Strategia ukryta w Platformie

„Strategia na wygranie wyborów nie jest ukryta w książkach ani komentarzach. Ona jest ukryta w nas. Musimy ją tylko znaleźć. Musimy ją odszukać" – tymi natchnionymi słowy zwrócił się do kolegów Grzegorz Schetyna na radzie krajowej Platformy Obywatelskiej. A oni bili mu ponoć brawo jak szaleni.

Ja sam się nie dziwię działaczom partii Donalda Tuska, że oni z takim entuzjazmem rzucili się do szukania strategii ukrytej w Schetynie i w nich samych. Ja się nawet tego po nich spodziewałem. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku marszałek z Platformy obiecywał, że na wiosnę jego partia przedstawi pomysł na nowy początek. No i przedstawiła: trzeba odnaleźć strategię ukrytą w działaczach Platformy Obywatelskiej – wtedy wygrają wybory.

Moim zdaniem to łatwizna. W jednym Schetyna na pewno ma rację - nie trzeba wertować książek, wystarczy zapoznać się ze stworzoną przez działaczy strukturą sieci kantorów wyborczych. Przede wszystkim trzeba udać się do Wałbrzycha, tam co prawda ze strategią wyborczą Platformy zapoznaje się na razie prokurator, ale przecież autorzy strategii ciągle są na wolności. Można się dowiedzieć z pierwszej ręki.

Także do Płocka, gdzie dumny jak paw komendant policji chwalił się po wyborach samorządowych, że chociaż o kupowaniu głosów mówiło się w całej Polsce(!), to tylko w niewielu miejscach udało się schwytać kogokolwiek i postawić zarzuty. Płock w ten sposób stał się wizytówką wyborczej strategii.

Można wpaść do Swarzędza, gdzie z kolei Platforma zademonstrowała najnowszą innowację w kampanii samorządowej – licytację jedynki na liście wyborczej. Aukcja miała rozstrzygnąć, kto będzie liderem listy. To chyba jest ta trzecia fala, o której wspomniał w swoim artykule w Gazecie Wyborczej premier Tusk: „dzisiaj stoi przed nami pytanie: jak wywołać trzecią falę nowoczesności”. Coś czuję, że jak Schetyna i jego działacze dokopią się już do tej strategii, to w Polaków uderzy coś więcej niż jakaś tam trzecia fala. To może być tsunami.

Jednak największe pokłady strategii są ukryte na Dolnym Śląsku w okolicach Wałbrzycha, którym to regionem Platformy przez ładnych parę lat rządził właśnie obecny marszałek Sejmu Schetyna. Tam się znajdują prawdziwe brylanty. Wobec nich sondażowe poparcie, które Tusk określił jako brylant, to małe piwo! To w regionie Schetyny i pod jego okiem hartowali się i zdobywali ostrogi tacy działacze jak Misiak, Chlebowski i Ludwiczuk.

„Platforma Obywatelska jest silna na Dolnym Śląsku, poza nieszczęśliwym zbiegiem kilku zdarzeń”. W ten sposób zareagował marszałek w grudniu ubiegłego roku na sugestię dziennikarki, że wyżej wymienieni są jego ludźmi. Tak więc dzisiaj marszałek się słabo do nich przyznaje, ale to spod jego skrzydeł wyfrunęli na czołówki wszystkich mediów. Jednak fakt pozostaje faktem, że największe pokłady strategii wyborczej Platformy Obywatelskiej odkryto w Wałbrzychu i prokuratura podejrzewa, że to tylko wierzchołek góry lodowej.

I właśnie wczoraj Schetyna mówił na radzie krajowej PO, że oni chcą dać Polakom najlepszą ofertę; że największym kapitałem Platformy są ludzie, którzy mają doświadczenie. W tym kontekście nie ma wątpliwości co miał na myśli, gdy w następnym zdaniu powiedział, iż przyszła kadencja musi być „szybsza, bardziej zdecydowana, jeszcze bardziej skuteczna”.

W trakcie trzech i pół roku rządów tego ugrupowania uważnie obserwowałem przeróżnych delikwentów z okolic rządu i partii Donalda Tuska. Także z okazji występowania w licznych aferach. Z nich wszystkich tylko jeden był szybszy, skuteczniejszy i bardziej zdecydowany od Grześka, Mira i Zbycha. To był Rychu. Platforma nie znajdzie lepszej oferty dla Polaków. On zresztą też z Dolnego Śląska.

http://wyborcza.pl/1,75478,928...

http://wyborcza.pl/1,76498,928...

http://wyborcza.pl/Polityka/1,...