Najczarniejszy dzień ćwierćwiecza. Rzecz o B. Komorowskim.

                                                    „Nigdy nie dość rozważań nad dokonywanym przez grzech
                                                     dziełem zniszczenia .” – Święty Jan Paweł II 

                          
Spośród wydarzeń ostatniego dwudziestopięciolecia, czyli okresu tak zwanej 3 RP, która była tylko pełnym pozorów, wszechstronnego kamuflażu i manipulacyjnej kreacji etapem przejściowym  pomiędzy jawnym peerelowskim zniewoleniem, a czymś  właśnie nadchodzącym, można zestawić całkiem spory ranking czarnych dat tego okresu w historii Polski.
Uplasowanie poszczególnych wydarzeń na konkretnych pozycjach takiej tragicznej listy hańby może być różne w zależności od osobistych emocji, przenikliwości percepcji, indywidualnych sympatii, bądź antypatii, czy nawet jakichś ledwie dostrzegalnych niuansów. Nieważne.
Dla mnie najczarniejszą z czarnych dat tego okresu,  na zawsze pozostawiającą odium hańby na dużej części tego społeczeństwa, a co najgorsze skutkującą konkretnymi implikacjami na przyszłość, jest data wydarzenia, którego czwartą rocznicę obchodziliśmy niedawno.
Jest to data wyboru B. Komorowskiego na Urząd Prezydenta 3 RP.
.
Dlaczego tak uważam ? Dlaczego jako najgorszego dnia  w  całej historii 3 RP nie oznaczam daty  „nocnej zmiany”,  smoleńskiego mordu, czy  dat wyborów wygranych przez partię absolutnego nihilizmu moralnego o zdecydowanym charakterze przestępczym, która bezczelnie w swej nomenklaturze używa określenia „obywatelska”?
Zanim dotrzemy do  definitywnego uzasadnienia uplasowania elekcji B. Komorowskiego na pozycji  lidera tego żałobnego rankingu hańby, spróbujmy w sposób skrótowy przyjrzeć się najbardziej symptomatycznym zachowaniom  człowieka  stanowiącego egzemplifikację  – a piszę to bez emocjonalnego zadęcia - antytezy  wszelkich wartości.

„Państwo polskie zdało egzamin”, czyli B. Komorowski jako antyteza służby państwu.

 B. Komorowski osobiście oraz przy pomocy swego propagandowego zaplecza zawsze kreował siebie  jako  polityka odpowiedzialnego za państwo , męża stanu  przejawiającego należny szacunek dla państwowych instytucji i osób je sprawujących, legalistę szanującego konstytucyjne organa władzy oraz ich prerogatywy.
Przypomnijmy zatem słowa   wypowiedziane  przez B. Komorowskiego, ówczesnego Marszałka Sejmu, w odniesieniu do wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji oraz incydentu , jaki miał tam wówczas miejsce: „jaka wizyta, taki zamach” oraz „żeby z 30 metrów nie trafić to trzeba ślepego snajpera”.
Można również przypominać inne  wypowiedzi dezawuujące  Prezydenta Kaczyńskiego, jak choćby ta, że „prezydent gdzieś poleci i to się wszystko skończy”.
Osobiste oraz partyjne, partykularne interesy sprawiły, iż mogliśmy ujrzeć prawdziwe oblicze B. Komorowskiego. W jednej chwili prysnął – o ile do tej wypowiedzi w jakiejś mierze  jeszcze istniał- mit propaństwowca, a realia ukazały nam szydercę, dla którego głoszone wartości mają wyłącznie charakter  politycznego merkantylizmu, w rzeczywistości stanowiąc beztreściowe frazesy.
Wcześniejszym, lecz także bardzo ważnym wydarzeniem jest  dwuznaczna rola jaką odegrał B. Komorowski jako Marszałek Sejmu w tzw. aferze marszałkowej. Trzeba pokrótce  przypomnieć, iż prowadził niezgodne z jego prawnym umocowaniem negocjacje z pułkownikiem WSI, A. Lichockim proponującym mu możliwość zdobycia, czy zakupu tajnego aneksu do raportu z weryfikacji tej służby,
Była to propozycja przestępcza, a B. Komorowski  jako funkcjonariusz publiczny był zobligowany  do bezzwłocznego powiadomienia Prokuratury. Zamiast to uczynić , prowadził dziwną  grę, wyrażając zainteresowanie nielegalnym wejściem w posiadanie wspomnianego dokumentu . Niejasna była także jego rola w całym szeregu prowokacji przeprowadzanych wobec członków komisji weryfikacyjnej ds. WSI, służby, której B. Komorowski był jedynym obrońcą spośród posłów partii, której był członkiem.
Charakter tych kontaktów oraz rola , jaką odegrał ówczesny Marszałek Sejmu nie zostały – co zrozumiałe- wyjaśnione przez śledczych 3 RP, jednak tajemniczy mrok nietransparetności  podważył propagandowo wykreowany wizerunek legalisty i rzetelnego funkcjonariusza publicznego, którym to obrazem indoktrynowano – i nadal się to czyni- społeczeństwo.
Spośród całego arsenału zachowań sprzecznych z tą fałszywą kreacją B. Komorowskiego, można przypomnieć także wyrokowanie o przyczynach katastrofy smoleńskiej bez podstawy faktycznej, choćby tylko w postaci  zakończonego postępowania prokuratorskiego, brak reakcji na szkalujący dowództwo polskich sił zbrojnych raport rosyjski, choć taki moralny, lecz także prawny obowiązek wynika ze statusu zwierzchnika sił zbrojnych, awanse dla Janickiego i Parulskiego, których w trosce o uzdrowienie państwowego bytu należało  natychmiast zdymisjonować, a następnie przykładnie i z całą surowością ukarać, etc.etc.
Awansować do stopnia generalskiego ludzi, którzy w sposób niemalże ostentacyjny nie dopełnili  obowiązków funkcjonariuszy publicznych, czyli dopuścili się czynu opisanego w kodeksie karnym, może tylko ktoś, komu zależy na dalszej demoralizacji urzędników państwowych, czyli rozkładzie państwa, nie zaś jego naprawie.
Dziś w obliczu kolejnego bandyckiego aktu terroru dokonanego przez państwo rosyjskie, czyli  mordu na pasażerach i załodze samolotu pasażerskiego oraz wyrażenia przez wielu przywódców państwowych- w tym także B. Komorowskiego, woli powołania międzynarodowej komisji do wyjaśnienia wszystkich aspektów tego barbarzyństwa, nie sposób nie przypomnieć „zasług” obecnego prezydenta 3 RP w niepowołaniu analogicznej komisji dotyczącej katastrofy smoleńskiej.
Przypomnijmy  stosunek Komorowskiego do propozycji podjęcia przez władze Polski działań w tej sprawie :
 „ Czuję się zażenowany takimi propozycjami. One są propozycjami, za którymi stoi niewiara w Polskę. Założenie, że inni są lepsi od nas(…)
 Ceną tego byłoby jednak, że czynnik zewnętrzny zacząłby decydować o Polsce, a ja się na to nie zgadzam. Jesteśmy państwem suwerennym, narodem z własną godnością (…)
 Każdy werdykt komisji będzie od razu podważany".

  Tak więc, swój sprzeciw wobec powołania międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej B. Komorowski wyraził jasno.
 Dodał też, ze nie rozumie, dlaczego o naszych sprawach i polskiej racji mieliby orzekać specjaliści z zagranicy oraz, że takie propozycje uważa za „szkodliwe, niepoważne i nieskuteczne”.
Wiemy dziś, aż nadto dobrze, jaką "suwerenność" i "godność" państwa polskiego zaproponował i sam utożsamia prezydent 3 RP, gdyż wiemy doskonale, jak "państwo polskie" było niezależne od orzeczeń „specjalistów” z zagranicy, tyle, że wschodniej.
Bezsprzecznie wiemy też, którego państwa rzecznikiem  był w tej sprawie B. Komorowski.
To między innymi dzięki takim wypowiedziom B. Komorowskiego po ponad czterech latach od katastrofy strona polska nie otrzymała żadnego z kluczowych dowodów, a „suwerenny” i „godny” prezydent ani myśli o tym wspomnieć, nie mówiąc już o upomnieniu się o te dowody, stanowiące przecież własność polską.
Ale dalekosiężność takich wypowiedzi jest bardziej jeszcze porażająca. To niemal wprost wypowiedziana negacja polskiego członkostwa w UE, a przede wszystkim NATO, postrzeganymi w tym przypadku nie jako organizacje sojusznicze. Lecz jako obcy „czynnik zewnętrzny.”
Niewątpliwie są to „czynniki zewnętrzne”, lecz czy dla państwa  usytuowanego w strukturach tych organizmów? Zatem, interesów którego państwa rzecznikiem był tu prezydent urzędujący w Polsce?
Swoją „suwerenność” objawił nam ten zwierzchnik sił zbrojnych, w sposób oczywisty swoim „niedomaganiem”, które rzekomo wykluczyło możliwość zabrania głosu, gdy urzędnicy Putina ogłaszali swój raport oskarżający polskich pilotów i polskiego generała o spowodowanie katastrofy smoleńskiej.
Wobec takich faktów analiza postaci B. Komorowskiego jako antytezy pojęcia godności wydaje się zbyteczna.

