Paweł i Gaweł, czyli profesorów dwóch

Jak to było? „Paweł i Gaweł w jednym stali domku”... a potem było coś o tym, że jeden był na górze, a drugi na dole i ten co był na dole najdziksze wyprawiał swawole, ryczał, trąbił i miał w nosie spokojnego sąsiada, który błagał go o spokój. Mówił: „wolność Tomku w swoim domku”, aż sąsiad z góry zalał sąsiada z dołu, a na interwencję imprezowicza odparł tak samo: „wolność Tomku w swoim domku”.
Ta bajka przypomniała mi się, gdy słychałem i oglądałem debatę Balcerowicz- Rostowski w TV. Obaj panowie przecież są z jednego domku. Są jedną rodziną, jedną familią. Przez ostatnie trzy lata rządów PO- PSL obaj pili sobie z dziubków. Aż na koniec Rostowski urwał się z łańcucha a Balcerowicz z furią zaatakował i ministra finansów i jego szefa. Ot, takie spory w rodzince, niemal jak w „Rodzinie Soprano”, tyle, że na razie mniej krwawo.
W gruncie rzeczy pan B i pan R to ekonomiczni bliźniacy. No, może dwujajowi. Kłócą się zawzięcie, ale obaj tacy niby to wielcy wolnorynkowcy jakoś nie chcą dać wyboru Polakom do samodzielnej decyzji, czy wybierają OFE, czy ZUS. Akurat to prawdziwy wolny wybór i akurat to proponuje PiS.Tymczasem panowie profesorowie jakoś uciekają od tego prawdziwego wyboru- stąd ich debata raziła sztucznością.