnego, jeśli ma cokolwiek. Instytucje europejskie pochłaniają ludzi i po niemiecku przerabiają na użyteczną masę. Unia pochłania kolejne narody i dąży do zmiksowania ich specyfiki na unijna modłę, czyli ten unijny kit – niemieckie mydło, które śmierdzi, ale jak się za to pieni… W takim świecie człowiek czuje się jak rozjechany flak, nic nie znaczące ogniwo, które może się zerwać, ale jedynym efektem będzie zastąpienie go innym, nowym, mniej inwazyjnym a w najlepszym wypadku prostowanie mechaniczne i lutowanie. Taki zabieg próbowano przeprowadzić na Polsce, na naszym rządzie. Taki zabieg mają przeprowadzić systematycznie i sukcesywnie unijne patrole granic, bez granic się poruszające.

Absurdalna sytuacja, w której musimy tłumaczyć się, dlaczego we własnym kraju prostujemy krzywe ścieżki, ulepszamy  życie obywateli, dostosujemy prawo i urzędy do ich potrzeb, pozbywamy się bubli prawnych i innych śmieci. Człowiek niedowierza i czuje się, jakby za chwilę miał stać się Józefem K., który spotka funkcjonariuszy niższego szczebla, ale i oni nie będą w stanie mu niczego wytłumaczyć. Wiedzę maja ci, którzy są tak wysoko, że ich stąd nie widać a dotarcie do nich jest niemożliwe. Władza nadrzędna jednak w bardzo prosty sposób potrafi dotrzeć do takiego małego, szarego i cichego Józefa K. i sprawować nad nim kontrolę, by marchew produkowana przez niego miała określone ściśle gabaryty. Ona zna każdy jego krok i lepiej wie. Ona go sądzi i skazuje a później wykonuje wyrok. Przegrani polscy politycy próbowali właśnie udowodnić, że to, poczucie stłamszenia, ograniczenia, braku bezpieczeństwa… jest aktualne i że jest spowodowane rządami PiS. A czy to za PiS samobójstwa weekendowe były plagą i zawsze jakiś związek miały ze Smoleńskiem? I Cyba? I Smoleńsk? Seryjnie lub grupowo.

W taki sposób zapełniała się Łączka. ..

Biura Kafkowego sądu znajdują się właściwie wszędzie w świecie biurokratycznej metropolii, której rządzący chcą swojej władzy poddać absolutnie wszystko – nawet gabaryty i kształt oraz wielkość produkowanej marchwi.. Taka władza chce mieć kontrolę nad całym człowiekiem, wszystkimi jego planami i poczynaniami. Wymiar sprawiedliwości takiej władzy jest bezduszny i traktuje człowieka jak przedmiot. Osoby skazane nie mają rzeczywistej możliwości obrony ani odwołania się od wyroku, które miałoby jakikolwiek sens. Tak odwoływać mogli się obywatele, dziennikarze i polityczny (PiS-u) za rządów PO. Tak działa UE. KE nie jest tu żadnym wyjątkiem. Regulacje prawne, które pozwoliły postawić Polskę w takiej procesowej sytuacji wskazują na to, że KE jest jedynie narzędziem unijnej władzy, że władza leży poza Brukselą czy Strasburgiem. Polska jest jednym z Józefów (akurat P), żyjących w metropolii europejskiej i kontrolowanej na tysiące sposobów we wszystkich przejawach swojej egzystencji. W naszym Wspólnym Domu mamy jednak szpicli, którzy za garnek obiecanych ośmiorniczek i synekurę na Zachodzie sprzedadzą władzy zwierzchniej własną matkę i całą ojcowiznę,

Co to za władza? Stąd nie widać… Widać jedynie, że ogranicza ona mocno narody, państwa, człowieka  – ten system go pochłania. Dlaczego mam wrażenie, że Lech Kaczyński i inne towarzyszące mu w drodze na śmierć osoby, zostały gdzieś, przez kogoś, przez jakiś system skazane? Bo był zagrożeniem? Czego dziś boję się? Nie, nie o wojnę, rozbiory, zsyłki itd. Już wiemy, czym jest ruska miłość i jak niemiecka „praca czyni wolnym”… Boję się, jakie plany może mieć władza wobec naszych elit. Szpicle węszą jak psy, i jak wściekłe psy warczą. Wywiad niemiecki podobno wie, kto skazał Lecha Kaczyńskiego. Nikt zaś nie mówi, by tego kogoś kto inny skazywał, co oznacza, że jakkolwiek ów sędzia jest czyimś zakładnikiem i wolnością się nie cieszy w sensie pełnym i rzeczywistym, ale i to, iż ów człowiek może dalej wydawać i wykonywać wyroki. Żyje jak prorok widzący cudzą przyszłość i jej kres.