Dziś B. Komorowski jest zwolennikiem powołania międzynarodowej komisji do zbadania zestrzelenia malezyjskiego Boeinga, choć oczywisty związek między niepowołaniem międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej, a obecnym aktem rosyjskiego państwowego bandytyzmu nie jest tym, co chciałby zauważać i nagłaśniać. Nie widzi zatem żadnej swojej odpowiedzialności, więc i potrzeby ekspiacji.
Należy zresztą wątpić, by w sprawie konieczności wyjaśnienia przez ekspertów międzynarodowych zestrzelenia Boeinga  wyrażał  swoje rzeczywiste odczucia, to z całą pewnością tylko propagandowa potrzeba chwili
Jeśli wobec bezdyskusyjnej degrengolady struktur i aparatu państwa „propaństwowiec” Komorowski dokonał publicznej egzekucji prawdy i zdrowego rozsądku  enuncjując  , że  „państwo polskie zdało egzamin” , a zasadność tego dictum podtrzymuje do dziś, to poszlaki o jego służbie, lecz nie państwu, którego jest najwyższym urzędnikiem, uzyskują wagę dowodu.
Jeśli B. Komorowski służy państwu, to pytanie - któremu ?  Odpowiedź  nie powinna nastręczać trudności.

Śpij kolego w ciemnym grobie…”, czyli B. Komorowski jako antyteza  antykomunistycznej opozycji.

Nie jest ambicją tego tekstu, dokonywanie żmudnej analizy rzekomej działalności opozycyjnej B. Komorowskiego przed 1989 rokiem. To zadanie dla historyków.
Kiedy nie posiada się absolutnej pewności odnośnie do faktów z przeszłości bardziej odległej, pozostaje skupić się na wydarzeniach, których naocznymi świadkami jesteśmy, a podążając tropem ewangelicznego -„po owocach ich poznacie”, dokonać swoistej ekstrapolacji  wstecznej pomiędzy „dziś a wczoraj”.
Jest rzeczą bezdyskusyjną, że niezłomni byli niewygodni  kiedyś i są niewygodni dziś. Bo niezłomni są niewygodni zawsze. No, może prawie zawsze, bywały wszakże chlubne okresowe wyjątki. 
Drugim faktem niepodważalnym jest to, że B. Komorowski jest modelowym przykładem polityka , który stał się jednym z głównych beneficjentów okrągłostołowego układu, przy znaczącym, właściwie przesądzającym  współudziale operacyjnym i propagandowym instytucji zawiadywanych przez ludzi mających zapewnić systemową, nierzadko osobową ciągłość między PRL  a częściowo nowym tworem, który miał  w jakiejś mierze uwzględniać wymogi teraźniejszości.
Przypominanie po raz kolejny, z przedstawicielami jakich służb świetne kontakty utrzymuje B. Komorowski, jacy osobnicy otwierali szampana po jego wyborze na Urząd Prezydenta, jakimi ludźmi otacza się w czasie swojej prezydentury oraz komu przydziela odznaczenia,  byłoby niepotrzebną stratą czasu.
To są wydarzenia, które oprócz swej uderzającej realności , która czasami może się wydawać koszmarnym snem, posiadają rangę  wymowy porażającego symbolu.
Zło, któremu – w mojej ocenie- „pełną gębą” służy B. Komorowski, dokonuje czasem swojej werbalnej epifanii. To swoiste realne i symboliczne zarazem „objawienie”, akt podsumowujący dotychczasową drogę życiową  B. Komorowskiego dokonał się i zawarł w pozornie banalnym cytacie z tekstu żołnierskiej pieśni wypowiedzianym podczas pogrzebu komunistycznego zbrodniarza , tchórza, kanalii i życiowego oportunisty, donosiciela i zdrajcy.
To w stosunku do osobnika o takich cechach urzędujący prezydent wolnego i demokratycznego - ponoć - państwa, obecny zwierzchnik sił zbrojnych wypowiedział słowa :
Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni tobie.” -( podkreślenia moje, A.W.).
Z drugiej zaś strony,  znane są niejednoznaczne wypowiedzi prezydenta o osobie płk. Ryszarda Kuklińskiego oraz  brak woli pośmiertnego uhonorowania pułkownika  Orderem Orła Białego i awansem do stopnia generała, pomimo zabiegów czynionych przez patriotyczne organizacje kombatanckie.
Kolejnym nitem łączącym peerelowski system satelicki z jego dzisiejszą mutacją jest wypowiedź niejakiego A. Friszke  w odniesieniu do barbarzyńskiego przerwania prac ekshumacyjnych szczątków żołnierzy niezłomnych, dokonywanych przez zespół prof. Szwagrzyka na warszawskim Służewie.
Friszke, zasiadający w Radzie IPN potomek ewangelickiego księdza, komentując  haniebny akt policyjnego nalotu, stał się rzecznikiem  kolejnej epifanii zła , usiłując racjonalizować ją słowami, które są  ponurym, lecz dość popularnym symbolem postpeerelowskiego  establishmentu 3 RP:
„ Bardzo dobrze, że weszła tam policja, nie może być tak, że ktoś sobie wchodzi na cmentarz i wykonuje jakieś wykopki.” – (podkreślenia moje, A.W.).
Komentarz wydaje się w tym przypadku zbędny, ale ktoś może zapytać- co to ma wspólnego z urzędującym prezydentem ?
Otóż  Friszke, został do Rady IPN desygnowany przez macierzysta partię B. Komorowskiego, a obecny prezydent odznaczył go w roku 2011 Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Zważywszy, iż B. Komorowski   w przeważającej masie honoruje odznaczeniami ludzi jemu samemu  ideowo bliźniaczych ( nieliczne wyjątki stanowią tylko potwierdzenie reguły), tudzież biorąc pod uwagę milczenie prezydenta w tej sprawie, wbrew imperatywowi moralnemu, który nakazywałby zabranie stanowczego głosu sprzeciwu, można z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością założyć, że niejaki Friszke, podobno profesor, jest wyrazicielem myśli samego „bohatera” niniejszego tekstu. Należy tak założyć zwłaszcza w kontekście "koleżeństwa "  Komorowskiego z żegnanym przez niego w ostatniej drodze zdrajcą i sprzedawczykiem.
Wszystkie wybory - polityczne, moralne, personalne etc. etc. – jakich po 1989 roku dokonywał i do dziś konsekwentnie dokonuje B Komorowski, a także jego rodzinne – ze strony żony- koligacje ,każdego, kto w sposób niezależny potrafi korzystać z daru rozumu bez ulegania  topornej propagandzie  kreującej „bohaterów” na przekór faktom, muszą skłaniać do poważnych wątpliwości odnośnie do  antykomunistycznej opozycyjności naszego „bohatera”.
Naiwną wiarę w dyrdymały pozostawmy osobnikom niezdolnym do analitycznego postrzegania  faktów jednostkowych, a następnie ich syntetycznego ujęcia lub  takim, dla których wiara w propagandę jest  wygodna , bo nie powoduje rozterek w codziennych wyborach.
Jeśli natomiast  nie odseparowuje się zdolności percepcji od możliwości poznania faktycznego życiorysu oraz prawdziwych intencji - właśnie „po owocach”, nie wierzy się ślepo w jakąś wielokrotną przypadkowość, nie ulega się fałszowi negacji jakoby „złe owoce” niekoniecznie świadczyły o „złym drzewie” , to  właśnie w obliczu nadmiaru obfitości „ złych owoców” musi się dojść do wniosku, że B. Komorowski stanowi antytezę antykomunistcznego opozycjonisty.

„Polskie symbole… mogą być czasami nawet smaczne”, czyli  B. Komorowski jako antyteza patriotyzmu.

