"Kuku" Silvio i guma Donalda

Odbitki z portalu Telegraph.co.uk krążyły dzisiaj w Parlamencie Europejskim - sam widziałem - rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Widziałem ksero artykułu o Sikorskim, Obamie, jego dziadku i polskim misjonarzu w rękach jednego z najpoważniejszych eurodeputowanych niemieckich z EEP-ED.

 

I tak minister Sikorski stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich polityków w świecie. Jest sławny - ale chyba nie o taką sławę mu chodziło. Polski rząd również stał się tematem rozmów w całym świecie: na dyplomatycznych salonach, w gabinetach polityków, w akademikach i nawet w miejscach, gdzie diabeł mówi dobranoc. Ale jednak raczej nie o taką popularność chodziło Tuskowi…

 

Gorączka opadnie, emocje ostygną, ale do polityka PO przylgnie na trwałe epitet:" to ten od dziadka Obamy".

 

Niech to teraz szef polskiego MSZ odkręca. Niech zacznie choćby od Brooklynu. To będzie interesujący dialog. A może nawet i dowcipny…

 

 

                                                                                         ***

 

"Premier Tusk, publicznie żujący gumę, na spotkaniu z kanclerz Angelą Merkel - widzieli ten obrazek na szczęście tylko widzowie polskich telewizji. Premier Włoch Berlusconi przebił polskiego premiera - zwolennika gumy balonowej "Donald" (pamiętamy wszyscy słynne "balonówki" z dołączonymi do nich historyjkami obrazkowymi z Kaczorem Donaldem w roli głównej?). Swawolny Silvio ukrył się za murkiem i zaskoczył zdezorientowaną kanclerz Niemiec gromkim "a kuku". Śmiechu było co niemiara. Niektórzy nawet uznali, że Włochy mają bardzo dowcipnego przywódcę. Gdyby na taki numer zdecydował się np. prezydent Polski - już słyszę te wrzaski świętego oburzenia, ten chór obłudnego potępienia, te wszystkie podniecone nienawiścią "ciotki rewolucji" ze szminką hipokryzji na twarzy…

 

Ale ponieważ premier Włoch nie nazywa się Kaczyński - to cisza, a nawet uznanie, że Berlusconi to równiacha.

 

Jeszcze ciszej było, gdy ten przyjaciel Putina i ambasador dobrowolny Rosji określił zwycięskiego Obamę tymi oto słowami: "młody, przystojny i… opalony".

                                                                                          

A swoją drogą ta Angela Merkel przyciąga do siebie ciekawych gości: jeden bezceremonialnie żuje gumę, drugi bawi się w chowanego na oczach kamer i krzyczy "kuku" niczym przedszkolak. Ona za to ma niemieckie poczucie humoru. Możemy być pewni, że nie zrobi żadnej gafy, ale i tak nikt nie zrozumie ani jednego jej "Witza", bo te teutońskie dowcipy jakieś takie mało śmieszne są… Skądinąd nasi złośliwi sąsiedzi zza zachodniej granicy szyderczo opowiadają, że kasety z przemówieniami kanclerz Merkel używane są w terapii dla chorych na bezsenność (…)".

 

Powyżej pozwoliłem sobie zacytować obszerne fragmenty tekstu, który ukaże się w jutrzejszym wydaniu tygodnika "Warszawska Gazeta".

 

 

                                                                                        ***

 

