„Krzywizna banana” to nie przejaw „Unii absurdu” – to lobby!

Jarek Adamek (Radio ELKA): Dziś gościem jest Pan europoseł Ryszard Czarnecki, PiS, do dziś prezes kujawsko-pomorskiego.
Ryszard Czarnecki: Prezes Prawa i Sprawiedliwości  zadecydował, że mam być lokomotywą wyborczą w Wielkopolsce. Tę decyzję zaakceptowałem. To dla mnie wspaniałe wyzwanie. I wierzę, że sprostam temu zadaniu, czyli w sposób znaczący przyczynię się do wzrostu poparcia PiS w Wielkopolsce.
J.A.: A nie mógł Pan powiedzieć – „chwilę, ja tu z Torunia jestem, z Bydgoszczy. Nie mam nic wspólnego z Poznaniem”?
R.C.: Wielkopolska straciła ostatnio trzech naprawdę bardzo dobrych europosłów, w tym dwóch, którzy przez 10 lat reprezentowali ten region w  Brukseli I myślę, że będzie z korzyścią dla Wielkopolski, że jako europoseł z 10 letnim stażem i były minister do spraw europejskich będę reprezentował interesy  tutejszych wyborców.
J.A.:  Ale wie Pan, że nie lubimy tutaj spadochroniarzy?
R.C.: Akurat urodziłem się w Londynie i myślę, że Pan, wzorem Władimira Władimirowicza Putina, jakiś obsesji antyzachodnich nie ma...
J.A.:  Abstrahując od Londynu. Ale Wrocław przecież…
R.C.: Nie, no niech Pan nie sugeruje, że mieszkańcy Wielkopolski, którzy cenią ludzi doświadczonych i pracowitych nie zaufają politykowi doświadczonemu i pracowitemu, a takim politykiem jest Ryszard Czarnecki. Nie wierzę, żeby Wielkopolanie lubili celebrytów akurat w takiej instytucji jak Parlament Europejski, która czy się to komuś podoba czy nie, ma od grudnia 2009 roku większe kompetencje i żadne regulacje Unii Europejskiej bez zgody europarlamentu nie przejdą. Właśnie tam potrzeba dla Polski ludzi rzeczywiście kompetentnych.
J.A.: Dobra, to zanim przejdziemy dalej, jeszcze jedną rzecz musi Pan wyjaśnić − pamięta Pan historię z 2001 i mecz z Unią Leszno?
R.C.:  Powiem ze sporym miłosierdziem: co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr.  
J.A.: Mogą to Panu pamiętać, że Pan oskarżył kibiców o pobicie.
R.C.: Pan wybaczy, ale dostrzega Pan chyba różnicę między ofiarą a agresorem. Nie tylko w polityce zagranicznej, ale także w polityce czy na stadionie. Ja temu młodemu człowiekowi przebaczyłem. Zresztą po roku złapała go policja z Wrocławia, gdy okradał kościół. Skądinąd tam studiowała jego siostra. Co było, a nie jest… . Ja bardzo szanuję zakochanych w żużlu, w czarnym sporcie, kibiców Unii Leszno i muszę powiedzieć, że pod tym względem Wielkopolska jest ideałem, bo tu był cały wysyp klubów: Leszno, Piła, Gorzów Wielkopolski, Rawicz, także kiedyś Poznań, także chapeau bas przed Wielkopolską, także pod tym względem …
J.A.: No to się Pan podlizał…
R.C.: To prawda, ze kibiców żużla jest tu największe zagęszczenie na metr kwadratowy. Dzisiaj akurat byłem w siedzibie Unii Leszno i miałem spotkanie z nowym i poprzednim prezesem – Panem Dworakowskim, którego znam przecież od dawna. Skądinąd na cmentarzu przy grobie Aleksandra Smorczyka spotkałem Pana Orfina Sokołwskiego  …
J.A.: Proszę, jedna wielka szczęśliwa żużlowa rodzina…
R.C.: Coś w tym jest!
J.A.:  Wracam do Brukseli – chce Pan zostać europosłem, dbać o ważne sprawy dla Polski, dla naszego regionu, ale jako europoseł nie będzie Pan miał zbyt wiele do powiedzenia, bo europarlament zdominowany jest przez partię ludową i partię socjalistyczną.
R.C.: Partia ludowa, EPP, w sondażach leci na łeb, na szyję − podobnie zresztą jak liberałowie, a to oznacza, że nasza frakcja w PE −  Konserwatystów i Reformatorów − będzie trzecią siłą i może być tym języczkiem uwagi, który zadecyduje kto będzie nowym szefem Komisji Unii Europejskiej − bo może się to wydać zaskakujące, ale to właśnie w rękach tych prawdopodobnie 20 europosłów z PiS może być decyzja kto będzie numerem jeden w Unii. Kto będzie liderem Unii Europejskiej.
J.A.: A już wiecie kto?
R.C.: Zobaczymy, to zależy od wyników wyborów europejskich. W tej chwili rywalizacja jest miedzy Martinem Schulzem a Jeanem-Claudem Junckerem, między socjalistą a chadekiem. Przy czym obaj mają, delikatnie mówiąc, swoje wady. Nobody is perfect…
J.A.: Ok, to Wy mówicie: mamy głosy do wzięcia i co my za to dostaniemy? Tak?
