A co, jeśli Niemcy powiedzą „nie”?

Lepiej nie poruszać kontrowersyjnych spraw, bo jeszcze Niemcy się nie zgodzą – i co wtedy?

„Minister nowego prezydenta pręży muskuły. A co, jeśli Niemcy powiedzą »nie«? - taką zajawką na stronach „Wyborczej” opatrzony jest felieton Bartosza T. Wielińskiego dotyczący postulatu Krzysztofa Szczerskiego sformułowanego w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że nasza polityka względem Niemiec powinna ulec pewnemu przewartościowaniu. Generalnie, wypowiedź przyszłego ministra w kancelarii Andrzeja Dudy można sprowadzić do oczywistej konstatacji, iż w ostatnich latach stosunki polsko-niemieckie były rażąco niesymetryczne i polegały zasadniczo na podżyrowywaniu polityki Berlina przy jednoczesnym unikaniu jakichkolwiek kwestii spornych. A kwestie te istnieją jak najbardziej realnie i w tym kontekście Szczerski wymienia takie sprawy jak przestrzeganie praw Polaków w Niemczech, poszerzenie „formatu normandzkiego” o Polskę, blokowanie przez Berlin powstania u nas baz NATO oraz potrzebę uwzględnienia w polityce klimatycznej i energetycznej specyfiki naszej bazy surowcowej – czyli węgla. Wydawałoby się, nic nadzwyczajnego – ot, jest kilka problemów do rozwiązania i prezydencki minister zapowiedział ich podjęcie. Zwróćmy ponadto uwagę, że nie ma tu uderzenia w żadne radykalne tony. Polska nie dąży do konfliktu z sąsiadem, co więcej – Szczerski zapowiada, że prawdopodobnie Andrzej Duda ze swoją pierwszą wizytą uda się do Berlina, co wydaje się logiczne, bo z powyższego wynika, iż jest o czym rozmawiać.

Ale nawet te wyważone zapowiedzi wywołują u publicysty „Wyborczej” nerwowy dygot. Zresztą, nie zaprzątałbym tym Państwa uwagi, gdyby nie fakt, że mamy tu do czynienia z bardzo charakterystycznym dla elit III RP i jej mediów przejawem neokolonialnej mentalności. Tym, którzy nie śledzą aktywności Bartosza T. Wielińskiego śpieszę donieść, iż dziennikarz ten – były korespondent „GW” w Berlinie – w niemal wszystkich sprawach spornych konsekwentnie stawał po stronie Niemiec, włącznie z kłamliwym usprawiedliwianiem używania w niemieckich mediach terminu „polskie obozy koncentracyjne” (jakoby chodziło jedynie o „geograficzną lokalizację”), bagatelizowaniem wymowy filmu „Nasze matki, nasi ojcowie”, czy wybielaniem germanizacyjnej działalności Jugendamtów w stosunku do dzieci z mieszanych małżeństw. Krótko mówiąc – wszystko co płynie zza Odry jest w prezentowanej przezeń optyce z zasady bardziej wartościowe i nam pozostaje jedynie dostosowywanie się do oczekiwań Berlina. Podobnie i w przywoływanym tu artykule – lepiej nie poruszać kontrowersyjnych spraw, bo jeszcze Niemcy się nie zgodzą – i co wtedy?

Jak się okazuje, sformułowana przez zmarłego niedawno Władysława Bartoszewskiego doktryna „brzydkiej, nieposażnej panny na wydaniu” wciąż stanowi myślowy dogmat, w imię którego powinniśmy zrezygnować z jakiegokolwiek upodmiotowienia Polski na arenie międzynarodowej, gdyż może to skutkować pomrukami niezadowolenia ze strony naszych „strategicznych partnerów”. Wedle tego podejścia tragedią jest nieprzychylny artykuł w niemieckiej prasie, karykatura prezydenta w jakiejś gazetce to „ośmieszenie” Polski, zaś nieprzychylne sygnały ze świata niemieckiej polityki jawią się jako geopolityczna katastrofa. Ten kompleks parweniusza zaszczepiany był przez ostatnie 25 lat Polakom, którym kazano ekscytować się poklepywaniem po plecach przez niemieckich kanclerzy naszych, pożal się Boże, przywódców, czerpać dumę z wręczanych polskim politykom zagranicznych nagród i medali, zaś okazjonalne przemówienie Bartoszewskiego w Bundestagu miało być szczytem dyplomatycznego sukcesu. Pytanie, jaką cenę płaci nasz kraj za owe błyskotki, oraz co realnie dla nas z tego wszystkiego wynika – wzbronione. Pozostawanie w „głównym nurcie” ma nas satysfakcjonować samo w sobie.

