Marian Jurczyk – dyskusji ciąg dalszy

Temat donosicieli komunistycznej bezpieki zawsze wzbudza gorące dyskusje. Jest to oczywisty skutek nie rozliczenia tej haniebnej działalności niektórych rodaków. Tym bardziej, że są wśród nich tacy, którzy stali się sławni z powodu swej rzekomej walki z komunizmem, któremu tak haniebnie służyli.

Nie ulega wątpliwości, że historia historii nie równa, więc ciemność tych postaw może mieć pewną ograniczoną gamę odcieni.

Ostatnio sprawę tych właśnie odcieni poruszył w swym tekście pt. „Bronię Jurczykam zwalczam metody Piotra Gontarczyka” Pan Robert Kościelny. Autor nie poddaje w wątpliwość faktu donosicielstwa Jurczyka i nazywa to działanie po imieniu. Tekst Pana Roberta Kościelnego jest głównie krytyką nierzetelności i metod stosowanych przez Piotra Gontarczyka przy ocenie postaci Jurczyka. I tu się w pełni zgadzamy.

Pan Kościelny zakłada jednak, że Jurczyk przerywając swą współpracę z bezpieką nawrócił się i od tej pory nie podlegał jej wpływom. I tu już nasze opinie się rozchodzą.

Nie wiem jaki był powód zaprzestania donosicielstwa przez Jurczyka, a ponieważ nie wiem to zakładam, że mógł to być rodzaj nawrócenia. To jednak nie ma tutaj znaczenia, gdyż tak jak samo zerwanie współpracy mogło być sprawą decyzji samego agenta, tak późniejsza zależność od bezpieki już nie.

Komentując tekst Roberta Kościelnego napisałem: „Jest jednak zasadnicza rożnica między zaprzestaniem donoszenia i schowaniem się w kąt, a porzuceniem donoszenia na rzecz stanięcia na barykadzie jako przywódca rewolucji mającej zniszczyć niedawnego zleceniodawcę!”

Autor odebrał ten argument zbyt dosłownie i tłumaczy, że przecież TW. Święty porzucił donosicielstwo na długo przed Sierpniem więc o takiej zamianie nie może być mowy. Tymczasem czas nie ma tu żadnego znaczenia. Oczywistym jest, że nie twierdzę, iż Jurczyk przewidział przyszłość i zaniechał współpracy aby stanąć na czele rewolucji, która miała się dopiero wydarzyć.

Ja jednak zdecydowanie twierdzę, że ktoś kto był na usługach bezpieki, niezależnie z jakich dramatycznych przyczyn, nie mógł w komunistycznej rzeczywistości obrócić się jednego dnia i prowadzić tlumy do walki z tą właśnie bezpieką, której wcześniej służył! Taka gra nie mogła się wydarzyć bez akceptacji tejże bezpieki!

Jurczyk nie był pierwszą i jedyną osobą, która przerwała współpracę z bezpieką. Jednak był obok Wałęsy jedyną osobą, która każe nam wierzyć, że można było zerwać współpracę i ruszyć na czele milionów Polaków do ataku na bezpiekę zachowując przy tym fakt wcześniejszej współpracy w całkowitej tajemnicy. Jest to moim zdaniem absurd, którego w żadnym wypadku nie można zaakceptować.

Pan Kościelny zakłada, że Jurczyk mógł nie być świadomy faktu, że ktoś mu może fakt jego donosicielstwa wyciągnąć. Nie wierzę aby autor był szczerze przekonany, że TW. Święty był człowiekiem tak nierozumnym aby wierzyć, iż bezpieka honorowo zatrzyma fakt jego donosicielstwa w tajemnicy podczas gdy on sam stanie na czele rewolucji przeciwko niej , nawołując przy tym publicznie do wieszania komunistów na latarniach.

Pan Kościelny używa takiego oto argumentu: „Skoro nie dziwimy się artystom, pisarzom, doktorom, profesorom, biskupom i komu tam jeszcze, że byli tacy naiwni, to dlaczego mielibyśmy mieć wątpliwości odnośnie do Mariana Jurczyka – magazyniera, spawacza?”

