Problemy „frankowiczów” przeradzają się w aferę z tzw. ...

Problemy „frankowiczów” przeradzają się w aferę z tzw. kredytami frankowymi
  1. Niespodziewanie wczoraj Związek Banków Polskich (tak naprawdę powinien nazywać się Związkiem Banków w Polsce), przedstawił w imieniu banków udzielających kredytów hipotecznych we frankach (tak naprawdę złotowych opiewających na franki) aż 6 propozycji, które jego zdanie mają złagodzić skutki skokowego umocnienia kursu franka we stosunku do złotego po decyzji centralnego banku Szwajcarii.
Chodzi między innymi o zastosowanie ujemnej stawki LIBOR przy ustalaniu wysokości oprocentowania w umowach kredytowych, zmniejszenie spreadu walutowego (PKO BP już wprowadził spread wynoszący 1%), okresowe zawieszenie spłaty rat kredytu, rezygnacja z żądań dodatkowych zabezpieczeń kredytów (tylko dla terminowo je obsługujących), przewalutowanie po średnim obecnym kursie franka w NBP, wreszcie uelastycznienie zasad restrukturyzacji kredytów dla kredytobiorców zamieszkujących nieruchomości zakupione z tego kredytu.
To oczywiście krok w stronę łagodzenia problemów kredytobiorców kredytów hipotecznych opiewających na franki ale jak się wydaje krok spowodowany narastającymi protestami tych osób (dzisiaj mają się odbyć protesty uliczne aż w 3 dużych miastach) widmem coraz większych problemów z ich obsługą (co staje się problemem także dla banków), no i wreszcie narastającą aferą „frankową”.
2. W ostatnich dniach bowiem ukazało się na portalach internetowych, kilka ważnych tekstów dotyczących kredytów opiewających na franki, które dobitnie pokazują istotę tego produktu finansowego (np. opracowania prof. Witolda Modzelewskiego czy dr Janusza Szewczaka).
Profesor Modzelewski w swoim opracowaniu pisze, że istotą kredytu jest to, iż „kredytobiorca ma zwrócić tylko tyle, ile mu pożyczono oraz zapłacić za to odsetki i ewentualną prowizję” i że w umowie kredytowej odsetki mogą być elementem zmiennym w czasie, natomiast dług nie” (w kredytach opiewających na franki zmienne są nie tylko odsetki ale i wielkość długu).
Według prof. Modzelewskiego (ale także wielu innych poważnych ekspertów prawników i bankowców) tzw. kredyty frankowe nie były więc żadnym kredytem ale toksycznym instrumentem inwestycyjnym, który banki - wprowadzając w błąd swoich klientów, oferowały im jako kredyt.
3. O tym wszystkim wiedzą oczywiście prawnicy banków, które tych kredytów udzielały, Związek Banków Polskich, a także przedstawiciele Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) i pewnie minister finansów ale do tej pory udawano, że problemu nie ma.
Pierwsze rozstrzygnięcia sądowe na korzyść kredytobiorców tzw. kredytów frankowych (rozstrzygnięcie sądu w Szczecinie), kolejne pozwy zbiorowe przeciwko poszczególnym bankom prowadzone przez czołowe kancelarie prawnicze, powodują, że pomysłodawcom tego toksycznego instrumentu inwestycyjnego, zaczynają puszczać nerwy.
Podczas procesów sądowych zapewne się okaże, że banki udzielając tzw. kredytów frankowych, nie miały w swoich zasobach odpowiednich zasobów tej waluty, co więcej nie miały także wykupionych zabezpieczeń, które pozwoliłyby im się wywiązać z podpisanych umów kredytowych.
Były więc to umowy pozorne i w takim razie kredytobiorcy mają prawo do przewalutowania kredytu frankowego na złote po kursie z dnia jego udzielenia, być może do uzgodnienia pomiędzy bankiem i kredytobiorcą, będzie wtedy tylko wysokość jego oprocentowania i ewentualnej prowizji.
4. Gdyby się tak stało to dotychczasowe zyski banków na tym tzw. kredytach frankowych (ponoć wyniosły około 50 mld zł), musiały by wrócić do Polski w celu pokrycia strat banków jakie w tej sytuacji będą musiały ponieść.
Sytuacja jest więc naprawdę bardzo poważna bo tych rozmiarów straty, musiałyby wstrząsnąć potencjałem finansowym przynajmniej kilku banków, które wyspecjalizowały się w tego rodzaju kredytach.
W taki oto sposób coraz poważniejsze problemy „frankowiczów”, przeradzają się na naszych oczach w bankową aferę frankową, która do tej pory była skrzętnie ukrywana nie tylko przez zainteresowane banki ale także KNF i ZBP.
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

