Kłamstwa Sikorskiego, szaleństwa Palikota

                                                                                         ***

 

Uczestniczyłem wczoraj (i po części dzisiaj - bal przeciągnął się, jak to bal w karnawale - do wczesnych godzin porannych) w dorocznej Gali Mistrzów Sportu, wieńczącej 74. już plebiscyt "Przeglądu Sportowego". Polityków jak na lekarstwo - i dobrze. Czytelnicy "PS" głosowali na Leszka Blanka, mistrza olimpijskiego w gimnastyce (za tzw. skok Blanika), jako na zwycięzcę plebiscytu, ale w końcu, sms-ami telewidzów wygrał Robert Kubica.

 

Bawiliśmy się i rozmawialiśmy w swoim sportowym gronie - jest to jedyna taka okazja w roku, gdy sportowcy i ludzie sportu z bardzo różnych dyscyplin spotykają się, poznają i bratają. Łączy wszystkich biało-czerwona...

                

                                                                                         ***

 

"Nosił wilk razy kilka - ponieśli i wilka" - to polskie  przysłowie można odnieść do jednego z liderów PO, intelektualnej wizytówki Platformy - Janusza Palikota. Zdecydował się nagle wytoczyć proces tygodnikowi "Gazeta Polska" za jeden z tekstów, które się tam ukazały.

 

Zażądał... 1,5 miliona złotych odszkodowania. No i się doigrał. W odpowiedzi naczelny "GP", z wykształcenia psycholog, Tomasz Sakiewicz stwierdził, że przed przesłuchaniem powoda wystąpi o jego badanie przez biegłego psychiatrę. Podał jednocześnie szereg objawów wskazujących na to, że Palikot normalny całkiem nie jest.

 

Też mi Ameryka! Niech Sakiewicz nie czuje się Kolumbem ani Amerigo Vespuccim. Przecież każdy w Polsce widzi, że Palikot ma coś z głową. Faceta bez piątej klepki czuć przecież na kilometr, obojętnie jak kolorowy garnitur na siebie ubierze...

Proponuję porównać te dwie informacje. Pierwsza to niedawna wypowiedź ministra Sikorskiego, że Polakom w Strefie Gazy nic nie grozi. Druga, dzisiejsza, iż polskie rodziny w tym regionie domagają się ewakuacji. Właściwie nie ma co tego komentować: sam fakt wystarczy za komentarz.