„Niech każdy te symbole przeżywa po swojemu, to wtedy Polska i polskie symbole mogą być wspaniałe, mogą być piękne, a mogą być czasami nawet smaczne i tego wszystkim życzę” - powiedział prezydent  B.Komorowski odsłaniając rzeźbę czekoladowego orła.
Znów nie mamy do czynienia wyłącznie z żałosną groteską, kolejną nieprzemyślaną wypowiedzią, nieszkodliwą intelektualną ułomnością, na którą najlepiej spuścić wyrozumiałą zasłonę milczenia. To groźna, bo  przemyślana – niekoniecznie przez wypowiadającego te słowa Komorowskiego – strategia infantylizacji stosunku do symboli narodowych, relatywizowania czynu tych pokoleń Polaków, którzy pod tymi symbolami walczyli i za nie składali  największe ofiary, próba wtłoczenia Polakom antyidei poprzez demonstrację luzackiego stosunku do każdej wartości i każdej świętości.
Stwierdzenie –„niech każdy te symbole przeżywa po swojemu”- to w istocie demonstracja antypatriotycznego relatywizmu , kolejny akt manipulacji, jakoby nie istniała  jedna prawda, lecz, że każdy ma swoją „prawdę”, że mogą istnieć „prawdy” przeciwstawne i będą one równie uprawnione.
 Świętujcie sobie , jak kto chce; można więc  zorganizować happening, można wsadzić flagę narodową w psie odchody, można zrobić orła z czekolady i go zjeść, a prezydent będzie życzył „smacznego”.
Naturalną konsekwencją takiego stanowiska, które w istocie jest jakąś potworną deformacją pojęcia patriotyzmu, czyli jego antytezą, była próba postawienia pomnika, czy obelisku, nie ma to znaczenia- bolszewickim najeźdźcom w Ossowie, a z drugiej strony niechęć do upamiętnienia ofiar smoleńskiej katastrofy, które zginęły przecież w oficjalnej delegacji jako najwyżsi przedstawiciele państwa polskiego.
Czekoladowy, „smaczny” orzeł, pomnik dla najeźdźców w imię szatańskiej ideologii, sprzeciw wobec pomnika  dla poległej państwowej delegacji do Katynia, prezydent – historyk popierający partię dokonującą amputacji nauczania historii, prezydent klejący kotyliony z okazji  narodowego święta, blokada identyfikacji ofiar komunistycznego terroru, zamierzona absurdalność jakże wielu działań – to nie rozdzielność bez żadnego wspólnego mianownika, to absolutnie nieprzypadkowa, przemyślana i konsekwentna jedność strategii.
Można dokonywać kwantyfikacji, wskazywać na wielość takich zdarzeń,  lecz nie w ilości tkwi ciężar dowodu. Wystarczy  zadanie pytania, czy jest do pomyślenia, aby w jednym z dwu mocarstw ościennych, Głowy tych państw posunęły się do luzacko- kulinarnego potraktowania państwowego godła ?
Dlaczegóż to , wyłącznie prezydent Polski jest propagatorem hasła „róbta co chceta” nawet w odniesieniu do narodowych symboli ?
Czy wobec kontekstu wspomnianego sąsiedztwa i jego konsekwentnej polityki  historycznej wolno nam sobie pozwolić na potraktowanie całego szeregu zachowań B. Komorowskiego jedynie jako ciągu przypadków wynikającego zaledwie ze specyfiki charakterologicznej pana  prezydenta ?
Dla ludzi myślących odpowiedź musi być jednoznaczna , dlatego właśnie postawy B. Komorowskiego należy uznać za przeciwieństwo patriotyzmu.

Nie będę mógł pełnić funkcji publicznej”, czyli B. Komorowski jako antyteza  honoru.

Skupmy się na jednym wyłącznie przykładzie, ponieważ on sam będzie  dowodem przesądzającym, iż postępowanie B. Komorowski jest przeciwieństwem honoru.
To znana sprawa Romualda Szeremietiewa, który był wiceministrem obrony narodowej w czasie, gdy tym resortem kierował minister  Komorowski.
Szeremietiewowi  zarzucono ujawnienie osobie nieupoważnionej informacji niejawnych oraz  korupcyjny podtekst takich działań.  Minister Komorowski był wówczas (2001 rok) dość aktywny w publicznym oskarżaniu Szeremietiewa.
Używał w tym celu przemyślanych sugestywnych insynuacji : „mam wiedzę, nie mam  dowodów”. 
W jednym z wywiadów stwierdził nawet, że decyzję w sprawie szybkiej dymisji Szeremietiewa podjął świadomie i gotów jest ponieść jej konsekwencje. Dopytywany przez dziennikarza, co się stanie, jeśli okaże się, że Szeremietiew jest niewinny odpowiedział zdecydowanie, że będzie to oznaczało koniec jego ( Komorowskiego) kariery politycznej, ponieważ jako człowiek honoru inaczej nie będzie mógł postąpić.
Oto jedna z wielu wypowiedzi Komorowskiego na ten temat :
Jeżeliby się okazało, że Szeremietiew jest niewinny, będzie to oznaczało koniec mojej kariery politycznej, bo jako człowiek honoru nie będę mógł pełnić funkcji publicznej".
Po kilkuletnim procesie R. Szeremietiew został w 2010 roku oczyszczony z zarzutów. B. Komorowski funkcję publiczną pełni bez przeszkód - nadal pozostaje Prezydentem- i wszystko na to wskazuje, że myśli o wyborze na następną kadencję.
Ten przypadek jest o tyle miarodajny, że słowa o honorze oraz jedynej drodze wyjścia dla człowieka honoru padły wprost z ust B. Komorowskiego. Nikt mu tego nie narzucał, nikt nie kazał mu tych słów wypowiedzieć. Sam wskazał , jak powinien uczynić człowiek honoru , a następnie postąpił dokładnie odwrotnie.
I jeszcze jeden epizod w tej sprawie; posłużmy się cytatem  :
Do ostatniej chwili ważyła się sprawa przesłuchania Bronisława Komorowskiego przed sądem. Prowadzący proces sędzia Piotr Ermich kilka miesięcy temu wystąpił do Kancelarii Prezydenta z pismem, w którym zwracał się o wskazanie możliwości i terminu przesłuchania głowy państwa w tej sprawie. Niedawno do sądu nadeszła odpowiedź, podpisana przez sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztofa Łaszkiewicza. Napisał on, że przesłuchanie prezydenta nie będzie możliwe wobec tego, że jest on "najwyższym reprezentantem władzy wykonawczej" mającym nadzór zwierzchni nad państwem i wobec zasady trójpodziału władzy.”
Oto rozumienie terminu „ honor” w ujęciu B. Komorowskiego.

Kaszaloty” i ”bigosowanie”, czyli B. Komorowski jako antyteza szacunku do kobiet, zasad dobrego wychowania i dyplomacji.

Abp Fulton  J. Sheen : „ w czasach chrześcijańskich, kiedy mężczyźni byli silni, kobiety były najbardziej szanowane”; natomiast :  „ w tych pogańskich czasach(…) straciły one wszelki szacunek”.
Warto w kontekście  myśli Arcybiskupa , niebawem zapewne  Błogosławionego, przyjrzeć się wypowiedziom   B. Komorowskiego .
No i w końcu mnie tam zawieźli i pokazali. Wtedy zrozumiałem. Dunki nie są najpiękniejszymi kobietami, a to były... kaszaloty ”- dał wyraz swej „przenikliwości” i "kultury", wówczas jeszcze kandydat na prezydenta.
Zważywszy na fizjonomię małżonki autora tego stwierdzenia, można by takie dictum uznać jedynie za żałosny przejaw braku umysłowego polotu, gdyby nie fakt, iż w istocie jest to świadectwo  braku szacunku do kobiet, a podążając tropem myśli wspomnianego Kandydata na ołtarze, jest też wyrazem współczesnego pogaństwa, co zresztą koreluje z wieloma innymi zachowaniami B. Komorowskiego
To nie jest tylko żałosna, lecz  nieszkodliwa rubaszność B. Komorowskiego, lecz wyraz pogardy wobec kobiet, wyrażony poprzez drwinę z  cech fizycznych i dokonanie  poniżającej generalizacji , czyli pozbawianie cech indywidualistycznych.
Już podstawowe nauki czasów dzieciństwa  zawierały dobitne zakazy wyśmiewania cech fizycznych człowieka, więc abstrahując od tematu szacunku do kobiet, należy zauważyć, iż prezydent 3 RP podstawowej kindersztuby nie przechodził, nie zaliczył lub nie uznał jej za zbyt ważną.
Jeśli jakiegoś osobnika śmieszy ten poziom żartów to wolno przypuszczać, że nie był to dowcip jednostkowy, a  przy innej okazji jego żarty z płci odmiennej nie osiągną raczej poziomu intelektualnego wysublimowania i pozostaną na poziomie topornego poniżania.
 Kto, raz po raz nie zauważa niestosowności swoich zachowań, nie zauważa, że obraża kobiety, także swoją żonę, raczej dobrze nie rokuje.
Choć  P. A. Komorowska chyba urażona się nie czuła, wszak wytłumaczyła męża, iż po prostu powtórzył stary dowcip . No cóż, powtarzamy dowcipy, które nam się spodobały.

„ Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna.”- oto kolejna wypowiedź „męża stanu” i „admiratora” kobiet w jednej osobie.
Bezstresowe poruszanie się Glowy 3 RP w tematyce i języku „dyplomacji” wywołało niemałą konsternację, ale  w rubasznej prostocie analogii, po którą B. Komorowski sięgnął nie sposób nie zauważyć także pewnej projekcji postrzegania przez niego kobiet, w tym przypadku insynuacyjnego imputowania skłonności do pewnych wstydliwych zachowań  w związku małżeńskim.
No cóż, „z obfitości serca mówią usta”, więc każdy ze swego "skarbca" wydobywa to, co w nim zgromadził, a nierzadko postrzega innych przez pryzmat własnych ułomności.
Analizę „dyplomatycznej” wypowiedzi o „kapuście siekanej i siekanym mięsie”, czyli o „bigosowaniu” , wypominanie zajmowania miejsca siedzącego zanim usiądzie kobieta oraz inni zaproszeni goście, wznoszenie toastu nie swoim kieliszkiem , możemy spokojnie pominąć.
Opis postaci B. Komorowskiego w kontekście języka dyplomatycznej  wstrzemięźliwości i ogłady  oraz w kontekście zasad dobrego wychowania, ze względu na jaskrawą oczywistość przeciwieństw należy uznać za czynność  absolutnie zbyteczną.
Nurtuje mnie natomiast problem, jak czują się te kobiety, które uczyniły B. Komorowskiego przecież także swoim reprezentantem.
Określenie „kaszaloty” użyte w odniesieniu do kobiet, pojawiło się jeszcze przed wyborem na Prezydenta, więc niektórym przedstawicielkom płci pięknej to nie przeszkadzało, ale pewnie ma rację abp Sheen, gdy twierdzi, że „w tych pogańskich czasach, kiedy kobiety chcą być tylko równe mężczyznom, straciły one wszelki szacunek.”
Dla takich kobiet,  ani pogańskie czasy braku szacunku, ani  B. Komorowski ze swoim  sposobem bycia , charakterem oraz „intelektualnymi walorami”   nie stanowią zapewne problemu.
.
„Arcyboleśnie prosta sprawa”, czyli B. Komorowski jako antyteza przynależności do cywilizacji łacińskiej.

Porażającego dowodu na  cywilizacyjną obcość w stosunku do kręgu kulturowego , z którego się wywodzimy, dostarczył nam sam delikwent objawiający znakomity humor w gronie państwowych oficjeli , w oczekiwaniu na trumny ze zwłokami  niektórych członków państwowej delegacji do Katynia.
Ludzie cywilizowani będą objawiać w takim szczególnym momencie szacunek dla poległych, uszanują majestat śmierci  , okażą empatię w stosunku do  rodzin zmarłych. Bo to przejaw przynależności do cywilizacji łacińskiej, zupełnie naturalny akt człowieczeństwa.
A urzędnik państwowy  utożsamiający się z państwowością, której ma służyć, dodatkowo uszanuje państwowy ceremoniał, rangę osób, które zginęły jako delegacja jego państwa, zachowa godną powagę oficjalnego uczestnika   żałobnej ceremonii.
Dla  B. Komorowskiego jako człowieka i  jako najwyższego rangą  urzędnika państwowego naturalnym było zachowanie zupełnie odwrotne.
Zakryć takie zachowanie zasłoną politowania i wyrozumiałości, a następnie szybko zapomnieć, można byłoby wyłącznie w stosunku do osoby upośledzonej umysłowo. B. Komorowski taką osobą nie jest.
Skojarzenia z antycywilizacją wschodniej dziczy, która wykreowała typ humanoidy bezczeszczącego zwłoki swych ofiar uznanych za życia za przeciwników narzucają się nieodparcie.
Wymieniony przejaw nikczemności  trzeba także rozpatrywać na płaszczyźnie religijnej, lecz tym zajmiemy się w części dalszej.
Czy można sobie wyobrazić, że darzymy szacunkiem osobnika, który tryska znakomitym humorem na pogrzebie bliskiej nam osoby? Czy kogoś takiego chcielibyśmy gościć u siebie w domu i powierzać mu los swój oraz swojej rodziny, uczynić go swoim reprezentantem?  Nie oczekuję odpowiedzi, jest ona oczywista, tyle tylko, że część polskiego społeczeństwa powierzyła B. Komorowskiemu los Polski, zatem nas wszystkich i uczyniła go  reprezentantem, także wobec innych nacji, skazując nas wszystkich na tę wstydliwą wizytówkę.
Jeśli takie zachowanie dla dużej części społeczeństwa nie było i nadal nie jest dyskwalifikujące to  znaczy, że antychrześcijańska i antyhumanistyczna indoktrynacja zła dokonuje niewyobrażalnego ogromu spustoszenia ludzkich sumień i mentalności.
Pojawienie się na pogrzebie Anny Walentynowicz mocno spóźnionych i  pijanych współpracowników B. Komorowskiego było już tylko naturalnym odzwierciedleniem charakteru ich pryncypała. Każdy  dobiera współpracowników, którzy mu odpowiadają.
Arcyboleśnie prosta sprawa” musi powrócić niczym bumerang tym razem jako kolejny przejaw nieludzkiej potrzeby odebrania czci ofiarom, które nie mogą już się obronić. Takim właśnie aktem barbarzyństwa było obciążenie polskich pilotów hańbiącym balastem winy za śmierć tak wielu osób, bez finalnego werdyktu rzetelnego śledztwa, a nawet na przekór posiadanym dowodom.
Tego właśnie aktu dokonał prezydent 3 RP- B. Komorowski, w krótkowzrocznym postrzeganiu interesów swojej politycznej kamaryli, ale przede wszystkim w dalekowzrocznym oglądzie interesu państwa rosyjskiego. Złośliwie posłużę się cytatem :  „do ustalenia pozostaje, kto go do tego zmusił.”
Antenatom współczesnych barbarzyńców nie wystarczyło strzelanie bohaterom w tył głowy, trzeba było dodatkowo pohańbić, zakłamać tożsamość ofiar, niezłomnych nazwać kolaborantami , poprzebierać w hitlerowski mundury.

Dla B. Komorowskiego przyczyny smoleńskiej tragedii były jasne od początku :
„Sprawa jest arcyboleśnie prosta, próbowali lądować w nienadających się do tego warunkach klimatycznych mgły i braku widoczności .”
Dla sowieckiej komisji specjalnej przybyłej do katyńskiego lasu sprawa także była „arcyboleśnie prosta”, wszakże jej oficjalna nazwa przesądzała o „winie” :
Komisja specjalna do ustalenia i zbadania okoliczności rozstrzelania przez niemieckich najeźdźców faszystowskich w lesie katyńskim jeńców wojennych- oficerów polskich.”
A końcowa konkluzja sprawozdania brzmiała :
Wnioski wyciągnięte na podstawie zeznań świadków i zawarte w orzeczeniu specjalistów lekarsko- prawnych co do zastrzelenia polskich jeńców przez Niemców w jesieni 1941 roku zostały całkowicie potwierdzone przez istotne dowody i dokumenty wydobyte z grobów katyńskich.”
Czy mogą jeszcze kogoś dziwić wschodnie skojarzenia odnośnie do nieludzkich zachowań  w obliczu śmierci członków polskiej delegacji do Katynia, świetnego humoru nad ich trumnami, alergicznych reakcji na postulaty upamiętnienia poległych w drodze na katyńskie uroczystości, oraz skojarzenia odnośnie do patronatu nad fałszerstwami antyraportu i antyśledztwa ?
Czy ktoś jeszcze nie widzi, gdzie należy upatrywać pionierstwa werdyktu – „arcybolesnie prosta sprawa.” ?

 „Nie ma jednego prawa  Bożego”, czyli B. Komorowski jako antyteza katolicyzmu.