Ten argument nie ma jednak żadnej siły. Po pierwsze, sam autor przywołuje opinię bezpieki, która stwierdza, że: „Jurczyk był człowiekiem spostrzegawczym i oczytanym”

Po drugie, żaden ze wspomnianych artystów, profesorów etc. nie prowadził tłumow robotników przciwko komunistom i ich bezpiece niezależnie od tego czy któryś z nich przerwał współpracę czy nie.

Ze wspomnień wysokich funkcjonariuszy KGB wiemy, że nawet wszechwładne sowieckie służby nie bały się ewentualnego buntu takich czy innych grup intelektualistów, natomiast drżały na myśl o zorganizowanych rewolucyjnych ruchach robotniczych. Rozumiała to doskonale nasza rodzima bezpieka i podobnie jak w całej wcześniejszej historii polskiego komunizmu tak i w sierpniu '80 nie pozostawiła niczego przypadkowi. Świadczy o tym wszystko co dzisiaj wiemy na temat tamtego buntu, włącznie z faktem , że we wszystkich trzech miejscach, w których podpisywano postrajkowe porozumienia liderami byli ludzie umoczeni we współpracę z bezpieką lub komunistyczną wąadzą.

Wydaje się, że wbrew swoim własnym tezom Pan Kościelny dobrze o tym wie. Nawiązując do sprawy prof. Kieżuna pisze: „...należe do tych osób, które w bajki na temat Peerelu nie wierzą, wiedząc, że aby robić taką karierę jak Pan prof. Witold Kieżun trzeba było ostro dawać d...hmm, jakby to powiedzieć...do zrozumienia władzy, iż w całej rozciągłości popiera się tezę, że naród z Partią, Partia z narodem”.

A jednak kiedy chodzi o nie mające precedensu w komunistycznych realiach pospolite ruszenie na skalę całego kraju, autor zakłada, że agent bezpieki nie podlegał tym samym uwarunkowaniom i zależnościom.

Broniąc Jurczyka przed krytyką Andrzeja Gwiazdy pan Robert Kościelny przypomina, że podczas wyborów na przewodniczącego KK Solidarności Marian Jurczyk mógł stać się zagrożeniem dla kandydatury Wałęsy. Wiedząc dziś, że całe tamte wybory były sterowane w każdy możliwy sposób przez agenturę bezpieki zastanawiać powinno autora, że w wyniku tych działan właśnie jedynie dwóch byłych agentów miało szansę to przywództwo osiągnąć. Oczywiście Wałęsa był tym oficjalnie namaszczonym, ale w odwodzie był jednak inny były agent.

Faktem jest, że bezpieka nigdy nie ujawniła współpracy ani Wałęsy ani Jurczyka. Tak więc nawet gdybyśmy wbrew logice założyli, że Jurczyk nie zdawał sobie sprawy z możliwości ujawnienia tego faktu, to jednak nie ulega wątpliwości, że bezpieka widziała korzyść w jego przywództwie w Szczecinie i wysokiej pozycji w krajowej Solidarności.

Trudno więc sobie wyobrazić, że w wypadku jednego agenta - przywódcy w Gdańsku stosowano pełną gamę nacisków i kontoli, a zrezygnowano z tego w takim samym przypadku w innym miejscu.

Jest dla mnie oczywistym, że gdyby bezpieka nie miała pewności, że w przełomowych momentach będzie mogła wpływać na decyzje swego niedawnego agenta, to by go zdyskredytowała i probowała wstawić innego.

Pan Kościelny twierdzi, że byłoby to niemożliwe chociażby z tego powodu, że w tamtych okolicznościach nikt w oskarżenia bezpieki by nie uwierzył. I jest to pewnie prawda. Tyle tylko, że bezpieka nie ogłaszała takich rzeczy poprzez jakiegoś swojego rzcznika prasowego tylko stosowała cały zestaw przeróżnych wypróbowanych metod puszczania w obieg potrzebnych informacji. Tą starą sowiecką metodę stosowano często i z powodzeniem. Upublicznienie informacji o agenturalnej przeszłości Jurczyka nie stanowiło więc żadnego problemu.

