Hitlerów dwóch

Recenzja książki Erica Emanuela Schmitta „Przypadek Adolfa H.”

W 2000 roku Eric Emanuel Schmitt napisał L'Évangile selon Pilate (Ewangelia według Piłata) (jej recenzję opublikowałem w NB, można ją znaleźć tutaj. Rok później napisał powieść La Part de l'autre wydaną u nas po raz pierwszy w 2007 roku pod tytułem „Przypadek Adolfa H.” Jest to książka o Adolfie Hitlerze, a nawet o dwóch.
Skąd to nagłe przebiegunowanie w tematyce? Tak to wyjaśnia sam autor w swoim „Dzienniku", pisanym w czasie pracy nad książką, a opublikowanym jako posłowie:
Decyzja została powzięta: po Jezusie Hitler. Cień idzie za światłem.
Po tym, jak usiłowałem zrozumieć pokusę miłości w Ewangelii według Piłata, musiałem się przybliżyć do pokusy zła. Ponieważ to w człowieczeństwie, a nie poza człowieczeństwem wydarzyli się Jezus i Hitler, mój humanizm ocaleje jedynie za cenę tego podwójnego poszukiwania. Nie chodzi o to, by sprawić sobie przyjemność, chodzi o to, by zrozumieć. Po tym, co mnie pociąga, opiszę to, co mnie odpycha.
Widać tu intencje jakiejś autoterapii, lecz autor ma ambicję leczenia także (może nawet przede wszystkim) czytelników. Uważa bowiem, że błąd, jaki popełniamy w stosunku do Hitlera, polega na tym, że traktujemy go jako wyjątkowe indywiduum, wykraczającego poza normę potwora, nieporównywalnego barbarzyńcę. Otóż jest to istota banalna. Banalna jak zło. Banalna jak ty i ja. To mógłbyś być ty, to mógłbym być ja.
Aby to unaocznić, Schmitt zdecydował się na użycie historii alternatywnej. Sporo ryzykował, bo nie dość, że sama postać jest do bólu wyeksploatowana w literaturze i sztuce, to i zabieg ów też do odkrywczych nie należy.
Lecz formuła, na którą się zdecydował, ma (przynajmniej dla mnie) element nowatorski. Zwykle pisarze tworzą historię alternatywną, wykorzystując jakiś moment w dziejach szczególny, gdzie ustawiają „zwrotnicę w czasie” i wskakują do pociągu jadącego tym nowym, alternatywnym torem. Schmitt jedzie obydwoma. Tworzy dwie opowieści: o Hitlerze takim, jakim był w naszej rzeczywistości i takim, jakim mógłby być, gdyby w owym szczególnym momencie coś zdarzyło się inaczej, niż się zdarzyło. A jako to zdarzenie wybrał Schmitt oblany przez Hitlera egzamin wstępny do Wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. W wersji alternatywnej Hitler (a właściwie Adolf H., bo tak odróżnia autor obu bohaterów) egzamin ten zalicza.
Odtąd ich losy toczą się równolegle. Dla czytelnika naprzemiennie: jeden rozdzialik z życia Hitlera, za nim rozdzialik z życia Adolfa H. i tak w kółko (rozdziały separowane są gwiazdką, choć nie zawsze – przynajmniej w wersji mnie dostępnej – więc trzeba zachować czujność, by się nie pogubić).
W miarę rozwoju akcji powieści osobowości dwóch bohaterów, tożsame do punktu zwrotnego, poczynają się „rozjeżdżać”. Podobnie jak to miało miejsce z bohaterami „Ewangelii według Piłata”, Hitler i Adolf H. dojrzewają do swoich ról. Rola pierwszego jest nam znana z historii (w posłowiu dowiadujemy się, że wydawca dał tekst do przeczytania historykom, a ci nie znaleźli w nim żadnego błędu), roli drugiego nie ujawnię, by potencjalnym zainteresowanym nie zabrać przyjemności czytania. Choć chyba nietrudno się domyślić, że autor będzie konstruował osobowość Adolfa H. odmienną od osobowości „oryginału”, odmienną w sensie pozytywnym. Gdzie zaprowadzi Adolfa H. wyobraźnia Schmitta? Czy „uczłowieczając” go czyni to z premedytacją, aby wykazać, że Hitlerem mógłby być każdy z nas, gdyby tylko pojawiły się sprzyjające temu warunki? Wszystko na to wskazuje.