Deklaruje się jako katolik, niekiedy objawia się nam podczas publicznej celebry. Niewątpliwie przyświeca mu cel uzyskania przychylności społeczeństwa, wciąż jeszcze w  większości zdeklarowanych katolików.
Lecz  dla zła , którego B. Komorowski jest propagatorem , taka polityczna korzyść   ma znaczenie o tyle, o ile pomoże osiągnąć cele ważniejsze. Właśnie pożądanie przez zło  najwyższej stawki,  którą usiłuje osiągnąć przy pomocy B. Komorowskiego powinno być dla nas interesujące jako cel do zdekonspirowania.
B. Komorowski jest w strategii zła tylko pewnym etapem i narzędziem, lecz  poprzez swoje ulokowanie, w obecnym czasie jest to jedno z narzędzi podstawowych i najważniejszych. Dlatego  ze szczególną uwagą należy się zająć religijną płaszczyzną demonstracji jego aktywności.
Wróćmy  do epizodu rozbawienia B. Komorowskiego w oczekiwaniu na trumny poległych w katastrofie smoleńskiej, rozpatrując ten casus z jednej jeszcze perspektywy. Co mówi nam to zdarzenie o B. Komorowskim jako  człowieku oraz o B. Komorowskim – urzędniku państwowym, to zostało już dowiedzione.
 W tym miejscu trzeba sobie zadać pytanie dla wierzącego najbardziej istotne: któż może się cieszyć ze śmierci człowieka, ze śmierci tak wielu ludzi ?
Czy Bóg jest tym, który raduje się z cierpienia i śmierci?  Chrześcijańska wizja świata daje odpowiedź jasną : ze śmierci człowieka  może się cieszyć tylko szatan. Tylko Zły może okazywać radość w obliczu śmierci, ludzkiego cierpienia i żałoby, bo to przez jego zawiść śmierć weszła na świat i to on jest „zabójcą od początku.”
Ewangelia natomiast  wskazuje nam jako wzór zupełnie przeciwną postawę w akcie żałoby po śmierci człowieka  :
Jezus zapłakał” ( J 19,35).
Katolik ufa, że niepojęta logika Bożego miłosierdzia ogarnęła wszystkie ofiary smoleńskiej hekatomby, lecz wnikliwy obserwator życia publicznego powinien pamiętać też o tym, że nie wszyscy uczestnicy tego lotu służyli prawdzie i dobru.
Nie wszyscy uznawali Dekalog za obowiązujący. I ku przestrodze żyjących nie należy tego przemilczać. Wyrażamy ufność w to, że Boże Miłosierdzie zostało okazane wszystkim, i o to się modlimy,  jednak zakładanie tego z absolutną pewnością byłoby uzurpatorstwem wobec samego Boga. Miłosierdzie to Jego domena; łaska , a nie coś, co się każdemu należy i wobec czego można zajmować postawę roszczeniową.
Tylko Bóg zna specyfikę tego aktu, dlatego szatan wobec działania  niszczycielskiej siły nienawiści,  w przypadku tej „nagłej i niespodziewanej śmierci” tak wielu osób,  mógł jakieś roszczenia jednak wnosić i okazywać swe szydercze zadowolenie.
Być może ktoś  zarzuci takiemu spojrzeniu  niepotrzebną demonizację postaci B. Komorowskiego, należy więc przypomnieć  , że padło już zastrzeżenie,  iż jest on bardzo groźnym z racji swego uplasowania, jednak tylko narzędziem.
Ten zaś, który narzędzia używa, największe pole do działania uzyskuje  wówczas, gdy ludzie nie wierzą w jego istnienie , czy choćby nie dostrzegają przejawów jego aktywności.
 S. Faustyna w „ Dzienniczku” o swej wizji wiecznego potępienia napisze:  „ Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło.”

Kościół katolicki zawsze opowiada się w sposób bezkompromisowy po stronie życia. Poglądy sprzeczne z Magisterium KK w tym aspekcie sytuując na biegunie przeciwnym, określając je jako propagowanie cywilizacji śmierci. Po stronie tej antycywilizacji znajdą się więc- wg nauczania KK- aborcja, eutanazja, także technologia in vitro.
Zgodnie z nauczaniem Kościoła są to szatańskie sposoby wdrażania cywilizacji śmierci, wymierzone przeciwko życiu i godności osoby. Nie znamy , jak na razie, stanowiska B. Komorowskiego w sprawie eutanazji, nie ukrywa on natomiast swoich poglądów odnośnie do dwóch pozostałych owoców drzewa buntu przeciw Bogu.
I tak, w kwestii techniki produkcji ludzi B. Komorowski wypowie pogląd następujący :
 „Jestem za in vitro, bo jestem za życiem."
Mamy tu do czynienia nie tylko z osobistym wyborem sprzecznym z nauczaniem KK, lecz z czymś o wiele bardziej znaczącym. To jest w istocie demonstracja  całkowitego podważenia autorytetu Kościoła katolickiego, którego wiernym  mieni się być wypowiadający te słowa  Komorowski.
 Wyraża on jednoznaczne zdanie , że to Kościół tkwi w błędzie kwalifikując metodę In vitro jako jedną z epifanii cywilizacji śmierci, bo jest to-  według  obecnego prezydenta- metoda stojąca po stronie życia.
Zatem, to nauczanie Kościoła jest- zdaniem Komorowskiego- w tym przypadku błędne.
Lecz , czy chodzi tylko o wywarcie presji na stanowisko  Kościoła katolickiego w tej jednej kwestii, celem uzyskania ewentualnej jego zmiany?
 Oczywistym zamiarem tego, który od początku wiedzie człowieka na manowce jest stworzenie wyłomu w konsekwentnym i bezkompromisowym fundamencie. Jeśli uda się dokonać tej wyrwy, podważyć choć jedną zasadę, przekonać rzesze, że choćby  jeden punkt nauczania jest wątpliwy, to żaden z pozostałych nakazów nie będzie już niepodważalny. O to właśnie chodzi.
Zmanipulować , dokonać indoktrynacji, jakoby  in vitro to życie, a nie śmierć., a ci, którzy stają przeciwko tej technologii, stają właśnie przeciwko życiu i rzucają kłody na drodze do ludzkiego szczęścia. To właśnie usiłuje nam wtłoczyć zło używając  narzędzia w osobie„ katolika” B. Komorowskiego.
Mamy tu  do czynienia z obrzydliwością straszliwego zepsucia zamaskowaną pozorem dobra.
Od tej heretyckiej wizji celującej w autorytet Magisterium KK nie odbiega pogląd małżonki B. Komorowskiego, która swego czasu uraczyła nas „błyskotliwą” recenzją stanowiska Rady EP ds. Rodziny, potępiającego osoby poddające się metodzie in vitro.
 B. Komorowski był już wówczas oficjalnym kandydatem na Urząd Prezydenta, a przyszła Pierwsza Dama wydała następujący komunikat :
"Stanowisko Rady to głos doradczy, nie jest wiążące dla katolików., każdy posiada sumienie i w nim powinien rozważyć, czy jest w grzechu , czy nie."
Zapewne w ogóle przykazania Boże oraz kościelne nie są wiążące dla tego typu „katolików”, dla których wiążące są tylko szatańskie .podszepty wedle, których grzechem jest to, co mój subiektywizm za grzech uznaje, więc jeśli moje „ja” czegoś za grzech nie uznaje, to grzechu nie mam.
Czyli znowu „róbta , co chceta..” To chce nam powiedzieć p. Komorowska.
Nie  warto byłoby się zajmować tym, co sobie myśli ta kobieta, komu służy i jaką drogę wybiera na przyszłość bez granic, gdyby nie fakt, że otrzymaliśmy ją w pakiecie, w dodatku bez ulotki informującej o życiorysie i pochodzeniu. Ale to już taka specyfika demokracji w wydaniu 3 RP.