Tymczasem, mamy problem z niesymetrycznym statusem polskiej mniejszości w Niemczech, które notorycznie uchylają się od spełnienia postanowień polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku, forsowana przez Niemcy polityka klimatyczna grozi „wygaszeniem” polskiego górnictwa, zaś sprzeciw wobec NATO-wskich baz jest celową grą na ograniczanie naszego znaczenia w ramach Sojuszu i swoistym serwitutem na rzecz obecnych i przyszłych stosunków z Rosją dokonanym naszym kosztem. Typowe, że dla Wielińskiego Berlin jedynie „skąpi pieniędzy” na naukę polskiego w szkołach (my na naukę niemieckiego jakoś „nie skąpimy”), Ewa Kopacz w kwestii klimatu wynegocjowała „dobry kompromis”, poszerzenie „formatu normandzkiego” nie ma sensu dopóki na Ukrainie trwa „rozejm” (jaki rozejm?!), zaś ekwiwalentem baz NATO ma być symboliczna „stała, rotacyjna obecność” amerykańskich jednostek realizowana obecnie. Wszystko co ponadto - to niepotrzebna „eskalacja żądań” i „prężenie muskułów”.

Doprawdy, warto czasem wczytać się w tego rodzaju głosy. Choćby po to, by docenić zmianę jaka ma szansę się dokonać w naszej pozycji międzynarodowej dzięki niedawnym - i mam nadzieję, że również jesiennym - wyborom.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 25 (19-25.06.2015)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika twardek

26-06-2015 [14:42] - twardek | Link:

"...poszerzenie „formatu normandzkiego” o Polskę..."
--- jak Polska ze swoim jednoznacznym i całkowitym opowiadaniem się po stronie rządu kijowskiego może liczyć na pozycję jednego z rozjemców? Przecież to tak, jakby Ukrainie przyznano podwójną reprezentację w tych rozmowach! Oczekujemy, że Rosja, jako strona, ma się na to zgodzić? Wolne żarty.

"...blokowanie przez Berlin powstania u nas baz NATO..."
--- nie wiem czym kierują się Niemcy, być może jest tak, jak Pan pisze. Ja osobiście modlę się aby w Europie, do czasu ewentualnego wybuchu III WS, najbardziej wysunięte na wschód bazy amerykańskie w Niemczech pozostały najbardziej wysuniętymi na wschód bazami amerykańskimi...
Nie mogę się nadziwić zidioceniu części moich rodaków: wszak bazy są fajne w czasie pokoju, w czasie wojny natomiast oznaczałyby "wyparowanie" Polski w czasie kilku pierwszych minut. Dlatego przecież USA zorganizowały sobie bazy wokół najgroźniejszego przeciwnika by odsunąć groźbę pierwszego (kontr)uderzenia na własne terytorium - pójdzie w bazy (a w międzyczasie zdestruuje mu się zdolność dalszego niszczenia). Niech zresztą bazy będą, ale kontrolowane przez polski rząd co do charakteru - ścisle defensywne w skali lokalnej (tj w skali naszego terytorium, a więc bez globalnego systemu broni antyrakietowej).
Tak w ogóle brak baz nie oznacza zaproszania Rosjan do inwazji (histeria wojenna rozpętana przy okazji ukraińskiej, miała na celu, jak sądzę, podwyższenie budżetów obronnych w Europie Wschodniej dla sprostania zakupom starzejącej się i wymienianej broni u liderów NATO. To się udało a miltarne wzmacnianie sie np. Litwy jest wręcz tragikomiczne). Po drugie groźbie ewentualnej inwazji Rosji należy przeciwstawić taki system obrony narodowej, który nie "uprawomocni" użycia broni jądrowej a równocześnie będzie na tyle skuteczny, że uczyni agresję nieopłacalną.
Nóz mi się otwiera w kieszeni jak słyszę tego tumana, który jest w Polsce najwienksą obroną narodową i aranzuje ją m.in. popzez spice z magazynami broni w (?) Olecku (?)

Obrazek użytkownika Marcus Polonus

26-06-2015 [15:53] - Marcus Polonus | Link:

Czy ty tfardeg zawsze byłes taki inteligentny i rozeznany w strategiach amerykańskich, czy też stało się to nagle , jak grom z jasnego nieba? A poza tym, to po co się tak męczysz z tymi długimi komentami - napisz po prostu,"I love Russia", albo "Szechter jezd moim bogiem" czy też "Kaczor zeżre twoje dziecko" - i każdy od razu pozna twoje poglądy. Inna sprawa,że towarzysz Ulatowski, może ci wtedy zmniejszyć stawkę za każdy opluwający wpis zamieszczony na tym blogu - no ale chyba możesz sobie cos dorobić na boku, np. pilnując pedalskiej tęczy na pl.Zbawiciela, tropiąc faszystów, czy też aktywnie włączając się do kampanii wyborczej Evity Szpadel-Unometrini?

