Libijczycy czy ropa

Nie ustają emocje wokół konfliktu w Libii. Opinie, także na Niezależnej, dzielą się na dwie grupy. Jedna z nich jest za interwencją militarną państw zachodnich, druga uważa, że przyczyna konfliktu jest chęć zawłaszczenia libijskich złóż ropy naftowej. Podzieleni są także ludzie Kościoła.

W obronie osób sprzeciwiających się dalszej władzy Kadafiego, a którym grozi obecnie śmierć ze strony wojsk reżymu, stanął episkopat włoski. Jego przewodniczący wyraźnie stwierdził, że Ewangelia jednoznacznie nakazuje interweniować, by ocalić tych którzy są w niebezpieczeństwie. Jeśli ktoś na przykład zaatakuje moją matkę, moim obowiązkiem jest interweniować.

Również dziennik włoskich biskupów „Avvenire” w podobny sposób ocenia akcję militarną w Libii. W gazecie podkreślono, że naloty sił zachodnich to prawdziwe działania wojenne, motywowane jednak względami humanitarnymi. „Jest to odpowiedź na wojnę, którą krwawy reżim wypowiedział swemu narodowi” – czytamy w dzienniku włoskiego episkopatu.

Radio Watykańskie powołując się na wysokich włoskich hierarchów podkreśliło, że również Stolica Apostolska zareagowała tym razem inaczej, niż na przykład w wypadku inwazji na Irak. Dyplomacja watykańska nie dążyła do zapobieżenia interwencji, a po jej rozpoczęciu Papież skoncentrował się na humanitarnych konsekwencjach kryzysu

Bardziej dramatycznie ocenia sytuację wikariusz apostolski Trypolisu, bp Giovanni Martinelli – poinformowała rozgłośnia watykańska. W jego przekonaniu interwencja zbrojna została podjęta przedwcześnie. Powołując się na osobistą znajomość z Muammarem Kadafim podkreślił on, że atak sił zachodnich nie skłoni dyktatora do rezygnacji. Wręcz przeciwnie, jego reakcje będą jeszcze bardziej drastyczne.

Kto miał rację pewnie pokaże dopiero czas. Nie da się jednak zaprzeczyć, że Kadafi to nie gołąbek pokoju zdolny wspaniałomyślnie zrzec się władzy. Nie da się równie zaprzeczyć temu, że jest to kraj bogaty w ropę naftową, która jest łakomym kaskiem dla światowych koncernów.