24-01-2015 [09:44] - NASZ_HENRY | Link:

Bańka frankowa pękła ;-)

Obrazek użytkownika Jabe

24-01-2015 [10:55] - Jabe | Link:

Przypuszczam, że ani pan poseł Kuźmiuk, ani prof. Modzelewski się nie pofatygują, więc może ktoś inny odpowie na pytanie: W jaki to sposób banki wprowadzały swoich klientów w błąd?

Perełka: „zapewne się okaże, że banki udzielając tzw. kredytów frankowych, nie miały w swoich zasobach odpowiednich zasobów tej waluty”. He, nawet jeśli miały dość franków, to okaże się, że w nieodpowiednich nominałach. To dopiero afera! Pan Kuźmiuk niniejszym otrzymuje nagrodę im. Czapajewa z ekonomii.

I dalej: „Były więc to umowy pozorne i w takim razie kredytobiorcy mają prawo do przewalutowania kredytu frankowego na złote po kursie z dnia jego udzielenia”. Czy ktoś mi wytłumaczy co to jest umowa pozorna i dlaczego ma takie następstwa?

Obrazek użytkownika Ali

24-01-2015 [23:08] - Ali | Link:

Umowa pozorna - w tym przypadku chodzi o taką konstrukcję prawną umowy której rzeczywistym celem było ukrycie olbrzymiego oprocentowania kredytu pod pozorem klasycznego kredytu hipotecznego.
Swoją drogą, jeżeli ponad 600 tysięcy ludzi dało się nabrać na tego typu pozorność tylko świadczy o tym jak marketingowo dobrze ta umowa została zrobiona.

Co do wadliwości tej umowy. Tak naprawdę sprzedawano ludziom połączenie klasycznego kredytu hipotecznego z opcją "gry na instrumentach walutowych". Gdyby sprzedawano ludziom oprocentowanie połączone z indeksem giełdy towarowej np: żelaza, złota czy pomidorów to nikt by nie kupił. Oferowanie "gry losowej" indeksowanej do waluty dawało wrażenie, że indeks walutowy będzie traktowany przez banki tak samo jak LIBOR a nie jak gry na derywatach.

Umowy o kredyty indeksowane na forexie są podobne jak inny produkt - polisolokaty.

Obrazek użytkownika Jabe

25-01-2015 [00:37] - Jabe | Link:

Naturalnie w takich umowach kredytobiorcy brali na siebie ryzyko kursowe w zamian za korzystniejsze oprocentowanie. Każdy wiedział, że na tym to polega. Istota transakcji jest zawarta w samej nazwie. Gdzie jest wadliwość? Ktoś został oszukany?

Kredyty frankowe cechowały się mniejszym oprocentowaniem, a nie „olbrzymim”. Sądziłem, że nadal tak jest. Więc coś mi umknęło. Co? Jak na razie Pańska odpowiedź jest pozorna.

Bardzo proszę o w miarę proste wyjaśnienie.

Obrazek użytkownika Saxet

24-01-2015 [17:48] - Saxet | Link:

Nie, wielkość długu się nie zmienia. Pożyczono 100 tysięcy franków i 100 tysięcy franków trzeba oddać, gdzie tu zmiana wielkości długu?

Banki miały złotówki, które wymieniłyby na franki, gdyby klient chciał franki, to że klient chciał, żeby kredyt we frankach bank wymienił mu na złotówki to sprawa klienta.

Obrazek użytkownika za miedzy

25-01-2015 [14:32] - za miedzy | Link:

Do saxet

Tak trzeba oddać 100 tyś franków tylko po kursie stale rosnącym. Powrót do kursu z dnia brania kredytu nierealny. A tak na marginesie. PO_co ten komentarz komu ten kit wciskasz.