Rząd aresztuje nowego prezesa PZPN?

Oczywiście, między decyzją o aresztowaniu nowego prezesa i (lub) członków nowego zarządu Związku a decyzją o wprowadzeniu kuratora może upłynąć trochę czasu. Ten czas, np. ... 1,5 miesiąca będzie potrzebny rządowi na dwie sprawy: 1) kolejne, spektakularne aresztowania osób ze środowiska piłkarskiego tworzące odpowiednią „atmosferę” , 2) 6 tygodni po zjeździe PZPN kończy rozgrywki faza grupowa Pucharu UEFA, w której gra poznański Lech - minister sportu nie wierzy w jego awans, po jego (ewentualnym) odpadnięciu kibice Wielkopolski - skądinąd bastionu PO - nie będą już mieli za złe, że potencjalne sankcje ze strony UEFA dotkną ich klubu.

 

Podobno jednak rząd rozważa również wprowadzenie komisarza (kuratora) natychmiast po aresztowaniu nowowybranego prezesa i (lub) członków nowowyłonionych władz.

 

Czy to jest surrealizm? Nie, to prawdopodobny scenariusz. Nie pytajcie skąd to wiem. Nie pytajcie, bo nie odpowiem...

 

xxx

Turcja, dzień 2. Uczę się specyficznych tureckich imion: żeńskich ~ Elif, Meral, Seden, Hulya, Zeynep i męskich ~ Koksal, Ramzan, Ali, Mustafa, Osman, Veli, Oktay, Yusuf, Faik, Efe, Muhsin, Abdullah (to akurat charakterystyczne dla całego świata islamu), Hakan. To ostatnie już znałem,bo każdy kto choć trochę interesuje się futbolem musi znać nazwisko najwybitniejszego piłkarza w historii tureckiej piłki, napastnika, najskuteczniejszego strzelca reprezentacji Turcji, brązowego medalistę Mistrzostw Świata 2002 Hakana Sukura. Głównym hasłem, dewizą państwa tureckiego jest: "Yurtta Sulh, Cihanda Sulh". Te słynne słowa ojca nowoczesnej tureckiej państwowości Kemala Paszy ~ Ataturka znaczą: "Pokój w ojczyźnie, pokój na świecie". Zastanawiam się czy to hasło jest jeszcze paradoksem czy już hipokryzją? Przecież Turcy, ten waleczny naród całe wieki żył z wojen i podbojów. A dzisiaj, wśród państw należących do NATO, ma największy ~ obok tradycyjnego rywala Grecji ~ procent PKB przeznaczany na armię! Większy nawet, proporcjonalnie, niż Amerykanie... Z mojego hotelu ~ Istambul Hilton mam genialną perspektywę Stambułu. Zwłaszcza widok na miasto wieczorem, feria kolorów, tło neonów, światła tysięcy samochodów stojących w niebywałych korkach (piątek wieczór!), światła statków, odgłosy helikopterów i ulicznego gwaru. Tak, niewątpliwie to jest do zapisania w pamięci. Dla mnie jako historyka z wykształcenia Stambuł jest miastem pasjonującym. Dziś jest Istanbułem, wczoraj i przedwczoraj bywał Stambułem, Konstantynopolem i Bizancjum. Choć jestem tu pierwszy raz, dzieje tego wyjątkowego w pewnym sensie miasta zacząłem poznawać od dziecka, gdy pierwszy raz wziąłem do reki powieść Zofii Kossak~Szczuckiej o dzielnym puszkarzu Orbano (pod takim właśnie tytułem: "Puszkarz Orbano"), broniącym ~ nieskutecznie ~ Konstantynopola przed Turkami w połowie 15 wieku (dokładnie w 1453). Ale wcześniej był grecką kolonią założoną w połowie 7 wieku przed Chrystusem (wymienia się konkretną datę 660~659 p.n.e.) i nazwaną Byzancjon od założyciela ~ Byzasa. Dziś Stambuł liczy 6,6 mln mieszkańców (choć niektóre szacunkowe dane mówią o 10 mln!), jest największym miastem Turcji, ale nie jest stolicą. Te role spełnia, od czasów Ataturka, Ankara ~ nowoczesne miasto, że 2 razy mniej liczne niż znacznie bardziej przez Turków kochany Istambuł. Zresztą z tymi statystykami trzeba uważać. Choćby ustalenie