LOSY PRZYWOŁANE POD POMNIKIEM

Kiedy zobaczyłem niedawno na płachcie zasłaniającej warszawski "pomnik wdzięczności" Armii Radzieckiej motto, jakie wypisali pikietujący – "Do Polski wolnej, suwerennej, sprawiedliwej i demokratycznej prowadzi droga przez walkę ze znikczemnieniem, zakłamaniem i zdradą" – serce zabiło mi mocniej, ponieważ zdanie to jest wyimkiem z rozkazu wydanego partyzantom przez straceńca-polonistę. Oto młodzi narodowcy sięgnęli do spuścizny twórcy największej armii podziemnej, Konspiracyjnego Wojska Polskiego; przywołali kapitana Stanisława "Warszyca" – Sojczyńskiego, którego stalinowscy oprawcy zabili i zakopali w nieodnalezionej dotąd mogile.

Przypomniał mi się pierwszy pomnik Niezłomnego Wodza, odsłonięte 08. 11. 2009 r. popiersie na skwerze przed szkołą w Kamieńsku oraz kurhan zwieńczony orłem wraz z tablicami i listą 230 zamordowanych przez UB jego żołnierzy i współpracowników w Radomsku (ufundowany w setną rocznicę urodzin bohatera, oficjalne uroczystości dn. 26.09.2010 r.). A także wizyta u stóp Jasnej Góry w Częstochowie, gdzie w maju b.r. ustawiono monument ku pamięci legendarnego dowódcy AK i antykomunistycznej partyzantki. Obelisk został umieszczony na skwerze przy ulicach Wręczyckiej i św. Rocha, ok. 100 metrów od miejsca, gdzie stał drewniany dom, w którym kwaterował Wyklęty i gdzie w czerwcu 1946 r. został ujęty przez UB wraz z całym dowództwem jego organizacji. "Warszyca" i pięciu jego podwładnych po wyroku sądu wojskowego stracono 19 lutego 1947 r. w Łodzi. Miejsce pochówku Sojczyńskiego jest do dziś nieznane.

Pomnik ma formę ogromnego, ok. dwumetrowego głazu, na którym zostala zamontowana granitowa tablica o wymiarach 1,5 m na 1 m z tekstem upamiętniającym samego bohatera, ale też odnoszącym się do wszystkich zamordowanych jego podkomendnych. Pod obeliskiem umieszczono ziemię z terenu więzienia w Radomsku, gdzie funkcjonariusze UB przetrzymywali i rozstrzeliwali żołnierzy skazanych w tamtejszym procesie, oraz z terenu w Bąkowej Górze, gdzie pogrzebano ich prochy.
 