Obrazek użytkownika twardek

26-06-2015 [16:23] - twardek | Link:

Pisz, Młodzieńcze o sprawie - nie o mnie. Gdybyś mnie znał, byłoby Ci bardzo wstyd.

Obrazek użytkownika HenrykHenry

26-06-2015 [19:59] - HenrykHenry | Link:

Masz racje Twardek , znajomosc z toba to wstyd !!!.

Obrazek użytkownika Marcus Polonus

26-06-2015 [21:02] - Marcus Polonus | Link:

Całe szczęscie dla moich emocji,że nigdy cię nie poznam - takie typy jak ty wogóle mnie nie interesują - a poza tym, nie chciałbym się wstydzić przed przyjaciółmi, że cię znam.Ale nie bój nic - napewno i ty w końcu kogos znajdziesz, kto cię zrozumie i kto wie, może nawet polubi?

Obrazek użytkownika smieciu

26-06-2015 [15:59] - smieciu | Link:

Należy także dodać nasze doświadczenie historyczne. Polska stanęła pierwsza (i jedyna konkretnie) do walki z Niemiecką Rzeszą. Zginęła masa Polaków, zniszczenia największe w Europie. A poza tym? Wyszliśmy na tym gorzej niż różni kolaboranci itd. Którzy ocalili swoje piękne miasta i kraje.
Ma pan rację. Jedyne co te bazy w Polsce sprawią to że kolejny raz zostaniemy frontowym mięsem armatnim.
Przecież przez te wszystkie lata i tak uczyniono z Polski kraj wojskowo całkowicie bezbronny. To po pierwsze. A po drugie to domniemane uderzenie Rosji na Polskę nie da Rosji zupełnie nic! No bo co niby miałoby dać? Co niby zostało w Polsce do ukradzenia? Portugalskie Biedronki? Przecież to dla Rosji oznaczałoby stan wojny, czyli koniec handlu z Zachodem, totalny upadek. Widać to już w związku z Ukrainą zresztą.
Jeśli Rosja chciałaby na serio prawdziwej wojny to jej celem powinien być Zachód. A dla nas najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie maksymalnie łatwego przejścia ruskiej armii na Zachód. Jeśli Zachód ma potencjał na walkę to niech walczy! Jeśli ma ten potencjał to przecież nie potrzebuje do tego polskiego mięsa armatniego?
Jest takie powiedzenie. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Dlaczego to Polacy zawsze się biją? Może czas na nową metodę walki?

A tak po za tym to co się dzieje jest kompletnie absurdalne. Zbrojenia NATO, Putin grzebiący się na Ukrainie. NRDowska Merkel flirtująca na zmianę z Putinem czy Obamą. Kompletny odjazd. Wciąganie Polski w ten groteskowy odlot rodem z jakiegoś narkotycznego zwidu będzie całkowitą nieodpowiedzialnością.

Obrazek użytkownika twardek

26-06-2015 [16:29] - twardek | Link:

"...A dla nas najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie maksymalnie łatwego przejścia ruskiej armii na Zachód..."
--- tzw "przechodzenie" trąci konwencją wojen z XIX i XX wieku. Ta, którą ewentualnie mamy przed sobą, pomiędzy NATO a Rosją, tak chyba wyglądać nie będzie. Poza tym, w razie ci, to łatwego przejścia dla Rosjan raczej bym nie wymoszczał, chyba, że ze względu na szybką poprawę dzietności naszych dziewczyn i kobiet.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

28-06-2015 [08:53] - Gadający Grzyb | Link:

1) toteż należy nieco zdywersyfikować podejście.
2) bazy NATO mają same w sobie walor odstraszający. Rosja ulega jedynie przed siłą. Pojednawczość, bądź kunktatorstwo odczytuje jako przejaw słabości. Dlatego bazy są tak ważne. Tam gdzie są prawdziwe bazy NATO - Rosja nie wejdzie.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

26-06-2015 [15:03] - NASZ_HENRY | Link:

Bartosz jak Bartosz-ewski ;-)

Obrazek użytkownika Janko Walski

26-06-2015 [18:56] - Janko Walski | Link:

"brzydka panna bez posagu" utrwaliła się jako niepodważalny jak autorytet Bartoszewskiego dogmat wśród ofiar mediów. To oznacza, że takie wpisy są bezcenne, gdyby jeszcze dało się dotrzeć z nimi do tych ofiar.