Sieroty po LiS-ie sojusznikami PO

A tu nagle masz, fikołek o 180 stopni. Gdy ober-SB-ek Kiszczak bąknął to, co oni ("salon”) chcieli usłyszeć - to już jak najbardziej zeznania, świadectwa ludzi dawnego aparatu "bezpieczeństwa" PRL są absolutnie wiarygodne i OK... Intelektualnie jest to żenujące.Znamienny to przykład "podwójnej miary" stosowanej do tych samych zjawisk.                                                                                                    ***Sieroty po LiS-ie (zapomniana formacja "Liga i Samoobrona"- była taka przez kilkanaście dni w lecie 2007, powstała zapewne pod wpływem ówczesnych upałów...) w nowych, już legalnych (?!) władzach TVP zaczęły robić intensywną czystkę w telewizji. Czują, że mają swoje 5, 6 minut. Wymiatają teren przed przyjściem do TVP koalicji PO-SLD-PSL. Zrobią czystkę personalną zapewne na tyle głęboką, że chłopcy z Platformy i dziewczynki z lewicy przyjdą na gotowe i nie pobrudzą sobie specjalnie rąk. Farfal i towarzysze, choć unosi się wokół nich zapach czarnych skór, a w tle widać ogolone głowy stająs się w ten sposób godnymi sojusznikami PO. I to na tyle potrzebnymi, że order Donka 2 klasy z liśćmi dębowymi mają jak w banku... Użyteczni są akurat na najbliższy czas. Potem każe się im iść won i odbierze namiastki konfitur...

Część mediów zachłysnęła się "rewelacjami" Kiszczaka traktując go jako objawionego proroka. Śmieszne to. Te same środowiska, ci sami komentatorzy przez lata, do wczoraj właściwie podkreślali, że to, co mówią czy mówili byli funkcjonariusze SB nie ma żadnej wartości dowodowej i że nie są oni w ogóle wiarygodni.