Dlaczego w tej utworzonej dla bezpieczeństwa Europy (po II wojnie światowej, którą wywołały Niemcy) Unii czuję się jakoś tak zupełnie pozbawiona bezpieczeństwa. I nie tylko z powodu gwałcącej na ulicach dziczy arabskiej. Czuję się zagrożona z powodu samych sąsiadów. Przede wszystkim z powodu agresywnej i ekspansywnej w tej agresji polityce Niemiec, które trzymają za gardło większość krajów UE. Nie udało się zdławić Polski. Nie udało się jednak tylko dlatego, że Lech Kaczyński wypracował podwaliny sojuszu naszego regionu. Sojusz ten, delikatnie mówiąc, zaniedbały rządy PO, realizujące interesy niemieckie – tzw. Unijne. Nie udało się jednak go zniszczyć. Odkąd Andrzej Duda został prezydentem i z marszu reaktywował poprawne stosunki sojusznicze, możemy liczyć na wsparcie choćby Węgier czy Czechów. I to jest właśnie taka sytuacja, kiedy ich wsparcie było potrzebne. Jednak tylko patrzeć jak Niemcy przeforsują przepisy, które znoszą zasadę większości i następne głosowanie już tak pomyślne dla Polski nie będzie. Unijne kontrole dopełnią reszty – najpierw na zewnętrznych granicach, potem i wewnątrz. Jest tyle możliwości, tyle furtek a Niemcy znają każdą z nich, bo każda zbudowana na ich modłę.

Tak właśnie czuli się obywatele Polski za rządów PO, którzy zostali pozbawieni poczucia bezpieczeństwa, niejednokrotnie we własnych mieszkaniach, pracy…; czuli się osaczeni i zmanipulowani, bezradni i bezbronni wobec panującej władzy. Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech przyjrzy się życiu i codzienności pana Sumlińskiego, niech pomyśli o  podsłuchiwanych i na inne sposoby inwigilowanych dziennikarzach i ich bogu winnych rodzinach, przyjaciołach… Chciałoby się powiedzieć, metody ubeckie, ale kto nami rządził jak nie banda pro ubeckich towarzyszy na pół sterowanych z Niemiec a na pół z Kremla? A skąd sterowani są eurotowarzysze, przepraszam - panowie światowcy w krawatach? Z Berlina.

Słuchając ich przemówień, zastanawiałam się, czy oni wiedzą w ogóle, o czym jest ta debata. Krzywili, gorszyli i grzmieli, poniżali i gotowi byli splunąć, ale we łbie widać było, że pusto. Nie, nie idioci. Może, niektórzy pijacy. Każdy według instrukcji. Ordnung muss sein – porządek musi być, ta zasada rządzi narodem od wieków i jest uważana za najwyższą cnotę. Cóż to za twór jeśli nie IV Rzesza? Instytucje europejskie realizują interesy wyłącznie niemieckie. Wszelkie inne stanowią podwaliny tego interesu lub jego koszty uboczne.

W Unii Europejskiej człowiek czuje się jak Józef K. poruszający się jakimiś korytarzami, które łączą w przedziwny sposób różnego rodzaju pomieszczenia sądowe, jakkolwiek te rozsiane są po całej Europie… Poruszamy się jak we śnie. Propaganda płynąca z odbiorników mediów  masowych zdaje się nas pchać w określony sposób. Kafkowy koszmar odarty ze sprawiedliwości, prawdy. Rzeczywistość slumsów, prawo usytuowane w majestacie strychów w czynszowych kamienicach, pełnych rupieci, śmieci, albo cmentarzy czy vipowskich salek.

Każda forma oporu niszczy oponenta. Sam fakt wszczęcia procedur procesowych  jest już wyrokiem skazującym: „mieć taki proces, to już przegrać go”. Czy nie wmawiają nam tego działacze PO i Nowoczesnej? Polska jest wizerunkowo na spalonym. Wstydźcie się ci, co popieracie PiS- owski rząd zmian, które doprowadziły do ostracyzmu europejskiego wobec naszego kraju. Gdzieś między wierszami słychać pogróżki typu „prezydent będzie gdzieś leciał…”

 Kafka  Procesem przestrzegał przed wielkim niebezpieczeństwem nadinterpretacji przepisów i rozrostu aparatu państwowego. Unia pęka w szwach nie od ilości imigrantów a od ilości opasłych urzędasów.

