KILKA UWAG Z ZAKRESU WIKTYMOLOGII

Przez media i blogi (które moim zdaniem stają się jedynymi już platformami wolnej dyskusji politycznej) przewijają się wymiany uwag na temat OFE, ZUS, KRUS, generalnie: polityki finansowej i ubezpieczeniowej (emerytalnej) państwa. Przyglądam się tym dyskusjom z uprzejmą ciekawością i zakładam dobre intencje dyskutujących, chociaż nie zmienia ta moja uprzejmość podejrzenia, że owe dyskusje są dosyć jałowe.
Ich jałowość bierze swój początek w błędnie założonej tezie wyjściowej, że oto jest państwo, są obywatele, jest władza, która się o ich przyszłość troszczy, i są odmienne opinie na temat tego jak się powinna troszczyć, żeby im kiedyś było najlepiej. A to wszystko, cała ta dyskusja, dzieje się w otoczeniu gospodarki rynkowej.

Tymczasem w Polsce nie ma czegoś takiego jak gospodarka rynkowa, nie ma państwa, w rozumieniu w jakim przywykliśmy państwo rozumieć, władzy ani innej troski, niż troska by sobie napchać kabzę.
W Polsce wszystko jest z nazwy. OFE, a więc niby to sprywatyzowane fundusze emerytalne, nie są niczym innym, jak tylko efektem walki gangu, aby część środków pobieranych pod przymusem od obywateli w ilościach jasno wskazujących, że chodzi o doprowadzenie polskich rodzin do ruiny ekonomicznej, wyjąć z budżetu, spod ograniczeń rożnych ustaw kominowych, kontroli resortowych, etc... i przeznaczyć na transfery do prywatnych kieszeni zarządów – licznej rzeszy klientów władzy. Struktura inwestycji OFE, udział w nich rządowego długu, wskazuje jasno, że pójdą na dno wraz z państwem podzielając los genialnej pralni pieniędzy, jaką był PPP.

Istotą chilijskiej reformy emerytalnej, a o nią częściowo (przynajmniej werbalnie) opierali się niektórzy twórcy reformy, było całkowite urynkowienie – a więc otwarcie rynku na każdy podmiot, każdy długoterminowy fundusz inwestycyjny, posiadający odpowiedni kapitał bądź wiarygodne gwarancje jakiegoś wiarygodnego rządu, który zgodził się zabezpieczyć przyszłe wypłaty jakąś formą depozytu i podporządkował się regulacjom (na przykład zakazom grania na giełdzie albo w kasynie).

Polską reformę zdekapitowało pozostawienie ZUS-u, dzięki czemu „wolny rynek” ubezpieczeń nigdy nie powstał.
A ZUS pozostawiono, gdyż jest ważny element polskiego ustroju. Po pierwsze jest to narzędzie chroniące polską oligarchię (postkomuniści + agenci) przed powstaniem klasy średniej, po drugie: jest to instrument pozwalający utrzymać kolejną masę urzędniczej klienteli głosującej przeciw naruszaniu status quo.
To gigantyczna maszyna do pobierania haraczy duszących przedsiębiorczość jest na tyle bezczelna, że pomimo pobierania najwyższej na świecie daniny od chęci do pracy znajduje się w permanentnym kryzysie i wymaga dofinansowania (sic!) z pieniędzy tych, których właśnie pozbawiła przyszłości.
Zanim przejdę do aktualnych perturbacji politycznych, króciutko o arytmetyce.

W wolnym świecie (to znaczy takim, w którym nie rządzi komuch z ruskim i szkopskim agentem z Legnicy i Wrocławia) czterdziestoletni inżynier podejmujący działalność nad unikalną technologią we własnym garażu, w ciągu pierwszych pięciu lat nieprzynoszących zysków prac na wynalazkiem, zapłaci państwu 0 i nie będzie narażony na żadne kary, ewentualnie, w państwach dotkniętych trądem, zapłaci circa 3.000 zł w ciągu pięciu lat, za co będzie miał pełną opiekę socjalną.

Polski, czterdziestoletni inżynier podejmujący się pracy w garażu nad unikatową technologią zakończy pięciolatkę badań i prób z długiem w wysokości 54.000 zł (pięćdziesięciu czterech tysięcy złotych – tyle wyda circa na ZUS i OFE) plus to, co wydał na biuro księgowe, które co miesiąc wypełni las tabelek zerami. Na boku zostawiam koszty utrzymania; w wolnym kraju może sprzedawać owoce na rynku bez konieczności rejestrowania się i zaopatrywania w kasę fiskalną.