R.C.: Na pewno nasze poparcie dla któregoś z kandydatów, zobaczymy jacy jeszcze będą – nie będzie za darmo: konkretnie, w przypadku PiS, chcemy, aby w agendzie nowej Komisji Europejskiej znalazła się sprawa na przykład reformy − i mówię to akurat w regionie rolniczym – takim jest leszczyńskie, Wielkopolska – takiej reformy Wspólnej Polityki Rolnej, aby ona się odbyła nie kosztem polskich rolników, żeby polscy rolnicy na tej reformie WPR także skorzystali. Także sprawą numer dwa jest dla nas Wspólna Polityka Energetyczna, ale  nie zależy nam na gadaniu o tej polityce, bo premier Tusk gada o niej przez 7 lat, a nie był w stanie dokończyć budowy gazoportu w Świnoujściu i nie był w stanie dbać o interesy polskiego węgla. My chcemy realnej Wspólnej Polityki Energetycznej i do tego chcemy przekonać tego nowego przyszłego szefa KE, który będzie wybrany przypuszczalnie naszymi głosami.
J.A.: No to co rolnicy będą mieli z tego?
RC: Jeżeli w tej chwili rolnik polski ma dwa razy niższe dopłaty niż farmer holenderski, dwa razy niższe niż farmer niemiecki czy włoski jest zadowalającą − no to powiem tak, dla nas zadowalająca nie jest. Polscy rolnicy muszą mieć takie same dopłaty jak farmerzy zachodnioeuropejscy i tutaj nie wolno tego odpuścić.
J.A.: Myśli Pan, że prędzej podniosą naszym czy prędzej obniżą tamtym?
R.C.: Są w ogóle tendencje, żeby w ogóle zmienić Wspólną Politykę Rolną, ale zmiana jej w tym momencie byłaby niekorzystna dla polskich rolników, bo polscy rolnicy oblizaliby się smakiem, a tych wyższych opłat nie dostali. A to im się po prostu należy.
J.A.: Ale jak się Unia rozszerzy bardziej na Wschód i przyjmie Ukrainę , to w ogóle nie dostaną…
R.Cz.: Ryszard Czarnecki zacytuje Ryszarda Czarneckiego jeszcze sprzed Majdanu (Majdan w tej kwestii nic nie zmienia) i proszę, żeby Pan nie traktował tego jako coś sceptycznego, nie − ja jestem po prostu realistą: przyjęcie Ukrainy do Unii to jest kwestia 20, 25 lat – nie wcześniej. To jest kraj zbyt biedny, to jest kraj, który ma, uwaga, PKB na głowę mieszańca, podkreślam – mieszkańca − mniejszy niż PKB Białorusi. To jest kraj o olbrzymim rolnictwie, zatem o potencjalnych w przyszłości olbrzymich środkach finansowych pompowanych przez Brukselę na ten cel. I tego kraju, w najbliższych kilkunastu latach nikt do Unii nie przyjmie i w ogóle zapomnijmy o tym w najbliższym czasie.
J.A: 20, 25 lat ? – To Unia tyle nie przetrwa.
R.C.: Myślę jednak, że przetrwa, bo kapitalizm to jest bardzo zła rzecz, ale na razie nic lepszego nie wymyślono. Mam takie wrażenie, że Unii, która ma tysiące lat (w znaczeniu kulturowym) nie ma przed sobą żadnej innej alternatywy polityczno-ekonomicznej. Ja jestem przeciwny pogłębianiu integracji unijnej, jestem przeciwny superpaństwu europejskiemu, takie bajki niech minister Sikorski opowiada Niemcom – zresztą za to będą mu bić barwo, bo to jest w ich interesie. Natomiast jestem przeciwny eurolandowi w Polsce, jestem przeciwny przyjęciu euro, bo to byłoby dla polskiej gospodarki zabójcze. Z tą decyzją powinniśmy się wstrzymać. Natomiast na pewno postulat, żeby Polska z Unii wychodziła nie znajdzie w Polsce poparcia. I to byłby idiotyzm.
J.A.: A czy to prawda, ze KE przygotowała 67 stronnicowy dokument w sprawie korzystania z toalety?
R.C.: Wiem, jak korzystać z toalety. Komisja Europejska powinna się zajmować innymi sprawami, ale uwaga, z pewnych rzeczy, z których się śmiejemy, ja się radzę nie śmiać, ponieważ jeżeli słyszymy, że UE zajmuje się „krzywizną banana” – to nie jest to jakiś idiotyzm ze strony urzędników europejskich, tylko kwestia interesów, kwestia „szmalu” − mówiąc wprost. Bo w interesie importerów bananów z dawnych kolonii francuskich, a więc firm francuskich jest, aby banany były właśnie pod takim kątem a nie innym, jakim są  (jakie rosną) w dawnych koloniach francuskich w Afryce, a nie miały takich rozmiarów jak banany latynoamerykańskie.
J.A.: Pytam o najnowsze rzeczy, typu montowanie jakichś rzeczy w autach.
RC Jasne, ale jeszcze raz podkreślam, że to z czego się śmiejemy jest efektem lobbingu poszczególnych krajów i grup nacisku, na przykład uznanie  marchewki owocem…
J.A.: No dobrze, ale czy będzie Pan głosem rozsądku …
R.C.: Jestem głosem rozsądku i wiem, że w interesie producentów portugalskich dżemu z tradycyjnym przysmakiem (bo dżem z marchewki jest tam tradycyjnym przysmakiem) leżało, żeby się dorwać do dotacji unijnych dla przetwórców owoców ( a nie  warzyw!). To są absurdy, ale za nimi idzie kasa i warto tę Unię Europejską znać, żeby nie dać się wycyckać, przepraszam za słowo…
 
