Pajace z Polski i drugi Turkmenistan

 

 

 

                                                                                         ***

 

Dopiero dowiedziałem się, że Platforma Obywatelska, bardzo niezadowolona z przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia, b. wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, chce go odwołać ze stanowiska. Jak widać PO chce naprawić swój błąd z jesieni 2007 roku, gdy nieopatrznie, pochopnie i nazbyt litościwie, a w zasadzie irracjonalnie zdecydowała się oddać stanowiska szefów kilku komisji sejmowych opozycji. Czas z tym skończyć.

 

I tak właśnie rodzi się totalitaryzm. Miała być druga Irlandia, a PO systematycznie, pieczołowicie, z wdziękiem leniwca i szakala, buduje drugi Turkmenistan.

 

                                                                                          ***

 

Azerbejdżan, dzień drugi. Wybory prezydenckie. Azerowie wybierają spośród "7 wspaniałych", a i tak wybiorą czarnego forda, czyli kolejnego Alijewa. Pytanie nie jest "czy", tylko "jak wielka przewaga?". Prezydent Alijew prowadzi bardzo wyważoną politykę zagraniczną na zasadzie: "dla każdego coś miłego". Nie pali mostów ani z USA ani z Rosją, ani z UE, ani z Iranem. Azerowie podkreślają - w rozmowach nieoficjalnych - że nie chcą być "nową Gruzją". Uważają, że Tbilisi za swoje aspiracje do bycia częścią militarnych struktur Zachodu zapłaciło olbrzymią cenę - a NATO nie ruszyło nawet palcem w bucie w ich obronie. Baku nie chce i nie może nadmiernie drażnić Moskwy, bo zależy mu wciąż na Nagorno-Karabach (lepiej używać polskiej nazwy: Górny Karabach), a na Kremlu są właśnie sznurki do rozwiązania - kiedyś, kiedyś - tego kaukaskiego węzła gordyjskiego.

 

Baku ma też bardzo poprawne stosunki z Iranem. Świadczy o tym choćby fakt, że prezydent Alijew, który ma świętą zasadę: nie pracuje w weekend i nie przyjmuje nikogo - dla ministra spraw zagranicznych Iranu zrobił wyjątek i spotkał się z nim w sobotę. Drobiazg niby, ale charakterystyczny. Trudno się zresztą Azerom dziwić: w samym Azerbejdżanie mieszka ich nieco ponad 8 milionów (dane tegoroczne), ale w sąsiednim Iranie od kolejnych 10 do 20 milionów (a Alijew propagandowo chyba mówi nawet o 30 milionach...). To rozdarcie Azerów między kraje ma swoje korzenie historyczne sięgające początków XIX wieku. Wówczas terenami zamieszkałymi przez współczesnych Azerbejdżan podzieliły się Rosja i Persja (traktaty z 1813 z Gulistanu i 1828 roku z Turkmenczaju). Stąd naturalne ciążenie, które przekłada się, rzecz ciekawa, także na...wykupywanie przez bogatych Irańczyków domów i ziemi w Azerbejdżanie. Nastąpiło to zwłaszcza w ostatnim roku i jest odbierane jako irańska inwestycja czy polisa ubezpieczeniowa "na wszelki wypadek", gdyby coś zaczęło dziać się w Iranie...

 

Wyjeżdżamy ze stolicy. Na ulicach spory ruch. Widać, że to młody w sensie demograficznym naród. Co czwarty Azer nie ukończył 14 roku życia, tylko co czternasty ma ponad 65 lat. Wyjątkowo wcześnie wymierają Azerowie-mężczyźni: ich średnia wieku wynosi bądź 58-59 lat, według jednego źródła lub niemal 62 - według drugiego. Kobiety są w tradycyjnie lepszym położeniu, choć w Azerbejdżanie jeszcze lepszym niż normalnie: ich średnia wieku wynosi ponad 70 lat (!).

 

 

 

 

 

 

Szczyt trwa. Szczekanie okołoszczytowe, niestety, też. Gdy słyszę wysokich urzędników, ba, ministrów z Kancelarii Premiera i MSZ, a także niektórych liderów parlamentarnych PO, to zamiast się zżymać ich agresją i wręcz kampanią nienawiści wobec prezydenta RP uporczywie przychodzi mi do głowy hasło skandowane przez kibiców piłkarskich w momencie, gdy zawodnicy drużyny przeciwnej symulują kontuzję lub też grają na czas: "Pa - ja - ce"… Otóż, to.