Pan Robert Kościelny stosuje mocne rozgraniczenie pomiędzy wplływem bezpieki na Wałęsę, a możliwościa stosowania takiego wobec Jurczyka, przypominając, że nie ma dokumentów z czasów Solidarności świadczących o kontaktach Jurczyka z bezpieką. Takich dokumentów nie ma również w przypadku Wałęsy, poza oficjalnymi przedstawianymi jako kontakty przewodniczącego KK Solidarności z komunistyczną władzą. Ja oczywiście nie ustawiam się w jednym rzędzie z P.Gontarczykiem i nie twierdzeę, że brak dokumentów jest dowodem winy. Ja postrzegam taki brak dokumentów jako następny, jeden z wielu elementów całego obrazu.

Do tworzenia takiego obrazu nie potrzeba podpieczętowanych dokumentów, których być przecież nie może. Określony obraz postaci pozwala nam stworzyć znajomość całego szeregu faktów, rozumienie mechanizmów działania bezpieki i ułożenie tych faktów w logiczną całość.

Sprowadzając sprawę do krótkiego podsumowania powiem tak: nie potrafię zaakceptować założenia, że w obliczu wymykających się spod kontroli bezpieki rewolucyjnych wydarzeń, grożących wywróceniem komunistycznego porządku nie tylko w Polsce ale i w całym obozie, ta właśnie bezpieka postanawia pieścić się z jednym swoim agentem, który dzielnie decyduje, że nie zważając na swoją ciemną przeszłość cały ten system obali. Znając dziś sposób działania ówczesnej bezpieki nie potrafię przyjąć, że ta sama bezpieka, która potrafiła wymordować tysiące Polaków i trzymać w strachu miliony decyduje się nagle w środku nie mających precedensu historycznych wydarzeń lojalnie przemilczeć przeszłość swojego agenta, który w tym samym czasie deklaruje zamiar wieszania komunistów na latarniach.

W przeciwienstwie do Pana Kościelnego nie uważam, że ta słynna na cały kraj groźba Jurczyka miała stanowić pretekst dla władz do oskarżenia Solidarności o ekstrymizm. Takie oskarżenie było w moim odczuciu dobrze później wykorzystanym efektem ubocznym. Uważam, że tak jak podobne publiczne wygrażanie Wałęsy było to typowe uwiarygadnianie się agenta w opinii publicznej.

Przypomnę też, że w żadnym momencie wówczas ani też później Marian Jurczyk nie przyznał się do współpracy. Gdyby nawet w jakimś utopijnym założeniu wierzył, że może przewodzić solidarnościowemu ruchowi w regionie, zachowując jednocześnie niezależność wobec bezpieki, to mając szczere chęci musiałby wiedzieć, że bez przyznania się do wcześniejszej współpracy taka niezależność nie była możliwa.

Pan Kościelny przywołuje wyznanie Jurczyka, który stwierdził, że do współpracy z bezpieką przekonała go groźba zamachu na jego życie. Zakładając, że jest to prawda, to to zdarzenie miało mieć miejsce w czasach kiedy bezpieka chciała wymusić tylko na mało istotnym magazynierze, spawaczu informacje o pracujących z nim kolegach. Tymczasem mamy przyjąć, że taka lub jakakolwiek inna grożba nie miała miejsca w czasie robotniczego przewrotu przeciwko całemu systemowi wobec człowieka, który przewodził temu ruchowi w całym regionie?

Z jednym muszę się z autorem artykułu zgodzić. Z cała pewnością historia Mariana Jurczyka jest historią tragiczną. Jej tragizm nie dotyczy jednak tylko jego samego. Dotyczy również albo przede wszystkim tych, których za sprawą dokonanych przez niego wyborów oszukał.

Lech Zborowski

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Goral Supreme

08-01-2015 [14:42] - Goral Supreme | Link:

Gorolskie Prowdy..