dokładnej, jednolitej liczby ludności "Turkiye" ~ Turcji jest już praktycznie niemożliwe. Co źródło to inna informacja: "World Gazetteer" podaje za rok bieżący 71 mln 460 tysięcy, ale już Bank Światowy za rok 2005, a więc 3 lata wcześniejszy, mówił o nawet 72,6 mln, z kolei CIA The World Factbook twierdzi, że 71 mln 893 tysiące ~ dane z lipca 2008, zaś ostatni spis ludności ~ coprawda z roku 2000 ~ wyniósł 67,8 mln. Ale natrafiłem i na inne dane: jeden z portali turystycznych nie wiedzieć skąd wytrzasnął liczbę 65 mln 666, być może aktualną, ale w zeszłym tysiącleciu, te dane powiela inny, specjalnie poświęcony Turcji, z kolei w następnym przeczytałem... 69,7 mln za rok 2005! Myślę jednak, że możemy spokojnie przyjąć 72~73 mln na dzień dzisiejszy. Tymbardziej, że przyrost naturalny w Turcji jest bardzo duży. Znajomy turecki polityk mówił mi, że tylko w miastach małżeństwa mają po 3 dzieci... Stambuł ~ jak u Gershwina "Światła wielkiego miasta". Urzeka to miasto. Urzeka, mimo, iż nie ma mowy aby kierowca zatrzymał się, aby przepuścić pieszego. Poruszamy się w miarę sprawnie tylko dlatego, że mamy policyjną asystę z autem na sygnale. Jedziemy więc głównie po torach tramwajowych, przejeżdżamy regularnie na czerwonym świetle. Inaczej jechalibyśmy po mieście godzinami. Ciekawe, że ruch tutaj wydaje się być nawet większy wieczorem niż w ciągu dnia. Kierowcy w Stambule jeżdżą jak wariaci ~ mam kilka razy poczucie, że zaraz w nas ktoś wjedzie, staranuje, ale wciąż jedziemy bezkolizyjnie, tyle że w aurze bez przerwy słyszanych i używanych klaksonów. Turcy to patrioci własnego państwa. W Stambule na każdym dosłownie kroku ~ czy to w centrum handlowym czy w porcie, na zwykłej ulicy i przy gmachach publicznych aż czerwono od barw narodowych. Właściwie powinienem napisać: biało~czerwono, a jeszcze lepiej czerwono~biało,bo turecka flaga na czerwonym tle ma biały półksiężyc i białą gwiazdę. Flagi są więc wszędzie. Można je kupić również na stoiskach i sklepikach z asortymentem sportowym. Turcy, tak jak Amerykanie nie wstydzą się swoich barw narodowych. Przeciwnie: są z nich, z siebie, ze swojego kraju dumni. Chcą do Unii Europejskiej, ale chcą tam wejść jako Turcy. Może to skłoni niektórych naszych rodaków, polityków i publicystów, aby odrobili turecką "lekcję patriotyzmu", lekcję uczuć narodowych i szacunku dla własnego państwa w jednym z najszybciej rozwijających się gospodarczo krajów świata, w którym umiano pogodzić nowoczesność z tradycją... Choć tak naprawdę wszyscy możemy się od Turków czegoś nauczyć. Nie tylko grania w piłkę bez kompleksów....

 

Piłkarsko-polityczna zawierucha trwa. A oto scenariusz, który nie musi być „political fiction”: w czwartek odbywa się  - mimo przeszkód i rządowych sugestii, aby go nie było -  wyborczy zjazd PZPN. Delegaci wybierają prezesa X, który jest nie po myśli władzy. Rząd przewidział taką możliwość: na głównych kandydatów zebrał „haki” i zamierza ich użyć natychmiast po wyborze. W grę wchodzi nawet aresztowanie nowowybranego prezesa i postawienie mu zarzutów prokuratorskich. W takiej sytuacji w dość łatwy sposób można ponownie - tym razem skutecznie - wprowadzić kuratora. UEFA i FIFA mają w tym momencie dużo większy orzech do zgryzienia, a media i opinia publiczna mają czytelne uzasadnienie: nie będzie to już odbierane jako „majstrowanie” przez rząd przy wyborach prezesa PZPN.