O CIA i pechowym krawacie

Media dają się wodzić za nos i koncentrują się w tym kontekście na okresie rządów PiS, w rezultacie przeciętny czytelnik (telewidz, słuchacz) w ogóle nie wie, że rzecz dotyczy (jeśli cokolwiek było na rzeczy) rządu SLD.Oj, chłopaki z Platformy - źle się bawicie tym odbezpieczonym granatem. Wam może nóg nie urwie, ale Polakom może.

 

                                                                                         ***

 

Dziś we Wrocławiu byłem na meczu Polska - Słowenia. Ten remis (1-1) w eliminacjach Mundialu jest porażką. Wiem, kto jest winny. Nie piłkarze, nie trener z Holandii. Winny jestem ja. A było to tak. Dziś rano, szykując się do konferencji prasowej założyłem jasnoniebieski krawat do granatowej marynarki i białej koszuli. Tyle, że krawat był...słoweński. To oficjalny prezent władz z Lublany dla oficjeli z okazji prezydencji tego kraju w Unii Europejskiej w pierwszym półroczu 2008. Krawat gustowny, ale bezmyślne założenie go akurat w dniu meczu ze Słowenią było z mojej strony aktem niezamierzonego sabotażu. Za co niniejszym przepraszam. Winny więc jest, czekam tylko na pokutę...

 

 

Kiepscy kucharze z PO odgrzewają stare kotlety w postaci więzień CIA w Polsce. Potrawka nieświeża, a dodatkowo ryzykowna - to tak, jakby spałaszować trzy kotlety wieprzowe na oczach tłumu muzułmanów w trakcie Ramadanu.