Stanisław Sojczyński urodził się 30 marca 1910 r. w Rzejowicach w powiecie radomszczańskim (łódzkie). Pochodził z chłopskiej rodziny. Był jednym z sześciorga dzieci Michała i Antoniny ze Śliwkowskich. W Rzejowicach ukończył szkołę powszechną. W wieku 18 lat zaczął naukę w Państwowym Seminarium Nauczycielskim im. Tadeusza Kościuszki w Częstochowie. Rodzice zdecydowali się posłać właśnie jego do szkoły, bo był najzdolniejszy spośród rodzeństwa, a na kształcenie pozostałych dzieci nie było pieniędzy. Szkołę ukończył w 1932 r. i rozpoczął służbę wojskową. W 27. pp w Częstochowie odbył Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy Piechoty. Od 1 stycznia 1936 r. - podporucznik rezerwy. Od 1934 r. był nauczycielem języka polskiego w wiejskiej szkole powszechnej w Borze Zajacińskim nieopodal Częstochowy. Działał wówczas w Związku Nauczycielstwa Polskiego i Związku Strzeleckim.
Uczestniczył w walkach kampanii wrześniowej 1939 r. w okolicach Hrubieszowa. Potem, po ucieczce z sowieckiej niewoli, chciał przedostać się do walczącej Warszawy. Po jej upadku zaczął organizować struktury konspiracyjne. Był zastępcą komendanta radomszczańskiego obwodu AK, szefując jednocześnie kierownictwu dywersji (Kedywu) tego obwodu. Do największych jego osiągnięć należy atak w sierpniu 1943 r. na niemieckie więzienie w Radomsku. W dowodzonej przezeń akcji uwolniono ponad 40 Polaków i 11 Żydów, a oddział wycofał się z minimalnymi stratami.
Polityka władz sowieckich i niepowodzenie akcji "Burza" postawiło żołnierzy Armii Krajowej w trudnej sytuacji. Na wyzwalanych spod okupacji niemieckiej terenach NKWD i polskie siły bezpieczeństwa prowadziły akcję "oczyszczania", która przede wszystkim dotknęła żołnierzy AK i osoby związane ze strukturami cywilnymi Polskiego Państwa Podziemnego. Szykany, aresztowania, skrytobójcze mordy, wywózki na wschód... Tak władze komunistyczne traktowały byłych żołnierzy Armii Krajowej. Mimo zapewnień propagandowych nie dawano im możliwości powrotu do normalnego życia. Wielu ujawniających się akowców wracało do konspiracji. Wielu nie próbowało nawet wychodzić z ukrycia zdając sobie sprawę, jaki czekał ich los.
Po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej kpt. Sojczyński postanowił kontynuować walkę. W kwietniu 1945 r. poderwał swych byłych podkomendnych by wznowili działalność partyzancką. Założone przez niego Konspiracyjne Wojsko Polskie liczyło ok. 4 tys. członków. Była to najsilniejsza zbrojna organizacja antykomunistycznego podziemia, działająca od 1945 r. w centralnej Polsce, w województwach: łódzkim, częściowo kieleckim, śląskim oraz poznańskim. W 1946 r. blisko 170 jego partyzantów usiłowało uwolnić aresztantów Urzędu Bezpieczeństwa z więzienia w Radomsku. Akcja powiodła się częściowo, odbito 57 leśnych, nie udało się uwolnić wszystkich. Paradoks historii: dwa szturmy na te same kazamaty, akcje oswabadzające Polaków walczących o niepodległy byt państwa polskiego. Za pierwszą „Warszyc" otrzymał z rąk państwa podziemnego Virtuti Militari, za drugą mord sądowniczy, czapę z rąk zdrajców i kalumnię „bandyty" na cały okres PRL (a także później; niektóre Czerwone Ozory takim jadem plują do dziś). Z listu kpt. Sojczyńskiego do NN z 2 marca 1945 r.:
"Moje credo:
1) dopóki istnieje choćby najmniejsza nadzieja i możliwość wykazania Rosji, że jej polityka jest podła, świńska i zaborcza, oraz walki z jej imperializmem i odebrania zagrabionych przez nią wschodnich połaci Polski, dopóty w walce tej trwać jest naszym obowiązkiem – nawet za cenę wielkich ofiar,
2) AK i jej sympatycy to ok. 60% społeczeństwa polskiego: kto jest wrogiem naszym – jest wrogiem Polski. "

Stanisław Sojczyński w 1932 r. zawarł związek małżeński z Leokadią Kubik, urodziło mu się troje dzieci. Podczas rozprawy sądowej najmłodsze nie miało jeszcze 2 lat. Nieugięty patriota-oficer, głosząc otwarcie swe idealistyczne poglądy przed polsko-sowieckim pseudotrybunałem, w obliczu grożącej mu nieuchronnie śmierci, bo co do wyroku nie miał złudzeń, niewątpliwie w głębi duszy gnębił się i przeżywał ojcowską tragedię – zgryzotę pozostawienia wdowy z sierotami.

„Do winy się nie poczuwam – powie komunistom, zbrodniarzom w wojskowych togach. – Uważam raczej, że mam zasługi wobec Narodu, dla dobra którego walczyłem. W świetle obowiązujących przepisów prawnych nie uważam swoich czynów za przestępstwo. Wszystkie czyny, jeśli nie wyszły poza ramy moich rozkazów, są zgodne z moimi zasadami i sumieniem [...]. Legalne przeciwdziałanie u władz przeciw bezprawiu organów bezpieczeństwa nie dało rezultatów. Pisywałem z lasu listy do władz, gdyż innego sposobu nie miałem, musiałem się bowiem ukrywać przed aresztowaniem i zlikwidowaniem przez UB, i donosiłem o bezprawiu organów bezpieczeństwa, o szykanach, aresztowaniu i likwidowaniu niewinnych ludzi, byłych członków AK, jednak bez rezultatu [...]. Przyznaję się do założenia i należenia do nielegalnej organizacji, celem której było przeciwdziałanie terrorowi władz, walka z bezprawiem i prześladowaniem, czyli samoobrona, co zresztą ilustrują moje rozkazy...".

Podczas Święta Niepodległości 11 listopada 2009 r. kapitan Stanisław Sojczyński został pośmiertnie awansowany przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego do stopnia generała brygady.

Stojąc pod pomnikiem Niezłomnego (a potem Wyklętego z narodowej pamięci) WARSZYCA warto w kilku zdaniach przypomnieć jego adwersarza, który dożył sędziwego wieku 92 lat i zmarł śmiercią naturalną w Warszawie pod lżejszą (ale jednak) okupacją zwaną Stanem Wojennym. Mówimy tutaj o "Radosławie", generale Janie Mazurkiewiczu, którego los jest dramatyczny – wzniosły i zarazem przetrącony. Akurat w maju, gdy przypomniano w Częstochowie "Warszyca", minęło ćwierć wieku od jego śmierci (04.05.1988).
 

