PO-takiewicze

                                                                                         ***

"Afryka kojarzy się przeciętnemu Polakowi z wierszykiem o Murzynku Bambo, turystyką typu safari, Stasiem i Nel z "W pustyni i w puszczy", ewentualnie Koziołkiem Matołkiem, który w swojej podróży dotarł aż do Timbuktu w Mali (tak naprawdę to miasto na Saharze pierwszy Europejczyk - pewien Anglik - ujrzał dopiero w 1827 roku i krótko je widział, bo zaraz go ukamienowano), ewentualnie jeszcze z rajdem Paryż - Dakar oraz apartheidem w RPA i Rodezji (dziś Zimbabwe).

 

Tymczasem Afryka powinna kojarzyć się polskim podatnikom z… własną kieszenią! Mało kto wie o tym, że co roku Polska, w ramach naszych zobowiązań wewnątrzunjnych, które dotyczą każdego członka UE, przekazuje jeden miliard złotych w ramach tzw. pomocy rozwojowej, która trafia do najbiedniejszych krajów, głównie Afryki.

 

W ramach tego miliarda rząd przekazuje stałą składkę do Unii oraz Banku Światowego. Reszta to np. umarzanie nieściągalnych długów, które mają kraje rozwijające się wobec Polski. Ten sprytny manewr pozwala nam wykazać się przed Brukselą przekazaniem odpowiedniej kwoty na rzecz państw dawnego "Trzeciego Świata" (dla naszego kraju jest to w tej chwili 0,09 % PKB, ale ma to systematycznie rosnąć aż do poziomu innych krajów zachodnioeuropejskich, czyli 0,18 % PKB). I tak w 2006 roku umorzyliśmy dług Angoli, a w 2007 Nikaragui. Nasz MSZ pilotuje też 350 drobnych projektów humanitarnych (np. zakup koców dla uchodźców z Birmy koczujących na terenie Tajlandii) czy edukacyjnych (dwie biblioteki wiejskie w miejscowościach zamieszkanych przez chrześcijańską większość w islamskiej Jordanii). Problem w tym, że nie ma odpowiedniej ustawy pozwalającej finansować projekty w skali dłuższej niż jeden rok - trzeba więc pieniądze wydawać na "gwałtu, rety" do końca każdego roku kalendarzowego. Skutkuje to wielką ilością drobnych, mało znaczących projektów, gdzie trudno o pełną kontrolę wydawanych pieniędzy. Inne kraje robią inaczej: skupiają się na kilkudziesięciu "projektach flagowych ", które budują prestiż, a także dobre kontakty ekonomiczne tych państw w Afryce, Azji czy Ameryce Środkowej.

 

Jeżeli już ten jeden miliard na kraje rozwijające chcemy (czy: musimy) wydać, to róbmy to z głową. Polski podatnik nie zasługuje na marnotrawstwo jego pieniędzy."

 

(tekst ten ukazał się pod tytułem „Miliard na Afrykę (i nie tylko)” w ostatnim numerze tygodnika „Gazeta Finansowa”)

 

Ostatni dowcip z mojego Dolnego Śląska. Jak nazywa się funkcjonariusz rządzącej partii? POtakiewicz. Jak nazywa się członek władz rządzącej partii? POdkolankiewicz. Jak nazywa się członek prezydium rządzącej partii? POdczaszy... Im dłuższe rządy Platformy, tym większa wesołość w narodzie...