*Rozmawia Radia ELKA w dniu 07.04.2014
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jasimalgosia

08-04-2014 [13:56] - jasimalgosia | Link:

"Mam takie wrażenie, że Unii, która ma tysiące lat (w znaczeniu kulturowym) nie ma przed sobą żadnej innej alternatywy polityczno-ekonomicznej." Ale mi alternatywa, ze polscy Europejczycy ciagle miesiacami na polu, z dala od rodziny, spiac w baraku po kilka sztuk i pijac wieczorami wodke, coby nie rozmyslac co zona w domu porabia i w ogole zapomniec!
I jeszcze jak zaglosuja, jezeli w ogole zaglosuja to na Tuska, bo przeciez sa Europejczykami i w koncu mogli bez przeszkod wyjechac. A w Polsce polskiego, zdrowego produktu nie dostaniesz!! W rolniczm niby kraju!
A ze Niemcy jeszcze cos wymysla, zeby im tych 8,50€ nie dac, to czuje przez skore. I nie bedzie nawet otarcia lez. Niemcy lubia warzywa i owoce, ale lubia tez oszczednie wydawac, na jedzenie szczegolnie. Gdyby mieli dac naszym na polu, to musieliby jeszcze bardziej wesprzec rolnika, zeby produkt nie byl kosmicznie drogi.

I dyskutuje sie tez na zupelnie innych plaszczyznach, kulturowych, ekonomicznych i wszelakich, takze z ta wieloletnia tradycja...? Zachod ma szczwanych lisow - starych graczy, w takiej sytuacji trudno sie nie dac wycyckac.
To juz nawet w komunie w szkole uczyli, ze najgorsza to jest "metoda lisa" ... a zdawaloby sie, ze nic madrego wtedy w szkole nie mowili.