..." Jak sie znojdzies wsrod wron,to musis krakac jak lone"...
To Ich wszystkich laczy..Wspoluczestnictwo w Przestepstwie i Zdradzie..Do konca zycia nie mozliwosci z tego uczieczki vide "Bolek" i inni.
Serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika mada

08-01-2015 [15:55] - mada | Link:

Żeby się tylko zdążyli wyspowiadać przed śmiercią.

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

08-01-2015 [19:05] - Lech Zborowski | Link:

Niestety nie sądzę aby to sie mogło przydarzyc. Ludzie, ktorzy zyja w kłamstwie kazdego dnia zaczynają predzej czy pozniej w to klamstwo wierzyc.

Pozdrawiam
Lech Zborowski

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

08-01-2015 [19:02] - Lech Zborowski | Link:

Niestety ta popularna prawda ma ciagle potwierdzenie w naszym zyciu.

Pozdrawiam raz jeszcze
Lech Zborowski

Obrazek użytkownika Galiński

08-01-2015 [16:20] - Galiński | Link:

Nie wiem kim jest p.Kościelny i jaką wiedzę i kompetencje ma żeby zabierać głos w sprawie działania Służby Bezpieczeństwa, ale jego opinia to dla mnie opowieść z cyklu "jedna pani drugiej pani...".Nie zamierzam dokonywać żadnych analiz ani wracać do książki o TW Święty, wystarczy, że wiem iż przez kilka lat donosił. Gdyby o swojej działalności opowiedział sam i poprosił kolegów na których donosił o wybaczenie, można by uznać , że wykazał przynajmniej żal i skruchę. On jednak poszedł "w zaparte" więc na żadne względy nie zasługuje - kapuś to kapuś i tyle, Kieżun też!

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

08-01-2015 [18:59] - Lech Zborowski | Link:

Szanowny Panie

W pelni zgadzam sie z Panskim wnioskiem i dziekuje za komentarz.
Pozwole sobie jednak odniesc do uwagi o kompetencjach pana Koscielnego. Otoz uwazam, ze ma on takie same kompetencje i wiedze jak my wszyscy aby zabrac glos w takiej dyskusji jak ta. Jesli tu jestesmy i rozmawiamy to znaczy, ze sie interesujemy i zapewne zbieramy informacje. Mozemy sie nie zgadzac z opinia pana Koscielnego, ale nie mozemy oczekiwac aby na kazdy temat mogli rozmawiac tylko tzw. fachowcy. Bo kto nimi jest. Na forum takim jak to wymieniamy opinie i nawet jezeli nasza wiedza jest ograniczona to przeciez jednym ze skutkow tych rozmow powinien byc fakt, ze czesto sie czegos uczymy.

Pozdrawiam
Lech Zborowski

Obrazek użytkownika V

08-01-2015 [16:20] - V | Link:

Gdyby jurczyk nie był kontrolowany przez służby, nie zostałby prezydentem Szczecina. Pracował dla układu POstsowieckiego do końca. Raz agent, zawsze agent. Tam nie można wypisać się jak z harcerstwa.

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

08-01-2015 [18:50] - Lech Zborowski | Link:

V
Swięta racja. Bezpieka to nie harcerstwo. Niestety niektorzy czesto o tym zapominaja. Nie mozna bylo sie wypisac, ale czasem mozna bylo usunac sie w cien. Natomiast nie mozna bylo sie obrazic i pojsc na barykady, albo jak w przypadku Bolka dostac jeszcze po drodze mieszkanie i kilka innych prezentow.

Pozdrawiam
Lech Zborowski

Obrazek użytkownika Janko Walski

08-01-2015 [16:27] - Janko Walski | Link:

O czysta spekulacjo intelektualna, największa potęgo homo sapiens. Jestem pod wrażeniem siły argumentacji. Mam tylko drobne uwagi.