W sprawie aborcji nasz antybohater zaaplikuje społeczeństwu komunikat następujący :
„(...) Nie wolno niszczyć delikatnego kompromisu, jakim jest ustawa aborcyjna.”
Podstępna perfidia tego zdania pozwala się nam domyślać, kto jest rzeczywistym jego autorem. Uchwalone w imię brudnych interesów przepisy pozwalające urwać główkę, nóżki , czy rączki bezbronnemu dziecku, brutalnie zabić kruche i bezbronne życie nazwane zostały „delikatnym kompromisem”, natomiast ludzie wiary walczący o prymat Prawa Bożego lub – jak kto woli prawa naturalnego- usytuowani zostali po stronie sił zniszczenia („nie wolno niszczyć”).
Podążając konsekwentnie tropem poglądu głoszonego przez prezydenta musi się dojść do przekonania, że profesor medycyny, który odmówił zabicia dziecka poczętego także stanął po stronie „siły zniszczenia”, zatem zwolnienie go z pracy stało się słusznym aktem sprawiedliwości. Wolno zatem postawić tezę, że profesor został zwolniony pośrednio przez samego Komorowskiego.
A oto, co przekazuje nam na temat owego „delikatnego kompromisu” Święty Jan Paweł II :
 „Żadna okoliczność, żaden cel, żadne prawo na świecie nigdy nie będą mogły uczynić godziwym aktu, który sam w sobie jest niegodziwy, ponieważ sprzeciwia się Prawu Bożemu, zapisanemu w sercu każdego człowieka, poznawalnemu przez sam rozum i głoszonemu przez Kościół.”( „Evangelium vitae.”)
A w innym fragmencie tej encykliki :
„Przerywanie ciąży i eutanazja są […] zbrodniami, których żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne”.
Natomiast  Benedykt XVI doda : „Władza, która nie respektuje prawa objawionego, staje się w końcu po prostu bandą złoczyńców.”

Kiedy  obywatelska inicjatywa ograniczenia prawa do zabijania dzieci nienarodzonych została poddana próbie sejmowego glosowania, a część posłów opcji rządzącej zagłosowała za tym projektem, „katolik” B. Komorowski skomentował rzecz następująco :
"Wydaje się, że tu mogą wchodzić w grę jakieś emocje, których ja do końca nie rozumiem".
Dodał także, że głosowanie nad obywatelskim projektem było „błędem” oraz, że to bez wątpienia „niefortunne wydarzenie”. Na koniec wyraża jednak nadzieję, że „czarny scenariusz”, czyli zaostrzenie przepisów aborcyjnych nie zostanie uchwalone.
Niech zatem ponownie przemówi  Jan Paweł II :
Czy jest taka ludzka instancja, czy jest taki parlament, który ma prawo zalegalizować zabójstwo niewinnej i bezbronnej ludzkiej istoty? Kto ma prawo powiedzieć: "Wolno zabijać", nawet: "Trzeba zabijać", tam gdzie trzeba najbardziej chronić i pomagać życiu?” ( „Evangelium Vitae).
Natomiast w „Veritatis splendor” Święty napisze :
 „Wobec norm moralnych, które zabraniają popełniania czynów wewnętrznie złych, nie ma dla nikogo żadnych przywilejów ani wyjątków.”

Mamy zatem wybór zupełnie oczywisty ; z jednej strony nauczanie Świętego Papieża, oparte na niezmiennym, bo niekoniunkturalnym fundamencie Dekalogu, Ewangelii i Magisterium Kościoła katolickiego, a na przeciwległej szali B. Komorowskiego oraz to, co głosi i jak postępuje.
Z jednej strony Święty Jan Paweł II przerywanie ciąży nazywający zbrodnią, a z drugiej strony B. Komorowski ograniczenie możliwości dokonywania tej zbrodni określający jako „czarny scenariusz”.
Mamy naszego Świętego, który w jednej z homilii przywołał taki oto obraz :
„A przecież już miały to życie (…), rozwijały się pod sercem swych matek, nie przeczuwając śmiertelnego zagrożenia. A kiedy już to zagrożenie stało się faktem, bezbronne istoty ludzkie usiłowały się bronić. Aparat filmowy utrwalił rozpaczliwą obronę nienarodzonego dziecka w łonie matki wobec agresji. Kiedyś oglądałem taki film – i do dziś dnia nie mogę się od niego uwolnić, nie mogę uwolnić się od jego pamięci.” ( homilia w Radomiu - 1991r.)
I jest B. Komorowski, który o przepisach zezwalających na  akt nieludzkiej zbrodni, od którego obrazu nie mógł się uwolnić Jan Paweł II powie : „delikatny kompromis.”

Nie ma tu żadnej możliwości kompromisu; jest się albo po stronie Dobra, któremu całe życie służył Święty Papież, albo po stronie B. Komorowskiemu, który co najmniej przez ostatnie ćwierć wieku służy złu.
Jak wobec tego zaszeregować tych, którzy czule wspomną Jana Pawła II, zwierzą się, jak ważny był w ich życiu, pomodlą się do Niego, może nawet poproszą o łaskę wstawiennictwa w życiowych problemach, by następnie uznać Jego nauczanie za głupstwa , którymi nie warto zaprzątać sobie głowy , i wyrażą poparcie dla urzędującego prezydenta 3 RP ?
Ja nie wiem,, czy B. Komorowski jest świadomy, czyim jest współpracownikiem; jedno jest pewne, jest on rezonatorem dokonywania pojęciowej manipulacji, tubą szatańskiej podmiany znaczeń poszczególnych pojęć w celu zwiedzenia na manowce jak największej liczby wierzących..
Ma się prezentować jako katolik, lecz w istocie dokonywać całkowitego przeinaczenia Ewangelii i Magisterium KK. Jest to próba okradzenia nas z Dekalogu, Ewangelii i Magisterium, pozbawienia nas najtrwalszej opok, abyśmy stali się bezbronnymi, a potem będzie już można zrobić z nami wszystko.
Najwyższy czas, aby  dostrzec zupełnie jasno, że Komorowski staje się wyrazicielem szatańskiego pragnienia odrzucenia Tego, przez którego poniósł całkowitą klęskę. On pragnie nas zwieść , abyśmy odrzucili Jezusa, który przecież wskazał nam jako jedyną drogę bezgranicznego zaufania i posłuszeństwa Bogu, a każe nam ponownie wkroczyć na drogę nieposłuszeństwa Adama, stosując inaczej zwerbalizowany, lecz w znaczeniu celowości, taki sam podstęp, jak wobec pierwszych ludzi.
Tak o tym pisze Święty Jan Paweł II :
Korzeń zbrodni tkwi w uzurpacji przez człowieka Bożej władzy nad życiem i śmiercią człowieka. Odzywa się w tym jakieś dalekie, a przecież uporczywe echo tamtych słów, które człowiek zaakceptował od "początku" wbrew swemu Stwórcy i Ojcu. Słowa te brzmiały: "Tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło" (Rdz 3,5), to znaczy: będziecie stanowili o tym, co dobre, a co złe, wy, ludzie, tak jak Bóg, tak jak Bóg i wbrew Bogu.”
Zakwestionowanie przykładu Jezusa i próba ponownego zwiedzenia na drogę upadku Adama.
Do tego celu świetnie nadaje się B. Komorowski, i to właśnie nam on proponuje.
Wypełnia zadanie zlecone mu przez nieprzyjaciela człowieka, samemu będąc przepowiadanym w Ewangelii  „chwastem” posianym przez diabła pomiędzy ziarno dobre :
Gdy ludzie spali przyszedł nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł (…)” ( Mt 13, 25).

