"Komórki milczą"

Program 10 Kwietnia już parę minut po godz. 9-tej. W stacji Polsat News już podana została przez prezenterkę informacja o „awarii polskiego samolotu w Smoleńsku”, ale na Myśliwieckiej jeszcze nie ma tego newsa. Lekka, luźna atmosfera w studiu Trójki: zajadają i gawędzą Grupiński, Kalinowski, Kalisz, Kowal i Waszczykowski – deliberowanie o tym, co powinna lub może zrobić Rosja w kwestii Katynia. B. Michniewicz zapewne ma podgląd na TVN24 (być może też na Sieć), gdyż na tę telewizję się powoła prowadząca program przy podawaniu pierwszych wiadomości dot. tragedii. Tymczasem złotousty Kowal, po nim doceniający gesty Putina i wystąpienie Tuska, Kalisz (już mówiący o przełomie w relacjach polsko-ruskich i w świadomości „kierownictwa rosyjskiego”), następnie Grupiński o ważnych rozmowach Tusk-Putin w Sopocie oraz też o drodze ku pojednaniu itd., możemy się domyślić, jak to wyglądało. O wiele wstrzemięźliwiej i rozsądniej Waszczykowski (w nawiązaniu do przytoczonej przez Michniewicz wypowiedzi śp. G. Gęsickiej, że 7 kwietnia to była porażka). Potem jeszcze Kalinowski w swoim stylu o „początku drogi do przywracaniu prawdy o zbrodni katyńskiej” (przez Putina oczywiście).

I w pewnym momencie wszystko się diametralnie zmienia. Michniewicz, wchodząc w słowo Kalinowskiemu, mówi łamiącym się głosem: „...otrzymałam bardzo niepokojącą informację. Proponuję w tym momencie muzyczną przerwę. Postaram się ją (informację – przyp. F.Y.M.) sprawdzić”. To zapewne jest jakieś dwadzieścia parę minut po 9-tej (17'12'' materiału), doliczając parę minut na serwis i początek programu – podejrzewam, że to niedługo po upublicznieniu przez J. Kuźniara na antenie TVN24 wiadomości o rozbiciu się „prezydenckiego jaka-40.

Po przerwie bowiem (koło 9.30?) Michniewicz kontynuuje już bardzo poważnym tonem: „Niestety wiemy już ze źródeł nie tylko z TVN24, ale także ze źródeł rosyjskich (jakie to mogły być źródła? - przyp. F.Y.M.), że samolot z prezydencką parą rozbił się w okolicach Smoleńska (w tle słychać zakłócenia związane z uruchamianiem komórki – przyp. F.Y.M.). Nie wiem, proszę panów, co mam powiedzieć.”

Odzywa się Grupiński: „Nic, musimy chyba czekać na dalsze informacje i to, czy rozbicie samolotu (w tle ktoś cały czas uruchamia komórkę – przyp. F.Y.M.) świadczy także o śmierci pary prezydenckiej i tym, co się stało. Musimy czekać na informacje, nie można nic w tej chwili...”

Kalisz (też poruszony): „Słuchajcie, nie przesądzajmy jeszcze niczego, no, trzeba poczekać na dalsze informacje...”

Grupiński: „... służb ratowniczych rosyjskich, bo stamtąd będziemy mieli informacje.”

Michniewicz: „W każdym razie jest to taka informacja, która nas tutaj... poraziła...”

Grupiński: „Miejmy jeszcze nadzieję, że... Premier Miller spadł kiedyś w helikopterze przecież, przeżył... I nic się nie stało...”

Kalisz: „Czekajmy na dalsze informacje. Natomiast... Dokładnie.”

Grupiński: „Ale jeśli był pożar, to nie jest to...”

Wygląda więc na to, że oglądają po prostu telewizję i jeszcze jakimiś kanałami dostają informacje na bieżąco; mają wciąż nadzieję, że nie doszło do tragedii. No i znowu przerwa, a po niej już słychać poruszenie w studiu.

Michniewicz: „Panowie, (…) wiemy tyle, że w Smoleńsku rozbił się prezydencki samolot. O godzinie 9.30 w Katyniu miała rozpocząć się kolejna uroczystość upamiętniająca ofiary zbrodni katyńskiej oczywiście nie rozpoczęła się. Nie wiemy, jak są skutki rozbicia się samolotu. Możemy się domyślać najgorszego, ale mamy nadzieję, że może... chociaż samolot spadł i się zapalił, że może to nie są najgorsze wiadomości, jakich można się spodziewać w takich sytuacjach (...)”

