Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
III wojnę światową tradycyjnie rozpętują Niemcy
Wysłane przez JacBiel w 25-02-2015 [12:00]
Najpierw było zdumienie, że Ruscy tacy bezczelni, że wzięli sobie Krym, jak gdyby nigdy nic. Potem było niedowierzanie, że Ruscy wożą coś potajemnie w Donbasie i Charkowie. teraz jest oburzenie, że Ruscy normalnie prowadzą działania wojenne we wschodniej Ukrainie. A za chwilę będzie wielka mobilizacja, dozbrajanie Ukrainy i regularna wojna.
Regularna, czyli i Rosja i Ukraina wystawią nieco większe armie, niż operujące obecnie. Nieco większe, czyli nie po kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a po kilkaset tysięcy.
Jedyna szansa na pokój, to że się nawzajem powybijają. W przeciwnym razie, efektem i konsekwencją tej wojny będzie w pełni sprawna, zaprawiona w bojach duża armia, dysząca chucią dalszych działań.
Jeśli będą to Ukraińcy, pójdą na Krym, jeśli Rosjanie - pójdą na kraje bałtyckie i na Polskę. Dlaczego? bo przestaną obawiać się tego ruchu obserwowawszy przez kilka lat ślamazarność i niemrawość NATO, a poza tym dogadają się wpierw z Niemcami, rzecz jasna.
Polityka Niemiec jest na wskroś polityką z nurtu Realpolitik - czyli polityki realnej, uważającej za główny czynnik sprawczy siłę państwa, której wzrost, podnosi również możliwości. Jest to polityka całkowicie bezrefleksyjna, nie oceniająca. Skoro ktoś ma bombę i ją zrzuci na sąsiadów, to ma do tego prawo, bo ma bombę. Dosyć proste podejście, nieprawdaż?
Jedynym wiec celem polityki międzynarodowej, jest w takim ujęciu albo też mieć bombę w ramach równowagi sił i odstraszania, albo dogadać się z "bombiarzem", żeby bomby nie rzucił akurat na nas, czyli przyjąć protekcję polityczną lub gospodarczą lub obie - dominującego hegemona.
I taką właśnie politykę realizują Niemcy. Dowody na to są oczywiste, w postaci uporczywie stronniczego poplecznictwa dla Rosji, mającego wymierne przełożenie finansowo-ekonomiczne, które jest podstawową częścią składową takiej polityki ,bezpośrednio wpływającą na wielkość potęgi państwa.
Innymi słowy, i Rosja i Niemcy realizują swoją politykę międzynarodową w oparciu o siłę i o prawo pięści, tyle tylko, że Ruscy robią to w kufajkach i walonkach, a Szkopy we frakach i białych rękawiczkach.
Sytuacja geopolityczna jest wiec taka, że Rosja w sposób jawny była od zawsze zagrożeniem, a Niemcy po dwóch przegranych wojnach, zmuszeni zostali do rezygnacji z jawności na rzecz taktyki konia trojańskiego, co zrealizowali z powodzeniem.
Wszyscy uwierzyli w przemianę cywilizacyjną tego narodu, tym bardziej, że oficjalnie Niemcy stali się bardziej świętsi od papieża. Tam nie tylko nie ma już mowy o antysemityzmie, ale nawet jeśli komuś śmierdzi czosnek, to już to jest mową nienawiści.
Oficjalnie wiec Niemcy są jak najbardziej za wartościami wolnościowymi dla wszystkich narodów, w tym i dla Ukraińców, w chwili jednak, gdy Ukraina postanowiła faktycznie po tą wolność sięgnąć Niemcy określiły się jasno: weto dla konkretnej pomocy Ukraińcom, i weto dla ukraińskiego członkostwa w NATO.
Gdyby Europa z całą swoją potęgą poparła wtedy Ukrainę, Rosja musiałaby być ostrożniejsza. W takiej sytuacji było na 100% pewne, że Rosja będzie dążyła do odzyskania swojej strefy wpływów. Dlaczego? bo ma na to środki.
Czy wojna na Ukrainie to wina Rosji, czy Niemiec?
Wołanie do kogoś po drugiej stronie wezbranej rzeki "płyń, płyń, pomogę ci", a potem gdy nieszczęśnik zaczyna się topić, odwrócenie się na pięcie i stawianie warunków pomocy, to właśnie obraz stosowania polityki realnej.
Może nieszczęśnik nawet i sam dopłynąłby do brzegu, ale nie tak łatwo uciec z rosyjskiego łagru. Już tam ustawili się na brzegu NKWDziści i prują seriami.
Czy można więc powiedzieć, że cała ta strzelanina to wina Rosji? Z punktu widzenia polityki realnej, a taką perspektywę mają Niemcy, Rosja musiała iść na tę wojnę. Po stracie demoludów, gdyby oddała teraz jeszcze Ukrainę, to za chwilę w ogóle zniknęłaby z geopolitycznej mapy świata. Żaden hegemon i mocarz, dobrowolnie na taka politykę się nie zgodzi.
Rosja to zawsze był dziki turański, zaborczy kraj, i tu się nic nie zmieniło. Powodowanie takim golemem to żadna sztuka. Prawdziwą sztuką jest, żeby publiczność nie widziała lalkarza.
Czy Niemcom chodzi o wielką wojnę, z której wyjdą w granicach z 39. roku?
Tak. Chcą to tylko zrobic na tyle inteligentnie, żeby nikt nie zauważył, że chcą. Może nawet będą liderem koalicji antyrosyjskiej…
Jednak ten plan póki co się nie powiedzie. Rosja jest dużo za słaba na tak duże zdobycze. Może gdyby wszyscy aktorzy wytrzymali jeszcze 7-10 lat, spektakl by się udał, ale Rosja nie zdążyła odbudować całej swojej mocy, choć była blisko.
W każdym razie próbkę sojuszu Polsko-Niemieckiego mogliśmy w praktyce sprawdzić. Pytaniem jest, ile jeszcze razy będziemy musieli wziąć baty, żeby nauczyć się rozumu.
Komentarze
25-02-2015 [12:11] - jazgdyni | Link: Witam Z dużą satysfakcją
Witam
Z dużą satysfakcją przeczytałem ten mądry wpis.
Powoli, powoli przebija się do powszechnej świadomości, że my JUŻ jesteśmy w niemiecko - ruskich kleszczach.'
I trzeba potężnej i inteligentnej mobilizacji wszystkich sił, by nie dać się skruszyć.
Pozdrawiam
25-02-2015 [12:20] - Józef Darski | Link: nie chodzi o granice tylko
nie chodzi o granice tylko rynki zbytu, eksport niemiecki daje 54 proc PKB, bez eksportu przemysł pada. USA będzie konkurentem w wypadku strefy wolnego handlu, a poza tym ceterum censeo Russiam delendam esse.
25-02-2015 [12:39] - JacBiel | Link: Może o granicach nikt jeszcze
Może o granicach nikt jeszcze nie myśli, bo nikt w to jeszcze nie wierzy?
Rosjanie entuzjastycznie powitali krymskie nabytki, ciekawe jak zareagowaliby Niemcy, jakby im coś wpadło?
Co do rynków zbytu - jak najbardziej się zgadzam.
25-02-2015 [18:31] - natanek | Link: typowy przykład niemieckiej
typowy przykład niemieckiej cywilizacji bizantynskiej. polityki oderwanej od etyki/moralnosci