W przeciwienstwie do Pana Kościelnego nie uważam, że ta słynna na cały kraj groźba Jurczyka miała stanowić pretekst dla władz do oskarżenia Solidarności o ekstremizm. Takie oskarżenie było w moim odczuciu dobrze później wykorzystanym efektem ubocznym. Uważam, że tak jak podobne publiczne wygrażanie Wałęsy było to typowe uwiarygadnianie się agenta w opinii publicznej.

Pogodzę, to było dwa w jednym.

Ja oczywiście nie ustawiam się w jednym rzędzie z P.Gontarczykiem i nie twierdzeę, że brak dokumentów jest dowodem winy. Ja postrzegam taki brak dokumentów jako następny, jeden z wielu elementów całego obrazu.

Pan Gotarczyk mam wrażenie uważa dokładnie tak samo, ale chciał jakoś zaznaczyć ten istotny fakt by nie umknął uwadze.

Jest tylko jeden sposób na wyrwanie się z łap bezpieki - ujawnienie WSZYSTKIEGO z najdrobniejszymi szczegółami. Ani Jurczyk ani Wałęsa tego nie zrobili, pozostali więc do końca zakładnikami. Tu nie ma innej możliwości! Pamiętam jak po 1989 roku wybijało mnie parę razy z sympatii do Wałęsy jako niezdarnego, prostego i szczerego robotnika, tak, tak, nie, nie, który tylko czasami czegoś nie łapał i dysponował zasobem nie przekraczającym tysiąca słów. Spółki rosyjskie na porosyjskich poligonach (nie od razu dotarło to do mnie, bo już wtedy media ekranowały przed nieporządanymi wiadomościami, choć nie w takim stopniu jak po aferze Rywina). Przede wszystkim sprawa płk. Kuklińskiego. W pierwszym odruchu przypisałem to jakiemuś roztrzepaniu, chlapnięciu "w temacie" którego nie miał okazji przemyśleć. Później nie miałem już wątpliwości, że to świadome działanie bezpieki czy szerzej UBekistanu. Po prostu postać płk. Kuklińskiego delegitymizuje cały PRL w wymiarze symbolicznym. Ci którzy od 25 lat serwują nam non-stop 4 pancernych i Klossa nie mogli dopuścić do dekomunizacji symbolicznej skoro udało im się zablokować rzeczywistą. Później już było widać, że WSZYSKIE działania Wałęsy dyktowali UBekistan i nie mogło być inaczej. Podobnie było z Jurczykiem. Współczuję mieszkańcom Szczecina 25 zmarnowanych lat, z czego połowa dzięki aliansowi Jurczyka ze Szmaciakami. 

Obrazek użytkownika Goral Supreme

08-01-2015 [17:35] - Goral Supreme | Link:

Walesa dokonal "publicznej spowiedzi" :-))...:"cos tam podpisywalem"..:-))
Ale pare godzin pozniej "spowiedz" zniknela :-))
Ida w zaparte do konca..Zgadzam sie,ze nie zawsze z wlasnego wyboru..Stopien i siec uwiklania z innymi jest tak wielka,ze jedna autentyczna spowiedz i przyznanie sie do win pociagnie za soba cala lawine i caly UKLAD runie.
To jest wlasnie ten oslawiony UKLAD..Zmowa i wspoluczestnicwo w wieloletnim przestepstwie..Mysle ,ze boja sie o wlasne zycie i rodziny..vide Kuklinski

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

08-01-2015 [18:45] - Lech Zborowski | Link:

Goral Supreme

Panska uwaga trafia w dziesiątke. To jest dokladnie to o czym probuje mowic od dlugiego czasu tym wszystkim, ktorzy twierdza, ze gdyby taki np. Bolek sie tylko przyznal, to Polacy by wybaczyli i zapomnieli. To jest niebezpieczne myslenie, gdyz te ohydne postacie sa filarami falszerstwa historii, a co za tym idzie stworzenia calego pozniejszego ukladu. Dziekuje za spostrzezenie.

