WSPOMNIENIE O MOIM TACIE

Poniższe zdjęcie zostało zrobione 4 Sierpnia 1944 roku. Jest na nim mój tata (ten w bereciku z antenką) rozmawiający ze swoim przyjacielem Heniem Będzkim, na stanowisku przy ulicy Tamka 35. Niech berecik mojego taty nikogo nie zmyli (nienawidził nosić hełmu, który go denerwował) - jako członek  scisłego  zespołu Kedywu nie musiał brać czynnego udziału w walkach - na własną prosbę walczył całe Powstanie jako dowódca drużyny w stopniu podchorążego. Był jednym z głównych pomysłodawców  stworzenia wewnatrz AK oddziału "Antyk", opracowującego tajne metody walki z komunistami; jego bliski kolega został jego dowódcą. Z wyjątkiem jednego żołnierza (o ile pamiętam nazywał się Żmigrodzki lub podobnie) który już drugiego dnia Powstania został trafiony przez niemieckigo snajpera, przeprowadził swoją drużynę w całosci przez ciężkie walki na Powislu a następnie w Sródmiesciu, aż do momentu kapitulacji. Odpowiednio wczesniej - zawsze był bardzo przewidujący - otrzymał z Kedywu (nigdy nie powiedział z jakiego powodu) lewe papiery,dla wszystkich siedmiu, dzięki czemu trafili zamiast do obozu jenieckiego, do obozu zbiorczego ludnosci cywilnej w Pruszkowie, gdzie także była już moja mama z niemowlęciem - czyli ze mną. Łut szczęscia sprawił, że jedną z pierwszych osób na którą się natknął była własnie moja mama.
Jeszcze tej samej nocy, razem z Heniem ze zdjęcia, uciekli z obozu i wrócili do Warszawy. Mój tata miał absolutny talent, graniczący z geniuszem, do  jezyków obcych - po niemiecku mówił perfekcyjnie, potrafiąc nawet nasladować wiele gwar niemieckich, co stało się zarodkiem pomysłu wydobycia mnie i mamy z obozu.W ciągu dwóch dni załatwili dokumenty, rozklekotaną ciężarówkę, namalowali na niej czerwone krzyże, by trzeciego dnia rano zjawić się ponownie u bramy obozu. Kierowcą, w mundurze szeregowca Wermachtu był Henio, tata ubrany w biały kitel lekarza  z niemieckiego szpitala, ze słuchawkami na szyji, gdy tylko się zatrzymali, tonem rozkazującym nakazał strażnikowi otworzyć bramę. Strażnik nie za bardzo wiedział co ma robić, zawołał więc swojego dowódcę, ten z kolei zadzwonił po komendanta obozu. Kiedy esesman podszedł do bramy, mój tata wysiadł gwałtownie z szoferki i machając mu przed nosem "dokumentem" zaczął wrzeszczeć płynnie po niemiecku, że w obozie odkryto zalążki epidemii cholery, oraz, że proszę bardzo, jak nie chcą go wpuscić, to on sobie może zaraz odjechać i ich zostawić z tą cholerą. Ponieważ jedną z rzeczy której Niemcy bali sie najbardziej, były zarazy, brama została natychmiast otworzona na oscież, dzięki czemu jak sądzę, możecie czytać to wspomnienie. Pod pozorem kwarantanny dla roznosicieli zarazy, oprócz mamy i mnie, tacie udało się wywieżć z Pruszkowa około 20 osób - jego 5- ciu żołnierzy, paru znajomych których udało  się odszukać; resztę stanowili przypadkowi ludzie, którzy przełamali barierę strachu i postanowili zaryzykować.
Oczywiscie, kiedy Niemcy się zorientowali, Gestapo zaczęło gorączkowo węszyć za moim tatą i jego kolegami z drużyny; więc jak to się wtedy mówiło "ziemia zaczęła się im palić pod nogami". Pod koniec pażdziernika, w piątkę (jeden z żołnierzy dostał zapalenia płuc, drugi gdzies zaginął) pojechali do Gdyni, gdzie po kilku dniach czatów udało im sie dostać w nocy na teren niemieckiego portu wojennego. Ogłuszyli wartownika małej motorówki wojskowej i zostawiwszy go zakneblowanego i przywiązanego do słupka cumowniczego, dali czadu pełną parą w ciemnosci nocy. Mimo,że żaden z nich, nie wyłączając mojego taty, nie miał mglistego nawet pojęcia o żeglowaniu, Bóg chyba nad nimi czuwał - rano dotarli do wybrzeży neutralnej Szwecji. Zostali internowani i przewiezieni do obozu koło Ystad, gdzie doczekali - w luksusowych warunkach, porównując z obozami niemieckimi - końca wojny, kiedy to tata wraz z trzema z nich wrócił do domu, do Polski. Tym jednym który został, był najbliższy przyjaciel mojego taty, który poswięcił resztę swojego życia na walkę z komunizmem o Wolną Polskę przez wiele lat kierując Rozgłosnią Polską radia Wolna Europa, a kiedy umarł mój tata, poswięcił prawie cały czas antenowy tego dnia na wspomnienia o nim. Wszyscy oni już raczej nie żyją (tata, jako najstarszy z nich, zmarł w 1969-tym) - warto pamiętać, że załatwione przez niego lewe papiery, spowodowały, że żaden z nich nie przeżył piekła komuszych tortur czy nawet przesladowań - ubecja nigdy się nie dowiedziała , że byli Akowcami.