I teraz uwaga, włącza się Waszczykowski: „Możemy tylko powiedzieć jeszcze to, że są inne, sprzeczne wiadomości, które MÓWIĄ, ŻE TO NIE TEN SAMOLOT, że jednak jest nadzieja, że PREZYDENT MÓGŁ SIĘ PRZESIĄŚĆ jednak. W tej chwili sprawdzamy. Docierają wiadomości sprzeczne. Są różne wiadomości, nie można potwierdzić jeszcze żadnej.”

I teraz znowu uwaga. Włącza się Kalisz: „Może to nie ten moment, ale te JAKI...”

Kalinowski: „Tyle się na ich temat mówiło. Tyle raz się mówiło...”

I (chyba) Kowal: „Dajcie spokój...”

W studiu czekają na połączenie z korespondentem w Smoleńsku, Ernestem Zozuniem. Michniewicz powtarza za Paszkowskim informację o rozbiciu się na lotnisku w Smoleńsku samolotu z Prezydentem Kaczyńskim na pokładzie i dodaje: „Nie wiadomo, czy ktoś ucierpiał, ale wygląda to bardzo źle – mówi rzecznik MSZ – (i zaczyna się już upowszechniać ruska narracja – przyp. F.Y.M.) przy podchodzeniu do lądowania samolot najprawdopodobniej zahaczył o drzewo, pożar jest ugaszony... (...)”

Grupiński: „Rozmawiałem z ludźmi z kancelarii premiera. Nie było jeszcze wtedy informacji na temat tego, czy rozbił się tu-154 czy jak... (jak to możliwe, by w takim dniu i takich okolicznościach NIE WIEDZIANO W MSZ CZYM LECIAŁ PREZYDENT??? - przyp. F.Y.M.), stąd też oczywiście TVN teraz podaje, że jednak ten większy samolot, więc z większą liczbą osób na pokładzie. Musimy czekać jeszcze chwilę na informacje dokładne. (...)”

Zozuń (od razu wyjaśnia kwestię jaka-40, to ciekawe): „Rzeczywiście też tutaj pojawia się bardzo wiele i powtarza się różne wersje wydarzeń. Rzeczywiście do Smoleńska leciały dwa samoloty – jeden z ekipą dziennikarską, która miała obsługiwać wydarzenia, które zdarzyły się w Katyniu i ten samolot wylądował w spokoju. (…) A później zaczęły napływać informacje na temat tego drugiego samolotu (drugiego czy... trzeciego? - przyp. F.Y.M. - skąd Waszczykowski miał informację o tym, że Prezydent mógł się przesiąść? Dlaczego oni na początku byli przekonani, że Prezydent leciał jakiem-40, czy wynikało to tylko z informacji TVN24? Ale przecież w TVN24 nic nie mówiono o tym, że Prezydent mógł się do czegoś przesiąść?)...”

I dalej Zozuń: „Niestety, wersje wydarzeń są różne. Podawane z różnych źródeł. Jedne mówią, że właśnie samolot zahaczył o drzewa, inne, że miał problemy z silnikami, ale jednak udało mu się wylądować. No i wersja trzecia, najtragiczniejsza, to to, że samolot przy lądowaniu się rozbił.”

Przypominam, to już jest jakaś 9.45 pol. czasu, a więc blisko GODZINA „po katastrofie”! I dziennikarze NIC konkretnego, będąc na miejscu, nie wiedzą (prawdopodobnie dopiero zbliżają się do Siewiernego). Nie mają informacji CO SIĘ STAŁO, mimo że upłynęła GODZINA od katastrofy!

Zozuń mówi dalej: „Tutaj w Smoleńsku jest wojskowe lotnisko. Je specjalnie otwarto na potrzeby tych uroczystości. Na tym lotnisku lądowały samoloty i śmigłowce, które przywoziły oficjeli trzy dni temu na uroczystości z udziałem premiera Tuska i premiera Putina. Teraz miały na nim wylądować samoloty, które przywiozły oficjeli na te dzisiejsze uroczystości (SAMOLOTY? - przyp. F.Y.M.). To wojskowe lotnisko normalnie nie przyjmuje tak dużych samolotów, ale pas startowy jest na tyle dobry, że spokojnie takie samoloty na nim lądować mogą. Ma on także odpowiednią aparaturę (??? - przyp. F.Y.M. - Zozuń ją widział? Czy o niej słyszał z legend?) . Jest ono w rejestrach lotnisk, które mogą przyjmować samoloty pasażerskie (??? - przyp. F.Y.M. - nie pomyliło mu się z Jużnym?), chociaż tu na co dzień takie rejsy się nie odbywają, jedynie lądują na nim od czasu do czasu tzw. biznesowe samoloty (??? - chyba tych biznesmenów co bronią handlują – przyp. F.Y.M. - pisał o tym kiedyś W. Gadowski), prywatne samoloty odrzutowe. Nie jest to lotnisko wykorzystywane, mimo że jest to lotnisko wojskowe, nie jest ono na bieżąco wykorzystywane...”