Przytoczmy życiorys "Radosława" w skrócie.
Pochodził ze Lwowa (ur. 27.08.1896) skąd w szeregach Związku Strzeleckiego przybył 30.08.1914 r. do Krakowa. Od 1918 r. działał w Komendzie Naczelnej III Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), po odzyskaniu suwerenności przez Polskę wstąpił do odrodzonego Wojska Polskiego. Po wybuchu II wojny światowej Jan Mazurkiewicz podjął decyzję o utworzeniu Tajnej Organizacji Wojskowej (TOW), samodzielnej jednostki dywersyjno-bojowej działającej zgodnie z wytycznymi ZWZ-AK. 16.03.1943 r. został zastępcą szefa Kedywu KG AK płk. Emila Fieldorfa "Nila", a rok później przejął dowodzenie nad całym akowskim podziemiem.
W czasie Powstania Warszawskiego Mazurkiewicz dowodził Zgrupowaniem AK "Radosław". Szlak bojowy tej formacji prowadził od Woli przez Muranów, Stare Miasto, Śródmieście, Czerniaków i Mokotów. Po upadku Starówki zgrupowanie walczyło na Czerniakowie. 2 października, w dniu kapitulacji Powstania Warszawskiego, Mazurkiewicz został awansowany do stopnia pułkownika.
Dzięki uniknięciu niewoli mógł kontynuować działalność konspiracyjną. Od kwietnia 1945 r. był komendantem obszaru centralnego Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj.
Aresztowany 1 sierpnia 1945 r. przez UB został zwolniony we wrześniu dla przeprowadzenia akcji ujawnienia byłych żołnierzy AK. Stanął na czele Centralnej Komisji Likwidacyjnej AK i 8 września tego roku wystąpił z apelem do byłych akowców o wyjście z podziemia. (Po jego odezwie przed lokalnymi komisjami likwidacyjnymi ujawniło się ok. 50 tys. żołnierzy.) To wtedy „Warszyc”, kapitan Stanisław Sojczyński, pisze, tym samym skazując siebie na śmierć, ów historyczny protest w imieniu braci leśnych:
"Za co i w jakiej sytuacji usiłuje nas Pan, Panie Pułkowniku, sprzedawać? Nawet nie poczuwa się Pan do najelementarniejszej wdzięczności w stosunku do podwładnych. Wszak to, że czerwoni chcą z Panem pertraktować, że zrezygnowali z wytwarzania „linii podziału między górą a dołami AK”, nie jest zasługą Pana, ani też żadnego z generałów czy pułkowników AK, tylko osiągnięciem tych tysięcy szarych bojowników, którzy wbrew blamażowi wyższych dowódców nie zrezygnowali z walki o słuszne postulaty Narodu Polskiego, a którym chce Pan podstępnie odebrać broń. Czyn Pana jest najzwyklejszą zdradą, trudno bowiem przypuszczać, aby Pan nie umiał myśleć, nie orientował się w wewnętrznej sytuacji Polski i AK, nie zdawał sobie sprawy z zadań, jakie się nam same w jaskrawy sposób narzucają. Mówi Pan w deklaracji o Honorze, o rozumnym kierownictwie, o dobru Państwa, o pracy dla Sprawiedliwej i Demokratycznej Polski - i jednocześnie przekreśla Pan się swym czynem dla tych wszystkich wzniosłych ideałów."

I kończy ślubowaniem, o którym myślimy dzisiaj z wdzięcznością, wzruszeniem i dumą:

"Za krew przelaną dla Ojczyzny, za odniesione rany, za ofiary z żyć naszych, za cierpienie i poniewierkę dla Polski - wy widzicie jedyną drogę dla nas odzyskania praw obywatelskich i człowieczych przez uznanie i rozgrzeszenie nas. A my wam oświadczamy, że z nami możecie tylko pertraktować jako z reprezentacją większości społeczeństwa polskiego, reprezentacją, której cele są nieskazitelne i słuszne, że wolno do niej odnosić się jedynie z respektem i szukać form do realizacji jej postulatów."

Pułkownik Mazurkiewicz ocalał, choć stalinizm, kierujący się zawsze immanentną zdradą, wkrótce objawił mu się w najokrutniejszej brutalności. Został ponownie aresztowany przez UB 4 lutego 1949 r. W czasie śledztwa był torturowany, bity, wydzierano mu włosy, wybito zęby, znęcano psychicznie. Komuniści zarzucali mu wznowienie działalności dywersyjnej i współpracę z obcymi wywiadami.