Lecz także postać „prawdziwego” Hitlera mocno zaprząta umysł Schmitta. Pisząc, stara się go zrozumieć. Tworzy swój „osobowościowy” model despoty. We wspomnianym „Dzienniku” zdradza, ile go to kosztowało: Nie mogę już znieść Hitlera. Nie tylko nienawidzę go, jak dawniej, za jego zbrodniczą politykę, za to, kim się stał: mesjanistycznym barbarzyńcą, przekonanym, że zawsze ma rację, teraz nienawidzę go również za życie, jakie narzuca mi od miesięcy.
Spieszno mi, by go uśmiercić.
Tak też czyni. Nie wytrzymując ciśnienia odrazy, wbrew planom, przerywa równolegle tworzoną narrację, aby jak najszybciej dojść do samobójstwa Hitlera. Potem zostaje już tylko przyjemność: praca nad tą wirtualną, ale przecież bardziej „ludzką” podróbką: Adolfem H. Autor, nie skrępowany gorsetem faktów, popuszcza wodze fantazji. Pozwala sobie na epizod terapii, jaką aplikuje Adolfowi H. słynny wiedeński ojciec psychoanalizy Zygmunt Freud. Epizod ten daje możliwość nie tylko opowiedzenia o dzieciństwie Hitlera, ale też pokazania, że można człowieka z jego złych skutków wyleczyć (przede wszystkim wiąże się to z seksualnością bohatera, której Schmitt poświęca sporo miejsca). Pozwala sobie na wprowadzenie ciekawie, ciepło naszkicowanych sylwetek kobiet, które niosły mu światło: głęboko religijnej frontowej sanitariuszki siostry Lucie, kochanki o ekstrawaganckim charakterze i imieniu „Jedenasta Trzydzieści”, rywalizującej z nią Sary, która zostaje małżonką Adolfa H. Pozwala sobie wreszcie na domniemywanie, jak wyglądałby dwudziesty wiek bez Hitlera-tyrana. Jak wyglądałaby wojna, Niemcy, no i cały świat.
Oczywiście, po zakończeniu pisania, kolejne odcinki dotyczące Hitlera i Adolfa H. zostały naprzemiennie zmontowane.
Jeszcze uwaga związana z tytułem powieści. La Part de l'autre, czyli po polsku „Udział innego”. Dlaczego? Gdyż nie tylko odzwierciedla zasadę książki, ale sugeruje też wymiar etyczny: poszukiwanie inności u Adolfa H. i ucieczkę od inności u Hitlera – objaśnia autor. Mnie to jakoś mało przekonuje i chyba podobnie polskiego wydawcę, skoro został użyty (ufam, że za zgodą autora) tytuł „Przypadek Adolfa H.”
Zamysł napisania książki o Hitlerze wywołał burzę sprzeciwu w środowisku bliskich i znajomych autora. Nic dziwnego: temat ten jest dla Francuzów wstydliwy, krępujący – koniec końców historia II wojny światowej nie owiała tego kraju splendorem.
Schmitt uważa, że pomimo poniesionych ofiar, pisanie tej książki dużo go nauczyło. Tak o tym pisze:
Dopóki nie rozpoznamy, że łajdak i zbrodniarz kryją się w głębi nas samych, będziemy żyć w pobożnym kłamstwie. Kim jest łajdak? Kimś, kto w swoich oczach nigdy się nie myli. Kim jest zbrodniarz? Kimś, kogo czyny lekceważą istnienie innych. W sposób nieuchronny te dwie siły ciążenia istnieją we mnie, mogę im ulec.
Po doświadczeniach z tą książką rozwinę w sobie poczucie winy: jeżeli będę czuł się choć trochę winny, nie będę uciekał od tego uczucia, rozdrapię je, wyolbrzymię, poddam się mu.
Po doświadczeniach z tą książką jeszcze bardziej będę się wystrzegał prostych idei. Przypisywać złu jedną przyczynę to nie myśleć, lecz karykaturować, upraszczać, raczej popadać w oskarżenia, niż próbować wyjaśnić.
Po doświadczeniach z tą książką będę podejrzliwy wobec każdego człowieka, który wskazuje na wroga.
Hitler jest prawdą schowaną w głębi nas samych, prawdą, która zawsze może się wynurzyć.
Pozostaje pytanie, które każdy powinien sobie postawić po lekturze: czy mnie również czegoś ona nauczyła?