Systemy totalitarne cechowały przede wszystkim przerost biurokracji i nadrzędność państwa nad obywatelem. Pozostawiona sama sobie jednostka w dochodzeniu swoich pozbawiona była jakichkolwiek praw. Prawo jako oręż w rękach państwa, służyło nie tyle zaprowadzeniu ładu, ale do zastraszenia obywateli i zmuszania ich do posłuszeństwa wobec władzy. Podporządkowanie sobie społeczeństwa, a następnie pozbawienie go wszelkich praw, inwigilowanie i manipulowanie propagandą w celu wyprania ze wszelkich oznak solidarności i wzbudzenia przyzwolenia na terroryzowanie bezbronnych obywateli , to właśnie cechy społeczeństwa pozostającego pod władzą totalitarną. Kafka wskazał też, że władza przez stopniowe wprowadzanie w życie absurdu rosło w siłę kosztem swoich obywateli. A przecież Kafka zdążył umrzeć przed poznaniem totalitaryzmu.

Znamy to skądś? Czy nie żyliśmy absurdem makowskiego śledztwa smoleńskiego?  Absurdalnymi tłumaczeniami nt. kolejnych afer a później podsłuchów? Czy nie przyzwyczajano nas, że łamanie praw człowieka, np. „żartobliwe” zabieranie babci dowodu, by nie mogła zagłosować, czy nawoływanie do nie płacenia abonamentu RTV, jest w porządku? Czy nie piętnowano współobywateli (oponentów) etykietując ich: „kibol”, „moher”, "pisior", "pisuar"...? czy nie siano w imię miłości braterskiej …nienawiści i pogardy? Czy nie inwigilowano? Czy nie ustawiano procesów (Nie do udowodnienia? Kwestia czasu a mnie wystarczy poszlaka: każdy proces kończył się wynikiem przewidywalnym – pomyślnym dla władzy, tak, iż nikt już temu się nie dziwił!)? Czy nie wprowadzono w społeczeństwo fermentu eliminującego empatię czy solidarność? Czy nie zasiano strachu? Czy nie użyto siły wobec demonstrantów, strajkujących? Czy nie zawładnięto całą przestrzenią publiczną przez rozbudowaną siatkę biurokracji i zależności? Czyż nie padły podsłuchane bezczelne słowa, iż „państwo istnieje tylko teoretycznie”?

„Nie ma wątpliwości, że za wszystkimi funkcjami tego sądu, a więc w moim wypadku za aresztowaniem i dzisiejszym przesłuchaniem, stoi jakaś wielka organizacja. Organizacja, która zatrudnia nie tylko przekupionych strażników, ograniczonych nadzorców i sędziów śledczych, mających w najlepszym razie skromne wymagania, lecz także utrzymuje biurokrację wysokiego i najwyższego stopnia, z nieodzownym a niezliczonym orszakiem sług, pisarzy, żandarmów i innych pomocników, może nawet katów, tak jest, nie cofam tego słowa” -Józef K. (Proces).

Totalitaryzm. Zamordyzm. Władza wszechobecna  w życiu społeczeństwa. Jej reprezentanci, najczęściej ludzie niewykształceni (co bywa, że stoi w sprzeczności ze stanem formalnym), brutalni, powodowani chęcią przypodobania się swoim pryncypałom, wobec których wykazywali ślepą lojalność. Niżsi stopniem wykonywali sumiennie każdy rozkaz zwierzchników, nawet jeśli był on absurdalny, amoralny lub wręcz nieludzki. Ludzie ci stanowili aparat represyjny, aby wymóc posłuch społeczeństwa. Sami sędziowie, śledczy - próżniacy, dla których najważniejszym dobrze zarobić, wypocząć, zabawić się lub wyglądać na szklanym ekranie.  Człowiek – numerek pesel. Życie ludzkie nic dla nich nie znaczyło poza istnieniem kolejnego numerka a jego jakość  - bez znaczenia.  Bo, czy numerek może mieć znaczenie inne poza tym, że jest? Za nic mieli opór obywateli. I opór nie miał najmniejszego sensu, ponieważ zawsze był dławiony siłą, mniej lub bardziej spektakularnie. Jednych doprowadzano do samobójstwa, innym samobójstwo sfingowano, jeszcze inni wylądowali na wiele miesięcy w areszcie.  W każdym totalitaryzmie jednostka służy państwu, państwo stoi nad człowiekiem. Czy nie tak wyglądało państwo Tuska i Kopacz? Czy nie tak wygląda Unia Europejska? Nie tak wyglądają Niemcy?