"Zeznania moje z pierwszych dwóch lat śledztwa zostały na mnie wymuszone albo sfałszowane. Najwyraźniej o śledztwie z tego okresu mówi trzykrotna moja głodówka i wybicie zębów" – opowiadał po latach.

Mimo to, na podstawie spreparowanych dowodów został skazany na karę dożywotniego więzienia. Siedział na warszawskim Mokotowie. Na wolność wyszedł po ogłoszeniu amnestii w 1956 r. Wkrótce został zrehabilitowany.

W PRL-u "Radosław" został uhonorowany wieloma odznaczeniami państwowymi: Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari IV klasy, Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy, Krzyżem Niepodległości z Mieczami, Krzyżem Walecznych (jedenastokrotnie !), Krzyżem Armii Krajowej oraz Warszawskim Krzyżem Powstańczym. Został pochowany na Warszawskich Wojskowych Powązkach w stopniu generała.

Czy był bohaterem? W porównaniu z nieugiętym Warszycem, który poszedł na śmierć za wolną Ojczyznę, "Radosław" po latach, jako okienkowy dyżurny akowiec, blaknął stopniowo. Życie czy śmierć? – z jakiej perspektywy oceniać tych dwu bohaterów wstępujących ongiś jednako na szaniec?
 

Jako mały aneks pragnę dodać, że wnuk "Radosława", Stanisław Jan Mazurkiewicz (13 IV 1964 - 30 V 2006 ) także zapisał się w rodzinnych annałach bojowników o uwolnienie Polski spod jarzma komunizmu.
Był w l. 1986-1987 współzałożycielem i przewodniczącym Organizacji Akademickiej „Orzeł Biały” a potem w l. 1986-1990 członkiem KPN-u i szefem Okręgu Warszawskiego Konfederacji (1989-90). Był organizatorem tajnych spotkań, niejawnej poligrafii, manifestacji patriotycznych, akcji ulotkowych, malowania napisów, wieszania transparentów; udostępniał organizacji KPN własne mieszkanie. W l. 1988-1989 zorganizował półjawny punkt kolportażu „Gazety Polskiej” i innych wydawnictw niezależnych. Od 1998 jako adwokat bronił poszkodowanych opozycjonistów. W l. 1994-1998, 1998-2003 był wielokrotnie radnym Miasta st. Warszawy. Na płachcie zasłaniającej warszawski "pomnik wdzięczności" Armii Radzieckiej młodzi narodowcy umieścili wzniosłe motto – sięgnęli do spuścizny twórcy największej armii podziemnej, Konspiracyjnego Wojska Polskiego; przywołali bohaterskiego kapitana Stanisława "Warszyca" – Sojczyńskiego, którego stalinowscy oprawcy zabili i zakopali w nieodnalezionej dotąd mogile. Odwoływanie się – zwłaszcza przez sztubaków – do takich propolskich ideałów napawa optymizmem.

Źródła:
http://podziemiezbrojne.blox.pl/2006/04/Kpt-Stanislaw-Sojczynski-Warszyc-1910-8211-1947.html
http://wolnapolska.pl/index.php/Historia/20100330744/100-rocznica-urodzin-kpt-stanisawa-sojczyskiego-warszycaq/menu-id-174.html
http://wpolityce.pl/artykuly/52826-25-lat-temu-zmarl-gen-jan-mazurkiewicz-dowodca-zgrupowania-ak-radoslaw-w-czasie-sledztwa-byl-torturowany-fizycznie-i-psychicznie
http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Stanis%C5%82aw_Jan_Mazurkiewicz

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika fritz

11-10-2013 [23:47] - fritz | Link:

mordecow ktorzy popelnili ludobojstwa na Polakach po II WS, "naszymi (sic!) stalinowcami" jest perwersja, wyrazem ponizania samego siebie i demoralizacji wewnetrznej. Jest rowniez hanbieniemi jezyka.

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

12-10-2013 [09:49] - Zygmunt Korus | Link:

to zastanawiałem się nad tym słowem "nasi". Bo był tam Moczar, na którego podziemie wydało wyrok, byli Żydoubecy i - najważniejsi - NADZORCY (NKWD) z Kremla. Sojczyński podkreślał, że nie walczy z państwem, tylko z formacją morderców, czyli polskim szwadronem śmierci zwanym UB. Tak czy siak dziękuję za uwagę adiustacyjną i to slowo "nasi" wywalam. Ukłony czytelnicze!

Obrazek użytkownika fritz

12-10-2013 [15:47] - fritz | Link:

serdecznie pozdrawiam