Pozdrawiam
Lech Zborowski

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

08-01-2015 [18:37] - Lech Zborowski | Link:

Szanowny Panie Janko Walski
Dziekuje za celny komentarz.Zgadzam sie z okresleniem "dwa w jednym". Z uwagi na dlugosc tekstu przez niektore tematy musze przechodzic koncentrujac sie na tym co wazne dla mojego argumentu. Pamietam mechanizm dzialania tych bojowych wyskokow w przypadku Bolka. Chociazby w Opolu w czasie Solidarnosci czy po powrocie z "internowania" kiedy najpierw wykrzykiwal na komune, a potem tlumaczyl sie wladzy, ze musi zachowac "twarz" wobec ludzi.Jest prawdopodobne, ze bezpieka podsuwala im jakies pomysly. Ja jednak gleboko wierze, ze glownym motywem bylo budowanie sobie wiarygodnosci.

Trudno mi powiedziec co mysli pan Gontarczyk, ale zgadzam sie z panem Koscielnym, ze jego podejscie do sprawy jest tak samo nierzetelne jak w przypadku P.Zyzaka czy prof.Kiezuna. Niezaleznie od tego czy kogos chwali czy gani.

Pelna zgoda co do skutkow dzialan agentow. Donoszenie na konkretne osoby jest latwiejsze do oceny, bo wyrazne i niejako oczywiste. Jednak dzialania agentow wplywu czesto przynosza szkody niewspolmiernie wieksze dla nas wszystkich. Panska lista to przeciez tylko drobny przyklad.

Pozdrawiam
Lech Zborowski

Obrazek użytkownika Janko Walski

08-01-2015 [23:42] - Janko Walski | Link:

Szanowny Panie Zborowski,
Umierają ostatni Piękni Dwudziestoletni. Zmarł dzisiaj Tadeusz Konwicki z tego pokolenia wtłoczonych w sytuacje bez wyjścia, jeśli zaangażowali się wcześniej w Polskie Państwo Podziemne lub cynicznie oszukiwane, jeśli chodzi o mniej świadomych tego co się działo Pryszczatych, często pozostawionych bez rodziców, bez domów, bez dzieciństwa, bez durnej i chmurnej młodości. Tadeusz Konwicki przeżył. Szczęśliwie (dla niego) uległ demagogii komunistycznej. Wysoka poozycja uzyskana dzięki uwikłaniu w system dodała później mocy listom protestacyjnym, które podpisywał, gdy zorientował się w co wdepnął. Dla ilu pokoleń wychowanych w PRLu takie pozycje jak Mała Apokalipsa były formujące?  Prof. Witold Kieżun nie uległ ideologii, ale postanowił żyć i nie kopać się z koniem. Robił co mógł w takim zakrewsie na jaki pozwalały kolejne zwroty historii. A co można zrobić gdy nic nie można zrobić? Prof Kieżun znajadował i na to odpowiedzi. Różne w różnych okresach. Wykładał ekonomię w pod szyldem KC. Ilu wykorzenionych aparatczyków zaraził Polską na swoich wykładach, pokazał absurd ideologii? No co za straszna zbrodnia! No pewnie, mógł być w niej stróżem nocnym. Wówczas byłby bohaterem?

Pisałem o tym ostatnio. Sytuacje w jakich znaleźli się urodzeni w latach 20-tych różnią się zasadniczo od sytuacji Bolków i Świętych z pokolenia ich dzieci, są nieporównywalne.

Zastanawiam się ilu manipulantów UBekistanu  uaktywniło się wśród Pryncypialistów tropiących "zbrodnie" prof. Witolda Kieżuna.  Warto  pomyśleć o tym czyje głosy nam towarzyszą gdy z pozycji pryncypialnych atakujemy Profesora.