Każda inwestycja w nowe technologie jest obarczona ryzykiem, a to ryzyko daje się skalkulować, więc teraz wiemy, dlaczego liczba patentów w Polsce i krajach Trzeciego Świata jest zbliżona.
Po dwudziestu latach rządów mafii, polska struktura gospodarcza przypomina właśnie kraje trzeciego świata. Ludzi żyją z jałmużny (renty, emerytury) bądź żołdu (urzędnicy + żerujące na budżecie firmy powiązane z dawnymi służbami), pożyczek, dotacji z zagranicy (które się szybko skończą) i wsparcia emigrantów (circa 2,700,000 zł rocznie wyłącznie w przelewach w systemie bankowym).

Szukając odpowiedzi na pytanie: czy OFE, czy ZUS, czy ZUS + OFE, odpowiedź jest jedna: zaorać i postawić na nowo, od podstaw.

Niezależnie od teoretycznych konstrukcji nie da się ukryć faktu, że i jeden i drugi system powstał, by transferować pieniądze z kieszeni podatników do kieszeni innych, bardziej „naszych” podatników.
Przyjęcie powyższych tez pozwala rozumieć zawirowania polskiej polityki. Gwałtowna krytyka rządu Tuska, przestawienie wajchy i nagła niechęć mediów są skutkiem „zamachu” jaki rząd Tuska dokonał na żerowiska konkurencyjnej mafii.

Słowa „mafia” nie używam jako określenia „ideologicznego”, ale jako określenia stricte kryminalnego – związku o przestępczych strukturach posługującego się przestępstwem na drodze realizacji bezprawnych celów.

Tej, która się nie sprawdziła, i którą zastąpiono układem wrocławsko-gdańskim.
Nie sprawdziła się, co nie znaczy, że nie obiecuje, że się nie sprawdzi w przyszłości.
Potrzebuje dzisiaj jedynie „politycznej, nowej maski”, ale to przed wyborami nastąpi. Czy to będzie PJN, sojusz PO-SLD-PSL to na prawdę nie ma wielkiego znaczenia.

Pozdrawiam

P.S.

Komentarz niezawodengo MALIBU:


Las tabelek

W kraju co nad Wisłą, gdzieś pośród garaży.
Szczep mag-inżynierów kombinuje, wraży.
Rozbijają atom, budują lodówkę.
Pocą się i stękają wytężając główkę.

Na nic trud ich wielki i lata kształcenia.
Gdy premierem agent i póltora lenia
Gdy chewra Bajtuska, Ruska i Niesioła
Brzęczy nad garażem jak pijana pszczoła.

Cel im jeden świeci okraść, zniszczyć, złupić.
Możem przecie atom na bazarku kupić.
Nie nada tu tworzyć i ozorkiem mielić.
Trzeba dać łapówkę i z mafią się dzielić.

Nie potrzebne wcale są bratnie pomoce
Co świtem lub nocą do drzwi załomoce.
Nie trzeba w walonkach kacapa ni ruska.
"Sami ich zniszczymy. Patrz jak ginął Kluska!"

Chocbyś w tym garażu i ty mózg wytężał,
To ZUS nie udźwigniesz. Bo taki to ciężar ...
Dopadną Cię hieny jako żółwia w biegu.
Przy nich nie wynajdziesz i wody ze śniegu.

Zostaw te lodówkę, odejdź od atomu.
Z wiatrówki śrutówkę zbuduj po kryjomu.
Podążaj pod Pałac, na dach, na starówkę.
Właduj porcję śrutu w agenta makówkę.

Potem po kolei odstrzel agenturę.
Wiatrówka za mała ? Weźmij grubsza rurę ...
Najlepsza by była ta od kanalizacji.
Amunicję też weź, wygrzeb z ubikacji.

Nie musisz celnie strzelać, jednak aby blisko.
To jest naturalne tego "rządu" środowisko.
Strzelaj aby zalać ścierwo wydzieliną,
Nie oczekuj cudu, od tego nie zginą.

Olewaj co w TeVaeN zacznie ryczeć spiker,
Załaduj czym prędzej, w rurę WC Picker.
Metodycznie wybij zarazę do nogi.
Porzuć wszelką litość czytelniku drogi.

Kiedy zaś już padnie gonokok z PO,
A nieczystość spłynie na odmętów dno.
Zniknie "las tabelek" smutny jako kir.
Do inżyniera zaś rzakną Lord lub Sir.

I poleci w kosmos prom co nad kosmiczny.
Pełen technologi, mocny i prześliczny.
Na burcie zaś napis będzie Made in Poland,
Na murzyński rynek Uła Buła Boland.

I niech żaden gad li platformerska menda,
Nie opadnie nas i więcej się nie szwenda.
Niech szczeźnie ród skundlony, a z nim jego pchli,
Szczury, krety, gnoje oraz WSI ...

Malibu