Briańsk i okolice

Jak zwróciła niedawno uwagę Intheclouds na blogu Amelki222 drążącej wątek Briańska (http://lamelka222.salon24.pl/2...) jako potencjalnego „drugiego (autentycznego) miejsca” tragedii - 17 maja 2010 r. Kreml wypuszcza dezę, natychmiast powtórzoną przez bratnią „GW”, która to deza brzmi w skrócie tak: „Rosjanie ostrzegali podczas przygotowań do wizyty, o słabym wyposażeniu technicznym lotniska w Smoleńsku i proponowali oddalony o 250 km port w Briańsku.” Wątek ten wtedy, w maju ubiegłego roku, dość szybko zniknął z mediów i właściwie przeszedł niezauważony (choć jak tę zacytowaną frazę wrzuci się w google, to ukazuje się kilkanaście stron z linkami do powtórzonej informacji o Briańsku), gdyż wedle „oficjalnych relacji”, wśród zapasowych lotnisk dla „upartej polskiej załogi podlegającej naciskom” wymieniano od 10 Kwietnia tylko Witebsk i Mińsk, ewentualnie podmoskiewskie Wnukowo (http://superwizjer.tvn.pl/3695...). Nie wymieniano wcale Briańska. Nazwa ta pojawia się wprawdzie w dziwacznej rozmowie (przywoływanej przeze mnie niedawno (http://freeyourmind.salon24.pl...)) prowadzonej przez ludzi rzekomo monitorujących przelot tupolewa (piszę: rzekomo, gdyż ich rozmowa sprawia wrażenie, jakby nie wiedzieli, co się dzieje), ale, o ile dobrze pamiętam, nie pojawia się ani w „stenogramach CVR”, ani „stenogramach z wieży” ruskich szympansów.

Owa deza szerzej wyglądała tak: „Rosjanie ostrzegali podczas przygotowań do wizyty, o słabym wyposażeniu technicznym lotniska w Smoleńsku i proponowali oddalony o 250 km port w Briańsku - ujawnia "Gazeta Wyborcza". Strona polska uznała to za celowe utrudnianie wizyty i wymusiła lądowanie w Smoleńsku.

Jak powiedział "Gazecie" urzędnik biorący udział w polsko-rosyjskich rozmowach organizacyjnych przed obchodami rocznicowymi, Rosjanie ostrzegali, że nie mogą dać pełnej gwarancji bezpieczeństwa ciężkim maszynom lądującym w wyposażonym w prymitywny system naprowadzania samolotów na pas startowy porcie lotniczym Siewiernyj w Smoleńsku.

Jednak jak twierdzi rozmówca "Gazety", prowadzący rozmowy Andrzej Kremer, wiceminister spraw zagranicznych, oraz Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (obaj zginęli w katastrofie 10 kwietnia), zarzucali gospodarzom, że chcą utrudnić Polakom dostęp do Katynia. Nakłonili Rosjan do wyrażenia zgody na lądowanie w Smoleńsku.

Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział "Gazecie", że gdy rozmawiał z ministrem Kremerem na temat lotu delegacji do Smoleńska, nigdy nie pojawił się temat zmiany lotniska. Dodał też, że "powątpiewa", aby postulat zmiany lotniska znalazł się w jakiejś dokumentacji.”

Jak widzimy więc, opakowana i zabezpieczona jest w taki sposób, że nawet, jakby ktoś szukał śladu w oficjalnej dyplomatycznej dokumentacji, to go nie znajdzie. Zaś wpuszczająca dezę do medialnego obiegu Czerska zawsze może się zasłaniać tym, że „chciała dobrze”, zaś „taką informację po prostu” najlepsze mózgi z Ministerstwa Prawdy uzyskały od „urzędnika biorącego udział w rozmowach organizacyjnych”. Nawiasem mówiąc J. Bahr nic o takim wariancie nie wspomina (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wi...). Do tej dezy jeszcze za chwilę wrócę.

