PO (ale nie tylko) potrzebuje korepetycji z historii

Jednak na to trzeba mieć wdziek, a Chlebowski ma tylko stanowisko. Od szefa Klubu PO (i nieformalnego rzecznika rządu jednocześnie) nie chciał być gorszy marszałek województwa wielkopolskiego, Marek Woźniak (też Platforma). Podczas obchodów 90-lecia Powstania wygłosił przemówienie, w którym poinformował, że Wielkopolska była w niewoli przez 123 lata. Hmm, nie wypada mi robić wykładu z historii Ziemi Wielkopolskiej, komu jak komu, ale tamtejszemu marszałkowi - ale chyba będę musiał. Pragnę oświecić samorządową twarz PO nr 1 w tym regionie, że dzieje Wielkopolski są bardziej skomplikowane - i dramatyczne - niż myśli p. Woźniak. Otóż Wielkopolska Północna przepadła już (na rzecz Prus) w 1 rozbiorze - a więc ponad 20 lat przed 3 rozbiorem (a właśnie od 3 rozbioru do odzyskania niepodległości minęły 123 lata). Natomiast reszta Wielkopolski została stracona w 2 - a nie 3 - rozbiorze... Marszałek Sejmiku mógłby więc od wojewódzkich radnych PO-swojej partii dostać podręcznik historii Polski, ze szczególnym uwzględnieniem dziejów własnego regionu. Swoją drogą niedouczony marszałek na kanwie obchodów rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego zrobił sobie wielomiesięczną osobistą reklamę. Nie poszło to w parze ze znajomością historii własnej ziemi, ale ten działacz PO od dat woli słupki rozpoznawalności. A że użył do tego obchodów 90-lecia walk o niepodległość - to już, jakby to powiedział Herbert, kwestia smaku...                                                                                                  ***Obejrzałem w Święta "Świadectwo " z Michaelem Yorkiem, na podstawie opowieści kardynała Stanisława Dziwisza. Film o życiu Jana Pawła II - i po części o życiu jego sekretarza, późniejszego kardynała Dziwisza. Film ciekawy, momentami poruszający - w wielkiej mierze ze względu na osobę bohatera. I tylko jedno negatywne zaskoczenie: gdy pełniący rolę narratora Michael York mówi o zrywie "Solidarności" w 1980 roku, iż nastąpił po 32 (!) latach panowania komunizmu w Polsce... Nie mam pretensji do amerykańskiego aktora, mówiącego to, co podsunęli mu inni. Mam pretensje do polskich autorów filmu, którzy wiedzą albo powinni wiedzieć, że komuna w Polsce zainstalowała się w latach 1944-1945, a nie a żadnym tam 1948 (na terytorium II Rzeczpospolitej Rosjanie weszli dokładnie 2 stycznia 1944, a na teren dzisiejszej Polski w lipcu tegoż 1944). Owszem, część lewicowej historiografii (także niechętnej wobec ZSRR i komunizmu) przyjęła za dogmat, że okres "błędów i wypaczeń" w krajach socjalistycznych zaczął się 3 lata po II wojnie światowej, a nie w chwili wejścia na ten teren Armii Czerwonej. Ale te ideologiczne bzdury nie mogą być podstawą do autorytatywnej narracji w filmie o polskim papieżu! Słowem: brawo za film, ale żółta kartka za poważny błąd historyczny. Błąd, z którego powodu sam Jan Paweł II raczej nie machnąłby ręką...

Politykom rządzącej partii przydałyby się korepetycje z historii najnowszej Polski - choć zdaje się, że nie tylko im. Szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski, pytany o to, kiedy wybuchło Powstanie Wielkopolskie, odpowiedział, że w... 1880 roku (właściwa odpowiedź: 1918,  grudzień). Gdyby facet miał jaja i był prawdziwym happenerem - a nie tylko takim udawanym - odpowiedziałby z wdziękiem, że nie pamięta, bo on w tych czasach jeszcze nie żył.