Pozdrawiam
JW

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

09-01-2015 [07:58] - Lech Zborowski | Link:

Szanowny Panie
Zapewniam, ze rozumiem co chce Pan powiedziec, ale przyznam, ze nie jestem zwolennikiem takiego haslowego pokazania spraw. Mowi Pan w odniesieniu do prof Kiezuna "...mogl byc strozem nocnym. Wowczas bylby bohaterem?" A przeciez nie o to chodzi. Gdybym odwrocil pytanie i powiedzial, ze sa tacy, ktorzy zostajac wiernymi swym przekonaniom zostali tymi nocnymi strozami? Czy byliby zalosnymi frajerami?
Gdzie jest granica ceny? Juz wiele lat temu zauwazylem pewna prawidlowosc. Otoz, kiedy prosty robotnik okaze sie agentem i dowiemy sie , ze uczynil to bo bal sie stracic prace, wowczas dla wielu jest to zwykla slabosc. Jednak kiedy intelektualista sprzeda kogos za paszport to ta postawa ma miec wiele odcieni gdyz on chcial jechac na wazne dla jego kariery sympozjum. Problem w tym , ze dla tego robotnika jego zycie jest rownie wazne jak zycie intelektualisty dla niego samego.

Nie chce wchodzic w dyskusje na temat prof. Kiezuna, ale generalnie w takich wypadkach najbardziej przeszkadza mi brak konkretnej, szczerej i jasnej odpowiedzi. Gdyz nie mozna powiedziec, ze nie mamy prawa pytac. Zwlaszcza osobe, ktora funkcjonuje w naszej rzeczywistosci jako moralny autorytet. Mysle, ze to profesor popelnia błąd poprzez niewlasciwa reakcje. To jest plaga naszej rzeczywistosci, ze tak rzadko w takich wypadkach otrzymujemy jasna odpowiedz, ktora moglaby powstrzymac te klopotliwe sytuacje.

Kiedys w ZR Solidarnosci w Gdansku bylem swiadkiem takiego zdarzenia. Przyjechala kilkudziesiecioosobowa grupa dziennikarzy, ktorzy nie mogli sie z nikim dogadac bo tlumacze byli gdzies z innymi cudzoziemcami. Grupa biegala po budynku nie mogac znalezc informacji. W klatce schodowej pracowal malarz, ktory mogl miec wowczas ok. 60 lat. W pewnym momencie odlozyl pedzel i podszedl do zdesperowanych dziennikarzy i zaczal z pelna swoboda rozmawiac w trzech jezykach. Wytlumaczyl co chcial i wrocil do swoich zajec. Przychodzil do naszej drukarni zjesc swoje sniadanie. Mialem tak mocne odczucie, ze ma on jakas szczegolna historie, ale poniewaz nic nie mowil to ja tez nie odwazylem sie zapytac. Jestem pewny mial on swoje trudne wybory w zyciu.
Pozdrawiam
Lech Zborowski

Obrazek użytkownika Robert Kościelny

09-01-2015 [08:11] - Robert Kościelny | Link:

Panie Lechu,

Tu zgadzam się z Panem w 100%.

Kłaniam się

Robert Kościelny

Obrazek użytkownika Janko Walski

09-01-2015 [12:06] - Janko Walski | Link:

Nie sposób nie zgodzić się. Byli to wspaniali ludzie. Mieli wielkość i klasę, która robi wrażenie. Zapchnięcie ich na margines, marginesem czyniło  świat, który ich wykluczył.

Różne jednak drogi obierali. Wspominam przedwojenną nauczycielkę od polskiego, panią Zarzycką (nie pamiętam imienia) ze Szkoły Podstawowej nr. 4 w Legnicy. Na tle grona pedagogicznego, w które wpadliśmy wyglądała jak z innego świata. Była surowa i wyrozumiała. Przede wszystkim zaś miała szacunek do nas rozbrykanych dwunastolatków, szacunek z którym nigdzie wcześniej nie spotkaliśmy się. Dowiedzieliśmy się od niej wiele rzeczy nie zdając sobie sprawy z ich wagi, mimo że tylko krótko z nami była. Między innymi zobaczyliśmy, że człowieka można szanować także wówczas gdy zachowuje się potwornie, gdy niczego nie wie, niczym nie interesuje się, nikt go nie lubi, gdy jest uważany za najgorszego, gdy wszyscy nim pomiatają. Ot jeden z tych "drobiazgów", które ustawiają na całe życie. Czy jako sprzątaczka miałby wpływ na uformowanie tylu ludzi?

