Niegrzeczne dzieci, kłamliwi Rosjanie

Naszego prezydenta ostrzelano w miejscu, gdzie Rosjan nie powinno już być - gdyby przestrzegali tego, do czego sami się zobowiązali w Moskwie pod koniec sierpnia podczas rozmów z Sarkozym. Ale byli. Byli, bo mają w nosie to, co sami obiecali. W ten sposób jeszcze raz pokazują, że po dobroci z nimi nie można. Owszem, gadać można, ale trzymając bata w ręku. Inaczej - ani rusz. I niech to będzie dobra nauczka dla całej Unii Europejskiej, w tym może zwłaszcza dla największych i najbardziej zapatrzonych w Moskwę krajów, jak Francja i Niemcy (wiadomo o co chodzi: o duże biznesy!). Nie można Kremlowi popuszczać, trzeba żądać, żeby dotrzymywał słowa, a nie robił sobie z gęby cholewy.

 

Inna sprawa to ten prawdziwy chór obrzydliwców, który ujawnił się przy okazji w Polsce. To zbiór pajaców, którzy szukają dziury w całym za wszelką cenę. "Prawda leży pośrodku" - bredzi jeden z nich odnośnie ostrzelania, bądź co bądź, prezydenta Polski. "Po co tam jechał?" albo "Za blisko podjechał" - słychać marudzenie. Cóż, można go lubić czy nie, ale to głowa naszego państwa - kiedy strzelają do prezydenta Polski, strzelają do nas wszystkich. Zabrakło zwykłej narodowej solidarności. Niektórzy politycy i dziennikarze nie są zdolni nawet do tego.

 

A co do tego zaskakującego - przyznaję - porównania: niegrzecznych dzieci i niesłownych Rosjan trzeba jednak wskazać jedną podstawową różnicę. Nasze dzieci mogą nas "na maksa" irytować, ale je bardzo kochamy. Rosjan kochać nie sposób...

 

(tekst ten ukazał się w ostatnim numerze tygodnika "Warszawska Gazeta")

Nasi rodzice mawiali: "Jak nie słucha nikogo, to posłucha psiej skóry". Chodziło o niezbyt grzeczne dzieci, które dopiero wtedy idą po rozum do głowy, jak dostaną pasem. Dziś lepiej nic takiego nie mówić, bo czasy takie, że mogą człowieka oskarżyć, że się wzywa, aby lać bachory... Jednak nie chodzi tu dzieciaki (wiadomo, że lepiej perswadować ustnie niż ręcznie), ale o... Rosję. Jest pewna analogia. Bez kija do niej - ani nie podchodź. Jak jest w potrzebie - to do rany ją przyłóż: gdy napadła na Gruzję to zgodziła się na wszystko, czego w imieniu Unii żądał prezydent Francji. Teraz poczuła się silniejsza - i od razu wywraca kota ogonem.