Informacja o Briańsku pojawia się już w parę dni po tragedii:

„Z powodu wciąż zamkniętego lotniska w Smoleńsku rzeczy ofiar katastrofy będą przewiezione do Briańska, dokąd przyleci po nie Jak-40. Już w Polsce trafią do magazynów ABW lub Żandarmerii Wojskowej, gdzie 60 techników kryminalistycznych będzie je suszyło i opisywało. ” (http://www.rp.pl/artykul/46065...)

Znajduje to zresztą potwierdzenie w relacji oficera „Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych” M. Osipienki), z którym przeprowadzali w pierwszych dniach po zamachu, wywiad reporterzy „Superwizjera”:

„Robi się spis, ogląd wszystkich zebranych kawałków samolotu, po to żeby zebrać szczątki ciał. Wszystkie zebrane rzeczy (dosł. „wszystko, co się tam znajduje” – przyp. F.Y.M.) zbieramy, pakujemy do worków i wywozimy do Briańska, gdzie stoi wsza samolot gotowy do odlotu.”
(http://superwizjer.tvn.pl/3681...) (-4.15)

Dlaczego akurat oddalony od Smoleńska o tyle kilometrów Briańsk miałby być takim „najbliższym” miejscem do transportowania szczątków „po katastrofie”? Nie mogło to być jakieś (np. wojskowe) lotnisko gdzieś bliżej, skoro i tak specsłużby i mundurowe jednostki zajmowały się tym transportowaniem? Nie mógł to być też np. Witebsk, by było łatwiej i bliżej przerzucać szczątki do Polski?

I teraz cofnijmy się do dezy przywołanej na początku, tylko w nieco szerszym kontekście wydarzeń z tragicznego dnia mordu dokonanego przez czekistów na polskiej delegacji. Jak pamiętamy, 10 Kwietnia w pierwszych godzinach „po katastrofie” ruscy wysocy urzędnicy i wojskowi zaklinali się, że polskiej załodze proponowano zapasowe lotniska W CZASIE lotu do Smoleńska, wprost odwodzono załogę od lądowania na Siewiernym. Oficjalnie na konferencji prasowej przed dziennikarzami z całego świata głosił to choćby ruski generał Alioszyn (http://centralaantykomunizmu.b...). Jak wiemy zaś z lektury i sfałszowanych stenogramów CVR, i niepełnych (więc pewnie też sfałszowanych) stenogramów z wieży ruskich szympansów, NIE MA ŻADNEGO ŚLADU w nich po składaniu polskiej załodze takich propozycji. Nikt, żadna ruska jednostka, NIE proponuje załodze lądowania 10 Kwietnia w innym miejscu. W dezie z 17 maja natomiast jest mowa o proponowaniu zapasowego lotniska jeszcze długo PRZED wylotem do Smoleńska.

Z tych dwóch osobliwych dez (tej z 10 Kwietnia i tej z 17 maja) można wywnioskować, dokonując, rzecz jasna, analitycznej dekonstrukcji załganego neosowieckiego przekazu, że ów Briańsk zaproponowano polskiej załodze ni mniej ni więcej tylko jako zapasowe miejsce do lądowania już podczas lotu do Smoleńska, (zwłaszcza że na tymże lotnisku polskie samoloty nie raz lądowały).

Jeśliby bowiem dezę z Briańskiem potraktować serio, to dla delegacji prezydenckiej i jej obsługi medialno-logistycznej byłoby to zupełnie bezsensowne rozwiązanie, skoro lotniskiem zapasowym mógłby być z powodzeniem Mińsk, z którego do Smoleńska prowadzi „autostrada” (odległość ca. 280 km), nie mówiąc o Witebsku, który właściwie jest rzut beretem Hypkiego od Smoleńska (odległość ca. 110 km) – w przeciwieństwie do położonego o 250 km na południowy wschód Briańska. Po drugie, jeśli na Siewiernym mógł lądować (załadowany ponoć autami mającymi przyjąć polską delegację) wielki i ciężki samolot typu ił-76, to tym bardziej lotnisko mogło przyjąć mniejszego i lżejszego tupolewa.