Totalitaryzm w Europie był i jest. Nie znikł, ewoluował.  Nic się nie zmieniło, system strachu, zniewolenia i kłamstwa  ma się zupełnie dobrze. Ani sedno totalitaryzmu, ani metody, ani jego cele nie wyparowały pod wpływem krzyku o prawach człowieka. Nawet jego przejawy. Tacy sami sędziowie i ich pobudki, ci sami funkcjonariusze, klawisze i zwyczajni cwele. Ta sama biurokracja pozbawiona właściwej celowości, perspektywy, tej cechy, która czyni ją ludzką, nawet jeśli jest najmniej doskonała ze wszystkich, zasadniczej Istoty, która jako jedyna potrafi uczynić cokolwiek ludzkim naprawdę – Boga. To główna i jedyna przyczyna kryzysu w Europie. Nawet najbardziej błędne idee bowiem , najniższe pobudki i najcięższe upadki stałyby się w Jego Świetle bardziej prawe i znośne, i możliwe naprawienia. Jednak jeśli wśród ludzi zabraknie Boga – budują zły świat, świat rozsianego bolszewizmu.  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marcus Polonus

01-02-2016 [05:25] - Marcus Polonus | Link:

Prawdziwe do bólu i nieco przygnębiające - ale myslę, że w tej doskonałej niemieckiej machinie dyktatorskiej, cos zazgrzytało i zaczyna grzechotać w tempie coraz bardziej przyspieszonym.Ten genialny (jak zwykle) niemiecki plan nie przewidział bowiem, że jeden z tzw. "uchodżców" zacznie narzekać w wywiadzie telewizyjnym,że bardzo mu spuchły jądra i że doktór mu przepisał natychmiastowy i wielokrotny seks wszystko jedno z kim. No, a potem z towarzyszami poszli pod dworzec w Kolonii aby wykonać zalecenia lekarzy, co jednak nie spotkało się ze zrozumieniem kochających ich jak braci Niemców - rzygliwa poprawnosć polityczna dostała niewidoczny, lecz potwornie silny prawy prosty w swoja zakłamaną mordę. Tak silny, że nie pozbierała się na czas do premiery lewacko-pedalskiego przedstawienia pt. "Ukaranie krnąbrnych Polaczków" w rezyserii Andżeliny i wszystko wskazuje na to, że w przyszłosci nie będzie już mogła organizować podobnych spektakli w brukselskim teatrze. Na szczęscie jest jeszcze parę narodów w naszej częsci Europy, którym lewactwo niemieckie nie zdołało całkowicie zrobić wody z mózgów - myslę, że będzie dobrze - należy się jednak liczyć z możliwoscią pewnej utraty słuchu; huk przy rozpadaniu się Łunii, bedzie potworny. Pozdrawiam optymistycznie MP.

Obrazek użytkownika Celarent

02-02-2016 [00:16] - Celarent | Link:

E tam przygnębiające. Mamy swój: POLSKI rząd i Prezydenta. Nie jakichś rezydentów z szemraną przeszłością, otoczeniem i kuratelą. I właśnie ta machina zgrzyta - to też optymistyczne. Nie wiem jednak, czy to skutek wywiadów wygłodniałych seksoholików oraz ich nocnych łowów w Kolonii. I nie to chyba stanęło na drodze "skazania" Polaków za wywalenie tuskowiczów. Myślę, że Niemcy w dobie Merkel wymykają się spod wciąż sprawowanej kontroli alianckiej i to ci, widząc kolejny rodzący się rusko-niemiecki sojusz, zareagowali. Trudno bowiem nie dostrzec, że Merkel zawaliła, kiedy wybuchł konflikt na Ukrainie, kiedy Ruscy przejmowali Krym i teraz, kiedy udaje, że wspiera Ukrainę a przy tym przyjmuje sponsorowanych przez ruskich imigrantów. Tak robi swoje interesy. To oczywiście młyn na wodę lokalnej opozycji, ale nie wiem, czy odważą się jej pozbyć. Unia? proszę posłuchać narracji KE: o Niemcach nie należy źle się wypowiadać. Trzeba równoważyć opinie... Poza tym nie wiem, czy jestem zwolenniczka rozwalania tej unii, takiego zupełnego... Jednak ja bym stawiała na reorganizację. Pozdrawiam również. I dzięki za optymizm ;)