Niemcy przodują światowej gospodarce

Wśród propagandowego hałasu wokół polskiego przyrostu PKB w 2010 roku o 3,8 % uszedł uwadze fakt, że równocześnie Niemcy osiągnęły wzrost o 3,6 % startując z innego poziomu. Oznacza to, że o ile nam przybyło około 500 dolarów na głowę to Niemcom przynajmniej dwa razy tyle. Ale nie to jest najistotniejsze, a fakt, że Niemcy w szybkim tempie podniosły się z kryzysu i odzyskuję przodującą pozycję w gospodarce światowej, bo w europejskiej praktycznie już nie mają konkurencji.

Głównym źródłem niemieckiego dochodu jest produkcja eksportowa, w której zaczynają się zbliżać do najlepszych wyników z roku 2008. Eksport niemiecki zwiększył się w roku 2010 o 18,5 % w stosunku do 2009 roku i wyniósł 952 mld. euro czyli prawie osiem razy więcej niż polski. Na pocieszenie możemy stwierdzić, że pozostałe największe kraje UE też bardzo odbiegają od osiągnięć niemieckich.

Ważne jest również to, że eksport niemiecki poza obszar UE wykazuje jeszcze większy wzrost, bo o 26 %. Równocześnie Niemcy w odróżnieniu od Polski zanotowały spadek bezrobocia od marca do grudnia ubiegłego roku z 8,5 do 7,2 %.

Mając na względzie, że polska gospodarka jest uzależniona od Niemiec, niemieckie osiągnięcia mogą być traktowane, jako zjawisko pozytywne dla nas.

Zawiera ono jednak w sobie element poważnego ostrzeżenia w sytuacji politycznych manewrów dokonywanych przez rządy niemieckie, nie jest to może sytuacja zbliżona do paktu Ribbentrop – Mołotow, o czym kiedyś wspomniał polski minister spraw zagranicznych, ale wskazuje wyraźnie na konieczność poważnego przemyślenia i poszukiwania takich rozwiązań, które dadzą nam możliwość swobodniejszego manewru.

Tą drogą jest wyłącznie intensyfikacja eksportu w różnych kierunkach świata ze szczególnym uwzględnieniem obrotów z krajami pozaunijnymi.

Charakterystyczne dla Niemiec jest ciągłe utrzymywanie wysokiego dodatniego salda obrotów zagranicznych. W zeszłym roku wyniosło ono 154 mld. euro i zbliża się do osiągnięć z okresu najlepszej koniunktury, podczas gdy Polska ciągle nie może wyjść z ujemnego salda, co zresztą jest typowym zjawiskiem dla całej UE, która w obrotach zewnętrznych notuje stale deficyt w granicach 200 mld. euro rocznie.

Niemiecka przewaga w produkcji przemysłowej nad pozostałymi krajami UE przypomina nieco stan z czasów wojny, kiedy cała kontynentalna Europa poza Rosją pracowała na rzecz III Rzeszy. Hegemonia niemieckiego przemysłu istnieje nie tylko dlatego, że Niemcy mają przewagę technologiczną, najlepszym przykładem może służyć fińska Nokia, ale jest głównie rezultatem niemieckiej koncentracji i wsparcia niemieckich banków. Osobiście mogłem się przekonać w Południowej Ameryce gdzie Niemcy dominują mimo dawnej obecności tam wpływów przemysłu Stanów Zjednoczonych. Wynika to z powiązania z delegaturami niemieckich banków, sieci brokerskiej i serwisowej stanowiącej w dużej mierze pozostałość po powojennej emigracji tych Niemców, którzy niepewnie czuli się w Europie. Odwiedzając w Buenos Aires największą nie tylko w Argentynie fabrykę tekstylną Polaka pana Mazurkiewicza stwierdziłem, że ma niemieckie maszyny. Zwróciłem mu uwagę, że polskie „Byfamy” nie są gorsze, ale za to o połowę tańsze, wyjaśnił, że o tym wie tylko, że niemieckie dostaje bez gotówki, bowiem niemiecki bank w Argentynie udziela dogodnych kredytów na zakup niemieckich wyrobów.

I pomyśleć, że Polska miała podobną organizację w Argentynie i w innych krajach Ameryki łacińskiej mając własny bank w Buenos Aires obsługujący polskie interesy na tamtejszym rynku. Niestety po wojnie jeden z peerelowskich radców handlowych bank sprzedał i „wybrał wolność” wcale nie tytułu polskiego antysemityzmu, ale z tej racji, że jako „rzymski katolik” nie mógł znieść prześladowania kościoła w PRL.

Z pośrednictwem niemieckim można zetknąć się w każdym zakątku świata, nawet za czasów PRL „Metaleksport” przy sprzedaży swoich wyrobów do Chin, kraju również socjalistycznego, korzystał z pośrednictwa niemieckiego „Manesmana”.

Jedynym wyjściem sytuacji zbytniej koncentracji przemysłu w Niemczech jest stworzenie warunków dla jego deglomeracji przez wprowadzenie w UE zasad wspólnego rynku traktujących równorzędnie wszystkich partnerów.

Wówczas musi nastąpić niezbędne dla całej Europy przemieszczenie ośrodków przemysłowych, a tym samym stworzenie jakiejś równowagi w potencjale wytwórczym.

Zachodzi tylko uzasadniona obawa, że obecne rządy w Polsce uległe wobec Niemiec nie są w stanie podjąć się takiego zadania i dlatego zmiana tych rządów jest dla Polski, ale też i dla całej Europy nieodzowna.