Kolejną  werbalizacją tego podstępu będzie wypowiedź Głowy 3 RP o prawach Bożych  :
żyjemy w świecie zróżnicowanym i nie ma jednego prawa Bożego.””
A Jan Paweł II w jednej ze swych homilii wezwał :
„ Budujmy wspólną przyszłość naszej Ojczyzny wedle prawa Bożego, wedle tej odwiecznej Mądrości, która się nie przedawnia w żadnej epoce, wedle Chrystusowej Ewangelii.” ( Radom 1991 r. ).
Lecz w szatańskim zamyśle szerzenia pojęciowego zamętu realizowanym w tym przypadku ustami B. Komorowskiego, nic nie jest jednoznaczne, wszystko jest relatywne w zależności od osoby, miejsca, czasu i okoliczności, nie ma jednego prawa Bożego, są „różne prawa Boże”. Jest Plac Zbawiciela, a ramach różnorodności może być tęcza sodomitów tamże.
Koncesjonowana peerelowska satyryczka może z radością opowiedzieć o dokonanych przez nią aborcjach swoich dzieci, a następnie, w krótkim odstępie czasu od dokonania tego „radosnego” wyznania może być  zaproszona do telewizyjnego programu z udziałem małych dzieci właśnie.
 ”Bohater” niniejszego tekstu popiera zabijanie dzieci chorych, a w innej scence  sfotografuje się z dziećmi wśród, których były niepełnosprawne, więc takie, które według  popieranego przez niego „delikatnego kompromisu” mogły zostać zamordowane zgodnie z literą tego prawa.
To nie tylko hipokryzja, to oswajanie ze złem, w przypadku urzędującego prezydenta, ze złem w ramach katolicyzmu; wszakże czasem przejawia on swoją religijną aktywność.
To jest współczesny relatywizm, postmodernizm, permisywizm poddawany druzgocącej krytyce m.in. przez Jana Pawła II, czy Benedykta XVI.
O takiej postawie Benedykt XVI powie :” powstaje dyktatura relatywizmu, który nie uznaje niczego za ostateczne i jako jedyną normę traktuje własne ja i jego pragnienia.”
(  „Światłość świata”).
Właśnie w tym  słabym punkcie, człowieka atakuje szatan, który używa do tego celu wielu współpracowników, ale w tym tekście interesuje nas ten jeden,, który do wspólnictwa w złu został zaangażowany – być może- z powodu pychy, egoizmu, sybarytyzmu, a zapewne także – z powodu kierowania się najzwyklejszymi cynicznymi rachubami, o których tak mówi Benedykt XVI: :
„ Statystyka nie może być normą moralności. To źle, gdy badanie opinii publicznej staje się wyznacznikiem decyzji politycznych i gdy tylko stawia się pytanie : „ Gdzie zdobędę więcej zwolenników?, zamiast pytać „Co jest słuszne?.” („Światłość świata” – wywiad z Benedyktem XVI).
Mniejsza o powody, twierdzenie, iż B. Komorowski stanowi antytezę katolicyzmu zostało dowiedzione.
 Jego działania i wypowiedzi, a także fakt, iż trafiają one w gust wielu zniekształconych sumień to znakomita ilustracja profetycznego przewidywania Św. Pawła :
Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań (…) będą sobie mnożyli nauczycieli.” ( 2 Tm 4,3).
Szatan nie powie przecież od razu – Boga nie ma, odrzućcie Ewangelię, dajcie spokój z wiarą i Kościołem.
Tak już zresztą  mówi, lecz swoją strategię dostosowuje do okoliczności, nie powie więc tego w Polsce, to jeszcze nie ten etap. Tu należy najpierw dokonać odpowiednio dużego zamętu pojęciowego i etycznego poprzez tzw. autorytety, aby zwieść maluczkich i doprowadzić do ich błądzenia w mroku relatywizmu i permisywizmu.
To zadanie wykonuje właśnie B. Komorowski, który nie propaguje jeszcze wprost odrzucenia krzyża; na razie proponuje nam „krzyż odwrócony”. Jeśli strategia zakończy się sukcesem, odpowiednio duża masa chwyci przynętę wygody bez odpowiedzialności, etap agresywnej ofensywy wkrótce nadejdzie.
Aby zniewolić człowieka, tak w wymiarze indywidualnym, jak i narodowym trzeba mu odebrać fundament wartości.
I w tym właśnie anty-dziele uczestniczy, sam jako całkowicie już zniewolony B. Komorowski.
Szatan jest nie tylko kłamcą, często używanym przez niego środkiem jest też szyderstwo, drwina, manipulacja zawsze w odniesieniu do prawdy i innych fundamentalnych wartości. Metodologia jego działań polega na stręczeniu przeciwieństw wartości jako wartości rzeczywistych, falsyfikatu wartości jako ich oryginału.
Niech nie dziwi zatem znana enuncjacja B. Komorowskiego - „państwo zdało egzamin” w odniesieniu do sytuacji , w których nikt nie mógł mieć wątpliwości – nawet on sam-, że miały miejsce zdarzenia, które były bezdyskusyjnym przykładem braku państwa lub w najlepszym razie tego, że państwowe elity zawiodły na każdym odcinku. To jest szyderstwo z tego samego arsenału szyderstw, co stawianie grobów komunistycznych oprawców na szczątkach ich ofiar.
Nie może dziwić odznaczanie i awansowanie kogoś, kto w autentycznie praworządnym  państwie mógłby spodziewać się wyłącznie kary.
Nie może dziwić odznaczanie jako stróżów prawdy i bojowników wolności, tych pracowników prasy i innych mediów, którzy niezliczoną ilość razy swoimi ustami, piórem, czy zachowaniami zaprzeczali tym wartościom.
Dowodów antychrześcijańskiej i antykatolickiej postawy B. Komorowskiego można przytoczyć na publikację znacznie obszerniejszą niż ten tekst; jest zatem naturalną konsekwencją, że nasz antybohater posiada doskonałe stosunki ze środowiskiem, które przez ostatnie ćwierćwiecze notorycznie atakuje KK, atakowało Jana Pawła II i Jego nauczanie, prowokuje i  wspiera wszelkie przejawy walki z naszymi symbolami religijnymi, odmawiając im – póki co, nieskutecznie- prawa do istnienia w przestrzeni publicznej, dąży do przecięcia nici łączącej polskie społeczeństwo z wiarą, religią i Kościołem katolickim.
B. Komorowski jest sługą i piewcą zła, „chwastem” zamętu mającym zagłuszyć ziarno dobrej nauki, dokonać podmiany znaczeń, wartości zastąpić ich przeciwieństwami.
Lecz powinien wiedzieć, co Siewca nakazał uczynić swym sługom z "chwastem", tolerowanym  tylko do czasu żniwa.
Święty Paweł ujmie to następująco :
Innej jednak Ewangelii nie ma; są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy, niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą od nas otrzymaliście, niech będzie przeklęty!”
Uważajcie więc zwolennicy tego, o którym traktuje ten tekst, abyście nie byli przeklęci wraz z nim, abyście wraz z nim nie zostali powiązani „w snopki na spalenie”.

                                                      *** 
   Pora powrócić do postawionego we wstępie zasadniczego pytania o powody wyboru daty elekcji B. Komorowskiego na prezydenta 3 RP jako najczarniejszego dnia ostatniego 25- lecia.
Mord smoleński był ogromnym ciosem w polską państwowość. Widzimy dziś, że przez ten akt terroru pozbyto się  ludzi, którzy mogli stanąć na przeszkodzie absolutnemu upadkowi 3 RP, tworu, który i przed Smoleńskiem stanowił byt w ogromnej mierze patologiczny. Jednak przynajmniej niektórzy z poległych mogli w jakiejś mierze doprowadzić do jego naprawy. Gdy ich zabrakło gangrena posunęła się tak dalece, że dziś nie ma już czego naprawiać.
A jednak to nie data 10.04.2010 roku jest datą najczarniejszą. Zawsze w historii występowali państwowi ościenni mordercy nastający na nasz byt oraz ich tutejsi kolaboranci. I nawet tak tragiczne wydarzenia mogą doprowadzić do przebudzenia i oczyszczenia. Jednak po Smoleńsku tak się nie stało; nie w wymiarze ogólnonarodowym.
Nastąpił wybór B. Komorowskiego, a następnie ponowne wyborcze zwycięstwo jego macierzystej partii.
Choć  zwycięstwo tej przestępczej organizacji samo w sobie stanowi przygnębiający obraz upadku moralnego i intelektualnego dużej części społeczeństwa, to jednak nie można tego wydarzenia równać z rangą tragedii elekcji B. Komorowskiego na pierwszą osobę w państwie, nawet takim, jak 3 RP.
W przypadku wyboru partii, głosy rozkładały się jednak na wielość kandydatów i choć trudno znaleźć  wśród nich jednego sprawiedliwego, nie można  wykluczyć, że część z kandydatów mogła w jakiejś mierze prezentować się w sposób ujmujący, a niektórzy być może nawet sami zbłądzili.
W przypadku B. Komorowskiego mamy natomiast do czynienia z absolutnie konsekwentną postawą manipulacyjnego odwracania wszelkich pojęć i wartości, co w odniesieniu do najważniejszych z nich, choć nie wszystkich, zostało dowiedzione także w tym skromnym opracowaniu.
Symbolicznym ujęciem tej odwrotności jest tytuł książki naszego antybohatera brzmiący- „Prawa stroną”, w sytuacji, gdy jej autor i zarazem podmiot, całą 3 RP przemierzał stroną lewą, bynajmniej nie w znaczeniu lewicowości poglądów, lecz w rozumieniu zła, któremu służył, służy i jest emanacją, choć  w jakiejś, niewielkiej mierze jeszcze zakamuflowaną.
Polacy mieli wybór, mogli wybrać służbę państwu i społeczeństwu, rzeczywistą antykomunistyczną opozycyjność, polskość i patriotyzm, honor, dumę i godność, inteligencję, kulturę , szacunek i suwerenność, katolicyzm i cywilizację łacińską; mogli wybrać oryginały wartości, lecz w swej głosującej większości dokonali wyboru ich niedorobionego falsyfikatu, dokonali wyboru satanistycznej antytezy wszelkich wartości, symbolu kłamstwa i manipulacyjnej podmiany znaczenia pojęć, wybrali B. Komorowskiego. A  uczynili to już po smoleńskim mordzie…
I dlatego data tego wyboru stanowi bezapelacyjnie najczarniejszą z czarnych dat ostatniego 25- lecia.

