Będziemy w głównym nurcie tylko jakim kosztem

1. Trwa w Brukseli 2 dniowe posiedzenie Rady Europejskiej, na którym zostanie zatwierdzony ostateczny kształt paktu na rzecz konkurencyjności, który teraz jest już nazywany paktem na rzecz euro.
O ile kraje strefy euro muszą przystąpić do tego paktu, to dla krajów spoza tej strefy pakt nie jest obowiązkowy. Wolę przystąpienia do niego już parę tygodni temu, zgłosiła także Polska, choć poza nim chcą pozostać: W. Brytania, Szwecja, Węgry i Czechy.
Premier Tusk już na kilku konferencjach prasowych zapowiedział, że nasz kraj do paktu na rzecz euro przystąpi, choć do tej pory, nie odbyła się żadna poważna publiczna debata na ten temat.
Szefowi rządu nawet do głowy nie przyszło, żeby zawartość tego dokumentu, a szczególnie jego skutki dla polskiej gospodarki i życia społecznego, zostały omówione, choćby w polskim Parlamencie.
2.Pakt na rzecz euro ma doprowadzić do ściślejszej koordynacji polityk gospodarczych i socjalnych 17 krajów strefy euro i wszystko wskazuje na to, że ma nastąpić wręcz instytucjonalizacja strefy euro czego wyrazem są oddzielne posiedzenia krajów tej strefy.
Niemcy i Francja oczekują, że kraje tej strefy wprowadzą do swoich Konstytucji zapisy w postaci tzw. hamulców zadłużenia nie tylko limitów długu publicznego w relacji do PKB do ale także limitów corocznych deficytów finansów publicznych.
Kolejny obszar, który ma być skoordynowany to systemy emerytalne w tym w szczególności wiek emerytalny, który w Niemczech wynosi aż 67 lat . Trudno powiedzieć jak szybko ma być ten pomysł zrealizowany w innych krajach strefy euro i krajach które pakt podpiszą bo dla niektórych do wydłużenie wieku emerytalnego o kilkanaście lat.
Następne forsowane przez Niemców i Francuzów rozwiązanie to zniesienie indeksacji płac i świadczeń wypłacanych w ramach systemów zabezpieczenia społecznego co ma poprawić konkurencyjność gospodarek i obniżyć wydatki budżetowe w poszczególnych krajach.
Ostatni obszar to zharmonizowanie tzw. bazy podatkowej w podatku dochodowym od osób prawnych ( a więc jednakowego sposobu ustalania podstawy opodatkowania), a tak naprawdę Niemcom i Francuzom już od kilku lat chodzi o ujednolicenie stawek tego podatku, tak aby zlikwidować tzw. konkurencję podatkową.
Ponieważ stawka tego podatku we Francji aż 34%, w Niemczech wynosi około 30%, na Słowacji 19%, w Irlandii 12,5%, a na Cyprze tylko 10% wprowadzenie jednolitej stawki znacząco osłabiłoby tendencje do przenoszenia się francuskich i niemieckich firm poza terytorium Francji i Niemiec.
Taki proces od jakiegoś czasu występuje i rządy głównych krajów UE używają wręcz nacisków politycznych aby takim decyzjom zapobiegać szczególnie w odniesieniu do dużych firm, które były przekonywane udzielenie wsparcia budżetowego pod warunkiem nie przenoszenia produkcji za granicę (np. przemysł samochodowy we Francji i w Niemczech).
3. W tej sytuacji szczególnie zastanawiające jest wpychanie się Polski w podwyższanie stawek podatku dochodowego od osób prawnych. Obowiązująca w Polsce 19% stawka tego podatku jest postrzegana przez wielu inwestorów w tym głównie zagranicznych jako duży dodatkowy atut naszego kraju przy wyborze lokalizacji inwestycji.
Wprawdzie w pakcie nie mówi się o harmonizacji stawek podatku CIT ale w niedawnych negocjacjach, Niemcy i Francja żądały od tego kraju podwyżki stawek podatku CIT, w zamian za zgodę na obniżenie oprocentowania udzielonej mu wcześniej wynoszącej 85 mld euro pomocy finansowej.
Dlaczego my chcemy się tego atutu pozbawić, w sytuacji kiedy nie jesteśmy do tego przymuszeni tak jak członkowie strefy euro? Dlaczego chcemy uzgadniania naszej polityki budżetowej z KE na każdy kolejny rok, jeszcze przed jej prezentacją na forum krajowego Parlamentu? Dlaczego chcemy corocznego uzgadniania z KE planów reform w jakiejkolwiek innej dziedzinie.
Na te pytania i na wiele innych nie ma żadnej racjonalnej odpowiedzi poza takimi jak udzielona przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego , że w ramach UE „ trzymamy się głównego nurtu” czy wiceszefa MSZ Mikołaja Dowgielewicza (zresztą urlopowanego wysokiego urzędnika Komisji Europejskiej) „czysty zysk- przede wszystkim w reputacji i że będziemy w pierwszej klasie Unii Europejskiej”.
Jeżeli bycie w „głównym nurcie” europejskiej polityki jest jedynym priorytetem rządu Tuska, to najwyższy czas zacząć zadawać pytania ile to nas wszystkich będzie kosztować. Pytania te są coraz bardziej zasadne, po pojawiły się już pierwsze idące miliardy złotych koszty wcześniejszej lekkomyślnej decyzji Donalda Tuska dotyczącej zgody na pakt klimatyczno-energetyczny. Koszty te zaczną gwałtownie rosnąć już o 2013 roku ale wtedy Tusk już pewnie nie będzie rządził.