"Jaka będzie Europa za ćwierć wieku? Taka: Unia Europejska rozszerzy się, ale nie będzie w niej Rosji. Będzie jednak graniczyła z... Syrią (!), Iranem (!) i Irakiem (!), bo niedługo przed tą datą do UE przyjmą Turcję. Mimo oporów ekonomicznych i politycznych kraje członkowskie uznały, że jest to konieczne, aby tak drastycznie - geograficznie - rozszerzyć Unię, traktując to jako jedyny sposób na podjęcie rywalizacji ekonomicznej z szybko rozwijającą się Ameryką Łacińską. Bo Azja, nie mówiąc o Ameryce dawno były już poza zasięgiem Europy. W Unii Europejskiej długi staż członkowski miały kraje bałkańskie: najdłuższy Chorwacja, kilka lat krótszy Macedonia, Czarnogóra, Albania, Kosowo, Serbia, Bośnia i Hercegowina oraz malutkie państewko utworzone z serbskiej enklawy ("Republiki Serpskiej") właśnie trójkantonalnej BiH. Ale na mapie Europy znajdzie się nowe państwo: Flandria, utworzona z niderlandzkojęzycznej części Belgii. Reszta Królestwa Belgii, po śmierci króla, stanie się częścią Francji, choć posiadając sporą autonomię. Pojawi się też spore, bo około 10-milionowe państwo, które oderwało się od królestwa Hiszpanii: Katalonia. Od Hiszpanii oderwie się, po wielu krwawych zamachach i demonstracjach, Kraj Basków. Pokojowo natomiast uzyskają suwerenność Szkocja i Walia.

Europa będzie - w sensie demograficznym - znacznie starsza niż obecnie i jeszcze bardziej kolorowa, na skutek systematycznej emigracji zarobkowej, głównie z Afryki, częściowo z Azji. Rosja będzie miała też swoje kłopoty demograficzne - ujemny przyrost naturalny oraz większość chińską na Syberii (!), stopniowo kolonizowanej przez skośnookich przybyszów, którym władze Chin dziwnym trafem nie będą przeszkadzać w tej ekspansji. Ale Kreml będzie miał też ciężką sytuację ekonomiczną: surowce będą się kończyć, a Moskwa zacznie zaciągać olbrzymie pożyczki w Banku Światowym i Międzynarodowym Funduszu Walutowym, których nie będzie chciała później spłacić... Najliczniejszym krajem wielkiej Unii, liczącej ponad 35 państw będzie...Turcja, a najbogatszym wciąż Niemcy. W Europie będzie też pierwszy prezydent pochodzenia arabskiego - i jednocześnie muzułmanin. Wybiorą go Francuzi. Monsieur President nazywany będzie "nowym Obamą", na cześć amerykańskiego prezydenta, który 15 lat wcześniej, po dwóch kadencjach, zakończył rządy w USA. A Polska? Będziemy piątym co do liczebności narodem europejskim, ale dzięki umiejętności zawierania zmiennych sojuszy w ramach UE staniemy się głównym rozgrywającym, obok Berlina i Paryża. Unia natomiast ewoluuje w kierunku Europy Narodów, zresztą pod silnym wpływem Polski i w wyniku szeregu referendów w krajach członkowskich, w których pokazano czerwoną kartkę eurobiurokracji... (…). Oczywiście, jak w filmie Kieślowskiego "Przypadek" scenariusze mogą być różne - nie tylko w przypadku życia jednego człowieka, ale też dziejów jednego kontynentu."

 

(obszerne fragmenty tego tekstu ukazały się w przedostatnim numerze tygodnika "Gazeta Polska") 

 

 

 

Sława ministra Sikorskiego przekroczyła granice wielu równoleżników, południków, krajów, a w ostatnich godzinach nawet kontynentów. Wczoraj "dowcip" o dziadku Obamy, który spałaszował polskiego misjonarza, przyczyniając się w ten sposób do polskich korzeni przyszłego prezydenta USA, podał portal Telegraph.co.uk związany z brytyjską, opiniotwórczą gazetą "The Daily Telegraph" (podając jako źródło informacji mój blog). Wkrótce potem powtórzył to największy amerykański portal informacyjny "Drudge Report", również podając mój blog jako źródło. A potem włączyła się zasada domina: jedna kostka uruchamiała następną. "Anegdota" pojawiła się również w "Financial Times" (Piraci! Nie podali źródła…), "USA Today", portalach na całym świecie od Chorwacji po Jamajkę, od Indii po Kanadę.