Czy tragedia postępującej zarazy antywartości zostanie przedłużona na lata następne, może już na zawsze wpisana w byt tego społeczeństwa, czy zastopowana niebawem, a w końcu odrzucona definitywnie ?
To zależy od wyborów dokonywanych przez każdego z nas. I choćby czasem walka ze złem wydawała się nam, wobec jego wszechobecności bezsensowna, bo czasem po ludzku nie do wygrania, trzeba ją podejmować pamiętając o słowach naszego Pana, Jezusa Chrystusa wypowiedzianych do Świętej Faustyny Kowalskiej :
Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla Mnie podjęty.”                

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

27-07-2014 [12:18] - NASZ_HENRY | Link:

Grabia Komorowski POgrabił sobie ;-)

Obrazek użytkownika Andrzej W.

27-07-2014 [13:21] - Andrzej W. | Link:

Grabi sobie przez ćwierć wieku i wykazuje w tym dużą progresję.
Pozdrawiam.
A.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

28-07-2014 [11:34] - NASZ_HENRY | Link:

POlujący na głuszce a knujący z Palikotem w ruskiej kniei, maskujący się w Ruskiej Budzie, mataczący w każdej WSI ;-)

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

27-07-2014 [13:04] - St. M. Krzyśków... | Link:

Słusznie napisane - istotnie bez zacietrzewienia. Tylko, moim zdaniem, ten brud, ten narodowy grzech, ta czerń trwa przez większość dni minionego ćwierćwiecza. Wszyscy ci śmieszni politrucy i agenci sadzani na najwyższy stołek, to  jeden diabeł...

Obrazek użytkownika Andrzej W.

27-07-2014 [21:41] - Andrzej W. | Link:

Ma Pan rację, ale jednak w tych strukturach zła jest jakaś hierarchia.
Pozdrawiam.
A.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

27-07-2014 [13:19] - Andrzej W. | Link:

Errata - pełny cytat z Friszke powinien brzmieć następująco ; " Bardzo dobrze, że weszła tam policja, nie może być tak, że ktoś sobie wchodzi na cmentarz i wykonuje jakieś wykopki,"
Przepraszam za " rozstrzelone" motto z JPII. Na podglądzie było O.K.
Autor.

Obrazek użytkownika Studentka

27-07-2014 [13:23] - Studentka | Link:

Dla mnie B.Komorowski jest najobrzydliwszą postacią charakterologiczną w naszym rządzie i najbardziej niebezpieczną. Dobra ocena Polaków tego indywiduum wynika z niewiedzy. Może pojawi się biografia tego typa (gdyby P.Cenckiewicz to zrobił), która zdejmie bielmo z oczu wielu.
Bardzo dziękuję za Pana tekst, który wypunktował całą ohydę tej postaci, tak nikczemnej, a jak zręcznie zakamuflowanej. Przydałby się dużo krótszy konspekt, bo nie każdy ma cierpliwość do dłuższych tekstów, a ten jest wyjątkowo ważny.Według mnie Komorowski to jest główny mięsień "długiego ramienia Moskwy" w Polsce.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

27-07-2014 [21:49] - Andrzej W. | Link:

Wie Pani, co mnie najbardziej przeraża ? To, że kamuflaż tej odrażającej postaci wcale nie jest taki zręczny. Jest toporny, siermiężny i tandetny. Taki typowo bolszewicki. Uwiedzeni wcale nie mają prawa powiedzieć, że ich "pięknie kuszono". Wybierają tandetną szmirę i chamstwo.
Diabeł wcale nie musi się dziś wysilać. To właśnie najbardziej przeraża.
Pozdrawiam Panią.
A.

Obrazek użytkownika kat

27-07-2014 [14:58] - kat | Link:

Witaj Andrzeju
jak zwykle bardzo dobry tekst i bardzo sluszne zwrocenie uwagi na tego " pocieszneg milego staruszka" bo trzeba powiedzieć DOBITNIE , to najwazniejszy z agentów wpływu w naszym kraju . Delegat calej WSI na reprezentanta interesów Moskwy w Warszawie. Pozdrówka

Obrazek użytkownika Andrzej W.

27-07-2014 [21:55] - Andrzej W. | Link:

Witaj Kacie !
"Delegat całej WSI na reprezentanta interesów Moskwy w Warszawie."
Otóż to. Lecz wobec nieskrywanych już zbytnio jego działań i sympatii, nikt już nie może dziś powiedzieć : "nie wiedziałem."
Pozdrawiam Cię serdecznie.
A.
 

Obrazek użytkownika nemo1

27-07-2014 [17:39] - nemo1 | Link:

Witam.P. Andrzeju.Już kilka lat temu,pańskie wpisy logiczne i informujące,zwróciły moją uwagę.Oczywiste było dla mnie,że samodzielny pański blog jest tylko kwestią czasu i osobistej decyzji.!0.04 2010,to typowy sowiecki zamach stanu.Tu nie ma żadnej TAJEMNICY.Morduje się ,fałszuje wybory i osadza się najgorszą sprzedajną kreaturę,na sraczu[czyt.na tronie].Bronisław Bierut CHERBU dwa psy na tarczy ,jeden sra,drugi warczy.Prezedęt bezpańskich psów,w mojej okolicy.Bronisław Bierut i ta sowiecka ku..a z Nałęczowa NIECH Żyje,NIECH Żyje,ale krótko.Przepraszam ,ale za stary jestem i za dużo pamiętam,żeby się liczyc "ze słowami".Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

27-07-2014 [22:03] - Andrzej W. | Link:

Bywają sytuacje, kiedy "liczenie się" ze słowami oznacza półprawdę. W tym wypadku mocne słowa są uzasadnione.
Dziękuję za dobre słowo, ale proszę mi wierzyć, że wolałbym nie czuć potrzeby pisania i nie mieć do tej czynności powodów.
Niestety, jest jak jest.
Pozdrawiam.
A.

Obrazek użytkownika contessa

27-07-2014 [18:55] - contessa | Link:

Bronisław Komorowski to niestety diagnoza głębokiej patologii III RP.
Pozdrawiam Autora i Komentatorów.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

27-07-2014 [22:05] - Andrzej W. | Link:

Pozdrawiam Panią serdecznie.
A.

Obrazek użytkownika V

28-07-2014 [09:33] - V | Link:

Wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Wg. napływających z całej Polski wyników prowadził Jarosław Kaczyński. PO godz 22 zaczęły nagle napływać wyniki wg. których we wszystkich okręgach wygrywał Komorowski. Tzn. że od godz. 22 użyto rosyjskich serwerów. Wyniki przychodziły z różnych regionów kraju, więc nie możliwym jest aby do godz. 22 przychodziły wyniki korzystne dla jednego kandydata, a po 22 korzystne dla drugiego kandydata. Prof. Urbanowicz, który poinformował o rosyjskich serwerach, następnego dnia już nie żył. Zmarł na zawał serca i wylew krwi do mózgu. POdrzucone mu środki rozsadziły go. Komorowski jest agentem rosyjskich służb.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

28-07-2014 [11:50] - Andrzej W. | Link:

Wszystko prawda. Tyle, że jeśli opozycja nie zgromadziła dowodów tego fałszerstwa (lub ich nie użyła) to powoływanie się na ten argument jest po prostu słabe.
Jeśli prof. Urbanowicz poinformował o czymś tak poważnym , a najsilniejsza partia opozycyjna nie zapewniła mu ochrony ( i to już po Smoleńsku i innych dziwnych zgonach), to o czym my w ogóle mówimy ?!
Tragedia tej daty polega na tym, że jednak B.K. jest prezydentem i niestety wszystkiego na ruskie serwery zrzucić nie można.
Nawet przy jakiejś skali fałszerstw wyborczych spora część społeczeństwa, w tym katolików ( znam takich) wybrała  zło absolutne.
Trzeba teraz robić wszystko, aby to się nie powtórzyło.
Pozdrawiam.
A.

Obrazek użytkownika andzia

29-07-2014 [08:35] - andzia | Link:

Zdecydowanie podpisuję się pod Pana tekstem.Szerzej odniosę się do niego po powrocie z wakacji.
Pozdrawiam pięknie.