Tytuł polski: Przypadek Adolfa H.
Tytuł oryginalny: La Part de l'autre
Autor:  Schmitt Eric-Emmanuel
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Numer wydania: II
Data premiery: 2012-07-25
Język wydania: polski
Język oryginału: francuski
Ilość stron: 480
Tłumaczenie: Wieleżyńska Ewa
Rok wydania: 2012
Forma: książka
Wymiary: 213 x 42 x 140
Indeks: 11465034

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika 3rdOf9

27-12-2014 [18:06] - 3rdOf9 | Link:

Być może różnic jest więcej, ale jedna jest bardzo ważna: odejście od Boga... Hitler był jednym z tych, którzy uważali, że wpadli na lepszy pomysł ułożenia świata niż ten, który jest opisany w Biblii.

Generalnie nic nowego nie wymyślił: nawet produkcja mydła z ludzi to "wynalazek" Rewolucji Francuskiej a nie IIIej Rzeszy. Być może "nową jakość" stanowił przemysł śmierci. Ale doprawdy trudno rozstrzygać czy gorszy taki przemysł, czy "konwencjonalne" rozpasanie nienawiści i masowe mordy.

Tak więc generalnie można sformułować następującą poradę: by nie podzielić losu Hitlera (i jemu podobnych), albo nie należy w ogóle się zabierać za naprawianie świata, albo - jeśli uważamy, że jednak wyrastamy ponad innych i stać nas na to - trzeba uważać, czy nie postępujemy sprzecznie w stosunku do woli Boga: plan naprawy świata został już bowiem przez Niego sformułowany i w zasadzie wystarczy ten plan wykonać.

A dla niewierzących: ilekroć losy świata zmieniały się w wyniku rewolucji (ogólniej: zmian mających rewolucyjny charakter), towarzyszyło temu zawsze masowe wymieranie (np. dinozaurów). Procesem pozostającym w zgodzie z naturą jest natomiast ewolucja.

Trochę może niezręcznie mówić to w Polsce i do tego dzisiaj, ale tylko z pozoru: Ten, Który Jest jest Bogiem pokoju, ale także - choć może się to wydać paradoksalne - również Bogiem wojny.

Obrazek użytkownika tsole

28-12-2014 [14:50] - tsole | Link:

Wątek światopoglądowy w książce się pojawia, jednakże w bardzo nienachalny sposób i to raczej dotyczy "alternatywnego" Hotelra (Adolfa H.). Piękny jest dialog między nim a siostrą Lucie, oto fragmenty:
- Czuje pan siłę, jaką panu daję?
- Tak.
- To miłość.
Adolf zamilkł i napełnił się energią płynącą z serca siostry Lucie. Miał wrażenie, że jest kwiatem ogrzewanym przez lampę, czuł się niebezpiecznie słaby, a jednocześnie myślał, że może przy tym ogniu, mógłby, jeżeli miałby czas, nieco się wzmocnić... ale czy będzie miał
czas?
- Niech pan się nie zastanawia. Niech pan się nie poddaje. Niech pan wytęży wszystkie siły bez zastanawiania się. No już! Niech pan się wytęży! Wytęży!
Powiedziała to tonem ciężkim, gwałtownym, jak kobieta, która uprawia miłość. Adolf dał się przeniknąć tej sile.
- No już! Niech pan się wytęży! Już!(...)

Obrazek użytkownika tsole

28-12-2014 [14:59] - tsole | Link:

i dalej:
Adolf zdawał sobie sprawę, że żyje jedynie punktowo. Skorzystał z momentu świadomości, by uczepić się koła ratunkowego, i zaczął się modlić:
- Mój Boże, daj mi siłę. Nie jestem pewien, czy w Ciebie wierzę, szczególnie dziś, kiedy to by mnie urządzało. Być może właśnie dlatego, że to by mnie urządzało. Krótko mówiąc, mój Boże, to by się dobrze składało, gdybyś istniał, gdybyś się nade mną pochylił i pomógł mi się
podnieść. Naprawdę nie mam ochoty umierać. Nie wiem, czym jest śmierć, może to coś bardzo dobrego, dobra niespodzianka, jaką dla mnie zachowałeś, nie, ja nie krytykuję, ale problem w tym, że nie za bardzo wiem, czym jest życie. Nie miałem czasu. Tak właśnie. Po
prostu tyle. Trochę więcej tego życia, które mi już dałeś. Zrobię z niego dobry użytek. Och, oczywiście, to ten rodzaj obietnic, jakie się składa w takich przypadkach. Mam tyleż interesu, żeby je złożyć dzisiaj, ile niecierpliwości, by zapomnieć o nich jutro. Wyobrażam sobie, że z
czasem przyzwyczaiłeś się, że człowiek zbliża się do Ciebie w rozpaczy i oddala się w dobrym zdrowiu. Tacy są ludzie, cóż... Zresztą to jedna z tych rzeczy, które mi przeszkadzają w Ciebie uwierzyć: nie potrafię wierzyć, że Ty interesujesz się jeszcze ludźmi. Ludzkość jest zbyt nędzna, nie jest Ciebie godna. Dlaczego miałbyś się zajmować tchórzliwymi, niewdzięcznymi, plugawymi kretynami, którzy skaczą sobie do gardła? Mmm...
- Bóg jest miłością.
Adolf podskoczył. Siostra Lucie odpowiedziała. Czy mówił na głos, czy też czytała w jego myślach?

Obrazek użytkownika lem

28-12-2014 [05:44] - lem | Link:

To przesada i nie na miejscu aby zbrodniarza porownywać z Bogiem...

Obrazek użytkownika tsole

28-12-2014 [14:52] - tsole | Link:

Pan widzi gdzieś takie porównanie?