Profesorowie nienadzwyczajni

Profesorowie nienadzwyczajni.

Niedawno ( „Cena przetrwania” ) wspominałam dni, spędzone z synkiem w Rokicinach Podhalańskich, w zasięgu promieniowania cnót i dobrych obyczajów środowiska Tygodnika Powszechnego. Dokładnie w tych dniach cały nasz kraj znalazł się w zasięgu bardziej złowieszczego promieniowania- po wybuchu w Czarnobylu. W czwartek 28 kwietnia 86 roku dziennik Wremia podał pierwszą oficjalną wiadomość o wybuchu. Wróciłam do Warszawy w piątek. Dzieci dostały do wypicia płyn Lugola w szkole i przedszkolu dopiero w następną środę. Dużo za późno, żeby to mogło mieć jakiekolwiek znaczenie.

Kilka miesięcy potem, rozmawiając ze znajomą uczennicą dowiedziałam się, że cała jej rodzina otrzymała płyn Lugola w sobotę ( czyli 5 dni wcześniej niż wszyscy), przy okazji przypadkowych odwiedzin u chorego w lecznicy rządowej przy Hożej. Tak się złożyło, że wprost z lecznicy dziewczyna przyszła oddać mi jakieś książki. Kiedy zdumiona zapytałam dlaczego mi wtedy nic nie powiedziała (wiedząc, że w domu jest czworo małych dzieci) odparła, że do bezwzględnej dyskrecji zobowiązał ją lekarz tłumacząc, że ujawnienie jakichkolwiek informacji grozi wybuchem paniki.

Wielokrotnie spotykałam się potem z sytuacją, że ludzie zatajali niezwykle istotne dla społeczeństwa informacje w obawie przed wybuchem paniki, który miałby rzekomo zaszkodzić społeczeństwu bardziej niż to, co przed nim ukrywano.
Jasne jest dla mnie, że każda władza tuszuje swe niepowodzenia i nie chce się dzielić przywilejami. Nie dziwię się, więc, że dyrekcja kliniki rządowej nakłaniała lekarzy i pacjentów do dyskrecji. Nie mogę jednak pojąć, dlaczego 17 letnia dziewczyna, nie wywodząca się bynajmniej z kręgów czerwonej burżuazji, natychmiast zidentyfikowała się z uprzywilejowanymi?

Obecne władze okłamują nas na każdym kroku. Zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić. Okłamywały w sprawie stoczni, w sprawie podatków w sprawie reformy służby zdrowia.
Okłamują w sprawie OFE i energetyki jądrowej. Ale dlaczego okłamujemy się nawzajem sami?

Słyszałam dziś wywiady z nobliwymi starszymi panami, profesorami fizyki. Na tle zdjęć dymiących po wybuchu japońskich elektrowni jądrowych, obaj bez mrugnięcia oka kłamali, że energetyka jądrowa jest najbezpieczniejsza, najtańsza i najbardziej przyjazna środowisku.