                                                                                             *****

Na zdjęciu drugim - orginalna przepustka taty, podpisana przez Konrada Niewiadomskiego, komendanta Zgrupowania III-go AK

Ostatnie zdjęcie - przechowana pieczołowicie przez moją mamę, białoczerwona naszywka z "munduru" taty i zasuszony kwiatek polny, który mu dała na szczęscie 1 Sierpnia rano. Nie wszyscy dzisiaj zdają sobie z tego sprawę, ale gdyby rzeczy z tych zdjęć zostały znaleziona przez UB - moi rodzice zostali by natychmiast aresztowani, torturowani a może i zamordowani, jak tysiące innych akowców, a ja zostałbym ulokowany w Domu Dziecka. Moja mama o tym oczywiscie wiedziała - nigdy jednak nam potem nie powiedziała gdzie to było tak skutecznie przez nią ukryte.

                                                                                                                                   *****
P.S.: Bardzo przepraszam, ale przez awarię komputera, nie udało mi się zamiescić tych trzech zdjęć. Czekam na znajomego komputerowca i jak tylko mi usunie tę awarię, natychmiast je umieszczę - MP.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika andzia

01-08-2015 [10:08] - andzia | Link:

Marcusie,pięknie jest mieć wspomnienia o TAKIM TACIE !!!

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

01-08-2015 [10:17] - NASZ_HENRY | Link:

Moja Babcia straszyła Niemców tyfusem ;-)

Obrazek użytkownika pietrek

01-08-2015 [12:38] - pietrek | Link:

Nie będę się chwalil tradycją moje rodziny ale w lustro u nas każdy patrzy z podniesionym wzrokiem...
Ale robię wpis po to BY UPOMNIEC SIE O GORYLISKO BO BAN MU minąl 1 sierpnia a go dalej nie ma ...co jak co ale Jego brakuje
Z Panem Bogiem Pietrek

Obrazek użytkownika andzia

01-08-2015 [14:11] - andzia | Link:

Pietrek,znajdziesz Gorylisko pod tym adresem http://niepoprawni.pl/blogi/go...
Wiem Markusie,że wybaczysz mi ten wtręt na Twoim blogu,bo sam lubisz Gorylisko :)
Pozdrawiam pięknie.

Obrazek użytkownika pietrek

01-08-2015 [19:18] - pietrek | Link:

Hej ludzie jade do chałupyyyyyyy zara mam autobus a potem toga i lece.Musze iśc do spowiedzi jak kogo uraziłżem czym to proszę o przebaczenie szczerze.Za miesiąc zaś będę trul Wam tu swoje.hehe
Z Panem Bogiem Pietrek Polak!

Obrazek użytkownika JacBiel

01-08-2015 [15:38] - JacBiel | Link:

Odbanowany, odbanowany, także petycje o wpisy można kierować już bezpośrednio.

Obrazek użytkownika Marcus Polonus

01-08-2015 [22:35] - Marcus Polonus | Link:

Drogi Pietrku - mój wpis nie ma na celu chwalenia sie tradycją mojej rodziny - uważam po prostu,że trzeba przypominać jakie wtedy ludzie mieli charaktery,cele i dążenia i jak niespodziewanie w decydujących chwilach życia, odkrywali, że mają cojones, aby to wredne akurat życie wziąsć ostro za rogi. Powyższą historię usłyszałem po raz pierwszy kiedy miałem 10 lat, własnie od "wujka" Henia - mój tata opowiedział mi ją dopiero jak byłem studentem 3-go roku na UW bo nigdy nie uważał jej za cos nadzwyczajnego, czy też bohaterskiego,MP.

Obrazek użytkownika pietrek

02-08-2015 [02:38] - pietrek | Link:

Piszę już z pociągu...nareszcie do dom.No tak ma Pan rację,ja zawsze coś palnę ale nie chciałżem urazić Pana.Ja wiem co to tradycje rodzinne i patriotyczne podejście do Ojczyzny temu tu zamieszkałem wśród patriotów.TAK czuję.Zaczynam myśleć wkoncu pozytywnie że nam się uda wreszcie pierwszy raz od 89 roku obalic czerwonych w tych wyborach.Trza ino wierzyć że Dobry Jezus czuwa nad nami.Ja sobie Jego obrałem za patrona bo był cieśla jak i ja sem.Z Panem Bogiem i szacunek dla tatuska szczerze
Pietrek