Dziwne zresztą, że Tusk z Putinem tam swoimi maszynami wylądowali, skoro lotnisko się nie nadawało do użytku, prawda, skoro „Rosjanie ostrzegali, że nie mogą dać pełnej gwarancji bezpieczeństwa ciężkim maszynom lądującym w wyposażonym w prymitywny system naprowadzania samolotów na pas startowy porcie lotniczym Siewiernyj w Smoleńsku”? No ale tak to jest z dezami, że robią przez chwilę wrażenie, a jak się kłamstwo weźmie w imadło jakiejś poważniejszej refleksji, to zostają z tego kłamstwa jedynie flaki.

Czy jest jakiś ślad dotyczący Briańska z „raporcie komisji Burdenki 2”? Jest oczywiście (na s. 103), wskazała na niego także Amelka222, aczkolwiek jej zdaniem informacja dotyczy wyjazdu ekip z Briańska:

„W Smoleńsku 10. kwietnia mogły pracować też jakieś ekipy z Briańska –raport MAK zaznacza, że o 11:30 stwierdzono pełną gotowość personelu federalnych służb ratunkowych regionu Briańsk i Kaługa do wyjazdu do Smoleńska. Wykazy dotyczące czasu pracy różnych służb w Smoleńsku nie są dokładne, więc nie wiadomo, czy briańskie służby ostatecznie do Smoleńska zostały wysłane, a jeśli tak, to do kiedy pracowały. Musiała jednak funkcjonować chociażby cała logistyka połączeń między Brańskiem i Smoleńskiem, skoro rzeczy ofiar gromadzono właśnie w Brańsku.”

Moim zdaniem nie musiało chodzić o żaden wyjazd. To, co możemy bowiem wyczytać w załganym „raporcie”, to (pisownia oryg.): „11:40 - wprowadzenie do GOTOWOŚCI nr 1 w pełnym składzie Kierownictwa RC, CUKS RC, CRPSO, GU MCzS Rosji dla okręgów Brańska i Kaługi”. Nie ma tu więc ani słowa o czyimkolwiek wyjeździe. Raczej chodzi o wprowadzenie alarmu dla służb i jednostek specjalnych w tychże „okręgach”. Następna po tej informacja z „raportu” to, przypomnę: „11:40 - ustalenie faktu braku żywych poszkodowanych na miejscu zdarzenia lotniczego, odjazd 7 brygad medycznego pogotowia ratunkowego”. I niedługo potem Ruscy ogłaszają ponoć alarm w centrali: „12:15 - wprowadzenie do GOTOWOŚCI nr 1 w pełnym składzie GU MCzS Rosji dla okręgu Moskiewskiego;”, co zapewne znaczy, że zachodzi już pełna koordynacja działań po przeprowadzeniu zamachu. Dodajmy, że wcześniej, tj. o 11-tej ruskiego czasu alarm ma być ogłoszony w samym okręgu smoleńskim, jeśli, rzecz jasna, te dane są w ogóle wiarygodne i chronologia nie jest, z racji rangi wydarzenia, odwrotna (najpierw, np. po wkroczeniu polskiej delegacji w ruską przestrzeń powietrzną, alarm w Moskwie, a potem w podrzędnych obwodach). W ten sposób zostaje zamknięty swoisty czworokąt: Moskwa, Smoleńsk, Briańsk i (położona mniej więcej w połowie odległości między Briańskiem a stolicą Rosji) Kaługa (proszę sprawdzić na mapie), będący najprawdopodobniej obszarem, na którym należy szukać śladów zamachu.

Mogło być więc zatem tak, że nie tyle z Briańska (czy Kaługi) ktoś kursował „do pomocy” na Siewiernyj, co ze Smoleńska jakieś ekipy udawały się do Briańska (jeśli tam - tj. w mieście lub w obwodzie - doszło do terrorystycznego zamachu). Na przykład po ciała.

http://www.radioscanner.ru/air...
http://www.wprost.pl/ar/215934... (rozmowa z 10 Kwietnia o Briańsku)
http://www.tvn24.pl/-1,10901,0... (tu warta obejrzenia „symulacja katastrofy” a la mędrcy z TVN)
10IV
Zdjęcie z transportu ciał z 10.IV? (http://www.rian.ru/incidents/2...) Wtedy przecież żaden ił nie startował z ciałami ofiar z Siewiernego ani nie przylatywał z nimi do Moskwy.