Drugi przykład to śp. prof. Tadeusz Huskowski, matematyk na Politechnice Wrocławskiej. Szczęśliwcy, którzy trafili na jego wykłady zetknęli się ze światem jaskrawie kontrastującym z otaczającą peerelowską rzeczywistością, która jawiła się po wyjściu z wykładów małym zapyziałym śmierdzącym zaułkiem mimo, że Profesor wyłącznie algebrą zajmował się w czasie wykładów. O jego udziale w Powstaniu Warszawskim dowiedzieliśmy się z prasy podziemnej dopiero po Jego śmierci...

Przykłady mógłbym mnożyć. Było moim wielkim szczęściem, że na takie osoby trafiałem w swoim życiu.

Obrazek użytkownika Janko Walski

09-01-2015 [12:26] - Janko Walski | Link:

cd.
Być może nie dość mocno podkreśliłem kwestię czasu. To szczególne traktowanie prof. Kieżuna jest ściśle powiązane z czasem. Dotyczy WYŁĄCZNIE osób które wpadły w stalinowskie młyny. To były dramatyczne wybory, żyć czy umierać, próbować coś działać, czy szukać swojego miejsca na marginesie, ratować rodzinę, czy skazać ją na poniewierkę. Kategoryczność ocen zachowałbym dla rozpoczynających kolaborację po śmierci Stalina, jeśli nie wynikała z otumanienia propagandą, z jakiegoś ideologicznego zaczadzenia. Te ostatnie czynniki mogły odgrywać jakąś rolę po 1956 roku, ale już nie po 1968. Tylko kompletni idioci jak niesławny Albin Siwak, o którym krążyło nie mniej kawałów niż o milicjantach, mogli po tej dacie kolaborować motywowani zaczadzeniem ideologicznym. Opresja wówczas także była nieporównywalna z czasami stalinowskimi.

Obrazek użytkownika PIOTR Z GDAŃSKA

08-01-2015 [20:22] - PIOTR Z GDAŃSKA | Link:

Jak już kilkukrotnie pisałem w moich komentarzach na tym portalu kłopot nie leży w tym czy współpracował. Problem leży w tym, że do końca szedł w zaparte. Gdyby powiedział: "Spowiadam się Bogu wszechmogącemu oraz wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, podpisem... A poza tym zobaczcie - syna mi zabili, rodzinę rozwalili, byłem słaby podpisałem. Proszę o wybaczenie!" to dzisiaj nie byłoby problemu pana M.J. (i wielu innych, którzy zbłądzili).

Serdecznie pozdrawiam

Obrazek użytkownika Lech Zborowski

09-01-2015 [02:31] - Lech Zborowski | Link:

Szanowny Panie
W pewnym sensie ma Pan racje. Problem jest jednak nieco szerszy. Nikt sie nie spiera o jego wczesniejsza role jako donosiciela. To jest fakt i nikt nie próbuje z tym dyskutowac. W pelni zgadzam sie tez z faktem, ze Jurczyk do konca, jak sie Pan wyrazil - szedl w zaparte. Problem w tym, ze MJ mogl sie przyznac tylko w poczatkowym okresie do wczesniejszej roli donosiciela. Oczywiscie gdyby to zrobil to w tamtym klimacie strajkowych protestow i powstawania Solidarnosci nigdy nie zostal by tym kim zostal. To jest ten paradoks jego sytuacji. Poniewaz poszedl w zaparte to znaczy, ze zdecydowal sie zataic swoja przeszlosc i tym samym aby zaistniec jako dzialacz wystawial sie na dozywotni szantaz i nacisk bezpieki. I tu kolo sie zamknelo.
Przyznanie sie w ostatnich latach moglo by tylko dac mu pewna moralna ulge, ale podejrzenie o funkcjonowanie pod naciskiem bezpieki jako solidarnosciowy przywodca musialo by pozostac. No chyba, ze powiedzial by rowniez cala prawde o tym okresie, a to juz rzecz trudniejsza bo jest to sprawa duzo wiekszego ukladu.

Pozdrawiam
Lech Zborowski