(Swoją drogą doszło do tragedii, a gość na antenie, w programie na żywo, w TAKI dzień, pitoli ze szczegółami o głupim ruskim lotnisku?)

„...przez wojsko, tylko okazjonalnie czasami ląduje tam samolot wojskowy. Jakie były przyczyny tej awarii, jaka jest rzeczywista wersja zdarzeń, mam nadzieję, ustalę to niebawem, ponieważ w tej chwili z Katynia jadę na to lotnisko, żeby dowiedzieć się już konkretnie, co wydarzyło się tam, na miejscu.”

W międzyczasie jednak w studiu mają nowe informacje.

Michniewicz: „Reuters podaje, że 87 osób zginęło w katastrofie samolotu, o którym mówimy, samolotu, na którego pokładzie znajdowała się nie tylko prezydencka para, ale bardzo wiele osób towarzyszących prezydentowi (…). Nie wiemy, jaki jest los (pasażerów – przyp. F.Y.M.), nie wygląda to dobrze, jak państwo słyszeli (...) Trudno mieć nadzieję, że to jakaś pomyłka, że być może źle usłyszeliśmy. Jeżeli tak się wydarzyło, to jest dla państwa niewyobrażalna strata.”

W studiu już nikt raczej nie wierzy, by ktoś po tragedii ocalała, ale Waszczykowski mówi znowu ciekawą rzecz, zapewne grzebiąc w nieoficjalnych źródłach:

„(...) Informacje ostatnie z MON-u mówią, że samolot awaryjnie lądował przed pasem. Natomiast nie mówią, w jakim stanie to nastąpiło. Ciągle nie mam potwierdzenia.”

To jeszcze na nowo wznieca nadzieję wśród przebywających w studiu, z którego już wyszedł Kowal. Po kolejnej przerwie już jest wiadomo, że są ofiary śmiertelne i zaczyna się ustalanie listy pasażerów, a potem deliberowanie, co dalej będzie w państwie, „bo o tym trzeba będzie pomyśleć”.

Przed godz. 10-tą jeszcze takie doniesienia:

Michniewicz: „zdarzył się szczęśliwy zbieg okoliczności (…) przyjaciel (P. Kowala – przyp. F.Y.M.) nie zdążył na samolot.” (O kogo chodziło? - przyp. F.Y.M.)

Waszczykowski: „Niestety, ostatnia wiadomość, która przyszła: Dyżurny BOR: samolot doszczętnie rozbity, na miejscu sytuację nadzorują rosyjskie służby...”

No i Michniewicz podaje za gubernatorem Obwodu Smoleńskiego informację, że nikt nie przeżył katastrofy.

A na koniec Waszczykowski: „Ostatnia wiadomość jest, że samolot jest rozbity i cały teren jest otoczony przez Rosjan. Oni kontrolują. Oficerowie BOR-u nie odzywają się z samolotu. Komórki milczą.”

Dochodzi 10-ta pol. czasu. Dopiero w jej okolicy, a więc blisko PÓŁTOREJ godziny „po katastrofie”, Polacy będą mieć w miarę potwierdzone wiadomości o tragedii. Nie za późno? Czy gdyby samolot faktycznie na Siewiernym rozbił się o 8.41 i to w taki sposób, że śmierć pasażerów i załogi byłaby czymś natychmiastowym, to czy w kilka minut później nie powinna się zacząć akcja ratunkowa, a maksymalnie kwadrans później pokazywałyby ją media całego świata? O 10.27 tymczasem w TVP Info pojawiają się pierwsze kadry z księżycowej wędrówki S. Wiśniewskiego, zaś opustoszały, bez ciał i foteli, bez bagaży i pożaru, bez leja i kolein, księżycowy krajobraz stanie się odtąd „obrazem katastrofy tupolewa”. Co więcej – do tej ruskiej zony po księżycowym spacerze już żadni ludzie polskich mediów nie będą mieli wstępu aż do czasu, gdy Ruscy zaczną sprzątać pobojowisko.

http://www2.polskieradio.pl/tr...
http://freeyourmind.salon24.pl...